ConStar. Nastêpca s³ynnych ConQuestów. Pierwszy miêsny konwent w Polsce. Reklamowany szeroko przez Szynszylê i komiksy z ni± w roli g³ównej. Cztery dni majowego weekendu ociekaj±ce t³uszczem, krwi± i ¶wie¿ym miêsem. Trzy bloki programowe, masa prelekcji i konkursów. Rze¼nia numer jeden w okolicy dworca. Szkoda tylko, ¿e nie wszystko siê uda³o. Ale to pewnie spisek wegetarian.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Masarnia na ul. Lubomirskiego Du¿o s³ysza³em o trzech edycjach znanego i lubianego ConQuestu. Najlepszy konwent, najlepsza obs³uga, najciekawszy program, blisko do dziesi±tek knajp na rynku. Same superlatywy. Trzeba by³o siê wreszcie przekonaæ na w³asnej skórze, jak wygl±da profesjonalizm Grupy Quest. Ju¿ w pierwszej chwili od przybycia zaskoczy³ mnie brak ludzi przed szko³±. Mia³em do¶wiadczenia z dwóch Imladrisów (odbywa³y siê w tym samym miejscu) i nie by³y one zbyt weso³e: t³umy przy akredytacji, kolejki, opó¼nienia. Tymczasem ConStar mile mnie zaskoczy³. Niestety, pó¼niej tak weso³o nie by³o. Próba akredytacji spe³z³a na niczym, bo po raz kolejny nie uwzglêdniono mnie na li¶cie medialnej. Dwóm dziewczynom przy akredytacji, zaopatrzonym w dumnie stoj±cy na stole wibrator, wcale nie spieszy³o siê, by pos³aæ po kogo¶ kompetentnego. Kilkana¶cie minut spêdzi³em na bezczynnym czekaniu. Gdy w koñcu pojawi³ siê jeden z organizatorów, zosta³em poinformowany, ¿e wed³ug jego danych na moj± wej¶ciówkê wszed³ kto¶ inny. Wola³em nie dowiadywaæ siê, jak to by³o mo¿liwe. Tym niemniej dopisano mnie na listê, obdarowano identyfikatorem twórcy programu, informatorem i ulotk± najbli¿szej pizzerii. Mog³em wreszcie bez przeszkód ruszyæ na podbój szko³y. Nie tak krótka historia wêdlin w ¶wiecie gore – pi±tek Po szybkim zakwaterowaniu siê w jednej z pustych sal i pobie¿nym zapoznaniu siê z programem, skierowa³em siê na prelekcjê „Wolsung vs. Iron Kingdoms” prowadzon± przez Macieja „Lucka” Sabata i Marka Mydla. Ka¿dy z nich zaprezentowa³ swój ulubiony system steampunkowy (Lucek tworzonego od kilku lat Wolsunga, Marek natomiast anglojêzyczne Iron Kingdoms), jego podobieñstwo do naszej rzeczywisto¶ci, stopieñ zaawansowania technologii itp. Najciekawiej wygl±da³o porównanie podrêczników: Marek przytaszczy³ ze sob± dwa potê¿ne tomy i kilka mniejszych dodatków do Iron Kingdoms, natomiast Lucek móg³ tylko pochwaliæ siê, jak bêdzie wygl±da³ podrêcznik do Wolsunga, gdy w koñcu zostanie wydany (jak wie¶æ niesie – miesi±c po wydaniu „D20 Modern”, ale to wiadomo od co najmniej roku). Z tym wydaniem zreszt± to jest bardzo ¶mieszna sprawa. Kiedy¶ obiektem kpin by³ Monastyr i na co¶ nierealnego mówiono „miesi±c po wydaniu Monastyru”. Teraz tê niszê zaj±³ Wolsung. Z pobie¿nych opowie¶ci obu prelegentów wynios³em tylko tyle, ¿e je¶li mia³bym decydowaæ siê na zakup, to raczej Wolsunga. Nastêpnie zjawi³em siê przypadkowo na prelekcji Magdaleny Madej-Reputakowskiej i Maæka „repka” Reputakowskiego dotycz±cej wykorzystania snów w RPG. Na ten temat pisano wielokrotnie w ró¿nych czasopismach, wiêc nie zabawi³em na tym dwugodzinnym punkcie programu zbyt d³ugo.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Chwilê przerwy, jak± znalaz³em, przeznaczy³em na spotkanie ze znajomymi, przebadanie szko³y i zapoznanie siê z tablic± informacyjn± turnieju GRAMY!, którego celem by³o wy³onienie najlepszego gracza (podobnie jak turniej Mistrza Mistrzów polega na wy³onieniu najlepszego Mistrza Gry). Trzydziestu graczy mia³o mo¿liwo¶æ gry u dziesiêciu znanych Mistrzów Gry. W æwieræfina³ach (rozgrywanych w pi±tek i sobotê) wy³oniono dziewiêciu pó³finalistów, a trójka z nich dosta³a siê do fina³u. Og³oszenie wyników GRAMY! oraz Quentina odby³o siê podczas oficjalnego fina³u konwentu w niedzielê. Po ma³ym rekonesansie zajrza³em na konkurs gangsterski Lucka i Micha³a „Puszona” Stachyry. W¶ród konkurencji by³y pytania ze znajomo¶ci mafijnego slangu, przedstawianie wylosowanych scenek (m.in. „dwie minuty przed akcj±” czy „spotkanie z donem”) i kilka innych rzeczy. Zabawa by³a przednia, ale w po³owie wynios³em siê i odwiedzi³em Blok Wo³owy (trzeba Wam bowiem wiedzieæ, ¿e zamiast zwyk³ych bloków prelekcyjnych czy konkursowych na ConStarze by³y bloki miêsne: Wo³owy, Drobiowy i Wieprzowy). To w³a¶nie tam mia³a miejsce prezentacja systemu Bakemono, który pojawi siê na rynku tydzieñ po wydaniu Wolsunga. £ukasz Orbitowski, Adam „Wolvie” Wieczorek (znany w pewnych krêgach jako jeden ze specjalistów od Zewu Cthulhu) i jeszcze jeden autor (którego niestety w programie nie uwzglêdniono) przez godzinê opowiadali o swoim nowatorskim systemie. Wspomnieli te¿ nie¶mia³o o kl±twie, jaka siê z nim wi±¿e; podobno podczas prac nad podrêcznikiem zginêli a¿ czterej cz³onkowie ich rodzin. Co do systemu: jego akcja, co mo¿na wywnioskowaæ po tytule (bakemono oznacza po japoñsku goblina), bêdzie mia³a miejsce w Japonii. Nie tej dzisiejszej, lecz tej z roku 2012. Fala morderstw, samobójstw i ró¿nych niewyja¶nionych wydarzeñ przybiera na sile, a w¶ród tego wszystkiego znajd± siê postacie graczy. Autorzy szczycili siê wspaniale dopracowanym rozdzia³em dotycz±cym narkotyków, a tak¿e ilustracjami, które bêd± zdobiæ podrêcznik. W pe³ni odpowiada³y one ponurej i brutalnej wizji ¶wiata. Zaraz po Bakemono przysz³a pora na prelekcjê Micha³a So³tysiaka o pochówkach. Od prymitywnych kurhanów i zatapiania trupów w bagnach, przez wielkie, chiñskie mauzolea pe³ne rtêci i z³ota a¿ po apetyczne rytua³y egipskich paraszytów. Z racji szerokiego zagadnienia prelegent nie zdo³a³ powiedzieæ nic wiêcej, ale popar³ wszystko odpowiednimi materia³ami multimedialnymi. Na tej prelekcji zakoñczy³em pierwszy dzieñ konwentu. Ca³a prawda o parówce z informatora – sobota Kolejny dzieñ zacz±³ siê dla mnie wcze¶nie prelekcj± Micha³a Mirskiego „POPkultura vs. RPGkultura”. Okaza³o siê oczywi¶cie, ¿e jeste¶my elementem kultury popularnej – czy tego chcemy, czy nie. I wiele elementów z tej kultury przenika do naszego ¶wiatka. Za g³ówny przyk³ad komercji pos³u¿y³ prelegentowi system Dungeons and Dragons oraz dodatek „Podrêcznik Budowniczego Twierdz”. To oczywi¶cie wywo³a³o ¿yw± dyskusjê na temat tego, co jest komercyjne i czy musi byæ od razu z³e. DnD to temat dra¿liwy i zawsze istnieje ryzyko, ¿e nawi±zanie do niego przerodzi siê w bezsensown± dyskusjê, czy jest dobry, czy nie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W tym samym Bloku Wieprzowym odby³a siê kolejna prelekcja, choæ wg programu mia³y to byæ warsztaty. Wojtek Rzadek i Mateusz „Craven” Wielgosz opowiadali o wszystkim poza sesj±, czyli o ca³ej otoczce gry, która nie jest gr±. Wspomnieli o odpowiednim przygotowaniu graczy, Mistrza Gry, przygodzie i wielu innych aspektach. Kolejne godziny, z braku interesuj±cych mnie prelekcji, spêdzi³em w games roomie, gdzie z przyjemno¶ci± dwukrotnie zagra³em w „Osadników z Catanu”. Nim siê spostrzeg³em, minê³y ponad trzy godziny. Szybki rzut oka na program i obra³em kierunek na Blok Drobiowy. Wojtek Rzadek w sposób zwiêz³y i klarowny przedstawi³ zgromadzonym wszystko to, co mog± robiæ gracze na jego sesjach: przerywaæ opis prowadz±cego, je¶æ, malowaæ po karcie postaci czy opisywaæ i pokazywaæ sceny walk; mog± tak¿e nie wy³±czyæ swoich telefonów komórkowych (zmory wszystkich sesji), w ogóle na ni± nie przyj¶æ, odmówiæ udzia³u w grze, odmówiæ wcielania siê w przygotowan± przez Mistrza Gry postaæ itd. Nie sposób wymieniæ wszystkiego. Oczywi¶cie nie ka¿demu musz± podobaæ siê wszystkie proponowane rozwi±zania, by³a to raczej prezentacja tego, jak wszystko wygl±da z punktu widzenia krakowskiej szko³y prowadzenia. Dwie godziny pó¼niej raz jeszcze odwiedzi³em Blok Drobiowy. Po przegonieniu ludzi z konkursu muzycznego, którzy wcale nie mieli ochoty opu¶ciæ sali, Wolvie przyst±pi³ do opowiadania o prosektoriach. Zaczê³o siê od zacytowania s³ów piosenki Macieja Zembatego („W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem…”), pó¼niej przytoczone zosta³y prosektoryjne ¿arty i zwi±zane z nimi ¶mieszne sytuacje. Mówi³ m.in. o dwóch sklepach miêsnych, które zajê³y budynek by³ej „trupiarni”, ale dziwnym trafem szybko splajtowa³y z powodu braku klientów, o pracownikach tych zak³adów, którymi nie wiedzieæ dlaczego zwykle s± kobiety oraz w³a¶ciciele domów pogrzebowych (by³a podobno nawet taka sytuacja, w której w³a¶ciciel prosektorium odmówi³ wydania cia³a rodzinie, bo nie skorzysta³a z us³ug jego zak³adu pogrzebowego), o prosektoriach w snach (pamiêtajcie: je¶li przy¶ni wam siê prosektorium, to czeka was weso³e spotkanie!) i wielu innych, nie mniej apetycznych rzeczach. Najciekawsze by³y przyk³ady medycyny s±dowej i badania przyczyn ¶mierci, którymi oczywi¶cie prosektoryjni lekarze musz± siê zaj±æ. Prelekcja, choæ zgromadzi³a nieliczne grono zainteresowanych, by³a bardzo ciekawa i ¶mia³o zaliczy³bym j± do jednej z lepszych na ca³ym konwencie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
4 uroki rozszarpywania cia³a przez antycznych Homo Curvens – niedziela Na porannej prelekcji £ukasza „Deckarda” Lenarda o nowej edycji Cyberpunka pojawi³y siê tylko cztery osoby, w tym oczywi¶cie ja. Z podawanych przez prelegenta informacji, streszczenia historii, opisu ¶wiata i przyk³adowych profesji wniosek nasuwa³ siê tylko jeden – nowy Cyberpunk nie ma kompletnie nic wspólnego ze starym, a tym bardziej z samym klimatem cyberpunka. Ponadto wiele dodatków przeznaczonych do starej edycji kompletnie nie nadaje siê do nowej. Oczywi¶cie na ca³ym ¶wiecie wybuch³a wojna, do Sieci zosta³ wprowadzony wirus, który pozabija³ jej u¿ytkowników i otworzy³ dostêp do wielu baz danych, nanoroboty wys³ane do odbudowy Night City wci±¿ buduj± i przebudowuj± olbrzymiego molocha, metropoliê rozci±gaj±c± siê na kilkaset kilometrów wzd³u¿ zachodniego wybrze¿a Ameryki Pó³nocnej i nic nie jest w stanie ich powstrzymaæ, jaka¶ dziwna zaraza zniszczy³a wszystkie ksi±¿ki na ¶wiecie, a prawdziwi krawêdziarze s± na wyginiêciu. Ze starego, dobrego Cybera nie pozosta³o nic. Sama prelekcja obfitowa³a w przyk³ady i by³a zrobiona przez kogo¶, kto wiedzia³, o czym mówi. Kolejne dwie godziny spêdzi³em w Bloku Wieprzowym na pogadance Andrzeja „Starego” Wardasa o pociskach i ich wp³ywie na trafione cia³o. Je¶li chodzi o zagadnienia militarystyczne, nie ma chyba w fandomie nikogo, kto zna³by siê na nich lepiej ni¿ Stary. Zacz±³ od omówienia ró¿nych rodzajów pocisków i ich ewolucji w ci±gu wielu wieków, by przej¶æ do sedna, czyli tzw. tuneli chwilowych. Takie cuda tworzone s± przez kulê trafiaj±c± przysz³ego denata i oznaczaj± ilo¶æ obra¿eñ wewnêtrznych, jakie ten otrzyma i poczuje. Jest to uzale¿nione od typu pocisku, jego kszta³tu, kalibru i ca³ej masy innych czynników. Zwyk³a broñ sportowa prawie wcale nie tworzy tunelu chwilowego, natomiast breneka ju¿ tak. I to ca³kiem spore. Specjalist±–militaryst± nie jestem, ale nawet dla takiego laika jak ja prelekcja Starego by³a ciekawa. Najzabawniejsze by³o wyszukiwanie miejsc na ciele, w które kula mog³aby spokojnie wlecieæ, nie czyni±c nam ¿adnej krzywdy. Po omówieniu wszystkiego i krytyce licznych filmowych postrza³ów (np. tych trafiaj±cych w triceps, które powinny uniemo¿liwiaæ wyprostowanie rêki, czy w okolice obojczyka, które powinny przerywaæ têtnicê obojczykow± i doprowadzaæ do szybkiego zej¶cia) pozosta³ chyba tylko nos i uszy. Godzinê pó¼niej Blok Wo³owy i prelekcja Ma³gorzaty Majkowskiej sprowadzi³y wielu zainteresowanych rzucaniem miêsem. Prelegentka opowiada³a o zmianach w jêzyku polskim oraz, co najwa¿niejsze, w wulgaryzmach. Zdefiniowa³a tak¿e tytu³owego Homo Curvens, czyli cz³owieka, który na piêæset u¿ytych s³ów pos³uguje siê a¿ trzystoma wulgaryzmami. Ponadto by³o o pochodzeniu tak znanych i lubianych s³ów jak „kurwa” (wywodz±ce siê podobno od kury), „chuj” (od chojniaka czy choinki) czy „zajebi¶cie” (które samo w sobie jest ewenementem, bo poprzez dodanie do s³owa „jebaæ” ró¿nych przedrostków otrzymujemy bardzo ró¿ne znaczenia). ¯eby by³o jeszcze ciekawiej, prelegentka uraczy³a zgromadzonych ró¿nymi przyk³adami, jak w literaturze i poezji nazywano intymne czê¶ci kobiecego (korona, komin, brzoskwinia) i mêskiego (kominiarz, ber³o, sosna) cia³a. O godzinie 21 w games roomie odby³ siê fina³ konwentu, który zgromadzi³ wielu zainteresowanych. Przyznano na nim dwie nagrody. Pierwsz± by³ Quentin, nagroda za najlepszy scenariusz do gry fabularnej. Spo¶ród piêciu finalistów (Rafa³ „Auri” Jankowski, Grzegorz Wo³oszuk, Tomasz „kaduceusz” Pud³o, Wojciech Doraczyñski i Kordian „sil” Krawczyk) wyró¿niono Rafa³a „Auriego” Jankowskiego za scenariusz „Cybernetyczne æmy na haju” oraz Tomasza „kaduceusza” Pud³o za „Shane on you, brothers!”; zwyciê¿y³ scenariusz Wojciecha Doraczyñskiego pt. „Terminator: Decyduj±ce starcie”. Druga nagroda by³a przeznaczona dla najlepszego gracza. GRAMY! zdoby³ Wojciech Rzadek, znany sk±din±d jako dwukrotny laureat Pucharu Mistrza Mistrzów. W finale konkursu uczestniczyli te¿ Magdalena „Lorii” Rutkowska i Mihaly „Popcok” Papp, za¶ funkcjê Mistrza Gry pe³ni³a Magdalena Madej-Reputakowska. Werdykt drugiego konkursu mo¿e jednak budziæ zastrze¿enia. Jeden z konwentowiczów, z którym rozmawia³em, uwa¿a³, ¿e fina³y powinien prowadziæ kto¶ zupe³nie z zewn±trz, nie znaj±cy graczy i nie sugeruj±cy siê jakimi¶ osobistymi wzglêdami. W tym roku tak niestety nie by³o. Po finale spêdzi³em chwilê na prelekcji finalisty GRAMY! dotycz±cej zastosowania trików w RPG, by pó¼niej udaæ siê na ³yk szlachetnego trunku do Starego Portu. Na tym w³a¶ciwie zakoñczy³a siê dla mnie niedziela i poniek±d ca³y konwent, bo poniedzia³ek nie mia³ do zaoferowania zbyt wiele.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Teoria gadziego spisku – poniedzia³ek Program ostatniego dnia konwentu zawiera³ a¿ czterna¶cie prelekcji – od godziny jedenastej do piêtnastej. Niestety, nie by³o w nim kompletnie nic ciekawego. Przynajmniej nie na tyle, by zmusiæ mnie do odjazdu dopiero pó¼nym popo³udniem. Ju¿ od rana korytarze i sale zaczê³y siê wyludniaæ. Sam zjawi³em siê z czystej ciekawo¶ci na prelekcji Piotra „Sellcode” Nadarkiewicza pt. „Maj Gad”. Opowiada³ on o jakiej¶ dziwnej teorii spiskowej wymy¶lonej przez niejakiego Davida Icke. Wg niej jedynymi prawdziwymi lud¼mi s± tylko Murzyni, natomiast ca³a reszta sk³ada siê z ró¿nych mieszanin Marsjan, gadów, aryjczyków i Atlantów. Co wiêcej, niektóre symbole, np. krzy¿ maltañski, s± oznak± przynale¿no¶ci do gadziej rasy (która oczywi¶cie panuje nad ¶wiatem, a jej przedstawicielami s± obecny papie¿, prezydent Bush, Bill Gates i pewnie tak¿e po³owa polskiego rz±du). Nie dowiedzia³em siê jednak, czy herb mojego miasta, na którym widnieje ten krzy¿, oznacza, ¿e ja te¿ jestem gadem. Te i inne prezentowane na prelekcji fakty by³y tak absurdalne, ¿e dziwi³o mnie masowe zainteresowanie t± teori±. Po skoñczonej prelekcji po¿egna³em wszystkich znajomych, spakowa³em plecak i ruszy³em na poci±g. Konwent by³ skoñczony. Miêso z dodatkiem ko¶ci – o programie Program ConStaru by³ bardzo obszerny. Trzy bloki programowe (Wo³owy, Wieprzowy i Drobiowy), cztery dni wype³nione prelekcjami, konkursami i warsztatami robi³y wra¿enie. Sam wzi±³em udzia³ w oko³o siedemnastu punktach programu. Oceniam je ¶rednio. Nie natkn±³em siê na jakie¶ szczególnie z³e prelekcje, ale z drugiej strony bardzo ciekawych by³o niewiele. Bardzo czêsto w trzech blokach nie mog³em znale¼æ nic, co mog³oby mnie zainteresowaæ. Wtedy ratunkiem okazywa³ siê games room, sesja lub rozmowa ze znajomymi. Obok odwiedzonych przeze mnie (typowo erpegowych) mia³y te¿ miejsce prelekcje pisarzy fantastycznych („Pochwa³a trupa” Marka S. Huberatha czy „Warsztaty grafomanii” Andrzeja Pilipiuka), konkursy („Wêdrowyczowski”, „Weak Mean Poland”, „G³upi na maksa” czy „Rzucanie miêsem”), dziewiêæ LARP-ów (dwa wolsungowe, ¶wiatomrokowy, falloutowy czy mroczna „Zemsta cheerleaderki” oparta na systemie All Flesh Must Be Eaten), warsztaty (robienia parówek, spiskowe czy robienia ze zwyk³ego miasta miasto chore). Wielodaniowe wêdliny – ca³a reszta Informator konwentowy by³ ca³kiem ciekawy, za¶ opisy prelekcji w wielu przypadkach zabawne. Tak samo pseudonimy prelegentów. Oto przyk³ady: Micha³ „Wieczko POP i nie chcesz stop” Mirski, Dariusz „Poli¿ê Ciê w ucho” Butanowicz, Andrzej „O! To on ju¿ nie mieszka w Krakowie” Wardas czy Jan „Najtrudniejsze nazwisko w fandomie” Srzednicki. Mimo wszystko ConStar nie zgromadzi³ zbyt wielkiej liczby uczestników. Nie przypomina³ ani trochê Imladrisów, na których ju¿ pierwszego dnia wieczorem brakowa³o miejsca w salach sypialnych i ludzie rozk³adali siê na korytarzach. To pewnie wina katowickiego Flamberga, który nagle i niespodziewanie pojawi³ siê na li¶cie konwentów. Jednak ten kameralny nastrój w zupe³no¶ci mi nie przeszkadza³. Chc±c podsumowaæ ten konwent po raz kolejny mam problem. Niby wszystko by³o w najwiêkszym porz±dku, ale nie by³o ¿adnej rewelacji. Program nie by³ wspania³y, ale do najgorszych te¿ siê nie zalicza³. Czyli poziom trochê wiêcej ni¿ ¶redni, a jako¶æ mo¿na porównaæ do tegorocznego Krakonu.
Organizator: Grupa Quest Cykl: ConStar Miejsce: Kraków Od: 28 kwietnia 2006 Do: 1 maja 2006 |