„Siły rynku” Richarda Morgana czytać można z kilku powodów. Na pewno jest to odpowiednia lektura dla wielbicieli dobrych fabuł, ale miłośnicy prozy z zacięciem politycznym i dobrze skrojonych postaci również nie będą rozczarowani.  |  | ‹Siły Rynku› |
Chris Faulkner zdobywa pracę w Shorn Associates, wielkiej korporacji o ponurej opinii. W dodatku trafia do działu Inwestycji Konfliktowych, którego celem jest sponsorowanie wojen w zamian za dochody, które wypłaci zwycięzca. W ten sposób rozpoczyna się jego przemiana. Przepełniony nienawiścią bohater jeszcze nie wie dokąd zaprowadzi go palące od dawna uczucie… „Siły rynku” rozpatrywać można na trzech płaszczyznach. Pierwszą jest akcja, drugą – przemiana bohatera, trzecią zaś polityka. Jeśli chodzi o ocenę powieści Richarda Morgana pod kątem zwrotów akcji, zaskoczeń, fabularnych rozwiązań i rozkładu tempa, to bez wahania należałoby przyznać jej 100%, albo i więcej. „Siły rynku” czyta się lekko, bez zgrzytów, autor odpowiednio spowalnia i przyspiesza bieg wydarzeń, stale utrzymując czytelnika we właściwym napięciu. Pewne wydarzenia można przewidzieć, pewne zaskakują, niektóre wątki są oczywiste – niektóre ukryte w tle. Nuda nie grozi nawet przez moment. „Siły rynku” są również opowieścią o przemianie głównego bohatera. Christopher Faulkner rozpoczyna pracę w Shorn Associates jak człowiek, który nieco odstaje od swoich korporacyjnych kolegów. Nie jest tak krwiożerczy, jego małżeństwo jest dla wielu współpracowników mezaliansem… Czytelnik żyje nadzieją, że Chris wyrwie się z trybów kapitalistycznej maszyny do miażdżenia dusz, a i sam bohater z początku zdaje się łudzić, że zachowa niezależność, jednak powieść jest ilustracją powiedzenia o skutkach zbyt intensywnego wpatrywania się w przepaść. Potencjalny buntownik staje się niewolnikiem systemu, ba, idzie nawet dalej niż dotychczasowi wojownicy neoliberalizmu. Opis tej przemiany może się podobać, jednak należy tu Morgana uszczypnąć – wyraźnie poszedł na łatwiznę, omijając jeden kluczowy etap rozwoju psychiki bohatera. Przejście kontestatora w posłusznego wykonawcę, poświęcenie związku dla pracy – to wszystko odbywa się poza książką, a są to jednak takie fazy przemiany, których nie powinno się pominąć. Pozostaje polityka. „Siły rynku” są manifestacją politycznych poglądów Morgana, zdecydowanego przeciwnika neoliberalizmu i globalizacji. Niestety, jest to w dużej mierze agitka, radośnie ignorująca niewygodne dla siebie zjawiska i z całą mocą przesadzająca w opisie negatywów. Chyba najciekawszą sprzecznością świata Inwestycji Konfliktowych z rzeczywistością jest obserwacja wojny w Iraku, gdzie ogromne nawet inwestycje w militaria nie umożliwiły osiągnięcia opłacalności przedsięwzięcia. I to mimo obecności tak gorącego towaru jak ropa. Pieniądze wojen nie lubią. Każde pisanie pod założenie jest niebezpieczne i sam sobie Morgan jest winien. Niemniej skreślać „Sił rynku” z tego powodu nie należy, ponieważ jest to bardzo udana powieść, wciągająca, dobrze skonstruowana i pełna dobrze zarysowanych postaci.
Tytuł: Siły Rynku Tytuł oryginalny: Market Forces Autor: Richard Morgan Tłumaczenie: Marek Pawelec ISBN: 83-7418-093-5 Format: 432s. 160×240mm; oprawa twarda, obwoluta Cena: 44,90 Data wydania: 28 lutego 2006 Ekstrakt: 80% |