Hirschbiegel opowiadając w „Upadku“ o ostatnich dniach życia Hitlera, usiłował z historycznego potwora wydobyć człowieka i pokazać go na ekranie. Zgoła odwrotny cel przyświeca Rothemundowi, który poprzez pryzmat schyłku życia Sophie Scholl chce tę cichą bohaterkę walki z nazizmem wynieść na ołtarze historii i oddać jej należną sprawiedliwość. Ale nawet świat sztuki filmowej jest niesprawiedliwy i to Hitlerowi sprezentowano lepszy film niż Sophie Scholl.  |  | ‹Sophie Scholl› |
Nic zbędnego. Tak najkrócej rzecz ujmując, można określić charakter produkcji o ostatnich dniach Sophie Scholl. Od ascetycznej, surowej i minimalnej scenografii po precyzyjne odtworzenie faktów historycznych – jeśliby wierzyć słowom reżysera – niemal całkowicie opartych na oryginalnych zapisach przesłuchań. Konsekwencja Rothemunda wręcz poraża. We współpracy z niezwykle utalentowaną młoda aktorką, Julią Jentsch, stworzył bardzo uczciwy i podkreślający błyskotliwość, inteligencję, upór i odwagę wizerunek bohaterki. Reżyser nie trwoni czasu i energii na pozostałe filmowe postacie, pozostając oszczędnym i zachowując umiar w opisywaniu tła. Będąc w swej pracy pioruńsko precyzyjnym i skrupulatnym, chyba przesadnie uwierzył w tę historię. W jej wartość historyczną, która wiernie przeniesiona na ekran samodzielnie przekuje się w interesujący film i sama się wybroni. Dlatego autor pozostaje tylko rzemieślnikiem, niejako twórcą, który padł na kolana przed tragicznymi losami Scholl, uznając za zbędne jakiekolwiek przycinanie opowieści o współzałożycielce grupy konspiracyjnej do potrzeb fabuły filmowej. Niestety historia zawarta w „Sophie Scholl – ostatnie dni” nie broni się sama i brak reżyserskiej ingerencji jest największą ułomnością filmu. Czy to wina takiej a nie innej oprawy historycznej, że Hitler umierał w bunkrze wśród wybuchów? Czy to jednak pewien reżyserski rozmach Hirschbiegela i przytomność co do praw, jakimi rządzi się kino historyczne, pozwoliło mu utrzymać uwagę widza przez cały film? A może zwyczajnie Hirschbiegel miał więcej śmiałości niż Rothemund, chyba bojący się, aby żaden niepotrzebny filmowy chwyt nie przytłoczył jego bohaterki? Szczęśliwie powierzył tę rolę zdolnej Jentsch – zdecydowanie najjaśniejszemu punktowi „Sophie Scholl”. Fenomenalnie spełniła ona powierzone jej zadanie – jesteśmy w stanie uwierzyć w nią i gdy rozsypuje ulotki, i gdy broni się, chcąc uratować własne życie, i gdy wreszcie gotowa jest umrzeć za własne przekonania. Postać z krwi i kości, tak dyskretnie opisywana przez rozmaite elementy w filmie i do perfekcji dopieszczona w szczegółach przez aktorkę. To wcielenie to po prostu aktorski majstersztyk wart każdej przyznanej jej nagrody. O ile z wiarą w główną bohaterkę nie ma problemów, to z jej „ostatnimi dniami” jest dużo gorzej. Niestety jej losy nie należały do szczególnie łatwego do przeniesienia na ekran materiału, bo to zwyczajnie bardzo „niefilmowe” wydarzenia. Sceny przesłuchań, proces – na samych „gadających głowach” to chyba jeden tylko Linklater potrafi stworzyć ciekawy film. A Rothemund stoi z boku, odtwarza beznamiętnie wydarzenia i ograniczając środki, redukuje film do zupełnie przeciętnego, przytaczając suche fakty. Krucho zbudowane charaktery pozostałych bohaterów (broni się jedynie przesłuchujący ją gestapowiec) z czasem wypływają ze swoją niedoskonałą i niepełną konstrukcją, nie dając pretekstu do starcia twardych osobowości i nie ożywiając tła tak jak Jenstch ożywia swoją kreacją pierwszy plan. Ta zaplanowana powściągliwość, mająca wynieść na wyżyny sztuki całą historię ostatnich dni Sophie Scholl, w rzeczywistości położyła się na filmie największym cieniem. Zabrakło artysty potrafiącego przenieść swoją fascynację na ekran. Natchnienia, może nawet pasji i serca, które można by w tę opowieść przelać i ująć widza nie tylko postacią Sophie Scholl, ale także jej smutną historią.
Tytuł: Sophie Scholl Tytuł oryginalny: Sophie Scholl - Die letzten Tage Reżyseria: Marc Rothemund Zdjęcia: Martin Langer Scenariusz: Fred Breinersdorfer Obsada: Julia Jentsch, Fabian Hinrichs, Gerald Alexander Held Muzyka: Reinhold Heil, Johnny Klimek Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: Niemcy Data premiery: 20 stycznia 2006 Czas projekcji: 117 min. Gatunek: dramat, wojenny Ekstrakt: 50% |