Nie doszedłszy nawet do połowy albumu, już wiedziałem, że „Ulotne życia” będą moim ulubionym tomem „Sandmana”. Może to dlatego, że Sandman jest w nim postacią marginalną. A może dlatego, że wreszcie lepiej poznajemy jego niezmiernie interesującą rodzinkę.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Główną bohaterką „Ulotnych żyć”… Hm. Czy ta opowieść ma w ogóle główną bohaterkę? Jeśli tak, jest nią bez wątpienia Maligna (ex-Marzenie), najmłodsza siostra Snu. Mająca sto myśli na minutę, niepotrafiąca przypomnieć sobie właściwych słów (choć czasem po prostu dlatego, że odpowiednie słowa nie istnieją), gorączkowa i majacząca Maligna, o wyglądzie drobnej dziewczyny-punka. Do rangi głównego bohatera urasta zaś obecny w albumie tylko fragmentarycznie Zniszczenie: rudowłosy (czasem także rudobrody), potężnej postury kawaler, jedyny w Rodzinie braciszek całujący Rozpacz. Trzysta lat temu porzucił swą krainę, swe zajęcia, Rodzinę – i gdzieś się ukrył. Cóż, trzysta lat minęło jak z bicza strzelił, część rodzeństwa zaczęła się o braciszka niepokoić. Maligna rozpaczliwie chce jego powrotu, Rozpacz tęskni, Pożądanie jest na niego zła. A Sandmana właśnie porzuciła jego kolejna przelotna miłość, więc szuka odmiany – czegoś, co zajęłoby myśli na jakiś czas, odwróciło uwagę od własnych problemów. Staje się więc tak, że Sandman bierze pod opiekę Malignę i razem wyruszają na poszukiwania Zniszczenia. Ciekawa to podróż, zwłaszcza że odbywa się na jawie, czyli w znanym nam świecie. Dodatkowego smaczku przyprawia dziwny zbieg okoliczności – oto niespodziewanie giną jedna za drugą osoby szczycące się starą znajomością ze Zniszczeniem… Powiedziałem „trzysta lat”? Zgadza się. Bo są wśród nas tacy, co żyją o wiele dłużej. Setki, tysiące, dziesiątki tysięcy lat… Ale nie dłużej niż do własnej śmierci. A Śmierć swego stosunku do Zniszczenia (i jego nieobecności) nie ujawnia… Akcja prowadzona jest wielowątkowo, po kilka plansz zajmują scenki pozornie niemające nic wspólnego z główną historią. Pozornie. Dość szybko domyślamy się, o kim mowa (choć przynajmniej w jednym przypadku dowiemy się tego dopiero w drugiej części „Ulotnych żyć”), następnie, będąc tego pewni, sami znajdujemy właściwe powiązania, oszczędzając scenarzyście konieczności dawkowania łopatologii. Ciekawostką są nazwy poszczególnych zeszytów tworzących album. Pamiętacie nazwy rozdziałów książek o Panu Samochodziku? Krótkie, intrygujące hasła niekoniecznie zdradzają, o czym będzie mowa (często zaś prowadzą na manowce), podkreślając za to ulotność poszczególnych sytuacji, ładnie korespondując z ogólnym tytułem podserii (albumu). Album obejmuje połowę „Ulotnych żyć”. Odrzucam jednak spotykaną tu i ówdzie krytykę wydawnictwa, które podzieliło podserię na dwie części. Kiedyś myślałem podobnie, ostatnio jednak przygniotły mnie ceny wydawanych „całości”… Kupowanie „na raty” jest o wiele zdrowsze dla portfela. W stopce jest mowa o wykorzystaniu w albumie (na stronach 17-18, czyli planszach 9-10) tekstu piosenki Tori Amos. Niech nikogo nie zmyli znajomy tekst na planszy 19. i brak wzmianki o korzystaniu z twórczości grupy Marillion – różne piosenki o lawendzie, królu i królowej śpiewa się na Wyspach od kilkuset lat… Zaintrygowany, czekam na drugi album „Ulotnych żyć”.
Tytuł: Ulotne życia #1 Tytuł oryginalny: Brief Lives Scenariusz: Neil Gaiman Rysunki: Dick Giordano, Vince Locke, Jill Thompson Cykl: Sandman Cena: 29,90 Data wydania: wrzesień 2005 Ekstrakt: 90% |