Neil Gaiman jest z pewnością artystą poszukującym. Pisuje fantasy („Nigdziebądź”, „Dobry Omen”), ociera się o sf i horror, a także coś w rodzaju realizmu magicznego („Dym i lustra”). Tworzy poezję i scenariusze komiksowe („Sandman”, „1602”). Bierze się za literaturę dziecięcą („Koralina”), czasem w dość nietypowej formie („Wilki w ścianach”). Nie dziwi więc jego nowe przedsięwzięcie – nietypowy komiks, będący publikacją ilustrowanego poematu w ekskluzywnym, kolekcjonerskim wydaniu. Co dla polskiego czytelnika jest istotne, to że do stworzenia ilustracji Gaiman zaprosił polską rysowniczkę, Dagmarę Matuszak.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czym jest „Melinda"? Lepiej zapytać: „kim jest Melinda?”. Melinda to dziewczynka zamieszkująca zindustrializowany świat przyszłości, ale poszukująca, jak większość jej rówieśników z innych miejsc i czasów, zajmujących historii, baśni, opowieści, czegoś, co pozwoli oderwać się od teraźniejszości. Wykreowany sugestywnymi rysunkami Dagmary Matuszak świat Melindy przypomina nieco zniszczony świat „Stalkera” Andrieja Tarkowskiego. To ziemia, na której załamał się już rozwój cywilizacji technicznej. Nie było raczej wojny ani kataklizmu, po prostu w pewnym momencie został przekroczony punkt krytyczny i zamiast dalszego rozwoju nastąpił regres. Wielkie fabryki, stalowe konstrukcje, rurociągi, dźwigi i mosty ulegają erozji, rozpadają się. Dawno już nie ma tradycyjnych krajobrazów przesłoniętych wielkimi budowlami. Ale nowe krajobrazy, tworzone przez człowieka, zmieniają się w złom i gruz. Mimo wszystko w tym świecie trzeba nadal żyć, jakoś się do niego dostosować. I Melinda się dostosowuje – obserwuje potężne maszyny, których cel istnienia już dawno został zapomniany, spaceruje między przęsłami, ponad ściekami, oczekuje bajek od automatów, bawi się z żołnierzami, ucieka przed bezpańskimi psami-cyborgami. Przypominają się podczas lektury „Melindy” „Bajki robotów” Stanisława Lema – tam też zautomatyzowany świat przetworzył tradycyjne opowieści na nowe, technologiczne wersje. Z kolei ucieczka od coraz bardziej zniszczonej powierzchni Ziemi w górę to oczywiście stały cyberpunkowy motyw, ale też inspiracji można szukać w klasycznej fantastyce lat 50. (np. u Cyryla N. Kornblutha), gdzie status bohaterów zależał od piętra, na którym mieszkali. Rysunek Matuszak zaskakuje – zupełnie inaczej kojarzy się przecież kobieca grafika. Znajdziemy tu mroczne techniczne wizje z przewagą czerni nad bielą, bez cyzelowania szczegółów, aby nie zaburzyć nastroju rozpadu, przetykane kolorowymi kadrami pokazującymi wybrane elementy świata Melindy w formie pocztówek naklejonych na strony książki. Przyznam jednak, że największe wrażenie zrobiło na mnie proste zestawienie na stronach 14 i 15. Na pierwszej stronie widzimy dwa kręgi przedzielone poziomą linią, przywodzące na myśl słońce zachodzące nad morzem. Za chwilę poznajemy jednak prawdę – kręgami jest czarny wylot rury ściekowej i jego odbicie w tym, co z niej wypływa… Nie wystawiam tu oceny. Każdy z was powinien osądzić, czy warto na ładny, choć nieco dziwny wiersz, ilustrowany w sugestywny i intrygujący sposób, wydany w eleganckiej twardej oprawie, wydać 60 zł…
Tytuł: Melinda Tytuł oryginalny: Melinda Scenariusz: Neil Gaiman Rysunki: Dagmara Matuszak Format: 56s. A4; oprawa twarda Cena: 60,— Data wydania: marzec 2005 |