powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXIII)
styczeń-luty 2007

Autor
Kalosze nie czynią filmu
‹Królowa›
„Królowej” brakuje czegoś ważnego. Elementu ratującego ten film przed bezcelowością i czyniącego z niego coś więcej niż tylko wspaniały popis genialnego aktorstwa Helen Mirren. Bo wbrew pozorom kalosze nie są takie wieloznaczne, jak życzyliby sobie tego jego twórcy.
Zawartość ekstraktu: 40%
‹Królowa›
‹Królowa›
Wypada zacząć od dobrych stron, czyli na pierwszym miejscu pochwalić Helen Mirren – największy atut filmu. Wreszcie ktoś zauważył, że aktorka najlepiej wygląda w ciuszkach kostiumowej produkcji, a niestety zawsze w tego typu filmach umieszczano ją na drugim planie. A to rola jakby uszyta na miarę – zdolności, doświadczenia, ambicji i pewnego szyku, jaki Mirren posiada, a który mało kto eksponował na ekranie. Frears umiejętnie wykorzystuje klasę i majestat aktorki, która tutaj zagrała rolę zniuansowaną, oszczędną i chyba najlepszą w całej swojej karierze. Jeśli czegoś w życiu można jej pogratulować, to właśnie wcielania w królową Elżbietę, jeśli zaś w czymkolwiek należy Mirren współczuć – to na pewno występu z pozostałymi aktorami grającymi w tym filmie.
Między nią a resztą obsady panuje olbrzymi rozstrzał. Nie tylko wyczucia roli i wprawy w jej budowaniu, świadomego użycia środków aktorskich, ale przede wszystkim tonu. O ile Mirren potrafi wiele przekazać stonowaną grą, o tyle jej ekranowi towarzysze (w większości aktorzy telewizyjni) niemal odwalają ekspresję à la Bollywood. Książę Karol kreowany na przygłupiego błazna, Tony Blair z żoną reprezentują mieszczańskie prostactwo, a cały ten cyrk dopełnia swą zbolałą miną James Cromwell jako książę Filip. Wszyscy oni zatruwają wytworność, jaką na ekranie wypracowuje utalentowana Mirren. Generalnie całość wygląda tak zgrabnie, jakby w poważnym filmie o królowej Elżbiecie główną rolę powierzono kunsztownej Helen Mirren, a wszystkie pozostałe – braciom Marx.
Mirren jest kilka poziomów ponad resztą aktorów, ale nie udaje jej się odratować filmu, który z kolei sam w sobie poziomem niewiele się różni od naszych dochodowych produkcji o papieżu. Historia opowiadana jest pospiesznie i dosyć nieciekawie, ociera się o kilka wątków, żadnego nie zgłębiając. W dodatku jest pozbawiona dramatyzmu (za to niepozbawiona komizmu), surowa i toporna. Ten brak wyczucia na pewno w dużej mierze jest zasługą przeszarżowanego zagrania drugiego planu, ale nie bez winy pozostaje tu niezgrabny scenariusz. Nie odmawiam mu ciekawego punktu wyjścia do opisania zamierającej formy władzy i związanej z nią wyrzeczeniami. Jednak pod tym subtelnym pomysłem kryje się szalenie siermiężne wykonanie. Zastrzeżenia budzi przede wszystkim jego grubą kreską zarysowana orientacja polityczna. Całość jest nachalnie problairowska, bo to Blair uosabia tu zdroworozsądkowe myślenie, pozbawione wyższości, sztywności i konserwatywnego spojrzenia na rzeczywistość, które – tak dla równowagi – reprezentują członkowie królewskiej familii. Ostre kontrasty to nie najlepsze posunięcie, bo pokazując tradycjonalistyczne i sztuczne środowisko brytyjskiej monarchii, Frearsowi nie udaje się wykroczyć poza banały i wnioski, które byłby w stanie skonstruować zdrowo myślący człowiek. Przez te komunały nie przebija się żaden szokujący obrazek z tajemniczego światka pałacu Buckingham, a to – poniekąd – jeden z wabików filmu, obiecującego pokazanie czegoś intymnego w kręgu, gdzie pojęcie prywatności nie istnieje. Natomiast czarno-białe rozumienie świata i jednostronne wyłożenie racji bardzo szkodzi „Królowej”, ponieważ pozostawia złudzenie kompletnego braku szacunku dla monarchii ze strony twórcy. Liczy się tylko nowoczesne podejście Blaira, reszta powinna odejść do lamusa. Potężne zamki i złote korony przestały pasować do reprezentantów państwa.
Nasza recenzja wstrząsnęła Helen Mirren.
Nasza recenzja wstrząsnęła Helen Mirren.
Ponadto „Królowa” wygląda na produkcję robioną bardziej z myślą o telewizyjnej obyczajówce niż poważnym filmie kinowym. Zresztą trzeba pamiętać, że w telewizji poprzeczka także jest wysoko: HBO nie stworzyło w minionych latach filmu, który ustępowałby produkcjom przeznaczonym na duży ekran, a niektóre nawet były lepsze, o czym mogli się przekonać bywalcy rozmaitych festiwali.
W kwestii zawartości to jeden z najsłabszych filmów Frearsa od lat. Brakuje tu solidnego filmowego mięsa. O ile udało się tu oddać dramat królowej wyznającej staromodne zasady, o tyle tło wyraźnie pozostało tu niedopracowane. Same emocje targające władczynią dzięki grze Mirren udało się wygrać, natomiast bez zaczepienia w sensownie skomponowanym tle ma się wrażenie jakiegoś zaniedbania i niekompletności materiału. A być może brak tu czegoś całkiem innego – „mistrzowskiego dotknięcia”, nadającemu kameralnemu filmowi błysku i czaru. Wtedy nic niemówiące sceny mogły zostać zastąpione nastrojowymi kadrami, uzupełniającymi subtelny osobisty dramat królowej. Oczywiście wiadomo, że Frears wypełnia film nie wydarzeniami, a ludzkimi rozterkami, i tu kiepscy aktorzy drugoplanowi oraz ich jednowymiarowe role kompletnie położyły sprawę. Jednak od mądrego reżysera można oczekiwać, że znajdzie zastępcze środki do pokazania tego, co chce przekazać. Ale obawiam się, że tu zwyczajnie niewiele było do powiedzenia.
Z pomocą przyszły kalosze – klucz do wszelkiego rodzaju metafor w „Królowej”. Helen Mirren nosi je ledwie przez kilka scen, a symbolizują one bardzo wiele. Przede wszystkim manifestują, że „królowa też człowiek”, ma swe słabości i wiecznego upozowania na nieskazitelną monarchinię nie musi nieprzerwanie znosić. Można w nich także wyczytać zmierzch monarchii, jej konserwatyzm i niedopasowanie do współczesności oraz mnóstwo innych rzeczy, których dopatrzyli się w filmie jurorzy na rozmaitych światowych festiwalach. Tylko po co od razu tyle nagród i nominacji w najbardziej prestiżowych kategoriach, skoro to naprawdę fatalnej próby robota? Nie wystarczy dać Złoty Glob kaloszom?



Tytuł: Królowa
Tytuł oryginalny: The Queen
Reżyseria: Stephen Frears
Zdjęcia: Affonso Beato
Scenariusz: Peter Morgan
Obsada: Helen Mirren, Michael Sheen, James Cromwell, Sylvia Syms, Alex Jennings, Helen McCrory, Jake Taylor Shantos, Dash Barber
Muzyka: Alexandre Desplat
Rok produkcji: 2006
Kraj produkcji: Francja, Wielka Brytania, Włochy
Dystrybutor: SPI
Data premiery: 26 stycznia 2007
Czas projekcji: 97 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

61
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.