powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LIII)
styczeń-luty 2006

Księga urwisów
Ewa Białołęcka ‹Naznaczeni błękitem, część 2›
Drugi tom „Naznaczonych błękitem” Ewy Białołęckiej nie przynosi wielu niespodzianek osobom, które znają już tom pierwszy oraz poprzednią wersję powieści. Wiadomo, że narracja została zmieniona na trzecioosobową i dodano więcej szczegółów. Jednak kilka scen nadal potrafi zaskoczyć…
Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Drugi tom „Naznaczonych błękitem” rozpoczyna się w miejscu, gdzie pierwszy się skończył – na tropikalnych wyspach Smoczego Archipelagu, gdzie córka maga Słonego ogląda zza drzew powrót swojego ojca w towarzystwie kilku smoków i jednego chłopaka. Pokazanie większości początkowych scen z punktu widzenia Jagody pozwoliło na pewne przesunięcie akcentów w porównaniu z pierwotną wersją, co sprawia, że ta postać jest bliższa czytelnikowi; dopasowuje też książkę do późniejszych tomów, gdzie również kilka scen widzimy oczami dziewczyny.
Akcja toczy się zgodnie z wydarzeniami przedstawionymi w „Tkaczu Iluzji”, jednak kilka scen zostało zupełnie zmienionych. Kamyk ogląda smocze jajo w towarzystwie Jagody, a nie Słonego; została usunięta scena wyklucia małego smoczątka (może dlatego, że była w niej mowa o smoczych prawach, a autorka, co sama stwierdziła na Falkonie, zmieniła sposób przedstawiania smoków na bardziej „zwierzęcy”); całkiem inaczej wygląda też scena, kiedy Kamyk po nadużyciu brzoskwiniówki budzi się w łóżku nie sam – jednak nie zdradzę szczegółów, aby nikomu nie psuć lektury :-)
Niektóre z wprowadzonych zmian nie podobają mi się, na przykład pomysł, by tresowane pantery w Zamku Magów reagowały na hasło, jak, nie przymierzając, obraz Grubej Damy w Hogwarcie (samo hasło „marmurowe maliny” zresztą nasuwa nieodparte skojarzenia z tymi z „Harry’ego Pottera”). W całych „Naznaczonych błękitem” nie mogę też zaakceptować pomysłu, by smoki mówiły ludzkim językiem – przecież mogą porozumiewać się telepatycznie, a smocza krtań i pysk chyba nie są przystosowane do artykulacji. Może nie zauważyłabym tego, gdyby nie to, że gadające zwierzę nie bardzo pasuje do powieści – Ewa Białołęcka bardzo dba o realizm, co w „Naznaczonych…” widać szczególnie w drobnych, acz starannych poprawkach, wprowadzonych do scen, gdzie znaczenie dla akcji może mieć to, iż któraśz postaci jest telepatą.
Odniosłam wrażenie, że wporównaniu z pierwszym tomem Kamyk jest bliższy czytelnikowi, mniej „sucho” przedstawiony. Bardziej też została zaakcentowana jego skłonność do rzucania się na ratunek bez zastanowienia oraz umiejętność wydawania rozkazów i rozdzielania zadań. Znikła wprawdzie zabawna i sympatyczna scena wizyty Kamyka w domu uciech (w celu pokazania dziewczynom iluzji Smoczych Wysp, jakby ktoś nie pamiętał…), ale za to zostały wprowadzone inne wesołe fragmenty, na przykład przepiękna rozmowa wybierających się „w miasto” Gryfa i Nocnego Śpiewaka, którzy z powagą udają, że idą studiować architekturę, chemię i tym podobne.
Ogólnie rzecz biorąc, świetne fantasy, które należy każdemu polecić.



Tytuł: Naznaczeni błękitem, część 2
Autor: Ewa Białołęcka
Wydawca: RUNA
Cykl: Kroniki Drugiego Kręgu
ISBN: 83-89595-24-9
Format: 352s. 125×185mm
Cena: 27,50
Data wydania: 29 grudnia 2005
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.