powrót do indeksunastępna strona

nr 8 (L)
październik 2005

Autor
 Polski komiks internetowy #2
O dziwo, najpopularniejszym polskim komiksem internetowym (i możliwe, że komiksem jako takim w ogóle) jest „Losux”, czyli komiks o przygodach niejakiego Svena w nowej szkole, tu – liceum. Popularność tego komiksu sprawiła, że pojawili się kopiści (na szczęście większość tych „dziełek” obumiera po kilku odcinkach). W tym wydaniu PKI pastwić się będę nad tymi „komiksami”…
Losux
Losux
„Losux” autorstwa Preattyfreaka to komiks dziwny. I kompletnie nie potrafię wytłumaczyć jego fenomenu. Nie rozumiem, jakim cudem pięć tysięcy osób dziennie wchodzi na jego stronę, nie rozumiem również, skąd wzięły się fancluby i frakcje miłośników zwieraczy. „Losux” to komiks słabiutki. Rysunkowo właściwie nie ma o czym mówić. Amatorstwo, sztywność postaci, kompletny brak poszanowania dla anatomii. W warstwie fabularnej jest troszkę lepiej. Może rozjaśnię lekko, mówiąc, o co w tym komiksie właściwie chodzi. Nastoletni Sven uczęszcza do pierwszej klasy LO, w którym nie bardzo mu się podoba (stąd tytułowy „Losux” – LO sucks). Jest bowiem na pierwszy rzut oka jedynym „normalnym” uczniem w swojej klasie. Pozostali koledzy i koleżanki to jakieś nierealne indywidua, jak na przykład Karol – miłośnik zwieraczy, jednooki bałwan z kosmosu, koleś z dwoma głowami, niedowidzący komputerowcy czy wreszcie pewna kulturystka. W szkole tej również nauczyciele nie są lepsi – wychowawczyni klasy Svena jest malutką fizyczką o sadystycznym zacięciu, gość od wf-u to bezmózga góra mięśni, zaś ksiądz to fanatyk palący prezerwatywy na stosie i wyczuwający wszędzie szatana. Na dodatek po szkole pętają się różne dziwadła, jak garbaty woźny prowadzący nieustanną wojnę z żyjącymi w piwnicach pingwinami, czy sosnowe bractwo – miłośnicy drzew. Przy lekturze tego komiksu zdarza się czasem uśmiechnąć, ale żarty w końcu zaczynają się powtarzać lub są zarzynane przez nieudolną narrację. Najlepszy chyba fragment komiksu to spinoffowa mini-seria zatytułowana „RPG adventure”. Tu jest dość zabawnie, a autor w miarę trafnie wyśmiewa gry role-playing. Na szczęście autor zlitował się i zakończył już komiks, rozpoczął z kolei następny – „LSXtales”, w którym jeden z bohaterów „Losuxa” otwiera agencję detektywistyczną. Widać poprawę grafiki, dużo większą staranność, choć to nadal jest słabiutkie… Ten komiks chyba również został zakończony. Oby.
Radio Muranów
Radio Muranów
"Radio Muranów" – to klon „Losuxa” autorstwa niejakiego Mikiapole. Komiks prezentujący dużo niższy poziom niż pierwowzór (czyli jest totalnie beznadziejny), będący popisem komiksowej grafomanii. Jeśli chodzi o grafikę, to trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywne strony. Postacie są narysowane nieudolnie, wszystkie wyglądają tak samo (różnią się jedynie ubraniami) i jeśli autor tak postrzega świat, to powinien zacząć brać jakieś leki. Fabuła to kopia „Losuxa”. Niejaki Jarek wprowadza się do nowego bloku. A tam sami dziwacy. Repertuar postaci bardzo podobny do tych z pierwowzoru, choć nieco uboższy. W „Losuxie” jest sosnowe bractwo, w „Radiu Muranów” – Ijakiedałny, taki sam patent. W „Losuxie” jest hiphopowiec, zaś w „Radiu” – didżej. W „Losuxie” jest turniej gry w Worms, w „Radiu” – wyścigi Formuły 1. Wtórność nigdy nie będzie zaletą. Mikiapole jednak nie poprzestaje na naśladowaniu „Losuxa”, w jego komiksach pojawiają się żarty ściągnięte choćby z repertuaru kabaretu „Ani Mru Mru”. Reasumując, „Radio Muranów” to jakieś kosmiczne nieporozumienie, coś co absolutnie nie powinno było powstać.
Niedościgniony wzór. Niedawno telewizja TVN emitowała serial, z którego autorzy tych dwóch komiksów mogliby się wiele nauczyć. Chodzi mi oczywiście o „Przystanek Alaska”, gdzie mamy podobną konstrukcję fabularną. Teoretycznie normalny człowiek (Joel Fleischman) trafia do środowiska pełnego oryginałów i codziennie coś go zaskakuje. Tyle że w przypadku serialu – pełnego inteligentnego humoru, odwołań do licznych tradycji kulturowych czy metaforycznych interpretacji freudowskich teorii – czuło się, że każdy odcinek jest przemyślany. Zaś w przypadku tych komiksów mamy jedynie radosną twórczość ludzi bez pomysłu i umiejętności. Tym wesołym dzieciakom (autorzy to nastolatki) wydaje się, że robienie komiksu to bułka z masłem i każdy to potrafi…
Wysyp kopistów „Losuxa” na szczęście już ustał. Większość z tych tworów nie przetrwała zbyt długo, właściwie ostało się tylko „Radio Muranów”. No i „Mnichu”, tyle że ten komiks „poszedł” w inną stronę, a wykorzystuje jedynie motyw nowego bohatera w nowym otoczeniu. Reszty nie warto wspominać.
W następnym odcinku zajmę komiksami odbijającymi w stronę mangi, a więc „Kokoartem” oraz „Guns’n’comics”.
powrót do indeksunastępna strona

125
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.