Drugi tom „Naznaczonych błękitem” Ewy Białołęckiej nie przynosi wielu niespodzianek osobom, które znają już tom pierwszy oraz poprzednią wersję powieści. Wiadomo, że narracja została zmieniona na trzecioosobową i dodano więcej szczegółów. Jednak kilka scen nadal potrafi zaskoczyć…  |  | ‹Naznaczeni błękitem, część 2› |
Drugi tom „Naznaczonych błękitem” rozpoczyna się w miejscu, gdzie pierwszy się skończył – na tropikalnych wyspach Smoczego Archipelagu, gdzie córka maga Słonego ogląda zza drzew powrót swojego ojca w towarzystwie kilku smoków i jednego chłopaka. Pokazanie większości początkowych scen z punktu widzenia Jagody pozwoliło na pewne przesunięcie akcentów w porównaniu z pierwotną wersją, co sprawia, że ta postać jest bliższa czytelnikowi; dopasowuje też książkę do późniejszych tomów, gdzie również kilka scen widzimy oczami dziewczyny. Akcja toczy się zgodnie z wydarzeniami przedstawionymi w „Tkaczu Iluzji”, jednak kilka scen zostało zupełnie zmienionych. Kamyk ogląda smocze jajo w towarzystwie Jagody, a nie Słonego; została usunięta scena wyklucia małego smoczątka (może dlatego, że była w niej mowa o smoczych prawach, a autorka, co sama stwierdziła na Falkonie, zmieniła sposób przedstawiania smoków na bardziej „zwierzęcy”); całkiem inaczej wygląda też scena, kiedy Kamyk po nadużyciu brzoskwiniówki budzi się w łóżku nie sam – jednak nie zdradzę szczegółów, aby nikomu nie psuć lektury :-) Niektóre z wprowadzonych zmian nie podobają mi się, na przykład pomysł, by tresowane pantery w Zamku Magów reagowały na hasło, jak, nie przymierzając, obraz Grubej Damy w Hogwarcie (samo hasło „marmurowe maliny” zresztą nasuwa nieodparte skojarzenia z tymi z „Harry’ego Pottera”). W całych „Naznaczonych błękitem” nie mogę też zaakceptować pomysłu, by smoki mówiły ludzkim językiem – przecież mogą porozumiewać się telepatycznie, a smocza krtań i pysk chyba nie są przystosowane do artykulacji. Może nie zauważyłabym tego, gdyby nie to, że gadające zwierzę nie bardzo pasuje do powieści – Ewa Białołęcka bardzo dba o realizm, co w „Naznaczonych…” widać szczególnie w drobnych, acz starannych poprawkach, wprowadzonych do scen, gdzie znaczenie dla akcji może mieć to, iż któraśz postaci jest telepatą. Odniosłam wrażenie, że wporównaniu z pierwszym tomem Kamyk jest bliższy czytelnikowi, mniej „sucho” przedstawiony. Bardziej też została zaakcentowana jego skłonność do rzucania się na ratunek bez zastanowienia oraz umiejętność wydawania rozkazów i rozdzielania zadań. Znikła wprawdzie zabawna i sympatyczna scena wizyty Kamyka w domu uciech (w celu pokazania dziewczynom iluzji Smoczych Wysp, jakby ktoś nie pamiętał…), ale za to zostały wprowadzone inne wesołe fragmenty, na przykład przepiękna rozmowa wybierających się „w miasto” Gryfa i Nocnego Śpiewaka, którzy z powagą udają, że idą studiować architekturę, chemię i tym podobne. Ogólnie rzecz biorąc, świetne fantasy, które należy każdemu polecić.
Tytuł: Naznaczeni błękitem, część 2 Autor: Ewa Białołęcka Cykl: Kroniki Drugiego Kręgu ISBN: 83-89595-24-9 Format: 352s. 125×185mm Cena: 27,50 Data wydania: 29 grudnia 2005 Ekstrakt: 90% |