Drogi czytelniku – oto 10 pytań, których nigdy nam nie powinieneś zadawać.  | Ilustracja: Michał R. Wiśniewski |
1. Nie pytaj nas, kiedy wyjdziemy na papierze. Czekamy, aż czytelnictwo wzrośnie tak, że menele z Dworca Centralnego zaczną czytać Dostojewskiego. 2. Nie pytaj nas, ile na tym zarabiamy. Wystarczy, że robią to nasi współmałżonkowie, dzieci i teściowe. 3. Nie pytaj nas, dlaczego to robimy. Jak sobie uświadomimy, że to nałóg, to możemy pójść na odwyk i „Esensji” nie będzie. 4. Nie pytaj nas, czy nie mogłoby być więcej opowiadań, poezji, grafiki, publicystyki, recenzji, filmów, piosenek, czegokolwiek innego. A czy Ty wysłałeś już swój utwór do „Esensji”? 5. Nie pytaj nas, czy zamierzamy się rozwijać i w jakim kierunku. „Esensja” zmienia się w rytmie awarii naszych serwerów, więc nie jesteśmy zachwyceni brzmieniem słowa „rozwój”. 6. Nie pytaj, czy do budowy swego jedynego w swoim rodzaju i unikatowego serwisu możesz sobie wziąć teksty z Esensji. Znamy ONYCH, którzy są władni odesłać Twój serwis w niebyt. 7. Nie pytaj, czy można sobie u nas zaklepać abonament, by na łamach prowadzić rozmowy i oszczędzać na telefonie. Odpowiedź będzie negatywna. Czep się lepiej Skype′a albo Gadu Gadu – dwóch facetów regularnie mówiących do siebie „Halo…” w zupełności nam wystarcza. 8. Nie pytaj, co Redakcja „Esensji” sądzi o wulgaryzmach na swoich łamach. Jesteśmy pismem kulturalnym, dbającym o jakość tekstów, tak o ich poziom merytoryczny, jak i o styl, w którym są one formułowane. Pisanie o tym, o czym piszemy, wymaga odpowiednio dystyngowanego języka i dlatego też na wulgaryzmy ni chuja nie ma u nas miejsca. 9. Nie pytaj, czy przyjmiemy Cię do pracy, przysyłając swoje CV, życiorys, list motywacyjny i referencje. Przyślij zdjęcie, a najlepiej rozkładówkę. I najważniejsze: 10. Nie pytaj nas, kiedy będzie następny numer. Naczelni robią to za Ciebie. |