Nici z porządnej „balonówki”. Gorszego dnia festiwalu chyba nie było. Dlatego jeśli aktualnie macie coś lepszego do roboty, to zacznijcie to robić. Nie marnujcie swojego cennego czasu na czytanie tej relacji, dobrze Wam radzę. Nawet nie będzie mi przykro, serio. Odbył się pokaz filmów supergrupy Azorro. Jest to zbiorowisko artystów znanych wcześniej z indywidualnej działalności. Dotykają kwestii artystycznych i społecznych. Mają duże poczucie humoru i charakteryzują się nadspodziewanie dobrym aktorstwem. Stworzyli wiele filmów krótkometrażowych, a ostatnio wystąpili jako zauważalni statyści we włoskiej superprodukcji „Karol – człowiek, który został papieżem”. Wręczono też nagrodę imienia Krzysztofa Mętraka. Główną nagrodę, czyli 10 tys. złotych i rzeźbę autorstwa Adama Myjaka otrzymał Michał Oleszczyk. Gala odbyła się w teatrze im. Adama Mickiewicza, w dniu urodzin patrona. Na rozdaniu był m.in. jeden z członków jury, Janusz Zaorski. Jestem zapewne nieczuły estetycznie, niedojrzały emocjonalnie i najzwyczajniej w świecie głupi. Jak mógł mi się nie spodobać tak inteligentny, metafizyczny i piękny film. Jackson, Moosehead, Salton, Superior, Winnebago, Okeechobee, Lower Red, Pontchartrain, Great Salt, Ilamna, Powell, Crater, Oneida oraz Wyoming, Maine, Kalifornia, Wisconsin, Floryda, Minnesota, Luizjana, Utah, Alaska, Arizona, Oregon i Nowy Jork. Te 13 jezior przepływających przez wymienione 13 miast jest głównym, przewodnim, a tak naprawdę jedynym tematem filmu Benninga. Przez 10 minut oglądamy jedno statyczne ujęcie którejś z toni wodnych. Pół kadru przeznaczone zostało na niebo, czasami z krajobrazem górskim. Reszta to już ogromny, często niekończący się akwen. Gutek przed seansem powiedział, że to jest jego ulubione kino i takie filmy teraz chce oglądać. Mam nadzieję, że kryzys wieku średniego będę przechodził inaczej. Cały eksperyment trwa 135 minut i pełen podziwu jestem dla tych, którzy dotrwali do napisów końcowych. Ja samozaparcia nie mam. Nawet sen nie zmorzył mnie na wystarczająco długą chwilę. Zaliczyłem trzy jeziora. Niczego nie dostrzegłem, nowych rzeczy się nie nauczyłem, oczarowany też w żaden sposób nie byłem, a stopy nadal wolę moczyć w misce albo ostatecznie nad Zalewem Zegrzyńskim.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ponownie Miike i ponownie wielki zawód. Tyle że „Gozu” bronił się na niektórych poziomach opowieści, a „Izo” bronić się niczym nie może. Izo Okada, zbuntowany samuraj, w 1865 roku zostaje ukrzyżowany, zabity i rozczłonkowany. Fakt, że jest przepełniony ogromnym ładunkiem gniewu pozwala mu zmartwychwstać. Ma jeden cel – zabić wszystkich ludzi, jakich napotka na swojej drodze. Najbardziej na świecie nie lubię filmów naiwnych, nielogicznych i poniżających widzów swoją dosłownością. Już jedna z pierwszych scen to zwiastun głupoty, bezsensu i pretensjonalności. Mściwy Izo zabija jakiegoś dziadygę. Ten, poprzecinany wzdłuż i wszerz, dogorywając na schodach rozpoczyna strasznie długą tyradę o „dobrze i źle”. Dosłowne teksty w stylu: „czemu mnie zabiłeś?”, „jesteś zły”, „wszyscy ludzie są źli”, „cały świat jest zły” wzbudzały salwy śmiechu, zamiast zmusić kogoś do myślenia. Brak treści, tylko chodzenie, pieprzenie, siekanie i tak na zmianę. Jakość obrazu rodem z telewizji lat 80. Jedyne plusy to świetna, bardzo radykalna muzyka Kojiego Endo i rola Takeshiego Kitano. Zwykle najjaśniejszy punkt produkcji Miike, czyli brutalność, jest tutaj słabo widoczny, a po „Zatoichi” i „Kill Billu” nawet mało oryginalny.
Cykl: Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty Miejsce: Cieszyn Od: 21 lipca 2005 Do: 31 lipca 2005
Tytuł: 13 jezior Tytuł oryginalny: 13 Lakes Reżyseria: James Benning Zdjęcia: James Benning Scenariusz: James Benning Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 135 min. Gatunek: dokumentalny Ekstrakt: 10%
Tytuł: Izo Reżyseria: Takashi Miike Scenariusz: Shigenori Takechi Obsada: Takeshi Kitano, Renji Ishibashi, Kirin Kiki Muzyka: Kôji Endô Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: Japonia Czas projekcji: 128 min. Gatunek: akcja Ekstrakt: 20% |