powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LII)
grudzień 2005

Autor
Gra, której reguły pojmiesz. Jeśli zechcesz.
‹Revolver›
Raz do roku amerykańscy krytycy spotykają się na sabacie, mającym na celu wytypowanie osoby, której najnowszy film wszyscy razem zgodnie skrytykują. Zjadą od dołu do góry, wzdłuż i wszerz. W tym roku maszyna losująca wybrała jedną z ulubionych przytulanek widzów - Guya Ritchiego. Jednomyślnie zaczęto w niego wbijać szpilki jak w laleczkę voodoo. W tej branżowej akupunkturze ucierpiał „Revolver”, na marginesie mówiąc – porządny film.
Zawartość ekstraktu: 70%
‹Revolver›
‹Revolver›
Sorter nigdy nie chybił. Poza jednym razem, kiedy próbował zastrzelić Jake’a Greena. Sorter w ogóle jest wyróżniającą się jednostką. Ma celne oko, ponadprzeciętnie wyczulony słuch, jest niebywale skoncentrowany i zwinny. Reżyser Guy Ritchie też się wybija spośród współczesnych twórców komercyjnej rozrywki filmowej. Kręcąc „Porachunki” i „Przekręt” szybko zajął w sercach widzów szczególne miejsce. On również raz spudłował – obsadził sławną żonę Madonnę w niefortunnym filmie „Rejs w nieznane”, za którym do dziś ciągnie się widmo absolutnej porażki (zresztą, Madonna i klapa, to chyba jedna z najwierniejszych sobie par). „Revolverem” Ritchie powraca do formy i ulubionej konwencji filmu gangsterskiego. Szczęśliwym trafem odstawił wcześniej Madonnę, zastępując ją starymi dobrymi kumplami.
Migoczącemu kolorowymi światełkami i jaskrawymi neonami światkowi kasyn Las Vegas, w którym reżyser umiejscowił akcję, nie wolno dać się oszołomić. Odwraca uwagę i jedynym wrażeniem, jakie pozostawi po obejrzanym filmie, będzie szok wywołany szybkością podawanych treści. Meandrujący scenariusz zostawi w tyle każdego widza, który choć na chwilę wyłączy swoje myśli. Autorski skrypt Guya Ritchiego mimo schematycznej i prostej linii fabularnej (zwolniony z więzienia gangster postanawia odkryć, kto go wrobił i zemścić się), jak na podstawę filmu rozrywkowego ma sporo zagmatwanych wątków. Specyficzna niejasność i niezrozumiałość stanowią tu jednak bodziec do samodzielnych interpretacji, co nieczęsto towarzyszy łopatologicznym w wymowie produktom kina popularnego. W miejscach, gdzie fabuła powinna dawać rozwiązanie, które pozwoliłoby tę szaloną układankę sensownie poskładać i zamknąć, serwuje kolejne pytanie i nieścisłość. Kim właściwie jest główny bohater, Jake Green? Czy Sam Gold naprawdę istnieje, czy jest tylko alter ego Jake’a? Jaką rolę w całej akcji odgrywają Avi i Zach? Co jest rzeczywistością, a co tylko halucynacją? Ta warstwa otwartych kwestii pozostaje niedomówiona, zmusza widza do nieustannej uwagi i uczestniczenia w procesie samodzielnego składania kreowanego świata i udzielania odpowiedzi. a nie tylko biernego obserwowania zwrotów na ekranie. I, oczywiście, to absolutnie dyskwalifikuje film, bo kto słyszał, żeby uruchamiać myślenie na rozrywkowym filmie? Mieszać tożsamości i chronologię może Almodovar w „Złym wychowaniu”. Ale on za to dostanie sześć gwiazdek w gazetowym zestawieniu, nawet jeśli nikt niczego nie pojmie.
Reguły gry są tak naprawdę proste. Każdy z graczy dysponuje dwoma Policjantami i jednym Księdzem i musi za pomocą swych Policjantów strącić Księdza przeciwnika.
Reguły gry są tak naprawdę proste. Każdy z graczy dysponuje dwoma Policjantami i jednym Księdzem i musi za pomocą swych Policjantów strącić Księdza przeciwnika.
„Revolver” posiada o wiele mniej odważną i oryginalną od „Przekrętu” stronę formalną. Rewelacyjne, nasycone kolorami ekspresyjne zdjęcia autorstwa Tima Maurice-Jonesa (stałego kamerzysty reżysera) fenomenalnie oddają klimat Las Vegas. Operator wprawnie żongluje barwnymi filtrami i z niebywałą dbałością o szczegół komponuje ramy kadru. Widać podobieństwo estetyki zdjęć do filmów Davida Lyncha (m.in. do „Zagubionej autostrady” i „Miasteczka Twin Peaks”), ale rozwiązania stylistyczne najbliższe są fincherowskiemu „Podziemnemu kręgowi”. Koligacje z tym ostatnim obrazem zresztą dostrzega się na pierwszy rzut oka.
Ritchie, w przeciwieństwie do Finchera, nie analizuje tożsamości postaci, czy jej zagubienia w technokratyzmie współczesnego świata, nie dokonuje obserwacji i nie formułuje konkluzji. Refleksje wymienia na strzelaniny, pamiętając cały czas o ramach kina gangsterskiego, gdzie akcja musi toczyć się wartko. Nie zapominajmy przecież, że robi multipleksową komercję, a nie dzieło artystyczne z przeznaczeniem do kin studyjnych. Zostawia widzowi niemałe pole do popisu i warto tego nie odrzucać. Bo, nie daj Bóg, przyjdzie Ritchiemu pomysł na kolejny rejs w nieznane.



Tytuł: Revolver
Reżyseria: Guy Ritchie
Zdjęcia: Tim Maurice-Jones
Scenariusz: Guy Ritchie
Obsada: Jason Statham, Ray Liotta, André Benjamin, Vincent Pastore, Mark Strong
Muzyka: Nathaniel Mechaly
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: Francja, Wielka Brytania
Dystrybutor: Best Film
Data premiery: 18 listopada 2005
Czas projekcji: 115 min.
WWW: Strona
Gatunek: sensacja
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

75
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.