Wobec rodzimych tworów, stworów i dziwolągów filmowych zwykło się używać specyficznych kryteriów oceny. Jeżeli tylko w projekcie nie uczestniczy Cezary Pazura albo Olaf Lubaszenko, a film nie podpisuje się pod gatunkiem „komedia”, spokojnie może liczyć na łagodniejsze potraktowanie. Na nagrody i zachwyty także.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Polskie kino zaczęło sobie stawiać poważne pytania. Jak teraz wygląda nasza ojczyzna? Jak bagaż postkomunistycznych transformacji wpłynął na kształt państwa i, co najważniejsze, społeczeństwa? Ile filmów próbuje sformułować odpowiedź na tę kwestię widać po repertuarze prezentowanym na jubileuszowym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. „Komornik” Feliksa Falka jest triumfatorem tejże uroczystości, zdobywcą Złotych Lwów, nagród dla najlepszego aktora i scenariusza. Czyli, w mniemaniu jury, jest najtrafniejszą obserwacją współczesności i wyczerpującym jej opisem. Lucjan Bohme wywodzi się z ubogiej rodziny, którą mocną ręką zarządzał ojciec. W dorosłym życiu jego okrutne, zawodowe poczynania determinuje pragnienie zemsty za doznane w dzieciństwie upokorzenia. A może zwykły, wszechobecny pęd do kariery? Albo poczucie rosnącej siły i władzy? Niejasnych zagadnień w fabule jest więcej i pojawiają się one w najbardziej newralgicznych punktach filmu. Niewiarygodnie wypada zwłaszcza nagłe przeobrażenie Lucjana. Po serii komorniczych akcji, nagle Bohme doznaje olśnienia. Uświadamia sobie, jak wiele zła czynił. Natychmiast się nawraca. Z wysterylizowanego emocjonalnie człowieka staje się szczodrze odkupującym swoje winy obywatelem. Dojrzewa do buntu i z impetem bierze się do naprawiania wyrządzonych krzywd. Środowisko, do którego jeszcze nie tak dawno próbował doskoczyć, konsekwentnie wykonując powierzone mu obowiązki i trzymając się twardo litery prawa, temperuje jego rozbuchane ambicje. Pieniądze, pozyskane dla pokazania swojej pychy i wyższości, stają się kartą, przywiązującą niezdyscyplinowanego urzędnika do zepsutego układu administracyjnego. Feliks Falk był prekursorem kin moralnego niepokoju, nurtu artystycznego sprzed trzydziestu lat. Widz, któremu to przedsięwzięcie jest obce, może „Komornikiem” swoją niewiedzę uzupełnić. W 1976 chodziło dokładnie o to samo, tylko rzeczywistość, w jakiej funkcjonował rozdarty bohater, była PRL-owska. Takie właśnie silne zakorzenienie treści i formy filmu hamuje jego autentyczność i celność portretowanego zjawiska. Autorytatywność przedstawianego świata mają podbijać ujęte w zdjęciach Bartka Prokopowicza szarobure kadry z prowincjonalnego Wałbrzycha. Przetykają historię co chwila i przemawiają: Polska jest brudna, biedna i smutna. Ludzie do szpiku kości zepsuci i zachłanni. Synteza naszych czasów, jak upiera się reżyser. Lucjanowi daleko do everymana, komórki w ciele społecznym, z którą każdy oglądający mógłby się identyfikować. Trudno też za słuszne uznać podciąganie obrazu społeczeństwa pod jeden, mało światły zresztą, aksjomat, mówiący o skorumpowaniu i bezwzględnym dążeniu do celu. Do publiczności żadna głębsza autorska teza się nie przebija. „Komornik” plasuje się o oczko wyżej od zeszłorocznych „Pręg” Magdaleny Piekorz, na szczęście nie ma tu przeszarżowanie głównej roli i mizernego literackiego pierwowzoru. Filmowi Falka doskwiera kaleki gestaltyzm pierwszoplanowej postaci i powierzchowne poruszanie się po dużo bardziej skomplikowanym, problemowym terytorium. Samemu reżyserowi – moralny niepokój.
Tytuł: Komornik Reżyseria: Feliks Falk Zdjęcia: Bartosz Prokopowicz Scenariusz: Grzegorz Łoszewski Obsada: Andrzej Chyra, Małgorzata Kożuchowska, Jan Frycz, Kinga Preis, Sławomir Orzechowski, Marian Dziędziel, Marian Opania, Mieczysław Grąbka Muzyka: Bartłomiej Gliniak Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: Polska Data premiery: 7 października 2005 Czas projekcji: 93 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 40% |