powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LIV)
marzec-kwiecień 2006

Przejażdżka ze śmiercią
‹Żywe trupy #2: Wiele mil za nami›
Robert Kirkman sukcesywnie ciągnie swoją opowieść utrzymaną w duchu filmów Romero. W drugim tomie „Żywych Trupów” obserwujemy jego historię przedstawioną przez innych rysowników, ale atmosfera i nastrój nie zmieniły się zanadto w stosunku do „Dni Utraconych”…
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Żywe trupy #2: Wiele mil za nami›
‹Żywe trupy #2: Wiele mil za nami›
Kirkman nie daje odpocząć grupie pechowców. Podróżując w cieplejsze rejony kraju, nieustannie borykają się oni z różnymi problemami: a to z brakiem benzyny, a to pożywienia, o spacerujących tępo denatach nie wspominając. Największym niebezpieczeństwem okazują się być jednak ludzie. Drobne różnice zdań i lekkie tarcia charakterów w tak ekstremalnych warunkach zdają się grozić śmiertelnymi konsekwencjami. To niemal telenowela, gdzie poziom emocji iskrzących między bohaterami jest podniesiony do poziomu otaczającego ich rozkładu i śmierci.
Z wnikliwością przedstawione są konflikty, nieporozumienia, poszczególne dramaty, pobudki. Śmierć otacza bohaterów. Ośmiela się nawet spacerować między nimi, strasząc, że niedługo utracą świadomość i zostaną z nich tylko potykające się, gnijące korpusy. W komiksie świetnie pokazane jest, w jaki sposób w ludziach przypartych do muru, oderwanych od logiki i odwiecznych praw natury (np. to, co się zakopie powinno leżeć pod ziemią, dopóki się tego nie odkopie; chyba, że rozmawiamy o warzywach – przyp. red.), górę biorą negatywne emocje, o które nigdy by się nie podejrzewali, a jedyna rzecz, na której im tak naprawdę zależy to życie własne i bliskich. Gotowi są tego bronić za każdą cenę – reszta nie ma znaczenia.
We wstępie do pierwszego tomu Kirkman wyraził swoją niechęć do finałów w filmach o zombie, a jego „Żywe Trupy” mają być właśnie takim niekończącym się filmem, sagą. Jak na razie formuła tasiemca o ludziach starających się zachować życie w świecie owładniętym śmiercią sprawdza się. Mam nadzieję, że nadal będzie się sprawdzać. Nadzieja ta jest tak duża, jak uprzednia obawa, że komiks o zombie będzie pozbawiony tego, za co lubię filmy o tych rozpadających się poczwarach.
Po wprowadzeniu w sytuację w „Dniach Utraconych”, scenarzysta rzuca bohaterów na głęboką wodę, fundując czytelnikowi postapokaliptyczną opowieść w konwencji kina drogi. Niektórzy bohaterowie giną, na ich miejsce pojawiają się nowi, pewne gorzkie sekrety pomiędzy bliskimi sobie ludźmi pozostają w ukryciu… Telenowela. Zdecydowanie. Tylko, że z zombie. W końcu trudno o intensywniejsze zwrócenie uwagi na ludzi i ich uczucia, niż ukazanie ich na tle wszechogarniającego rozkładu i panoszącej się śmierci. I chciałbym żeby właśnie takie telenowele – przemyślane, nie naiwne, wciągające i skłaniające do myślenia, i czasem oczywiście z kilkoma zombie – można było obejrzeć w telewizji. Jak na razie zdecydowanie częściej sięgam po komiksy niż po pilota.



Tytuł: Wiele mil za nami
Tytuł oryginalny: The Walking Dead vol. 2
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Charlie Adlard
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
Wydawca: Taurus Media
Cykl: Żywe trupy
ISBN: 83-60298-07-6
Format: 136s. 170x260mm; oprawa miękka; czarno-biały:
Cena: 27,90:
Data wydania: styczeń 2006
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

79
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.