powrót do indeksunastępna strona

nr 1 (XLIII)
styczeń-luty 2005

 Między słowami
Tłumaczenie tytułów filmów to trudna sztuka. Czasem jednak udaje się oddać słowami coś, co istnieje gdzieś pomiędzy. Tak jak było to w przypadku filmu „Lost in Translation” (stracone w tłumaczeniu), które bardzo trafnie przetłumaczono na „Między słowami”.
‹Oni›
‹Oni›
Niestety, dużo częściej zdarza się, że dystrybutor kinowy tak bardzo chce zachęcić widzów, iż całkiem odbiega od oryginalnego tytułu. Najbardziej znanym przykładem jest oczywiście „Dirty Dancing” (nieprzyzwoity taniec), który w Polsce puszczano w kinach jako „Wirujący seks”. Dlatego też w naszych kinach pojawiło się tak wiele filmów, które zaczynały się od słów „dziki”, „młody”, „nagi”, „odlotowy”, „ostatni” czy „wielki”. Miało to przyciągać do kin żądną sensacji widownię.
Polskie tytuły dzielą się na parę kategorii. Niektóre filmy zachowują po prostu swoje oryginalne tytuły, np.: „Amores perros”, „Bad Boys”, „Cube”, „Desperado”, „Fargo”, „G.I. Jane”, „Human Traffic”, „Jurassic Park”, „K-Pax”, „Lisbon Story”, „Memento”, „Notting Hill”, „Pulp Fiction”, „Quiz Show”, „Resident Evil”, „Trainspotting”, „Underground”, „Vanilla Sky” czy „Zoolander”.
‹Oni›
‹Oni›
Podobna zasada dotyczy tytułów, które składają się z nazwy, imienia lub nazwiska, ale wtedy zwykle pojawia się tam drugi człon, np.: „Alive – dramat w Andach”, „Basquiat – taniec ze śmiercią”, „Clerks – Sprzedawcy”, „Doom Generation – stracone pokolenie”, „Hidalgo – Ocean ognia”, „Impostor – Test na człowieczeństwo”, „Kundun. Życie Dalajlamy”, „Mod Squad – Ekipa wyrzutków”, „Ocean’s Eleven – Ryzykowna gra”, „Speed. Niebezpieczna szybkość”, „S.W.A.T. Jednostka specjalna”, „Torque – Jazda na krawędzi” czy „Wasabi – Hubert zawodowiec”. Dystrybutorzy wychodzą wówczas z założenia, że sama nazwa nie wystarczy i należy ją jakoś uatrakcyjnić, żeby zachęcić widzów do obejrzenia filmu.
Najciekawszą grupę tworzą tytuły, które nie mają nic wspólnego z oryginałem. Przeważnie nawiązują do treści filmu, ale zdarza się i tak, że bardzo trudno dociec, skąd się wzięły, nawet po jego obejrzeniu. Przykłady to: „24 godziny” (Trapped), „Aleja snajperów” (Welcome to Sarajevo), „Brooklyn Boogie” (Blue in the Face), „Charlie” (Chaplin), „Chłopak na gwałt poszukiwany” (Fanny & Elvis), „D’Artagnan” (The Musketeer), „Dotyk miłości” (At First Sight), „Fakty i akty” (Wag the Dog), „Goło i wesoło” (The Full Monty), „Hollywood atakuje!” (State and Main), „Joint Venture” (Saving Grace), „Kariera frajera” (The Waterboy), „Mordercze lato” (Summer of Sam), „Na własną rękę” (Collateral Damage), „Orbitowanie bez cukru” (Reality Bites), „Phil Oszust Collins” (Frauds), „Romanssidło” (Town & Country), „Starsza pani musi zniknąć” (Duplex), „Włamanie na śniadanie” (Bandits) czy „Zapach trawki, smak wolności” (Scarfis).
‹Życie jest piękne›
‹Życie jest piękne›
Problem pojawia się wtedy, gdy jakiś tytuł został już wykorzystany i nie można go dokładnie przetłumaczyć. Tak było na przykład w przypadku „Uwierz w ducha” (Ghost) Jegry’ego Zuckera, gdyż parę lat wcześniej w polskich kinach puszczany był horror „Duch”. Podobnie sprawa miała się z filmem „Nie czas na łzy” (Boys Don’t Cry) Kimberly Peirce. Dosłowne tłumaczenie brzmiałoby jak tytuł filmu Olafa Lubaszenki „Chłopaki nie płaczą”.
Najwyraźniej jednak niektórym to nie przeszkadza, gdyż zdarza się, że pojawiają się dwa filmy pod tym samym tytułem, np.: „Adwokat diabła” Sidneya Lumeta (Guilty As Sin) i Taylora Hackforda (The Devil’s Advocate); „Gracz” Robert Altman (The Player) i Karoly Mákka (The Gambler); „Gra o miłość” Sama Raimi (For Love of the Game) i Dona Roosa (Bounce); „Nadzy” Mike’a Leigh (Naked) i Doris Dörrie (Nackt); „Najlepsi z najlepszych” Boba Radlera (Best of the Best) i Louis-Pascala Couvelaire (Michel Vaillant); „Oni” Roberta Rodrigueza (The Faculty) i Roberta Harmona (They); „Szósty zmysł” Gary’ego Sinyora (Solitaire for Two) i M. Nihgt Shyamalana (The 6th Sense); „Tatuaż” Boba Brooksa (Tattoo) i Jane Campion (In the Cut); „Życie jest piękne” Bo Widerberga (Lust och färing stor) i Roberto Begniniego (La vita e bella) czy wreszcie „Ostatnia misja” Wojciecha Wójcika i Lee Redmonda (The Final Mission) oraz „Życie za życie” Krzysztofa Zanussiego i Alana Parkera (The Life of David Gale).
‹Życie jest piękne›
‹Życie jest piękne›
Dystrybutorzy czasem wykorzystują sukces innego filmu i sugerują w tytule, że oba filmy mają ze sobą coś wspólnego: np.: „Bez przedawnienia” (High Crimes) nawiązuje do „Bez przebaczenia” (Unforgiven); „O czym marzą faceci” (One Night at McCool’s) do „Czego pragną kobiety” (What Women Wants); „Lemur zwany Rollo” (Fierce Creatures) do „Rybki zwanej Wandą” (Fish Called Wanda), a „Lepiej późno niż później” (Something Gotta Give) do „Lepiej być nie może” (As Good As It Gets).
Podobne problemy mają jednak tłumacze na całym świecie. „Analyze This”, przetłumaczone u nas jako „Depresja gangstera”, we Francji grano jako „Mafia Blues”, w związku z tym tytuł drugiej części, „Analyze That” (u nas „Nawrót depresji gangstera”), tam brzmiał po prostu „Mafia Blues 2”. „Die Hard” i jego dwie kolejne części nad Sekwaną zatytułowano „La journée en enfer”, czyli „Dzień w piekle”. U nas ten film nosił tytuł „Szklana pułapka”, co dało parę lat później wspaniałe pole do popisu tłumaczowi, który parodię tego filmu, „Spy Hard”, przetłumaczył jako „Szklanką po łapkach”, zachowując podobną grę słów. Jak widać nie brak u nas utalentowanych ludzi, którzy potrafią bawić się językiem. Ciekawe, jak sobie z tym tytułem poradzili Francuzi…
powrót do indeksunastępna strona

90
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.