Cieszyn powitał zeszłoroczną tendencję. Produkcje amerykańskie wróciły. Powróciła też wiara w dobre, niszowe kino zza oceanu. Górskie otoczenie Cieszyna nie przeszkodziło specom od reklamy usypać na zamkowym wzniesieniu całkiem sporej plaży. Kilka ciężarówek transportowych, 250 ton piasku, kilkadziesiąt leżaków i tysiące zimnych lodów. Słońca nie ma zbyt wiele, ale słabą pogodę rekompensują ziarenka piasku wchodzące między palce. Plaża z dnia na dzień staje się coraz bardziej popularna. Komiczna była wystawa kina niemego. Wszyscy myśleli, że okaże się to jakimś wielkim wydarzeniem porażającym stroną formalną. W rzeczywistości chodziło o trzy wielkie zdjęcia (m.in. Patryka Vegi) wykonane aparatem wielkoformatowym. Całkiem to ładne, ale żeby od razu „wystawa”? I w ogóle jakiego „niemego kina”?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kino refleksyjne, mądre, ale też inteligentne. A przy tym cholernie zabawne. Opowieści o trudnych tematach (aborcja, molestowanie nieletnich, inicjacja nastolatków) w tak dowcipnej oprawie nie było już dawno. Solondz wyśmiewa wszystko co „american...”, a przede wszystkim osławiony „...dream”. Każdy dorosły jest tutaj hipokrytą albo dewotą. Tylko dzieci są szczere i w istocie to do nich należy cały film. 12-letnia Aviva niespodziewanie zachodzi w ciążę. Rodzice podejmują decyzję usunięcia dziecka, chociaż córka emocjonalnie zaangażowała się w przyszłe macierzyństwo. Postanawia więc uciec z domu. Zakochuje się w starszym o jakieś 30 lat facecie, z którym oczywiście spędza upojną noc. Trafia też do domu sekty jezusowej pod wodzą Mamy Sunshine, gdzie niepełnosprawne dzieci śpiewają i tańczą w stylu Britney Spears. Todd Solondz zastosował ciekawe rozwiązanie. Główna bohaterka jest grana przez ośmiu aktorów: cztery nastolatki, dwie kobiety (w tym Jennifer Jason Leigh), sześcioletnią dziewczynę i młodego chłopca. Epizod każdego aktora, od kolejnego oddzielony jest kolorową planszą w stylu dziecięcych kolorowanek. Dzięki zastosowaniu takiego patentu, reżyser dowiódł, że wszyscy mogą być uczestnikami tej historii. Tytułowe palindromy to wyrazy, zdania lub zwroty, których brzmienie podczas czytania od przodu i od tyłu jest identyczne. Można to odnieść do samego filmu, którego koniec to tak naprawdę początek. Taka filmowo-amerykańska wersja cyrkularnej wizji dziejów.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pamiętacie Tommy’ego Solomona z serialu „Trzecia planeta od słońca”? Śmieszny, może trochę zbuntowany, ale zawsze sympatyczny chłopaczek. Grał go młody Joseph Gordon-Levitt. Rola w sitcomie blokowała trochę jego karierę aktorską, ale w 2001 puszczono ostatni odcinek serii, a 20-letni Joseph rozpoczął nowy etap kariery. Kariery, która rozwinąć może się bardzo dobrze. Po „Mysterious Skin” jestem pewien, że tak właśnie się stanie. Dwóch chłopaków – Neil (Gordon-Levitt) i Brian (Corbet) – grało kiedyś w jednej drużynie Małej Ligi. Chociaż się nigdy nie znali, to później połączyły ich traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Neil był wykorzystywany seksualnie przez trenera baseballu, a Brian został porwany przez statek kosmiczny (tak mu się przynajmniej wydawało). Ten pierwszy staje się męską dziwką. Drugi pielęgnuje pasję dotyczącą UFO i próbuje wyjaśnić swoją przeszłość. Z jednej strony swawolna matka, dużo ojców-kochanków, bezpośredniość. Z drugiej nadopiekuńcza matka, brak ojca, wstydliwość. Dwa różne charaktery, poglądy i zachowania. Odpowiedź na pytanie, co łączy te dwa przeciwieństwa, poznajemy na końcu filmu. Szkoda, że odkrycie zagadki już po kilku minutach seansu jest całkowicie realne. Świetna jest rola Gordona-Levitta. Zamiast sympatycznego dzieciaka, widzimy pewnego siebie skurwiela, który z nikim nie ma zamiaru się liczyć. Przyjemne jest patrzeć na piękną i wiecznie świeżą Elisabeth Shue. Godny wspomnienia jest też epizod Billy’ego Drago, dawniej etatowego złoczyńcy o piekielnym fizis (m.in. Frank Nitti z „Nietykalnych”). Gregg Araki stworzył trochę kontrowersyjny film, gdzie szokujące są rzeczy niewidoczne. Nie widzimy całujących się kilkulatków czy stosunku trenera z chłopcami, co na cieszyńskim festiwalu jest raczej niespotykane. Niedomówienia w obrazie i świetne dialogi częściowo likwidują brzydki oddech po niesmacznej łopatologii w przekazywaniu treści. Nie na tyle jednak, by nie potrzebować gumy do żucia. Mam nadzieję, że jutrzejsze filmy będą właśnie taką porządną „balonówką”.
Cykl: Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty Miejsce: Cieszyn Od: 21 lipca 2005 Do: 31 lipca 2005
Tytuł: Palindromy Tytuł oryginalny: Palindromes Reżyseria: Todd Solondz Zdjęcia: Tom Richmond Scenariusz: Todd Solondz Obsada: Ellen Barkin, Jennifer Jason Leigh, Debra Monk Muzyka: Nathan Larson Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 100 min. Gatunek: dramat, komedia, przygodowy Ekstrakt: 80%
Tytuł: Mysterious Skin Reżyseria: Gregg Araki Zdjęcia: Steve Gainer Scenariusz: Gregg Araki Obsada: Joseph Gordon-Levitt, Brady Corbet, Elisabeth Shue, Michelle Trachtenberg, Bill Sage Muzyka: Harold Budd, Robin Guthrie Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: Holandia, USA Czas projekcji: 99 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 60% |