Cry me a river
Sławomir Shuty, młody, zdolny i bezkompromisowy, napisał „Zwał” – książkę, która ujawnia straszna prawdę: w wielkiej korporacji pracownik jest zerem, zdehumanizowaną ofiarą złożoną na ołtarzu wyników i planów. Czytam to „dzieło wywrotowe”, jak napisał na okładce Wojciech Kuczok, i oczy przecieram ze zdumienia. Patrzę w kalendarz, sprawdzam w komputerze, a jednak. Kończy się rok 2004, od powstania „Generacji X” Douglasa Couplanda minęło 13 lat, a tu takie wyważenie otwartych drzwi za pomocą, jak podsuwa Kuczok, „ładunku wybuchowego”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Bohater „Zwału” jest urzędnikiem w Hamburger Banku (tu autor korzysta z własnych doświadczeń, zdobytych zanim został „dezerterem ze społeczeństwa konsumpcji”). Scenki z pracy, szkoleń, rekrutacji – raz zabawne, raz mniej, a wszystko utrzymane w konwencji pamiętnika. Wrażenia nie robi blogusiowy ślinotok, w który weekendami zamienia się pamiętnik (choć przyznać trzeba, że jego wydzielanie Shutemu idzie bardzo sprawnie), mistyczne przeżycie zstąpienia do piekła hipermarketu, tortura oglądania telewizji. Grzech śmiertelny – bohater jest kukłą jakąś, cipciusiem bez tła i zaplecza. Słucha muzyki jakiejś, czyta coś? A skąd, jedyne, co dostajemy, to pubowo-klubowe weekendowe przebłyski, memetyczna ciapa – znowu Kuczok – „literackiego eksperymentu” (sic!). No więc ja za takiego kolesia nie daję przysłowiowego fucka, równie dobrze mógłbym się przejąć losem manekina sklepowego, pajacyka nakręconego. Że o to chodzi właśnie? Że Hamburger Bank i straszna kapitalistyczna rzeczywistość zrobiły z bohatera wydmuszkę? Kupiłbym to za cenę choćby jednego przebłysku, który mógłby zasugerować, że jest on kimś więcej niż zagubionym smutasem, który przez 30 lat nie potrafił sobie znaleźć pomysłu na życie. Taki bystrzak? Wierzyć się nie chce. Shuty wziął się za temat ważny, ale odrobił go w sposób banalny, tworząc pretensjonalną powieść, która zostawia czytelnika z tym, z czym go zastała. Zamiast pełnokrwistego spektaklu czytelnik otrzymuje dekoracje i rekwizyty, połączone w całość jedynie mglistą obietnicą scenariusza.
Tytuł: Zwał Autor: Sławomir Shuty ISBN: 83-7414-045-3 Format: 248s. 130×200mm, oprawa twarda Data wydania: 9 września 2004 Ekstrakt: 30%
Treściwie i dostępnie
Czy ja tego już gdzieś nie czytałem…? Ależ, oczywiście! „Szklany Szpon” Eugeniusza Dębskiego jest przecież retrospektywnym przeglądem jego twórczości – zbiorem publikowanych wcześniej opowiadań.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czy w związku z tym warto kupić ponad pięćsetstronicowe tomiszcze? Ależ oczywiście! I to z kilku powodów. Pierwszym powodem jest sama treść. Do opowiadań EuGeniusza można wracać wielokrotnie – często środek fabuły ma przynajmniej równą wagę, co zakończenie. Przy czym przekrój tematyczny jest imponujący – mamy tu i satyrę polityczną, i czyste science fiction, i światy alternatywne, i grozę, i klasyczne fantasy… W „Szklanym szponie”, opowiadaniu otwierającym zbiór o tym samym tytule, docenimy koty – zarówno te domowe, jak i dzikie, żyjące obok nas. „Magicbox z podwójnie zweryfikowaną powierzchnią roboczą” zada niepokojące pytania o realność otaczającej nas rzeczywistości. „Człowiek z Brukselki” wykpi niektóre z wad rodzimych politykierów, „Tragifarsa dla bezrobotnych” – efekty ich działalności. A to dopiero początek… Drugim powodem jest dostępność. Pewnie, że można gromadzić stare numery „Feniksa” (głównie w nim publikowane były opowieści Dębskiego) – sam je zgromadziłem na półce obok „normalnych” książek. Ale raz, że w spisie treści książki szybciej można wyszukać interesującą nas pozycję niż w licznych numerach pisma, a dwa – że grzbiet „Szklanego Szponu” niebrzydki jest i szacunek budzi. Wybór tekstów zamieszczonych w kompilacji nastraja jednak do refleksji. Obok świetnie skomponowanych „Magicboxa…” i „Tatek przyjechał!” postawiono „Żarliwego miłośnika kobiet”, tekst budzący liczne kontrowersje i niesmak zarówno samym stylem, fabułą, jak i swą ocierającą się o granice pornografii treścią. Relatywnie słabszy kompozycyjnie wydaje się też tekst „W naszej klasie”, pewne zastrzeżenia można mieć do końcówki „Aniołów ujemnych"… Pewne jest jedno – EuGeniusz monolityczny nie jest, po lekturze zbioru ujrzymy wiele oblicz jego twórczości. A wszak gusta mamy różne…
Tytuł: Szklany szpon Autor: Eugeniusz Dębski ISBN: 83-89011-36-0 Format: 500s. 125×195mm Cena: 27,99 Data wydania: kwiecień 2004 Ekstrakt: 80% |