Dzisiaj dużo się nie działo. Strasznie nieciekawą okazała się konferencja prasowa Katowickiej Szkoły Filmowej. Wykładowcy chwalili swoich absolwentów, siebie samych, uczelnię Lindy i Ślesickiego, a także Gutka. Pewnie za to, że nagminnie przypomina ludziom o istnieniu prawie zapomnianej śląskiej szkółki. Dzisiaj dużo się nie działo. Strasznie nieciekawą okazała się konferencja prasowa Katowickiej Szkoły Filmowej. Wykładowcy chwalili swoich absolwentów, siebie samych, uczelnię Lindy i Ślesickiego, a także Gutka. Pewnie za to, że nagminnie przypomina ludziom o istnieniu prawie zapomnianej śląskiej szkółki. Miała też miejsce konferencja i wykład francuskiego architekta Francois Roche. Dotyczyła budowy przeznaczonego dla pieszych mostu na Olzie. Ma on w niedalekiej przyszłości połączyć, już w trzecim miejscu, Cieszyn z Ceskym Tesinem. Projekt nazwano „Loophole”, a bazuje na koncepcji pułapki, uniku, zapętlenia, labiryntu. Oprócz funkcji praktycznej, prezentuje również estetyczną. Konstrukcja posiada mnóstwo niecodziennych rozwiązań, m.in. pętle zmuszające ludzi, by odwracali się do tyłu. Ale powyższe konferencje, to tylko 3 godziny z zapełnionego projekcjami filmowymi dnia.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Godard na starość (75 lat) stał się bardzo pewny siebie. Nawiązał bowiem w swoim najnowszym filmie do Dantego i jego „Boskiej komedii”. Otrzymaliśmy więc film, a raczej eksperymentalny esej, podzielony na trzy epizody: Piekło, Czyściec i Niebo. Piekło jest kolażem filmów fabularnych i dokumentalnych pokazujących okrucieństwa wojny. Zamierzeniem jest ukazanie człowieka tępiącego bliźniego. W Czyśćcu (zniszczone Sarajewo) bliźni (grupka intelektualistów) próbują się pojednać (rozmowy o wojnie, niewolnictwie). W końcowym Niebie jest nareszcie upragniony spokój. Ten został osiągnięty całkiem szybko, ale za dość niespodziewaną cenę. Papież Nowej Fali strasznie się jednak przeliczył. W „Naszej muzyce” jest kilka ciekawych zdań, fraz, czasem lepiej podanych truizmów, które warto zapisać w jakimś pamiętniczku i szczerze wziąć do serca. Rozmowy o humanizmie, rewolucji oraz cytaty z Monteskiusza i Racine’a są interesujące i w jakiś sposób prowokują do myślenia. Ale przecież reżyser mógł wydać jednostronicową książkę, zapisaną od początku do końca mądrościami, a wyszłoby na to samo. Godard straszliwie męczy oko widza, bo na ekranie nic się nie dzieje. Początkowe slajdy około-wojenne są najlepszym elementem. Gdyby cały film oprzeć na podobnych archiwalnych taśmach i dorzucić do tego inteligentny wykład, zapewne oglądałoby się przyjemniej. A tak strasznie rażący jest brak fabuły, wyjaśnień, logiki. Pojawia się Żyd, nagle ktoś rozmawia z Indianami, by za chwile rozpoczęła się dywagacja o filmowych planach i kontrplanach. Z tych pamiętniczkowych mądrości Godarda najlepiej zapamiętałem tekst, że Żydzi występują w filmach fabularnych, a Palestyńczycy wyłącznie w dokumentalnych. Trochę przesadzone, ale ma w sobie odrobinę enigmatycznego czaru. I podobnie jest z całą „Naszą muzyką”. Bajkowe żaby też tak niby mają, ale tylko nieliczni decydują się je pocałować.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po przedstawieniu problemu prostytucji i związków lesbijskich przyszedł czas na biznes domowych filmów porno. Moodysson nigdy nie poruszał lekkich tematów. Oczywiste było, że „Dziura w Sercu” musi zawierać dużą porcję ciężkostrawnych emocji. I tak jest w istocie. Kilkanaście osób nie dotrwało do końca seansu. Liczne, choć niesłuszne, były też porównania do zeszłorocznej „Anatomii Piekła”. Moodysson nie wszedł jeszcze na drogę Breillat i życzyłbym sobie, by nigdy tego nie zrobił. Nie zmienia to faktu, że kilka momentów wykręcało, w grymasie niesmaku, twarze widowni. Rickard jest twórcą pornosów typu „home-made”, a Geko i Tess ich głównymi aktorami. Jest jeszcze Eric – niepełnosprawny syn reżysera. Zamknięty w sobie chłopak nie jest dumny z ojca, gardzi nim i często poniża. Ma nawet sen, że idzie z Rickardem na strzelnicę, tylko zamiast w tarczę trafia w głowę rodziciela. Ten natomiast próbuje odnaleźć z dzieckiem wspólny język. Zaprasza go do współpracy, pyta czego potrzebuje. Niestety jego wiązanka zawierająca ciąg bardzo wyszukanych wulgaryzmów niweczy wszystkie próby. Trzęsąca się kamera, wypalone zdjęcia, szybki montaż podobno mają przypominać styl amatorskiego porno. Nie wiem, czy udanie to kopiuje, ale wiem, że ogląda się to średnio. Całość też nie byłaby zbytnio przystępną, gdyby nie ogromny dystans reżysera do historii i postaci. Z bohaterami nie da się utożsamiać, ale już polubienie ich nie jest trudne. Dawno nie oglądałem tak dobrej komedii. Ale zapewne nie o to chodziło Moodyssonowi. Ten często próbuje z „Dziury w Sercu” robić moralny traktat czy metaforyczną historię. Na szczęście ludzie nie dali się nabrać. Naiwne teksty i waginalno-odbytnicze metafory nie przekazują najlepiej idei reżysera. Przekaz gubi się też między scenami wymiotowania i sikania do kobiecych ust, a pokazywaniem operacji upiększania warg sromowych. „Dziura w Sercu” jest najbardziej szokującym, ale też najgorszym filmem Moodyssona. Do następnego, Lukas.
Cykl: Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty Miejsce: Cieszyn Od: 21 lipca 2005 Do: 31 lipca 2005
Tytuł: Nasza muzyka Tytuł oryginalny: Notre musique Reżyseria: Jean-Luc Godard Zdjęcia: Julien Hirsch Scenariusz: Jean-Luc Godard Obsada: Sarah Adler, Nade Dieu, Rony Kramer, Jean-Luc Godard Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: Francja, Szwajcaria Czas projekcji: 80 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 20%
Tytuł: Dziura w sercu Tytuł oryginalny: Ett Hål i mitt hjärta Reżyseria: Lukas Moodysson Zdjęcia: Lukas Moodysson, Malin Fornander, Jesper Kurlandsky, Karl Strandlind Scenariusz: Lukas Moodysson Obsada: Thorsten Flinck, Björn Almroth, Sanna Bråding, Goran Marjanovic Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: Dania, Szwecja Czas projekcji: 98 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 50% |