powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LIV)
marzec-kwiecień 2006

Autor
Nie samym squashem menedżer żyje
Adam Kaczanowski ‹Bez końca›
Książka bardzo na czasie w odniesieniu do „mikroświatka”, który portretuje. Świetnie i gorzko komentuje rzeczywistość młodych, wykształconych, zdolnych i osiągających sukcesy okołotrzydziestolatków. Adam Kaczanowski w „Bez końca” bystrym okiem wyłapuje i wprawną ręką opisuję bezdenną, niekończącą się pustkę w życiu przedstawicieli klasy menedżerów.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Bez końca›
‹Bez końca›
Krótkie rozdziały, jakby pojedyncze ujęcia, zbliżenia kamery obserwatora przełożone na słowo pisane. Czasami widzimy tylko kontury, czasami zbliżenie sięga pod skórę, do mózgu, do uczucia, do maskowanej rozpaczy i ukrywanych żądz. Obserwujemy Andrzeja, menedżera agencji reklamowej, który na oficjalnych spotkaniach lubi czasem zsunąć się z krzesła i zaczepić brodą o stół. Jesteśmy świadkami epizodów z życia Pawła, który po zwolnieniu ze stanowiska menedżera musi zmierzyć się z rocznym płatnym urlopem – zapełnia więc sobie czas, skrupulatnie planując każdy dzień: squash, strzelnica, basen, biblioteka, lekcje hiszpańskiego, tai-chi, lekcje tanga, nauka filmowania i prywatne lekcje gotowania u szefa kuchni hotelu Mercure. Podglądamy też Agnieszkę, trzydziestodwuletnią byłą modelkę, rozważającą swoje „być albo nie być” dalej z mężem. Chwilami śledzimy tok myśli dziesięcioletniego Wojtka, który chce zostać milionerem. Czytamy próbki listów najbogatszego człowieka na świecie do ludzi prawie najbogatszych. Przed hipermarketem absurdalna demonstracja skanduje „czekaniu mówimy: nie”, inna postuluje: „komercja łapy precz od Świętych Mikołajów”.
Sporadycznie ujawnia się pierwszoosobowy narrator. Gdzieś w tym świecie jedzie z Pawłem samochodem z lotniska, albo pisze listy od najbogatszego człowieka. Ale to nic konkretnego, jakby tylko daje znać, że choćby stawał na głowie i śmiał się z przeświecającej przez życiorysy upper class pustki, nie ucieknie od niej. Jest tu, może po prostu blisko, a może całkiem w tym wszystkim, świadomy bagnistości terenu.
Jest jeszcze „Conix”. Wymowna kreskówka z Cartoon Network, pojawiająca się na ekranach włączanych co jakiś czas telewizorów. To miejsce wspólne, które niepokojąco spaja całą fabułę powieści. Z urywków, cytatów z telewizji można próbować składać opowieść, która nie będzie kompletna, będzie jednak cynicznym komentarzem. Nadciągają Superzgliszcza, sterowane (?) przez Megaeksterminatora. Tylko robot Conix może nas uratować. Cała instytucja TV urasta do rangi paradoksalnego komentatora życia realnego. Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tylko czasem, na przykład wtedy, kiedy gość zaproszony do telewizyjnego studia, powie nagle: „nasze życie jest bez sensu”. I zakończy się rozdział.
Powieść na tle współczesnej polskiej prozy traktującej o dehumanizującym kapitalizmie i zatracaniu własnej tożsamości w bytach wielkich korporacji wybija się dość znacząco. Daleko jej do bełkotliwego użalania się nad losem biednych i nieszczęśliwych, którym pieniądze szczęścia nie dały. Autor sięga głębiej, podnosząc swój utwór o parę ładnych kresek na osi uniwersalizmu. Kolokwialnie rzecz ujmując, książka w swoim podgatunku „jedzie po całości”, zwinnie omijając niezwykle śliski w tej materii teren banału i wpisany niemal w definicję pusty cynizm problemów życia „korporacyjnego”.
Kaczanowski pisze sprawnie i płynnie. Z polotem, z zacięciem wnikliwego obserwatora. To bardzo dojrzały i świadomy styl, chociaż obracamy się w środowisku „nowoczesnych” ludzi, język nie ulega wpływom wszechobecnych skrótów i kalek. Jest precyzyjny, taki, jaki powinien być, żeby nazwać to, co nazywa. A co dokładnie nazywa? Sugerowałabym sprawdzenie na własną rękę.



Tytuł: Bez końca
Autor: Adam Kaczanowski
ISBN: 83-7469-138-7
Format: 168s. 142×202mm
Cena: 24,—
Data wydania: 11 października 2005
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

49
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.