Włos się jeży na głowie. Bynajmniej nie ze strachu. Zęby zgrzytają. Na pewno nie z przerażenia. Po 97 minutach seansu pozostaje wielkie niedowierzanie i jedno pytanie: Co ugryzło Wesa Cravena, że nakręcił „Przeklętą”?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Film to wybitny pod wieloma względami. Hybrydy teraz są w modzie, zaś „Przeklęta” to wręcz hiperhybryda. 523462940 pomysłów w jednym filmie. W założeniu dla każdego coś miłego. W rezultacie dla nikogo. Czego tu nie ma: starcie z traumą po śmierci rodziców, konflikt między rodzeństwem, problem odrzucenia przez szkolne środowisko, kłopoty z szefową, nieufność wobec narzeczonego. To tylko fragmenty, opisujące sytuację wyjściową siostry i brata, którym niebawem do pakietu nieszczęść dochodzi wilcze fatum. Nasi bohaterowie, Ellie i Jake, stają się uczestnikami wypadku, w którym potrącone zostaje bliżej niezidentyfikowane zwierzę. Następstwem tejże tragedii jest zderzenie z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. Koniec końców, prowadząca go dziewczyna ginie w ciemnym lesie, rozszarpana przez wilka, a rodzeństwo zranione przez potwora w konsekwencji staje się wilkołakami. Nie wiedzieć czemu, klątwa nie przypada im do gustu. Ellie przemienia się w bardzo atrakcyjną dla płci przeciwnej kobietę, Jake z czołowej szkolnej ofermy ewoluuje w gwiazdę licealnej śmietanki towarzyskiej. Obrazu zmutowanej familii dopełnia pies, również ofiara napadu wilczych bestii. Dodajmy, że jako „inni”, przeklęci bohaterowie wcale nie byliby zmuszeni do wegetowania na marginesie społeczeństwa, w odosobnieniu. Okazuje się bowiem, że wilkołaczy wirus dotknął niemal całe miasto! Ich nowa tożsamość spokojnie mogłaby istnieć jako druga, sekretna (zaczytanemu w komiksach Jake’owi nie przyszła ta idea do głowy) i mielibyśmy nowych herosów. Jednakże skrypt podąża odmienną drogą i idąc w zaparte, bohaterowie dociekają, gdzie tą nieciekawą przypadłość nabyli i, co najważniejsze, jak się jej pozbyć. Grozy i przerażenia nie znajdziemy w „Przeklętej”, straszy za to poziom i niedorzeczność przedsięwzięcia. Wilkołak aparycją przypomina przerośniętą, sfabularyzowaną wersję misia z animacji „Mój brat niedźwiedź” z doklejonymi zębami. Bezsprzecznie największe ekranowe napięcie towarzyszy zawsze momentowi pojawienia się chłopaka Ellie, wiecznie wyrastającego jak spod ziemi w takt zatrważającej muzyki. Zaanektowano „Przeklętej” obowiązkowy zestaw klasycznych chwytów z horrorów i nie brak w filmie Cravena ponurej piwnicy, trzeszczących schodów, awarii oświetlenia i ciemnego parkingu. Z każdą minutą nasza konsternacja narasta, bowiem wyobraźnia autora scenariusza, Kevina Williamsona, zdaje się nie mieć końca. Żenującymi scenami jesteśmy zasypywani jak z rękawa, aż do przeraźliwie durnego zwieńczenia. Schyłek roku za pasem, zatem „Przeklęta” nie powinna mieć groźnych kandydatów mogących zrzucić ją z piedestału jednego z najgorszych filmów A.D. 2005. Film napuchnięty idiotyzmami, których stężenie na milimetr taśmy filmowej przerasta możliwości percepcji normalnego widza na takie miano zasługuje. Serce fana młodzieżowego horroru zostaje bezlitośnie pokąsane przez jednego z inicjatorów tegoż gatunku.
Tytuł: Przeklęta Tytuł oryginalny: Cursed Reżyseria: Wes Craven Zdjęcia: Robert McLachlan Scenariusz: Kevin Williamson Obsada: Christina Ricci, Portia de Rossi, Mya, Shannon Elizabeth, Joshua Jackson, Derek Mears, Judy Greer, James Lance Bass Muzyka: Marco Beltrami, Collective Soul Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: USA Data premiery: 28 października 2005 Czas projekcji: 96 min. Gatunek: horror Ekstrakt: 10% |