Wydawnictwo Mandragora postanowiło sięgnąć po pewniaka, który na naszym wątłym ryneczku dobrze się sprzeda. Jako że „Thorgal” był już zajęty, postanowiono reaktywować jeden z komiksów, który triumfy święcił spory kawałek czasu temu. No i wydano „Komisarza Żbika – Kim jest »Biała Mewa«”. Do projektu zaangażowano popularnego i solidnego rysownika (Michał ‘Śledziu’ Śledziński), licząc na dopasowanie postaci do współczesnych realiów. Pomysł niezły, tylko że zabity przez następny, czyli powierzenie scenariusza Władysławowi Krupce, jednemu z twórców pierwowzoru. Niestety…  |  | ‹Komisarz Żbik: Kim jest „Biała Mewa”› |
Skoro mieliśmy dostać współczesny komiks policyjny, to ja chyba żyję w innej współczesności niż autorzy i wydawca komiksu. Władysław Krupka napisał historię, która razi anachronicznością. Może nie w warstwie fabularnej, która jeszcze się nie rozwinęła, ale w samej konstrukcji historii. Przede wszystkim komiks jest przegadany. Pół biedy, gdyby te dialogi były dobrze napisane. Niestety, są drewniane, nieciekawe i nieporadne stylistycznie. Zdarzają się również dziwaczne wtręty typu: „Jak zakończysz sprawę, przyjeżdżaj na urlop. Wiem, że lubisz nasze morze…”. Co to ma być? Promocja lokalnej turystyki? Współczesny policjant prowadzący śledztwo robi zdjęcia z ukrytego w fajce aparatu. Ciekawy pomysł. Ilu młodych ludzi pali teraz fajki? Czy to nie zwraca uwagi? Choćby samym aromatem tytoniu? A przecież śledczy nie powinien rzucać się w oczy. Żbik marudzi, że nie może podsłuchać rozmowy. Moment, ma w fajce aparat, ale mikrofonu to już mu się nie dało podczepić? Podobnych bzdur jest w komiksie więcej. Bohaterowie rozmawiają podczas pływania. Przedstawieni są przy tym w pozach, które wykluczają mówienie, bo groziłoby to natychmiastowym zachłyśnięciem. Ale co tam, superbohaterowie też wygłaszają długaśne monologi podczas jednego kopnięcia. Strona graficzna jest przyzwoita, ale znając wcześniejsze dokonania Śledzińskiego, trudno nie być rozczarowanym. Bohaterowie w każdym kadrze wyglądają inaczej. Czasami szwankują ujęcia, gubią się szczegóły anatomiczne. No i kolory… Raczej nieudane, dziwnie położone. Ponętna dziewczyna wychodząca z basenu jest sina, jakby miała odmrożenia… Reasumując, miał być komiks sensacyjny z prawdziwego zdarzenia, wyszła ramotka. Być może trafi do będących w wieku średnim sympatyków Żbika. Wszak darzą postać sentymentem itd. Ale młodzi czytelnicy się zawiodą. Ten nudny, zrobiony według przestarzałych schematów komiks nie jest w stanie wytrzymać konkurencji z „Żywymi trupami”, „Kaznodzieją” czy „100 nabojami”. Być może trzeba było powierzyć scenariusz np. Tobiaszowi Piątkowskiemu? PS Główny bohater używa dwóch imion (kolejny anachronizm), ale o ile wiem, nie oddziela się ich przecinkiem…
Tytuł: Kim jest „Biała Mewa” Scenariusz: Władysław Krupka Rysunki: Michał (Śledziu) Śledziński Cykl: Komisarz Żbik ISBN-10: 83-60352-59-3 Format: 24s. 170×260mm Cena: 5,— Data wydania: listopad 2006 Ekstrakt: 40% |