powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (LXI)
listopad 2006

Z przetrąconym kręgosłupem
Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko ‹Kaźń›
Marina i Siergiej Diaczenko mają na koncie klika naprawdę wybitnych powieści – niestety, „Kaźń” trudno do nich zaliczyć. Choć wiele zalet twórczości ukraińskiego duetu nadal wyróżnia tę książkę spośród tłumu, to wydaje się, że autorom zabrakło zdecydowania i konsekwencji.
Zawartość ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Małżeński duet Diaczenków to moim zdaniem najbardziej niedoceniani autorzy SF w Polsce. Choć fani znają ich twórczość, to nie idzie za tym należne uznanie poza gettem. A akurat ich książki można stawiać jako przykład SF, którą zaliczyć należy do prawdziwej literatury, tego trudno definiowalnego fragmentu twórczości pisanej, w którym chodzi o coś więcej niż tylko zapełnienie czasu.
Choć twórczość Diaczenków zasługuje na dłuższe omówienie (osobny artykuł wręcz), kilka jej wspólnych cech warto jednak wymienić teraz, bo mają one również wpływ na odbiór „Kaźni”. Pierwsza i najważniejsza: autorzy umieją zaprosić do duszy swoich bohaterów i doprowadzić do tego rzadkiego stanu, w którym wydarzenia zapisane na kartach papieru odbijają się na czytelniku. Świat naszkicowany jest raczej niedbale – zakłada się, że jest podobny do naszego, a wyróżnia go jedynie kilka odmiennych praw (podobnie Diaczenkowie kreują swoje światy fantasy!). Główną rolę grają ludzie, którzy stają wobec zjawiska podważającego ich życie i wypychającego spośród szeregu typowych i przeciętnych. Książki pisarzy zza naszej wschodniej granicy pisane są również z niebywałą konsekwencją (o wyjątkach dalej) – zazwyczaj opisują los owego nieszczęsnego bohatera, zmuszonego do zmagania się z samym sobą i rozwiązującego ów jeden istotny problem. I ostatnia, najważniejsza chyba cecha – każda z tych niezwykłych historii jest metaforą, kryjącą za sobą istotne dla nas, mieszkańców tego świata, pytanie, a los bohatera jest próbą odpowiedzi na nie.
„Kaźń” jest jednym z dwóch wyjątków od wspomnianej wyżej konsekwencji Diaczenków – i przez to jedną z dwóch ich najsłabszych książek (obok „Magom wszystko wolno”). Opowiada o losach Ireny, żyjącej samotnie wykładowczyni, której były mąż, Andrzej Kromar, brał udział w tajnych i dziwacznych eksperymentach. Celem było stworzenie innych światów – i cel ten osiągnięto. Niestety, coś poszło nie tak i trzeba Andrzeja wyciągnąć z wykreowanych przez niego rzeczywistości, a uczynić to może jedynie jego była żona. Irena zgadza się i rusza w podróż po ideach swojego męża.
Zalety twórczości Diaczenków w „Kaźni” widać – interesujące postaci, trudne wybory – ale w książce tej ginie coś, co osobiście uważam w ich powieściach za najważniejsze: staranne, prowadzone z rozmysłem zastanowienie nad ludzką kondycją. Niestety, los Ireny, na skutek licznych skoków między światami, wzbogaconych retrospekcjami z jej małżeńskiego życia, jest próbą dyskusji z trzema co najmniej kwestiami. Po pierwsze, Diaczenkowie poświęcają część książki dyskusji o przyczynach, dla których ich twórczość jest taka, a nie inna. Po drugie, zastanawiają się nad sprawiedliwością i sposobami jej wymuszania. Po trzecie, jest to również opowieść o małżeńskim życiu i jego pułapkach. I gdzieś między tymi tematami opowieść się rozmywa i traci klarowność.
„Kaźń” jest książką godną lektury, ciekawą, niesztampową powieścią z interesująco zarysowanymi postaciami i mocnymi moralnymi dylematami. Jednak kompozycyjne rozbicie i brak autorskiego zdecydowania nie pozwalają postawić jej na tej samej półce, co chociażby „Armaged-dom” i „Dolinę Sumienia”.



Tytuł: Kaźń
Tytuł oryginalny: Казнь
Autorzy: Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Wydawca: Solaris
ISBN: 83-88431-53-6
Format: 343s.
Cena: 35,90
Data wydania: 14 sierpnia 2006
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

28
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.