powrót do indeksunastępna strona

nr 8 (L)
październik 2005

 Krótko o…
Max Cegielski ‹Apokalipso›; Juan Eslava Galán ‹W poszukiwaniu jednorożca
Juliusz – giermek czterech jeźdźców

„Gotów był się założyć, że w pajęczynie widzi ostatnie podrygi trzech much. A może było ich więcej? Nie dostrzegał przecież całej sieci, ginęła mu w świetle.” Ich również było troje – dwóch braci i kobieta, a zarazem było ich o wiele więcej, bo „Apokalipso” Maxa Cegielskiego to także opowieść o warszawce, o współczesnym mieście i jego mieszkańcach.
Zawartość ekstraktu: 50%
‹Apokalipso›
‹Apokalipso›
Pierwsze sceny zdają się wieszczyć melodramat. Bohater Cegielskiego przywołuje nawet sławetną „Dynastię”, która na szczęście nie staje się patronem artystycznym dzieła. Pozostając jednak na terytorium literatury popularnej, autor opisał historię Juliusza, który zakochuje się w Sofii – żonie swojego brata, Alexa. Całe szczęście autor nie popadł przy tym w banalne schematy i poradził sobie bez uderzania w ton łzawo-sentymentalny. To opowieść o końcu pewnej społecznej gry, zwanej dotychczasową rzeczywistością Jula i Alexa. Pierwszy z braci jest dyrektorem kreatywnym w podupadłej już nieco agencji reklamowej – kampania firmy Apokalipso (zaplanowana globalnie, otoczyć ma cały świat) jest jego ostatnią szansą na udowodnienie swojej formy i powstrzymanie choć na chwilę depczące mu po piętach, żądne sukcesu młode wilki.
Cegielski znacznie lepiej wypada w roli scenarzysty i dokumentalisty niż autora fabuły własnej powieści. O ile akcja „Apokalipso” zaczyna się w pewnym momencie rozmywać, o tyle obserwacje obyczajowe i celne riposty na temat współczesności nie tracą ostrości. Szczególnie komentarze wygłaszane przez starego wygę Jula (czy też te pokrywające się z jego optyką) mogą czytelnikom trafić do przekonania cynicznym poczuciem humoru i ironicznym dystansem. Ciekawym zabiegiem prowokującym do wyławiania aluzji jest nadzwyczaj częste odwoływanie się do biblijnej frazeologii. Oprócz apokalipso jest sama Apokalipsa i płomienna analiza księgi przez podwładnego Jula. Są perły, wieprze, wieża z kości słoniowej, Adam i Ewa, rajski ogród. Czytelnik wystawiony jest na próbę – zgotowano mu pomieszanie tych (czasami używanych już całkiem niezależnie) symboli z naszpikowanym wulgaryzmami językiem bohaterów. Dało to całkiem interesujący efekt.
„Apokalipso” to skondensowane emocje, ostatni fajerwerk dawnego świata Jula i Alexa rozbłyskający w rytm szybkiej i coraz to bardziej rytmicznej muzyki dobiegającej z głośników – rzeczywistość książkowa świetnie koresponduje ze sposobem jej przedstawienia. Wciąga, ogłusza na chwilę, zabawia akurat do momentu, w którym show dobiegnie końca. Zaangażowanie czy jego pozór? – czytający wybierze, co chce zobaczyć. Ja widzę pozór, brak psychologicznej głębi, szybko skreślony rysunek. Ale nie powieść…



Tytuł: Apokalipso
Autor: Max Cegielski
Wydawca: W.A.B.
ISBN: 83-89291-96-7
Format: 256s. 125×195mm
Cena: 24,90
Data wydania: 15 kwietnia 2004
Ekstrakt: 50%



Afrykańskie sny

Juan Eslava Galán miał może i dobry pomysł, kiedy wysyłał swojego bohatera w podróż po Afryce średniowiecza. Jednak „W poszukiwaniu jednorożca” jest szalenie przegadane, napisane bez werwy i, poza interesującą końcówką, niewiele czytelnikowi oferuje.
Zawartość ekstraktu: 40%
‹W poszukiwaniu jednorożca›
‹W poszukiwaniu jednorożca›
Młody Juan Olid, dzielny kastylijski szlachcic, zostaje wysłany z misją. Król Henryk IV ma problemy natury zdrowotnej, które uleczyć może jedynie róg żyjącego het, za pustyniami, jednorożca. A że problemy królewskie są problemami narodu, to młody bohater dostaje do towarzystwa pięćdziesięciu kuszników, niezbędną przy łowach na jednorożca dziewicę, mądrego mnicha – i rusza na południe.
I zaczyna ziać nudą. Autor z lubością konstruuje długie, piętrowe, nieprzyjemne w czytaniu zdania, w dodatku niczego za nimi nie ukrywając. Członkowie wyprawy nie wchodzą w poważniejsze interakcje, raczej trącają się o siebie, niczym kręgle trafione kulą. Wyjątkiem jest seks, który u Galána uprawia się często i chętnie. Niestety, służy to maskowaniu braku godnych uwagi wydarzeń.
Fabuła „W poszukiwaniu jednorożca” jest liniowa do bólu, bez zaskoczeń. To powieść drogi posunięta do absurdu. Nic tylko idą, staną na roczek, dwa, znowu idą, staną na roczek dwa, ktoś zginie, podupczą co nieco i znowu idą. Pobiją się, znów ktoś zginie, pochorują się, pojedzą – i idą, idą, a czytelnik ziewa. Pisarska maniera Galána odrzuca. Mówi, a jakby nic nie słychać. Brak mu umiejętności tworzenia napięcia, wzbudzenia w czytelniku zainteresowania. Choć bohaterowie idą przez obszary o bogatej, pasjonującej historii, choć teoretycznie dzieje się wiele, to po czytelniku wszystko to spływa.
Wpasowuje się w to Juan Olid – bohater absolutnie nieistniejący. Nic się z nim nie dzieje, wciąż tylko marzy o tym, co będzie jak już wróci, wydarzenia opływają go dookoła. I tak przez dwieście z górą stron się to ciągnie – opisu ciekawego nie uświadczysz, oryginalności żadnej. Nie ma interesującej historii, wizji, oryginalnego poglądu. Sztuka to wielka – ukazać odległe w czasie egzotyczne krainy w sposób tak zniechęcający.
Na tych, którzy jednak przebrną przez dwieście pierwszych stron, czeka w miarę przyjemne zaskoczenie. Otóż zakończenie „W poszukiwaniu jednorożca” jest niezłe. Jest w nim dramat, smutek człowieka, który przez całe życie gonił za niczym. W tym momencie można rzeczywiście wczuć się w powieść Juana Eslavy Galána. Kto jest chętny do przebijania się przez powolne, pozbawione werwy dwieście stron, aby dać się zdołować – proszę bardzo. Ja jednak podziękuję i „W poszukiwaniu jednorożca” odradzę.



Tytuł: W poszukiwaniu jednorożca
Tytuł oryginalny: En busca del unicornio
Autor: Juan Eslava Galán
Wydawca: Solaris
ISBN: 83-89951-28-2
Format: 240s.
Cena: 31,90
Data wydania: 6 września 2005
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

101
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.