Kiedy człowiek balansuje na granicy, jeden chwiejny krok może spowodować, że stoczy się na dno. Johnny Cash, gwiazda country i rock’n’rolla lat 50. i 60., często zatracał się w życiu, podejmując złe decyzje i popadając w nałogi. Podobna skłonność do popełniania błędów cechuje twórców filmowej biografii Casha “Spacer po linie”. I tak, jak muzyka pomagała funkcjonować artyście, tak ratuje reżysera filmu, Jamesa Mangolda, ożywiając przedstawioną historię rytmem, emocjami i napięciem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wibracje gitarowych strun, roztańczone tłumy fanów i postać charyzmatycznego Casha, brawurowo kreowanego przez Joaquina Phoenixa, składają się na atmosferę pozornie pełnego sukcesów życia muzyka-indywidualisty. Z kolei drżące obrazy i dudniąca cisza, demaskująca jego zagubienie oraz słabość, symbolizują zniszczenie człowieka, który przez długi czas nie wiedział, do czego dąży. Ten dysonans narracyjny świetnie funkcjonowałby, gdyby autorzy filmu tak grzecznie i planowo nie budowali opowieści o muzycznej legendzie, z jednowymiarowym postrzeganiem postaci i licznymi uproszczeniami. Wydaje się, że strach przed nowym lub nieprzewidywalnym w konstruowaniu filmowej biografii przeważył nad artystycznymi pomysłami twórców, a nie dotknął jedynie odtwórców głównych ról, poddających się sile pasji i miłości nie tylko do sztuki, ale także do drugiego człowieka. Kamera, niczym oko badawczego obserwatora, podąża za bohaterem w ważnych dla niego chwilach życia prywatnego oraz towarzyszy mu przy sukcesach scenicznych. Widzowie mogą oglądać psychiczny upadek Casha, jak również śledzić jego działania symbolizujące wielkie uczucie do pracującej z nim artystki June Carter. Skoncentrowanie się tylko na kolejnych urywkach życia piosenkarza, przetasowanych w licznych retrospekcjach czy czasowych przeskokach, powoduje rozpad fabuły, a nawet pozwala wkraść się monotonii do zapisu życia niezwykle fascynującej osobowości. W szablonie biograficznym pojawia się oczywiście trauma z dzieciństwa, co – niestety – w irytujący sposób rzutuje na potraktowanie przez filmowców postaci Casha. Tragedia niewątpliwie wpłynęła na usposobienie muzyka, ale czy naprawdę postępowanie człowieka jest tak mało złożone i uzależnione zostaje od jednego wydarzenia? W amerykańskim kinie uproszczenia psychologii i motywacji bohaterów to tradycyjny już zabieg ułatwiający odbiór filmu, ale o ile byłoby ciekawiej, gdyby reżyser wykorzystał potencjał tkwiący w tych drobnych detalach osobowości Casha i w pojedynczych, fantastycznych scenach, które udało się ekipie Mangolda skonstruować, i zszedłby z wydeptanych ścieżek interpretacji wydarzeń biograficznych. Mimo drażniących ułatwień fabularnych oraz rwanej narracji, udaje się dostrzec na ekranie ciekawego człowieka targanego sprzecznościami. Z jednej strony Cash funkcjonował na scenie, która stała się jego prawdziwym domem. Odizolowany od rzeczywistości ścianą rytmu i dźwięku stworzył własny mikroświat, w którym rządziły zupełnie inne zasady niż poza nim. Z drugiej strony, nie próbował nawet przystosować się do wymagań prawdziwych realiów, pełnych problemów nierozwiązywalnych nałogiem bądź magią gitary. Zagubienie człowieka udało się autorom pokazać niezwykle przekonująco, ale już prosta droga do wyjścia z kryzysu psychicznego robi wrażenie wygładzonej i zbyt oczywistej. Nie można negować siły pasji i miłości, ale w “Spacerze po linie” wartości te stają się podstawowym napędem przemiany Casha, która zachodzi zbyt szybko i łatwo, co najprawdopodobniej znów zależy od fragmentarycznej fabuły. Porzucając nieścisłości, warto zauważyć jednak, jak kształtowała się droga do celu bohatera. Muzyk – mimo że gnębiony słabościami i skłonnością do popełniania błędów – uparcie parł do przodu, tak w kwestii spełnienia marzeń o pracy artysty, jak i w aspekcie wielkiego uczucia do swojej scenicznej koleżanki. Motyw przezwyciężania przeszkód to w rezultacie najbardziej optymistyczny element filmu, wsparty przez przeszywającą moc muzyki i procesu tworzenia. Muzyka Casha w nowej interpretacji aktorów wibruje prawie w każdej scenie, nasycono nią większość kadrów o kompozycji nietuzinkowej urody. Poszczególne dźwięki gitarowych strun lub stuk stóp o deski sceny usuwają w cień jakąkolwiek irytacje czy uproszczenia. Ogromna w tym zasługa świetnie dobranych aktorów. Joaquin Phoenix gra nie tylko fizjonomią, ale również modulacją głosu. Jego zmęczona, blada twarz poraża autentycznością, a odwaga, z jaką wchodzi w skórę Casha, budzi podziw. Świetnie odnajduje się w duecie, muzycznym i aktorskim, z Reese Witherspoon w roli June Carter. Nagrodzona już Złotym Globem i BAFTĄ aktorka wydobywa drugie dno ze swojej postaci. Jednocześnie rozbraja przekorną dziewczęcością, porusza wyważoną powagą i angażuje emocjonalnym podejściem do wydarzeń, w których uczestniczy. Dodatkowo, Phoenix i Witherspoon potrafią się zgrać we wspólnie wykonywanych piosenkach, opowiadających własną historię. Wszystkie te elementy – aktorstwo, muzyka, kostiumy – tworzą atmosferę epoki Casha i innych gwiazd rock’n’rolla. Szaleństwo fanów pokazane na ekranie i ich przywiązanie do artysty, jako przewodnika, zastanawia spłyceniem roli sztuki i rozrywki we współczesnym świecie. Brakuje już ikon popkultury, które wzbudzałyby niemałe emocje rzeszy ludzi. Prowadzi to do rozmycia uniwersum show-biznesu w płaską, mdłą kałużę. Elvis Presley śpiewał w piosence “Guitar Man” o tym, jak przyjechał do Memphis, ale nikt nie chciał nawet oglądać “człowieka z gitarą”. Te słowa odnieść można także do Johnny’ego Casha, do momentu, w którym przekroczył próg studia Sun Records. Jedna chwila, przeobrażająca ludzkie życie, wprowadzająca na drogę powołania, każe wierzyć w siłę marzeń, determinacji i przeznaczenia. A przy tym potwierdza, że życie potrafi być nieprzewidywalne. Podobne, drobne znaczenia i nieopatrzne odejścia od konwencji bronią standardowy “Spacer po linie” z siłą muzyki Casha.
Tytuł: Spacer po linie Tytuł oryginalny: Walk the Line Reżyseria: James Mangold Zdjęcia: Phedon Papamichael Scenariusz: James Mangold, Gill Dennis Obsada: Joaquin Phoenix, Reese Witherspoon, Ginnifer Goodwin, Robert Patrick, Shelby Lynne, Johnny Holiday, Tyler Hilton, Dallas Roberts, Waylon Payne, Shooter Jennings, Johnathan Rice, James Keach Muzyka: T-Bone Burnett Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: USA Data premiery: 17 lutego 2006 Czas projekcji: 136 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 60% |