„Kij Bij”, kolejna część cyklu „48 stron” duetu Adler-Piątkowski, prawdopodobnie nie rozczaruje miłośników tej serii, natomiast osoby nieznające przygód Górsky’ego, Butcha, Jerry’ego i Maćka nie powinny po niego sięgać przed przeczytaniem poprzednich tomów. A do tej ostatniej czynności zachęcam bardzo!  |  | ‹Kolejne prawie 48 stron: Kij Bij› |
„48 stron” to dość specyficzny komiks humorystyczno-przygodowy, bazujący na odwołaniach do popkultury, głównie do filmów oraz innych komiksów. Zyskał on sobie znaczną popularność wśród miłośników zwariowanego humoru rodem z Monty Pythona – choć trzeba przyznać, że do zrozumienia niektórych żartów wymagana jest naprawdę niezła znajomość utworów takich, jak film „Matrix” lub komiks „Funky Koval"; bez tego wiele gagów może wydać się zupełnie nieśmiesznych. Osią akcji cyklu (akcji, należy zaznaczyć, traktowanej raczej luźno i będącej w większości pretekstem dla pokazania kolejnych gagów i nawiązań) jest poszukiwanie sensu komiksu przez dwóch policjantów, czarnego i białego, jak to zwykle w filmach sensacyjnych bywa. Poszukiwania sprawiają, że trafiają do innych komiksów, filmów, a nawet programów telewizyjnych. „Kij Bij” jest związany fabularnie z poprzednim zeszytem cyklu „Maciek. Komix: rewelacja”, bez znajomości którego akcja jest niezrozumiała mimo wprowadzonego przez autorów żartobliwego streszczenia. Właściwie trudno tu już mówić o akcji, bo komiks podzielony jest na oderwane od siebie scenki, co ma po części związek z rozdzieleniem bohaterów (Górsky i Butch, początkowo partnerzy, w „Maćku” stanęli po przeciwnych stronach barykady jako Morfiniusz i Agent Butch), po części z zabawą konwencją i możliwościami komiksu, a po części… trudno powiedzieć, bo zarzut wyczerpywania się pomysłów wydaje mi się nieco za ostry. Na głównych bohaterów awansowali już od poprzednim zeszycie Jerry i Maciek (jeżeli ktoś nie wie – policjant zmieniony przez podłych autorów w ponętną dziewczynę). Pomimo tytułu większość żartów nawiązuje nie do „Kill Bill”, ale do „Matrixa”… oraz do aktualnych wydarzeń polskiej sceny politycznej, co mam za wielki błąd autorów, ponieważ takie dowcipy szybko się dezaktualizują; kto za pięć-dziesięć lat będzie pamiętał, o co chodziło z kaczkami i teczkami, i kogo to będzie śmieszyło? Najbardziej z całego tomiku spodobał mi się wątek dresiarzy mówiących literacką staropolszczyzną – i wyjaśnienie, dlaczego tak czynią. Również autoironiczno-postmodernistyczne wstawki z autorami, którzy np. zapomnieli zapisać sobie, jaki jest sens komiksu, nie przestają mnie bawić, choć często były wykorzystywane w poprzednich tomach. W „Kij Bij” perfekcyjny rysunek Roberta Aldera (moim zdaniem to bodaj jedyny polski komiksiarz, który umie rysować piękne kobiety. Znakomicie wychodzą mu też dynamiczne scen walk, pościgów i wpadania do pomieszczeń, co sprawia, że tomy cyklu „48 stron” jestem w stanie czytać niemal bez końca dla czysto estetycznej przyjemności obcowania z tak ładną kreską) jest jakby nieco mniej perfekcyjny, niektóre kadry wyglądają na rysowane w pośpiechu. Kolorowanie jest według mnie bez zarzutu, natomiast tradycyjnie szwankuje liternictwo. Jest to jedyna słabość tego cyklu: niektóre dymki naprawdę bardzo ciężko przeczytać – „J” wygląda jak „D”, „R” jak „Z” i tak dalej – do tego stopnia, że czasem trzeba prawie domyślać się ich treści na podstawie zawartości kadrów. Z tego powodu umknął mi na przykład dowcip z „policją, która omyłkowo użyła ostrej animacji” i dopiero redakcyjny kolega zwrócił mi uwagę, że ta hentaiowa ilustracja nie jest w tym miejscu tak całkiem bez sensu… Ocena: 80% – bo to „48 stron”, więc nie dam 70%, a jednocześnie – bo to „48 stron”, więc nie dam 90%, ponieważ poziom jest niższy niż w poprzednich zeszytach… Plusy: - ładny rysunek, dynamiczne kadry
- humor
Minusy: - za krótkie!
- nieczytelne liternictwo
- dowcipy o podtekście politycznym
Tytuł: Kolejne prawie 48 stron: Kij Bij Scenariusz: Robert Adler, Tobiasz Piątkowski Rysunki: Robert Adler Cykl: 48 stron ISBN: 83-60352-10-0 Format: 28s. 170x260mm; oprawa miękka Cena: 9,90: Data wydania: marzec 2006 Ekstrakt: 80% |