Wreszcie obrażalski Piotr Dobry i histeryczny Bartosz Sztybor rozmawiają o czymś naprawdę interesującym. „Halo” też świętuje jubileusz, dlatego temat jest wyjątkowy. Czym jest i czym powinna być Esensja? Co wypada, a co nie? Tym razem dynamiczny duet nie użala się tylko nad sobą, bo użala się też nad morświnem z Trinidad i Tobago. W dzisiejszym odcinku: Esensja. Piotr Dobry ocenił Esensję na 90%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 90%.  | Co dwa tygodnie Dobry i Sztybor prowadzą dialog. Zazwyczaj rozmowa tyczy filmów. Różnych filmów. Z Europy i Azji. Z ogromnych wytwórni hollywoodzkich i malutkich siedlisk niezależności. Z początków kinematografii i aktualnych repertuarów. Z rąk uznanych reżyserów i raczkujących artystów. Z białymi uczniakami gwałcącymi szarlotki i czarnymi buntownikami grającymi w kosza. Z Rutgerem Hauerem i bez niego. |  |
Bartosz Sztybor: Co ja będę się rozwodził nad moim wyborem. Jest jubileusz Esensji i trzeba porozmawiać o czymś specjalnym. A że jest to jubileusz Esensji, to sądzę, że właśnie Esensja jest tym czymś specjalnym i właśnie o Esensji należałoby poszprechać. Też tak uważasz? Piotr Dobry: Też. Byle ta dyskusja nie zmieniła się w jeden wielki pean na cześć Esensji. Masz jakiś pomysł, jak tego uniknąć? BS: Nawrzucać naczelnikowi albo reszcie? PD: Nie wystarczy, że nagminnie robimy to w mailach? BS: Ale prywatnych maili nikt z czytelników nie ma szansy zobaczyć, a tutaj mamy szansę zaistnieć. Pokazać, że jesteśmy mega-super-fajni, a reszta to motłoch. PD: Tyle że czytelnicy już wiedzą, że jesteśmy mega-super-fajni. A kto jest motłochem? BS: No przecież powiedziałem, że reszta. PD: Dobra, teraz poważnie. Narzuciliśmy sobie zadanie wytknięcia wad i zalet Esensji. Zacznijmy może od tych pierwszych. Co na przykład masz do zarzucenia? BS: Że się nie stara. PD: Nie stara? BS: Tak, nie stara się. I dobrze, że zapytałeś o wady Esensji, bo nie mógłbym powiedzieć, że poszczególni redaktorzy się nie starają. Esensja nie stara się być lepszą, większą, poczytniejszą – takie niezależne podziemie dla samej tego podziemia niezależności. PD: Hmm… Z tego co wiem, grupka osób jest bardzo mocno zaangażowana i stara się jak może. Owszem, większość to współpracownicy, „nadsyłacze” tekstów, ale tak jest w prawie każdej redakcji. Ponadto nie można zapominać, że piszą do Esensji za friko, a nie każdy ma wystarczająco czasu, chęci i pasji, by charytatywnie dawać z siebie wszystko. BS: Po co mi to mówisz? PD: Po to, by zbić Twój argument o nie staraniu się. BS: No i nie zbiłeś. PD: Zbiłem. BS: Nie. PD: Tak. BS: Nie. Ja powiedziałem, że Esensja się nie stara, a Ty mi mówisz, że przeciwnie, jej redaktorzy się starają. Stwierdziłem przecież, że nie mógłbym powiedzieć, że poszczególni redaktorzy się nie starają, dlatego operuję terminem Esensja. PD: Nie filozofuj głupio, bo Esensja to właśnie redaktorzy. Serwis sam w sobie nie może się nie starać. Za nim stoją ludzie. I oni się starają. BS: Za jej lepszość, większość i poczytniejszość nie odpowiadają raczej poszczególni redaktorzy czy „nadsyłacze”. Nie można głupio filozofować. PD: Oczywiście, że za lepszość odpowiadają redaktorzy. Za poczytniejszość w pewnym stopniu też, bo są czytelnicy sięgający do Esensji dla poszczególnych nazwisk. BS: Za lepszość tylko, jeśli chodzi o jakość tekstów. A kto sięgnie po jakieś nazwisko z Esensji, jak wcześniej o tym nazwisku nie będzie słyszał albo nie będzie słyszał nawet o samej Esensji? PD: W tym momencie to się zwyczajnie czepiasz, bo przecież nie stać nas ani na profesjonalny PR, ani na reklamy po kilkadziesiąt tysięcy. BS: Tu nie chodzi o PR, ani o reklamy, tylko ciekawie inicjatywy. Akcja z Cinemą i Stopklatką jest świetnym pomysłem. Wierzę też, że stowarzyszenie się byłoby bardzo dobrą drogą. PD: To dlaczego z żadnymi inicjatywami nie występujesz? Przecież nie można winić ludzi za brak pomysłów, samemu nic nie robiąc. Jak na razie mnie rozczarowujesz, bo myślałem, że masz Esensji do zarzucenia coś konkretnego, a Ty tu się rozwodzisz nad zbyt małym Twoim zdaniem zasięgiem. Przypominam Ci, że liczba czytelników w stosunku do roku ubiegłego wzrosła nam niemal pięciokrotnie! To imponujący wynik, nie uważasz? Nie od razu Kraków zbudowano. BS: Co mi da wystąpienie z jakąś inicjatywą? Wewnętrzną satysfakcję, że mam fajny pomysł? Na razie to te wszystkie pomysły – tych pomysłowych i pracujących – poszły do szufladki „na później”. Odnośnie zarzucenia Esensji czegoś konkretnego, to pewnie coś jeszcze się znajdzie, ale nie pomyślałbym, że brak zarzutów mógłby Cię rozczarować. Kraków może nie od razu zbudowano, ale wiele portali osiąga o wiele większe wyniki w czasie o wiele krótszym. PD: Nie jesteśmy portalem. Zgodzę się, że wiele pomysłów idzie do szuflady i też mnie to boli, ale w przeciwieństwie do takiego Onetu czy nawet Filmwebu, tworzymy za darmo – o czym zdajesz się zapominać – a z czegoś żyć trzeba. Powtórzę: nie można winić ludzi za brak czasu. Za dużo wymagasz. BS: Za darmo, za darmo, za darmo – powtarzasz to jak mantrę. Ktoś Ci kazał zrobić sponsorowane „Halo”? Ja nikogo nie winię, winię stan rzeczy. Oczywiście jest on wywołany przez jakieś osoby, ale na pewno nie przez ich brak czasu. Przemyśleć jakiś pomysł można w ciągu jednego dnia, nie marnując przy tym swojego, płatnego oczywiście, czasu. PD: Ale na litość, to jest problem do wewnątrzredakcyjnego rozstrzygnięcia, a nie do analizowania na forum, w dodatku półsłówkami, by broń Boże nikogo nie urazić! Którego czytelnika będzie obchodzić czcza gadka o pomysłach, które czekają na realizację? Ich to obejdzie wtedy, gdy te idee wejdą w życie. I prawidłowo. Powiedz mi lepiej, co masz do zarzucenia Esensji od strony merytorycznej, czego jest za mało, czego jest za dużo, a czego jest w sam raz. BS: Nie prowadziłem statystyki. PD: No to właśnie masz okazję się wykazać na gorąco, bez podpierania się danymi. BS: A skąd będę wiedział, czy tego, czego jest za dużo, nie jest przypadkiem mniej niż tego, którego powinno być w sam raz? I w rzeczywistości to, czego jest za mało, mogłoby się okazać tym, którego jest za dużo. PD: Dlaczego zachowujesz się jak rozkapryszony bachor, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy? Te Twoje firmowe już łapanie za słówka i głupie przekomarzanie się naprawdę przestaje mnie bawić. BS: To idź się poskarż mamie. PD: Buntownik bez powodu od siedmiu boleści… Weź wyłącz opcję zmanierowanego małolata, przestań się popisywać i zacznij koncentrować na sensie pytań, a nie na tym, jakby tu błyskotliwie – w Twoim mniemaniu – i złośliwie je zripostować. Jakbyś był trochę bardziej inteligentny, nie musiałbym za każdy razem ważyć słówek i wykładać kawy na ławę, ale trudno się mówi… Podziel się ze mną swymi subiektywnymi odczuciami na temat Esensji, czyli kogo najchętniej czytasz, a kogo wcale, do jakich działów najczęściej zaglądasz, a które mogłyby dla Ciebie nie istnieć, ze zdaniem których tetryków się liczysz itd., itp. Nie mówię, że musisz wszystkie wątki podjąć naraz, to samo wyjdzie w rozmowie. Ale zacznijmy wreszcie rozmawiać, błagam… BS: Jednak „Halo” jest działem magicznym. Jak normalnie ze sobą rozmawiamy, to jakoś nie przeszkadza Ci to moje niby-buntownictwo i popisywanie się. Tutaj natomiast zgrywasz wielkiego cenzora, który skrupulatnie trzyma się merytorycznej strony tematu i nie pozwala nawet na drobną swobodę. Strasznie sztywny i obrażalski jesteś w tych naszych publicznych rozmowach. Chcesz subiektywnej odpowiedzi, to proszę. Najchętniej czytam dział filmowy i komiksowy. Żałuję, że dział gier nie jest odpowiednio rozwinięty, bo też bym sobie z chęcią poczytał. Do książek zaglądam rzadko, czytam jedynie te recenzje, które potencjalnie mogą mi się spodobać. Do opowiadań zabieram się tylko wtedy, gdy w jakiś sposób zachęci mnie lead. Zacznij wreszcie mówić to, co myślisz, błagam… PD: Nie zgrywam cenzora, po prostu nie chcę, by jubileuszowe „Halo” opierało się jedynie na mało dowcipnych docinkach. Których autorów czytujesz najchętniej? BS: To jest trochę trudne pytanie, bo w dziale filmowym większość czytam przecież przed premierą on-line. Rzadko czytam recenzję powtórnie na stronie. Lubię teksty komiksowe Artura Długosza i ostatnio podobała mi się recenzja „Still Life” Kujawskiego, bo mam podobne odczucia. PD: A jakie masz zdanie na temat tetryków, do którego to grona miałeś zaszczyt ostatnio dołączyć? BS: Najbardziej liczę się ze zdaniem Chacińskiego i Orlińskiego – ach, ta magia telewizyjnych nazwisk. Ciebie nie liczę, bo o wszystkim dyskutujemy wcześniej. Chociaż głupio mi to mówić, bo i tak twórczyń jest niedobór, ale kobiece notki mnie raczej nie kręcą. Inaczej – czasami mnie wzburzają, bo nie mogę pojąć ich „klucza argumentacyjnego”. PD: To może zabawimy się w ocenianie tetryków na zasadzie… notek tetrycznych? Ocena i uzasadnienie – co Ty na to? BS: Ale wiesz, że komuś może zrobić się przykro. PD: Hmm… Kto tu ostatnio apelował o bezkompromisowość i szczere mówienie, co się myśli? BS: To jest co innego. Powinno się mówić, co się myśli do czasu, kiedy nie krzywdzi się osób trzecich. PD: W jaki sposób wydając o kimś opinię, go krzywdzę? BS: Mówiąc „nie podoba m się”, nikogo nie krzywdzisz, ale kiedy mówisz, że pisze jak ostatnia dziwka, to jest trochę krzywdzące. To znaczy to jest szczere, ale tej ocenionej osobie może być smutno i to jest takie pośrednie krzywdzenie. PD: Nie histeryzuj. Nie zamierzam przecież nikogo wyzywać, po prostu wydaje mi się fajnym pomysłem ocenienie tetryków tetrycznie. Ich i nasze notki – jako osób wypowiadających się publicznie, opiniujących – i tak są poddawane ciągłej ocenie czytelników. Nie chciałbyś wiedzieć, co o Tobie myślą inni? Ja bym chciał. BS: Ale ocenianie prywatnie a publicznie, to co innego. Chciałbym wiedzieć, co myślą o mnie inni, ale znam siebie. A osób, które chciałbyś, żebym ocenił, nie znam zbyt dobrze albo nawet wcale. PD: Ale ja Ci nie każę oceniać osób prywatnie, tylko ich poglądy. Chyba możesz odnieść się pozytywnie lub negatywnie do Tuska czy Kaczyńskiego po poznaniu ich programów, prawda? I zagłosujesz na polityczne idee, a nie osoby, bo prywatnie to Kaczor może być dobrodusznym wujkiem, nie wiemy tego. BS: Ale raz – Kaczor nie czyta Esensji. Dwa – komentowanie polityków jest wpisane w ustrój demokratyczny. Krytykowanie krytyków jest już trochę dziwne, jeśli oczywiście robi się to publicznie. PD: Co Ty pieprzysz, nie czytałeś nigdy felietonów autorstwa krytyków, w których krytykują innych krytyków? Ale skoro tak się bronisz rękami i nogami, to nie będę Cię przecież zmuszał. Tylko w tym momencie jesteś nieszczery i udowadniasz, że nie potrafisz oddzielić prywatnych sympatii od spraw czysto zawodowych. BS: Czytałem tylko felietony, w których krytykuje się wyłącznie krytyków „Co jest grane”. Jak nieszczerością nazywasz niechęć do publicznego wypowiedzenia niekoniecznie pozytywnych opinii na temat współpracowników, to fajnie masz poukładane wartości. Mogę kogoś skrytykować na liście mailowej, mogę z Tobą porozmawiać o tym, jak któryś z tetryków zachował się jak skończony kretyn, ale nie będę na forum publicznym oceniał ludzi w jakiś sposób ze mną związanych. Tak płakałeś, że dział filmowy nie jest wcale zintegrowany, a teraz sam próbujesz podkopać wymarzoną integrację. Pewnie zaraz napiszesz, że stawiając ocenę i wygłaszając krótki komentarz, nie można nikomu ubliżyć. A ja uważam, że to też jest krzywdzące, bo jedno zdanie nie wystarczy. Nie potrafię wydukać paru słów, już wolałbym się dłużej rozwinąć, ale wtedy górę wezmą emocję i mogę powiedzieć coś naprawdę krytycznego. Jeśli tak bardzo chcesz porozmawiać na ten temat, to proszę bardzo, wypowiedz się. Jak coś mi się spodoba lub nie, to dopowiem parę słów. Bo na razie to nie jest rozmowa, tylko wywiad. Odpytujesz mnie z najróżniejszych dziedzin, a sam siedzisz cichutko w kąciku. PD: Znowu histeryzujesz. Nie chcesz, to nie, proste. Odpytuję Cię, bo skoro Ty nie masz do mnie żadnych pytań, to ktoś musi ciągnąć wątek. A że jest nas tylko dwóch… BS: Normalna rozmowa polega na tym, że jeden zadaje pytanie, drugi na nie odpowiada, po czym trzeci ciągnie ten sam wątek i mówi swój pogląd na daną sprawę. Ty zadajesz pytanie, co mi nie pasuje „tu”, a ja Ci odpowiadam. Wtedy Ty zadajesz pytanie, co mi nie pasuje „tam”, zamiast samemu stwierdzić, co Ci nie pasowało „tu”. Po co mam powtarzać pytanie, które zadałeś mi przed chwilą? PD: Nie no, chwila. Schowaj swoje teorie na temat normalnej rozmowy, bo w swoim wyjaśnianiu rzeczy oczywistych zaczynasz być niezamierzenie śmieszny. Ja Ci tylko zaproponowałem zabawę w tetryczne ocenianie tetryków. Jak nie chcesz się bawić, to nie oczekuj ode mnie teraz monologu na ten temat. To dwuosobowa gra. BS: To może zacznij, a ja zobaczę, czy jest sens się dołączać. PD: Tak to nie ma. Albo w to wchodzisz, albo adios. BS: Przecież mówię, że zastanowię się w trakcie. PD: Albo wóz, albo przewóz. BS: Czekaj, mam pomysł. Nie, nadal nie mam zamiaru rozpoczynać gierki w ocenianie tetryków, ale chciałbym wskazać pewną tendencję. Dla mnie niezrozumiałą. PD: Mianowicie? BS: Częste stawianie 10. PD: Też mnie to strasznie irytuje. Ale weź pod uwagę, że my oceniamy filmy bardzo emocjonalnie, podchodzimy do tego z pełną powagą, Dla nas 10 to ocena filmu, który w jakiś sposób wpłynął na nasze życie bądź chociaż dał nam odczucia nieporównywalne z niczym innym. A inni sypią 10-tkami jak z rękawa, bo podchodzą do tego bardziej przyziemnie. BS: To jest wersja optymistyczna dla nas, bo prawdą jest, co powiedziałeś. Ale jest też wersja pesymistyczna, że oni po prostu bardziej kochają kino. PD: Właśnie nie, bo dla nas 10-tka przedstawia ogromną wartość, a oni przez to, że sypią 10-tkami jak z rękawa, strasznie spłycają tę ocenę. BS: To prawda, bo staje się zbyt pospolita. Wtedy powstaje kilkadziesiąt ulubionych/perfekcyjnych filmów, różniących się między sobą diametralnie. PD: Dlatego też taki Michał Chaciński ma u mnie dużego plusa za to, że przez wszystkie lata swej tetrycznej działalności wystawił 10-tki jedynie filmom powszechnie uznawanym za klasykę. Nigdy współczesnemu. Widać tu pasję, widać, że dla niego ta ocena też przedstawia dużą wartość. BS: Aight, ale skończmy już o tetrykach. Co byś chciał, żeby w Esensji się pojawiło? PD: Chciałbym kobietę-tetryka z prawdziwego zdarzenia. Chciałbym większego automobilizowania się tetryków – mówię również o Tobie – żeby notki, których napisanie naprawdę nie wymaga wielkiego nakładu sił, pojawiały się z większą częstotliwością. Czasem jest tak, że widzę danego tetryka na pokazie prasowym, a notka pojawia się po miesiącu albo wcale. Chciałbym większego wyeksponowania zapowiedzi filmowych, bo na tym polu przodujemy pośród innych serwisów – mamy najczęściej aktualizowany, najbogatszy w plakaty i dane system zapowiedzi, tyle że, paradoksalnie, niewiele osób wie o jego istnieniu. Chciałbym więcej dyskusji na rozmaite tematy w kilkuosobowych gronach. Dział filmowy stoi z tym całkiem nieźle, ale na przykład dział komiksowy i książkowy jeszcze nigdy nie zrobił podsumowania roku, czy chociażby nie pogawędził o jakimś wydarzeniu, jakiejś wyróżniającej się na rynku pozycji. Bardzo chętnie przeczytałbym coś takiego. BS: Pisanie notek wymaga całkiem dużego nakładu sił, a przecież nikogo nie można winić za brak czasu. Ale zgadzam się, irytująca jest duża liczba dziur w ramkach. Z plakato-zapowiedziami należy coś zrobić, bo to fajna sprawa jest. Z dyskusjami jest ten problem, że trudna jest organizacja. Ostatnie dyskusje, w których brałem już udział, miały zbyt duży współczynnik chaosu i przypadkowych dopisków. PD: Właśnie w tym rzecz, że wszystko wymaga pracy i poświęcenia. Ale za to jaka jest później satysfakcja! Nie jest ta nasza Esensja idealna, ale chyba nie chciałbym, żeby była. Nie byłoby do czego dążyć i nie miałoby się takiej motywacji jak w tej chwili. BS: Poruszyłeś sprawę motywacji, która jest u mnie szokująco wysoka. Lubię pisać dla Esensji, bo cholernie dużo mi dała. To przecież tutaj zacząłem szlifować swój warsztat oraz styl i nadal to robię. Nic innego nie daje mi tak szerokich możliwości twórczych. Nie znam innej popkulturowej strony internetowej, tak dobrze przygotowanej merytorycznie. PD: Ja też nie. Do Esensji podchodzę bardzo emocjonalnie, to nie jest tylko kolejny magazyn, z którym współpracuję. Takiej pasji, radości tworzenia nie ma nigdzie indziej. I to się udziela i jak wirus zaraża kolejne osoby. Co tu dużo gadać, po prostu jestem dumny z bycia częścią Esensji. Tak w to już wsiąknąłem, że – być może zabrzmi to cokolwiek górnolotnie – ciężko mi wyobrazić sobie mój mały świat bez Esensji. Praktycznie nie ma wieczoru, żebym nie grzebał w Esensjopedii, przeglądał po raz n-ty notki tetryczne… BS: A miało nie być peanów. PD: Miały być, ale nie wyłącznie. Dlatego też chciałem koniecznie skrytykować personalnie tetryków, ale teraz, po przemyśleniu, przyznaję ze skruchą, że to byłoby faktycznie nieco nieprzystające do sytuacji. Jest jubileusz, cieszymy się, myślimy pozytywnie, nie ma co szukać dziury w całym na siłę. Nie ma bata przecież, by Esensją nie zachwycił się każdy inteligentny człowiek w wieku, w którym może już sięgnąć do klawiatury. BS: Powiedz to Warvickowi Davisowi! |