powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LIII)
styczeń-luty 2006

Mniej uczęszczane ścieżki do grobu
‹Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady›
Fabuła „Trzech pogrzebów Melquiadesa Estrady” zapętla się wokół Dobrego, czyli kowboja Pete’a Perkinsa, Złego w osobie strażnika granicznego Nortona i Brzydkiego – gnijących zwłok Meksykanina Melquiadesa Estrady.
Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Reżyserski debiut kinowy Tommy’ego Lee Jonesa odznacza się zmyślną układanką elementów westernu, kontemplacyjnego kina drogi i bohaterami, którym role rozdano wedle prostej reguły: dobry kontra zły. Dobry – Perkins to samotny mściciel dążący do wymierzenia sprawiedliwości. Wbrew swojemu wcześniejszemu ekranowemu wizerunkowi bohater Jonesa nie działa w imię prawa zawartego w policyjnych kodeksach, ale w imię wyższej idei – przyjaźni popychającej go do zemsty i kary – choćby w najmniejszym ułamku współmiernej do straty, jaką poniósł. W bezmyślnym odruchu zabito mu przyjaciela – nielegalnie pracującego na rancho Meksykanina, Melquiadesa Estradę. Jedyną osobę, która była w stanie złamać marazm samotności starego kowboja.
Złym jest cyniczny Norton, swoją bezmyślnością i strachem wpędza się w sidła zemsty zastawione przez kowboja, któremu zabił przyjaciela. Norton przybywa na monotonną prowincję, której żaden mieszkaniec nie łudzi się i nie oczekuje od życia niczego- tu nie ma się żadnych perspektyw, tu jest tylko nieciekawa egzystencja zamkniętego społeczeństwa zapyziałego i zapomnianego przez wszystkich miasteczka. I on to widzi – widzi żałosność swojego położenia. Zrezygnowaną minę ma od początku, nawet przez chwilę nie ma złudzeń. Pracę strażnika granicznego traktuje jako możliwość pokazania swojej wyższości. W końcu są gorsi – uciekający Meksykanie, dla których ta przygnębiająca prowincja jest wymarzonym rajem, bramą do lepszego świata – on sobie z tego zdaje sprawę. Paradoksalnie nawet przegrany Norton mieści się wobec nich wyżej w hierarchii i wykorzystuje swoją władzę gdy nadarza się ku temu okazja.
Scenariusz Guillermo Arriagi w odróżnieniu od wcześniejszych skryptów do „Amores perros” i „21 gramów” tylko początkowo meandruje, aby w połowie zejść na normalny, chronologiczny tor wydarzeń i uchwycić bezlitosnego Perkinsa, któremu w
wymierzaniu sprawiedliwości pomagają i natura i skrzywdzeni przez aroganckiego strażnika imigranci. Nienachalna formuła westernu fantastycznie tu funkcjonuje, nie przytłaczając opowiadanej historii żadnymi zbędnymi elementami.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na reżyserii Tommy’ego Lee Jonesa znać ślad jego aktorskiego pochodzenia i fakt, że aktor sam siebie obsadził w głównej roli. „Trzy pogrzeby…” wydają się być teatrem jednego aktora – Jonesa, który oko kamery kieruje głównie na cierpienie Perkinsa po stracie przyjaciela. Jones ból ma wymalowany na twarzy, stworzył szalenie autentyczną kreację. Tak niewiele wprowadzono do fabuły scen między Melquiadesem a Perkinsem – ich silna przyjacielska więź jest ledwie zasygnalizowana. Pełen obraz tej relacji widzimy dopiero po śmierci Melquiadesa – w czułości, z jaką przyjaciel traktuje ciało zmarłego, w upartości, z jaką wiezie trupa do Meksyku, w lojalności w dotrzymaniu złożonej Melquiadesowi obietnicy.
Uwydatnienie przejmującej autentyczności Pete’a spycha na dalszy plan postać Nortona. Trochę pretensji można wysunąć w kierunku kreującego jego rolę Barry’ego Peppera, grającego jakby na jednej nucie cynizmu. Przy oślepiającym blasku aktorskim starego Tommy’ego trudno skupić się na Nortonie. Skądinąd ten aktorski brak równowagi łatwo usprawiedliwić jako zamierzony efekt – wszak mamy się koncentrować na Perkinsie, na figurze dobrego, a nie złego. Mniej ważna wydaje się wyprawa po odkupienie win samego strażnika granicznego, na pierwszym planie toczy się walka o dotrzymanie obietnicy i pochówek wedle ostatniego życzenia Estrady.
Jones sięga również po element westernu lat 40. – wplata w swój film treści polityczno-społeczne i ostrą, ale nie natarczywą krytykę. Trup Melquiadesa nabiera wtedy ambiwalentnego znaczenia. Występuje jako przyjaciel kowboja i jako reprezentant zgnębionej społeczności, dla której mieszkający przy granicy niechętni Amerykanie na tyle nie mają szacunku, że nie wydają ciała Melquiadesa Perkinsowi a wolą je zakopać w byle jakim miejscu. Ale za ich winy i obojętność odpokutuje już największy cynik – zabójca Estrady.



Tytuł: Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady
Tytuł oryginalny: The Three Burials of Melquiades Estrada
Reżyseria: Tommy Lee Jones
Zdjęcia: Chris Menges
Scenariusz: Guillermo Arriaga
Obsada: Tommy Lee Jones, Barry Pepper, Julio Cedillo, Dwight Yoakam, January Jones, Guillermo Arriaga, Terry Parks
Muzyka: Marco Beltrami
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: Francja, USA
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 6 stycznia 2006
Czas projekcji: 121 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.