Jeśli kiedyś zostanę wielce szanowanym krytykiem i ktoś poprosi mnie o przygotowanie mojego „Kanonu królewskiego” 50 najlepszych filmów wszech czasów, nie wyobrażam sobie, aby mogło w nim zabraknąć pewnego japońskiego thrillera, w którym przez dwie godziny oglądamy mordujące się dzieci. „Battle Royale”, ostatni film Kinji Fukasaku, ma już w Polsce aż dwa wydania – a choć dzieło jest na świecie głośne, prowokujące i intrygujące, wzbudzające od lat liczne kontrowersje i burzliwe debaty, nie doczekało się w polskiej prasie praktycznie żadnej wzmianki. Jest to chyba kolejny dowód na niedostrzeganie istotnych pozycji kina azjatyckiego na naszym rynku. Aby to nadrobić, „Esensja” stworzyła cykl „Orient Express” – nie sposób więc nie poświecić „Battle Royale” choćby jednego odcinka. Tego odcinka.  |  | ‹Battle Royale› |
BATTLE ROYALE Niedaleka przyszłość (a może rzeczywistość alternatywna). Japonia jest sparaliżowana szokującym 15-procentowym bezrobociem (!). Nasila się konflikt między dorosłymi i dziećmi. Nauczyciele boją się szkolnej młodzieży, która nie waha się stosować przemocy wobec starszych. Aby przeciwstawić się młodym, rząd wprowadza prawo „Battle Royale”. Raz w roku jedna klasa z całej Japonii jest losowana, aby wziąć udział w bitwie na wydzielonej specjalnie w tym celu niewielkiej wyspie. Przeżyć może tylko jeden… Zasady gry są przerażająco proste. Każdy z uczniów losuje broń – to ma wyeliminować przewagę silniejszych. Jeśli masz szczęście, otrzymasz karabin maszynowy, pistolet, w ostateczności maczetę. Jeśli masz pecha – przypadnie ci wachlarz lub klapa od śmietnika… Ekwipunek uzupełnia latarka, mapa i suchy prowiant. Gra trwa trzy dni – jeśli po tym czasie nie pozostanie przy życiu tylko jedna osoba, wszyscy zginą. Zadbają o to specjalne elektroniczne obroże, założone na szyję każdego z uczniów, które prowadzący grę mogą zdetonować w każdym momencie. A co jeśli ktoś zaszyje się gdzieś na wyspie tak, że nikt nie będzie mógł go znaleźć, co skaże wszystkich na porażkę? Zadbano i o to. Co kilka godzin jakaś część wyspy staje się rejonem zakazanym – zginą wszyscy, którzy tam pozostaną. To zmusza ukrywających się do wyjścia na powierzchnię i wzięcia udziału w bitwie. Aby podkreślić, że to nie żarty, dwoje uczniów zostaje uśmierconych na samym początku. Pomysł nie jest bardzo oryginalny. Z jednej strony fabuła przywodzi na myśl połączenie dwóch powieści Stephena Kinga – „Uciekiniera” (gra w zabijanie w majestacie prawa) i „Wielkiego marszu” (stu chłopców wyrusza w drogę, a ukończyć marsz i przeżyć może tylko najsilniejszy). Pobrzękują tu echa „Władcy much” Williama Goldinga – powieści, która pokazuje, jak w grupie dzieci-rozbitków na bezludnej wyspie zaczynają się budzić mordercze skłonności. Można dorzucić do tego jeszcze (ale tylko pod względem czerpania rozwiązań technicznych) „Obrożę” („Wedlock”), film z Rutgerem Hauerem, a także kino Quentina Tarantino. Ale o tym później. Siłą tej opowieści nie jest więc oryginalność jej pomysłu. Nie jest nią też sens tej gry – bo co właściwie zmienia ona w relacjach między dorosłymi i dziećmi? Siłą filmu jest to, że aż kipi on od emocji, a naturalistyczna przemoc w wykonaniu dzieciaków ubranych w szkolne mundurki jest czymś możliwym chyba jedynie w kinie japońskim, a gdzie indziej praktycznie niespotykanym. Dlaczego – o tym też później. Spróbujmy przez chwilę wczuć się w role dzieciaków z tej klasy. Zostajemy rzuceni na wyspę i dowiadujemy się, że zginiemy, o ile nie zabijemy wszystkich innych. Innych, wśród których są nasi najlepsi przyjaciele. Innych, wśród których są nasze pierwsze miłości. Co robić? Walczyć czy się poddać? Nie można o tym nie myśleć podczas oglądania „Battle Royale”. Zobaczymy na filmie wszelkie możliwe reakcje. Niektórzy poddają się – albo wystawiają na cios innych, albo popełniają samobójstwo. Niektórzy, choć wiedzą, że nie daje im to szans, uciekają. Nie chcą ginąć, ale nie chcą też zabijać. Inni próbują przemówić do rozsądku, apelują o wspólne zastanowienie się nad sytuacją. Jeszcze inni próbują działać – starają się zwrócić przeciwko tym, którzy wrzucili ich do gry. Ale oczywiście znajdą się tacy, którzy ochoczo wezmą się do zabijania. Bo klasa szkolna to nie tylko miłości i przyjaźnie. To również animozje, kompleksy, nienawiści, okrucieństwo – chyba nie trzeba tego obecnie w Polsce długo tłumaczyć (zadziwiające, jak „Battle Royale” może stać się komentarzem do naszej rzeczywistości). Sytuacja, w jaką zostali wrzuceni uczniowie, wyzwala te tłumione uczucia, powoduje ich eskalację. Czy przypadkowo pierwszą osobą, która kogoś zabije, będzie grubawy, nieśmiały z pozoru chłopak? Nietrudno jest sobie wyobrazić, że w klasie był wyśmiewany i szykanowany – teraz ma szansę się zrewanżować. Inni po prostu łatwo znajdą uzasadnienie dla użycia przemocy: robią to, by przeżyć, ale robią to też dlatego, że łatwo im znaleźć powód, aby wyzwolić swą tajoną nienawiść. Będą tacy, którzy znajdą w tym przyjemność. Dziewczyna Mitsuko, wychowywana przez słabą matkę, napastowana przez wuja, po prostu nie chce już więcej przegrywać – dlatego zabija. Fukasaku (a właściwie Takami Koushun, autor książki, na której oparty jest film) jest tu bliski Goldingowi – zło jest immanentną cechą natury ludzkiej, nawet w przypadku dzieci, i tylko czeka, aby móc przejąć kontrolę i usunąć w cień cienką warstwę cywilizowanego wychowania. Do tego dochodzi oczywiście narastające uczucie paranoi. Wszyscy dawni przyjaciele jednym dekretem zostali ogłoszeni śmiertelnymi wrogami. Nikt już nikomu nie wierzy, każdy każdego podejrzewa o zdradę i w swej obronie chce zabić pierwszy. Dziewczyna strzela odruchowo do chłopaka, który przyszedł bezbronny, aby wykorzystać ostatnią być może okazję i wyznać jej wreszcie miłość. Będą to jego ostatnie słowa. Oglądając film, nie da się uniknąć emocjonalnego zaangażowania. Pomaga w tym zabieg ciągłego wypisywania na ekranie informacji o kolejnych ofiarach. W ten sposób żadna z postaci nie pozostaje anonimowa, a my śledzimy przebieg „gry”, widząc, jak systematycznie maleje liczba „zawodników”. Przeżycia bohaterów, relacje między nimi są całkowicie wiarygodne, właściwie nie da się nie zastanawiać – co ja sam robiłbym na ich miejscu? Na pewnym poziomie „Battle Royale” jest opowieścią o pogłębiającym się oddzieleniu od siebie pokoleń – brak zrozumienia przeradza się w nieufność, a ta z kolei w nienawiść. W krótkich retrospekcjach dowiadujemy się, że rodzice uczniów byli ludźmi słabymi, nieradzącymi sobie ze światem, niepotrafiącymi przekazać niczego swym dzieciom – „Battle Royale” jest więc naturalną konsekwencją tej sytuacji. Młodzież gardzi dorosłymi, staje się wobec nich agresywna (ech, kosz na śmieci na głowie byłby tu niewinnym żarcikiem), a ci z kolei nie potrafią dać żadnego przykładu, jedynie wykorzystują swą siłę fizyczną i przewagę organizacyjną dla zemsty. Aby jednak pojąć głębiej „Battle Royale”, należy zajrzeć w głąb życiorysu jego twórcy. Nieżyjący już Kinji Fukasaku to twórca kilkudziesięciu filmów poświęconych głównie yakuzie. W wieku 15 lat, pod koniec II wojny światowej, pracował w fabryce amunicji, która w lipcu 1945 r. dostała się pod ostrzał artyleryjski – dzieci ginęły na oczach kolegów z klasy, ocalali szukali schronienia pod ciałami zabitych. Fukusaku dostał za zadanie wyniesienie z klasy części zabitych przyjaciół. „Battle Royale” jest powrotem do tamtych dni – podobne wystawienie dzieci na śmierć przez dorosłych, równie niezrozumiała dla nastolatka masakra. Wiele w tym filmie znajdziemy scen na długo zapadających w pamięć. Króciutka przebitka na delikatną twarz zakrwawionej, ale demonicznie uśmiechniętej dziewczyny – zwyciężczyni poprzedniej edycji gry. Groteskowy początek – gdy przerażonym dzieciakom wesoło i ze śmiechem przedstawia z kasety wideo zasady gry Yuko Miyamura, znana w Japonii młoda aktorka o sympatycznym głosie (często podkłada go w anime), ubrana w seksowny strój à la Lara Croft. Nauczyciel – w tej roli sam Takeshi Kitano (nauczyciel zresztą nosi to samo nazwisko) – cynicznie ogłaszający przez megafon informacje o kolejnych zgonach („Ciężko jest, gdy przyjaciele umierają w waszych ramionach, ale trzymajcie się!”). Krwawy pojedynek dwóch dziewczyn, w którym każda z nich udaje inną osobę, niż jest w rzeczywistości. Ciężko ranna, piękna Chaki Kuriyama, słaniając się, idzie przez most. Scena w latarni morskiej, gdzie w ciągu kilku chwil przyjaciółki zasiadające jeszcze przed chwilą do śniadania zaczną się zabijać. Swoją drogą akurat ta scena została zainspirowana „Wściekłymi psami” Tarantino, do czego przyznawał się sam Fukusaku. Tworzy to ciekawy krąg zapożyczeń: Tarantino czerpał z kina azjatyckiego („Wściekłe psy” to remake hongkońskiego „Miasta w ogniu”), od niego z kolei zapożyczył Japończyk, po czym Tarantino do „Kill Billa” zatrudnił Chaki Kuriyamę i ubrał ja do roli Go Go Yubari w szkolny mundurek – czyli jej ubiór z „Battle Royale”… Nawiasem mówiąc, na 2008 zapowiadany jest amerykański remake „Battle Royale”. Nie jestem pewien, czy chcę go oglądać. Oczywiście film jest bardzo brutalny – nie może być inaczej w filmie o zabijaniu. Z tego powodu nie był powszechnie wyświetlany w USA (jego premiera musiałaby przypaść wkrótce po masakrze w „Columbine” – żaden dystrybutor nie ośmieliłby się w tej sytuacji wprowadzić do kina filmu o zabijających się dzieciach), miał również różne problemy cenzuralne w Japonii, ale finalnie stał się jednym z największych przebojów kasowych w historii tamtejszej kinematografii. W Polsce wydany został na początku w jednopłytowej wersji dodawanej do czasopisma „Kino domowe”, ostatnio pojawiła się dwupłytowa wersja reżyserska, trudno dostępna w sklepach. Ta wersja jest dłuższa o 7 minut od pierwszej, rozwija niektóre sceny retrospekcji oraz dodaje nieco „komputerowej” krwi. Warto ją jednak mieć ze względu na imponujący pakiet dodatków na drugiej płycie – materiały o powstawaniu filmu, castingi, zwiastuny, próby, komentarze – słowem wszystko to, czego szanujący się miłośnik DVD po wydaniu filmu oczekuje. „Battle Royale” to trzymający w napięciu, niesłychanie angażujący emocjonalnie thriller, a przy tym brutalna przypowieść o niezrozumieniu pokoleń, o pogłębiających się podziałach między światem dorosłych i młodzieży, o nienawiści i przyjaźni, zdradach i poświęceniach. Film, którego nie jest łatwo zapomnieć.  |  | ‹Battle Royale II: Requiem› |
BATTLE ROYALE 2: REQUIEM Trzy lata później powstał sequel. Nie wiem, jaką rolę zdążył w nim odegrać sam Fukasaku (umarł na raka podczas produkcji, reżyserią zajął się jego syn), ale film poziomem tak bardzo odbiega od części pierwszej, że wydaje się uzasadnione uznać, że jego udział nie był wielki. Tak czy inaczej, zaczynając pracę, Fukasaku jednak musiał znać scenariusz, a on właśnie chyba jest największą słabością filmu. Fabuła zaczyna się podobnie jak w części pierwszej – grupa uczniów z klasy specjalnej zostaje uśpiona w wycieczkowym autobusie. Po przebudzeniu dowiadują się, że zostali wylosowani do wzięcia udziału w zmodyfikowanej wersji Battle Royale. Ich celem będzie natarcie na wyspę, na której schronił się Nanahara – chłopak ocalały z poprzedniej edycji, który w międzyczasie stał się najbardziej poszukiwanym światowym terrorystą. Ma na swym koncie tysiące ofiar wielkiego zamachu w Tokio. Wśród biorących udział w grze uczniów jest Shiori Kitano – córka nauczyciela z części pierwszej. O ile znaczenie pierwszej gry mogło być nie do końca jasne, o tyle druga sensu nie ma żadnego. Skoro władze wiedzą, gdzie ukrywa się groźny terrorysta, czemu wysyłają tam dzieci? Chyba tylko po to, aby buntownikom dodać broni i rekrutów. Jak to się właściwie stało, że miłujący pokój Nanahara stał się terrorystą? Jego przemiana jest zupełnie nieuzasadniona. I dlaczego właściwie ukrywa się w miejscu, gdzie wszyscy mogą go znaleźć? Pewnym problemem zachodniego widza w przypadku pierwszego filmu jest wątek nauczyciela Kitano – okrutnego, ale i sentymentalnego, pragnącego zemsty, ale i zrozumienia, nieradzącego sobie z córką i odreagowującego to na innych. Problemem, bo motywacje jego postaci trudno zrozumieć – i najlepiej długo nad tym się nie zastanawiać, zrzucając to, co dziwne, na karb różnic kulturowych. Gdy jednak ogląda się nauczyciela z części drugiej, tęskni się już za prostotą postaci Kitano. Riki Takeuchi tworzy postać groteskową, nadekspresyjną, absurdalną w swych zachowaniach – widz zachodni w kulminacyjnej scenie, gdy nauczyciel pojawia się na polu bitwy w stroju rugbisty, po prostu nie może nie wybuchnąć śmiechem. Słabym aktorstwem dorównuje mu niestety Tatsuya Fujiwara w roli Nanahary. Przekonujący w pierwszej części, tu spogląda tylko zbolałym wzrokiem i wygłasza dziwaczne polityczne manifesty. Właśnie bowiem przesłanie tego filmu sprawia najwięcej problemu. Co chwile padają tu dramatyczne deklaracje dotyczące agresywnej polityki USA, uległości Japonii, konfliktu pokoleń, przyjaźni, terroryzmu, anarchii, ale nie tworzy to żadnej spójnej całości. Pozostaje wrażenie, że znów chodziło o coś związanego z niezrozumieniem pokoleń, ale o co dokładnie – nie wiadomo. Bariera kulturowa w tym filmie jest już nie do przejścia – nawet dla najbardziej otwartego zachodniego widza. Jest jeden powód, dla którego można „Battle Royale 2” obejrzeć – efektowna, wzorowana na „Szeregowcu Ryanie” batalistyka. Z dużą dozą nieprawdopodobieństwa, ale bardzo widowiskowa. „Battle Royale 2” też zostało wydane jako dodatek do „Kina domowego”. Moja importowana filmoteka  |  | ‹Księżniczka Yuki› |
PRINCESS BLADE Ponieważ rozpisałem się mocno o wydaniach polskich, na cześć importowaną poświęcę w tym miesiącu mniej miejsca. Nie wypada jednak działu pominąć. Pozwoliłem więc sobie wybrać film również japoński, również brutalny i również z elementem SF – „Princess Blade”. Innych podobieństw do „Battle Royale” nie stwierdzono. „Princess Blade” to połączenie SF, fantasy i kina samurajskiego. Niedaleka przyszłość, Japonia znów jest monarchią. Księżniczka Yuki dowiaduje się, że człowiek na czele jej rodu jest odpowiedzialny za śmierć jej matki. Chce zemsty, ale będzie musiała na nią długo zaczekać – pierwsza próba się nie powiedzie i trudno się dziwić, bo przecież każda zemsta udaje się dopiero na koniec filmu… Najważniejsze w tym filmie są walki na miecze. Tak ważne, że bohaterowie rezygnują z innych rodzajów broni. Jeżdżą bowiem zdezelowanymi samochodami, więc zapewne zdezelowane pistolety też by się znalazły (oglądamy tu typowy świat postapokaliptyczny – zapewne po wielkiej wojnie). „Princess Blade” to ekranizacja komiksu, więc warstwa wizualna ma największe znaczenie. I przyznać trzeba, że całkiem ładnie się broni – choreografia walk zrobiona jest solidnie, miłośnicy azjatyckiego kina akcji powinni być zadowoleni. Drugą wielką zaletą filmu jest prześliczna muzyka Kenji Kawai (twórcy muzyki między innymi do filmów Mamoru Oshiiego – „Avalonu” i „Ghost in the shell”). Zachęcam więc do patrzenia i słuchania – śledzenie fabuły nie jest konieczne. I. Dziennikarze najbardziej prestiżowego internetowego serwisu poświęconego kinu japońskiemu www.midnighteye.com wybrali najlepsze i najgorsze ich zdaniem filmy japońskie zeszłego roku. Właściwie trudno coś z nich wnioskować – rozrzut opinii jest olbrzymi… Oto ich propozycje (tytuły, za autorami, podaję w wersji angielskiej): a) Tom Mes Najlepsze: 1. Heart Beating in the Dark (nowa wersja) (reż. Shunichi Nagasaki) Nowa wersja eksperymentalnego dramatu z 1982 r., w którym przypadkowo spotykająca się para uprawia seks, a następnie rozmawia w ciemności o swoim życiu. Pobrzmiewają echa „Intymności”… 2. Big Bang Love, Juvenile A (reż. Takashi Miike) Niskonakładowy (prosto na DVD) dramat Miikego – młody chłopiec zabija na męskiej imprezie innego chłopca, oglądamy śledztwo w tej sprawie. Film pełen modnych ostatnio wątków homoseksualnych. 3. Sway (reż. Miwa Nishikawa) 4. The Whispering of the Gods (reż. Tatsushi Omori) 5. Strange Circus (reż. Sion Sono) 6. The Milkwoman (reż. Akira Ogata) 7. Yokohama Mary (reż. Takayuki Nakamura) 8. Dear Pyongyang (reż. Yonghi Yang) 9. Green Mind, Metal Bats (reż. Kazuyoshi Kumakiri) 10. Paprika (reż. Satoshi Kon) Wyświetlana na WMFF kapitalna, szalona, oniryczna animacja twórcy „Perfect Blue” (zdaje się, że trzeba będzie Satoshiemu Konowi poświęcić odcinek „Orient Expressu”). Najgorsze: 1. Always – Sunset on Third Street (reż. Takashi Yamazaki) 2. Yamato (reż. Junya Sato) Tom Mes zarzuca „Yamato” to, co ja w poprzednim odcinku – koncentrację na wątkach osobistych, ignorowanie historycznych uwarunkowań. Wśród najlepszych filmów spoza Japonii znalazł się wspominany w zeszłym miesiącu w tekście Kamili Sławińskiej koreański „The Host”. b) Jasper Sharp Najlepsze: 1. A Stranger of Mine (reż. Kenji Uchida) Komedia obyczajowa z yakuzą w tle. 2. Moon and Cherry (reż. Yuki Tanada) 3. The Hanging Garden (reż. Toshiaki Toyoda) 4. Dear Pyonyang (reż. Yong-hi Yang) 5. The Book of the Dead (reż. Kihachiro Kawamoto) 6. Negadon: The Monster from Mars (reż. Jun Awazu) 7. University of Laughs (reż. Mamoru Hoshi) 8. Bambi ♥ Bone (reż. Noriko Shibutani) 9. Always – Sunset on Third Street (reż. Takashi Yamazaki) 10. The Strange Saga Of Hiroshi The Freeloading Sex Machine (reż. Yuji Tajiri) Najgorsze: Haze (reż. Shinya Tsukamoto) c) Nicholas Rucka Najlepsze: Funky Forest: First Contact (Nice no Mori) (reż. Katsuhito Ishii, Hajime Ishimine, Shin’ichiro Miki) The Matsugane Potshot Affair (Matsugane Ransha Jiken) (reż. Nobuhiro Yamashita) Linda, Linda, Linda (reż. Nobuhiro Yamashita) The Great Yokai War (Yokai Dai Sensou) (reż. Takashi Miike) It’s Only Talk (Yawarakai Seikatsu) (reż. Ryuichi Hiroki) Hanging Garden (Kûchû teien) (reż. Toshiaki Toyoda) Najgorsze: Rampo Noir (reż. Takeuchi Suguru, Jissoji Akio, Sato Hisayasu, Kaneko Atsushi) Finger and Body (reż. Kei Horie) Umizaru 2: Test of Trust (reż. Hasumi Eiichiro) d) Alex Zahlten Najlepsze: 1. Dear Pyongyang (Dear Pyongyang, reż. Yong-hi Yang) Dokument. Opowieść o koreańskim emigrancie w Japonii, ideowym marksiście, zwolenniku Korei Północnej. 2. Visions of Frank (Visions of Frank, różni reżyserzy) 3. Coming with my Brother (One-chan, ototo to iku! reż. Kota Yoshida) 4. The Matsugane Pot Shot Affair (Matsugane ransha jiken, reż. Nobuhiro Yamashita) 5. Fourteen (Juyonsai, reż. Hiromasa Hirosue) 6. Into a Dream (Yume no naka e, reż. Sion Sono) 7. What the Snow Brings (Yuki ni negau koto, reż. Kichitaro Negishi) 8. Strange Saga of Hiroshi the Freeloading Sex Machine (Himo no hiroshi, reż. Yuji Tajiri) 9. Rainbow Song (Niji no megami, reż. Naoto Kumazawa) e) Jason Gray Najlepsze: 1. Love and Honor (Bushi No Ichibun) (reż. Yoji Yamada) Niewidomy samuraj walczy, by odzyskać swój honor… 2. Paprika (reż. Satoshi Kon) 3. Whispering of the Gods (Gerumaniumu No Yoru) (reż. Tatsushi Omori) 4. Nightmare Detective (Akumu Tantei) (reż. Shinya Tsukamoto) 5. Heart, Beating in the Dark (Yamiutsu Shinzo) (reż. Shunichi Nagasaki) 6. Suite Dreams (The Uchoten Hoteru) (reż. Koki Mitani) II. Nagrody Blue Ribbon Sezon nagród jeszcze trwa. W zeszłym miesiącu informowałem o nominacjach do nagrody Blue Ribbon, w tym miesiącu czas na wyniki: • Najlepszy film: „Hula Girls” (Komedia o japońskich dziewczynach, które w małym miasteczku z upadłą kopalnią węgla otwierają klub hawajskich tańców. Inaczej mówiąc, wygląda na „Goło i wesoło” po japońsku, z ładnymi dziewczętami zamiast brzydkich facetów.). • Najlepszy reżyser: Miwa Nishikawa („Sway”) • Najlepszy aktor: Ken Watanabe („Memories of Tomorrow”) • Najlepsza aktorka: Yu Aoi („Hula Girls”, „Honey and Clover”) • Najlepszy aktor drugoplanowy: Teruyuki Kagawa („Sway”, „Memories of Tomorrow”, „Sea without Exit”) • Najlepsza aktorka drugoplanowa: Sumiko Fuji („Hula Girls”, „Murder of the Inugami Clan”, „A Hardest Night”) • Najlepszy debiut: Muga Tsukaji („The Brothers Mamiya”), Rei Dan („Love and Honor”) • Najlepszy film zagraniczny: „Sztandar chwały” Clinta Eastwooda • Nagroda specjalna: Shohei Imamura Najlepsze 10 japońskich filmów 2006 roku: "Memories of Tomorrow”, „Kamiya Etsuko no Seishun”, „Kamome Diner”, „Memories of Matsuko”, „Saga no Gabai Bachan”, „Professor and his Beloved Equation”, „Love and Honor”, „Hula Girls”, „What the Snow Brings”, „Sway" III. Czas na filmy najgorsze. Bunshun Raspberry Awards to japoński odpowiednik Złotych Malin. Tytuły najgorszych filmów w japońskich kinach przyznaje 32 krytyków. Oto interesujące wyniki: 1. Tales from Earthsea (wspominana w zeszłym miesiącu ekranizacja powieści U. K. Le Guin w reżyserii syna Hayao Miyazakiego) 2. Sinking of Japan 3. Kod da Vinci (i tu jego miejsce) 4. Nada Soso 5. Przysięga (Chiny) 6. Umizaru 2: Test of Trust 7. Now and Forever (Korea) 8. Rough 9. Angel-A (Francja) 10. Christmas on July 24th Street Najgorsza aktorka: Masami Nagasawa Najgorszy aktor: Tom Hanks (ciekawe, czy odbierze nagrodę) Najgorszy reżyser: Goro Miyazaki IV. I jeszcze nagrody Manichi: • Najlepszy film: Sway • Drugie miejsce: Hula Girls • Najlepszy reżyser: Kichitaro Negishi („What the Snow Brings”) • Najlepszy aktor: Koichi Sato („What the Snow Brings”) • Najlepsza aktorka: Miki Nakatani („Memories of Matsuko”) • Najlepszy aktor drugoplanowy: Takashi Sasano („Love and Honor”, „Nezu no Ban”) • Najlepsza aktorka drugoplanowa: Yu Aoi („Hula Girls”, „Niji no Megami”, „Honey and Clover”) V. Mamy pierwszy wielki hit w japońskich kinach – jest nim wystawne fantasy „Dororo”. Wojowniczka o tym imieniu (gra ją Kou Shibasaki, dziewczyna numer 11 z „Battle Royale” – ta, która nie chciała być przegranym) wyrusza w misję wraz z napotkanym samurajem, aby odzyskać 48 części jego ciała, zabranych przez demony… Ekranizacja starej (sprzed 40 lat) mangi Osamu Tezuki. Ciekawe, czy trafi do Polski.
Tytuł: Battle Royale Tytuł oryginalny: Batoru rowaiaru Reżyseria: Kinji Fukasaku Zdjęcia: Katsumi Yanagishima Scenariusz: Kenta Fukasaku Obsada: Tatsuya Fujiwara, Aki Maeda, Taro Yamamoto, Chiaki Kuriyama, Kou Shibasaki, Takeshi Kitano Muzyka: Masamichi Amano Rok produkcji: 2000 Kraj produkcji: Japonia Czas projekcji: 114 min. Gatunek: akcja, SF, thriller Ekstrakt: 100%
Tytuł: Battle Royale II: Requiem Tytuł oryginalny: Batoru rowaiaru II: Chinkonka Reżyseria: Kenta Fukasaku, Kinji Fukasaku Zdjęcia: Katsumi Yanagishima Scenariusz: Kenta Fukasaku, Norio Kida Obsada: Tatsuya Fujiwara, Ai Maeda, Shûgo Oshinari, Ayana Sakai, Aki Maeda, Sonny Chiba, Takeshi Kitano Muzyka: Masamichi Amano Rok produkcji: 2003 Kraj produkcji: Japonia Czas projekcji: 134 min. Gatunek: akcja, SF, thriller Ekstrakt: 40%
Tytuł: Księżniczka Yuki Tytuł oryginalny: Shura Yukihime Reżyseria: Shinsuke Sato Zdjęcia: Taro Kawazu Scenariusz: Shinsuke Sato, Kei Kunii Obsada: Hideaki Ito, Yumiko Shaku, Shirô Sano Muzyka: Kenji Kawai Rok produkcji: 2001 Kraj produkcji: Japonia Czas projekcji: 92 min. Gatunek: akcja, SF Ekstrakt: 50% |