powrót do indeksunastępna strona

nr 8 (L)
październik 2005

Autor
 Camera obskurna
‹Przeznaczone do burdelu›
Powrót do korzeni. Brak demagogii, naciągania faktów, grania na emocjach. Czasy jednak się zmieniły. W erze pseudo-społecznych indoktrynacji Latkowskiego nawet Łoziński może mieć problemy z dotarciem do odpowiedniego i liczebnego audytorium. „Przeznaczone do burdelu” to klasyczny dokument, ze wszystkimi zaletami i wadami tego gatunku.
Zawartość ekstraktu: 50%
‹Przeznaczone do burdelu›
‹Przeznaczone do burdelu›
Zana Briski i Ross Kauffman wybrali się do dzielnicy Czerwonych Latarni w Kalkucie, aby w jakiś sposób pomóc tamtejszym dzieciom – głównie potomkom prostytutek. Przy okazji postanowili zarejestrować tę niecodzienną znajomość. To „przy okazji” strasznie rzuca się w oczy, bo w filmie nie postawiono jednoznacznej tezy. Doczepione do siebie – bez ładu i składu – ujęcia i wątki wprowadzają sporo chaosu do całkiem monotonnej produkcji. Przewodni motyw, jakim jest wręczenie maluchom aparatów fotograficznych, ginie w realizacyjnym bigosie. Szkoda, bo te cywilizacyjne sieroty mają wrodzony talent i potrafią dostrzec wyjątkowość w rzeczach banalnych. Ich zdjęcia, chociaż robione zwykłymi „głupawkami”, posiadają naturalne piękno, ale też piętno środowiska.
„Przeznaczone do burdelu” przeraża samym tytułem i tematyką. Straszna jest bowiem świadomość, że jedyną przyszłością dzieci jest prostytucja. Niestety, tylko ona przyprawia o gęsią skórkę. Nie widać bowiem tej biedy czy upiorności następstw. Może przesadą byłoby stwierdzenie, że na ekranie oglądamy sielankę, ale tak jest w istocie. Maluchy tylko czasami zostają zwymyślane przez rodziców. Sceny te, wsadzone w celu zapełnienia taśmy, nie zwiększają nasycenia emocji w całym filmie. Nawet nie są miłym dodatkiem, tylko nic nie znaczącą dygresją.
Na pochwałę zasługuje sama inicjatywa Briski i Kauffmana. Pokazali najmłodszym alternatywę, cząstkę lepszego świata oraz nauczyli ich magii. Jak bowiem inaczej nazwać umiejętność uwieczniania szczęścia na kawałku papieru? Postanowili też wyzwolić znaczny odsetek dzieci z kajdan kalkuckiej biedoty i cierpienia. W pewnym stopniu się udało, bo garstka poszła do szkoły, a jeden z chłopców wygrał dziecięcy konkurs World Press Photo. Piękna inwencja, godna najważniejszych wyróżnień świata, tracąca jednak na wartości przez jej ekranizację. Taki sam problem miały zawsze filmy biograficzne. Wręcz nierealne wydaje się zmieszczenie życiorysu jakiejś znakomitości w dwugodzinnej produkcji? Dokument trwa jeszcze mniej – niespełna półtorej godziny, który to czas wystarczająco spłyca wymowność przedsięwzięcia.
Historia fotograficznego przedszkola z dzielnicy Czerwonych Latarni, to idealny materiał na artykuł publicystyczny. Ale co ja tam wiem? Tyle nagród, co „Przeznaczone do burdelu” nie zdobył chyba żaden inny dokument i to powinna być jedyna rekomendacja. Obawiam się jednak, że te wszystkie wyróżnienia wręczano za samą „kampanię dobra”, a nie za jej filmowy efekt. Jak powiedział kiedyś Dariusz Szpakowski, gdyby dawać punkty za zmarnowane akcje, to reprezentacja Polski byłaby niezmiennie mistrzem świata. Widocznie członkowie festiwalowych jury nie biorą sobie do serca słów piłkarskich komentatorów.



Tytuł: Przeznaczone do burdelu
Tytuł oryginalny: Born Into Brothels
Reżyseria: Zana Briski, Ross Kauffman
Zdjęcia: Zana Briski, Ross Kauffman
Scenariusz: Zana Briski, Ross Kauffman
Muzyka: John McDowell
Rok produkcji: 2004
Kraj produkcji: Indie, USA
Dystrybutor: Against Gravity
Data premiery: 16 września 2005
Czas projekcji: 85 min.
WWW: Strona
Gatunek: dokumentalny
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

104
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.