powrót do indeksunastępna strona

nr 5 (XLVII)
czerwiec 2005

 Z Bollywood do Hollywood
‹Vanity Fair: Targowisko próżności›
„Vanity fair” to obecnie poczytny w Stanach Zjednoczonych żurnal o modzie i kosmetykach. Prasa tego typu charakteryzuje się przerostem formy nad treścią i w istocie więcej w niej zdjęć do oglądania niż tekstów do czytania. Wystarczyło tego nie tylko na zainspirowanie nowego filmu Miry Nair, ale także na brutalne zgładzenie przesłania pierwowzoru literackiego.
Zawartość ekstraktu: 20%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Hinduska reżyserka słynnego „Monsunowego wesela” dała się skusić ofercie współpracy z Hollywood. Na warsztat wzięto powieść „Targowisko próżności”, zdecydowanie najbardziej znaną w dorobku angielskiego pisarza Williama Mackepeace’a Thackeraya, swego czasu bardzo poczytną. Aż trzech scenarzystów (w tym nagrodzony Oskarem za skrypt altmanowskiego „Gosford Park”, Julian Fellows) okroiło książkowy tekst z postaci Amelii Sedley, spychając ją na drugi plan, opowieść skupiając natomiast wokół osoby Rebeki Sharp (granej przez Reese Witherspoon). Film jest ilustracją poczynań córki podrzędnego malarza i operowej chórzystki, która po ukończeniu szkoły postanawia, za pomocą swojej inteligencji, czaru i podstępów, przeniknąć na szczyt angielskiej arystokracji. Jej życie to ciągłe wzloty i upadki, przeplatające się niczym pozytywne i negatywne opinie społeczeństwa o Becky. Nic jednak nie jest w stanie zniechęcić zdeterminowanej dziewczyny do zaprzestania poszukiwania przepisu na zaskarbienie sobie sympatii londyńskiej socjety i zapuszczenie korzeni w bogatej elicie towarzyskiej.
Aktualność przesłania powieści pozwalała uważać, że jedynym pretekstem do ekranizacji nie była tylko możliwość stworzenia barwnego widowiska w pełnej przepychu, wartej miliony oprawie. Współcześnie u Thackeraya doszukiwać się możemy analogii do teraźniejszego „wyścigu szczurów” czy, tak dziś cenionego, kultu młodości i perfekcyjnej zewnętrzności. Powierzenie reżyserii Mirze Nair rozbudzało apetyt na intrygującą realizację klasyki angielskiej literatury i smakowity kąsek dla kinomana. Tymczasem twórczyni „ Salaam Bombay!”, jak na Hinduskę przystało, z należytą pieczołowitością potraktowała jedynie pojawiający się w powieści wątek Indii. Na ten element książkowego modelu reżyserka położyła największy nacisk, co widać w kostiumach, scenografii i nielicznych fragmentach snutej opowieści, przy okazji bagatelizując kunszt słowa pisanego i trafne sportretowanie XIX-wiecznego społeczeństwa Anglii przez pisarza. Gdzie w filmie poruszany jest temat podróży do tego azjatyckiego kraju, tam obraz Nair odżywa ze świeżością właściwą jej poprzednim dziełom. Zapachniało urokiem bollywoodzkich produkcji ( którymi reżyserka de facto nigdy się nie trudniła) w scenie występu Becky przed królem w rezydencji lorda Steyne’a. Niestety, to za mało, aby produkcja nie położyła się cieniem na filmografii podziwianej artystki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Obsadzenie w głównej roli Reese „legalnej blondynki” Witherspoon, z całym szacunkiem do jej wdzięcznej prezencji w przepięknych sukniach, było gwoździem do trumny. Aktorka nie pokazuje złożoności charakteru Becky, gubiąc niuanse i głębię psychiki bohaterki. Powieściowa panna Sharp to wyrachowana manipulantka, bezczelna i egoistyczna. Chce stać się częścią angielskiej arystokracji, za wszelką cenę, dążąc po trupach do celu. Stworzona przez Witherspoon kreacja to przeurocze, sympatyczne i łagodne dziewczątko, serdeczne do tego stopnia, że jesteśmy gotowi jej współczuć niskiego urodzenia i trudności przedostawania się do wyższych sfer. Nie podjęła się także wykreowania Becky na odpowiednik dzisiejszych karierowiczek-feministek, jej interpretacja nie daje pretekstu do polemiki z wyznawanymi przez Sharp zasadami, bo całą charyzmę osobowości literackiego wzorca aktorka utopiła w satynowych sukniach i olśniewających diamentach, tworząc pustą lalkę Barbie.
Całokształt filmu przypomina natomiast pudełko dla owej idealnej Barbie. Absolutnie nic nie można zarzucić przepychowi scenografii i barwnym kostiumom, ale to wszystko jest tylko atrakcyjna otoczką. „Targowisku próżności” brak środka, sensu, głębi, które uczyniły książkę Thackeraya nieśmiertelną i wpisały ją w kanon klasyki literatury. Zamysł autora bez skrupułów spłaszczono, z powodzeniem czyniąc go banalnym i miałkim.
Trudno określić do kogo twórcy ten film adresowali i komu go polecić. Żadna to gratka dla fanów błyskotliwości i egzotyki poprzednich dzieł Miry Nair. Amatorzy prozy Thackeraya potraktują ekranizację albo jako „wolne żarty”, albo wręcz profanację świetnej książki. Może zwolenniczki kolorowej prasy o modzie znajdą coś dla siebie?



Tytuł: Vanity Fair: Targowisko próżności
Tytuł oryginalny: Vanity Fair
Reżyseria: Mira Nair
Zdjęcia: Declan Quinn
Scenariusz: Julian Fellowes, Matthew Faulk, Mark Skeet
Obsada: Reese Witherspoon, James Purefoy, Gabriel Byrne, Romola Garai, Rhys Ifans, Jonathan Rhys-Meyers, Bob Hoskins, Eileen Atkins, Jim Broadbent, Camilla Rutherford
Muzyka: Mychael Danna
Rok produkcji: 2004
Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania
Dystrybutor: Vision
Data premiery: 27 maja 2005
Czas projekcji: 137 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat
Ekstrakt: 20%
powrót do indeksunastępna strona

66
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.