W „Stealth” wartość nudy liczy się w twardej walucie wedle kursu ważnego tuż po zatonięciu koalicyjnych mrzonek POPiSu.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wiele się tu dzieje. Kamera tańczy w dynamicznym świecie komputerowych efektów specjalnych. Bohaterowie kochają się, walczą, czasami nawet giną. Trzy grosze dokłada do filmu hard science fiction ze swoimi teoriami o sztucznej inteligencji. Kolejne grosiki szczycą się rodowodem kina wojennego. Szkoda tylko, że wartość nudy liczy się już w twardej walucie wedle kursu ważnego tuż po zatonięciu koalicyjnych mrzonek POPiSu. Utarło się, że kino wojenne, nawet jeśli kuleje fabularnie, realizatorsko jest w czołówce. Słabiutki „Poza linią wroga” szczyci się genialnymi zdjęciami. Nie inaczej jest w filmach „Byliśmy żołnierzami” czy „Helikopter w ogniu”. I choć „Stealth” osiadł gdzieś na mieliznach filmu wojennego (bo i fantastyki tam trochę, i nieskrępowanej logiką rozrywki, a z prawdziwą wojną ma tyle wspólnego, co Kaczyńscy z NBA), to jednak ma ambicje, by w tej kanwie egzystować. Scenariusz oparty jest luźno na rzeczywistym programie zbrojeniowym amerykańskiego lotnictwa wojskowego. Ma on na celu zbudowanie myśliwca praktycznie niewidzialnego dla radaru. W filmie myśliwce już istnieją. Są trzy, wszystkie fajne, pilotowane przez (kto by się spodziewał) kobietę, białego faceta i faceta czarnego. Poza tym, jest jeszcze jeden bardzo fajny. W tym, za wolantem siedzi niejaki EDI – program komputerowy imitujący inteligencję, Dodawać nie trzeba, że inteligencja, obdarzona umiejętnością uczenia się, jak suchutka gąbka chłonie wszelkie ludzkie mniej lub bardziej naganne nawyki. I że w końcu, w oparciu o nie, buntuje się przeciwko swoim trzem skrzydłowym (stanowiącym, jak pamiętamy, przekrój zdrowego amerykańskiego społeczeństwa – tzn. bez Meksykanów). Dalej to już idiotyzm goni nieprawdopodobieństwo, a psychologiczne bogactwo i moralne rozterki bohaterów idą w zawody z pokładami tolerancji wśród Młodzieży Wszechpolskiej. Politycznej odwilży nie czynią scenariuszowe pogaduszki o sztucznej inteligencji. Niczego ciekawego nie wnoszą do tematu, a przynajmniej niczego, co nie byłoby dużo wcześniej – w klasycznej „Odysei kosmicznej 2001”, we w miarę nowym „Ja, Robot”, w szeregu podobnych produkcji. SI odczuwa, wypacza ludzkie polecenia, staje się niebezpieczna. Nudy. Jedyne, co tak naprawdę intryguje, to pytanie – co tu u licha robi Jamie Foxx, genialny odtwórca tytułowej roli z filmu „Ray”? Chyba to samo, co Donald Tusk w opozycji. Zarabia na życie. Nic ponad to.
Tytuł: Niewidzialny Tytuł oryginalny: Stealth Reżyseria: Rob Cohen Zdjęcia: Dean Semler Scenariusz: Rob Cohen, W.D. Richter Obsada: Josh Lucas, Jessica Biel, Jamie Foxx, Joe Morton, Richard Roxburgh, Sam Shepard Muzyka: BT Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: USA Dystrybutor: UIP Data premiery: 18 listopada 2005 Czas projekcji: 121 min. Gatunek: akcja Ekstrakt: 30% |