powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXIV)
marzec 2007

Moleskine: Przesłanie poszło w las
‹Krwawy diament›
W moralizatorskim przesłaniu „Krwawego diamentu” nie ma nic, czego bym nie widział wcześniej, więc nauka o przemycanych bezcennych kamieniach poszła w las. Bez wątku etycznego film Zwicka ciągle sprawdza się jako niezobowiązujące kino akcji – a to ciągle spory atut.

Oglądając film spodziewam się nie tylko dobrego scenariusza, zaangażowanych aktorów i mistrzowskiej reżyserii. Film nie porusza wyłącznie myśli, skłaniając do dyskusji o znaczeniu zawartego w opowieści przesłania, lecz również oddziałuje na wrażliwe zmysły wzroku i słuchu. Będąc fotografem, podczas seansu automatycznie włącza mi się to zawodowe zboczenie, nakazujące bacznie przyglądać się plastyce obrazu, oceniać pracę kamery, dobór optyki do konkretnej sceny, rodzaj oświetlenia, montaż by w końcu analizować wpływ tych środków wizualnych na samą opowieść. Od lat słuchając muzyki filmowej ostatnio przestaję być wzruszony kolejną ścieżką dźwiękową, łapiąc się na zatrważającym odczuciu, że wszystko już było – jednak czasem trafi się autentyczna, pochłaniająca uwagę perełka, którą warto zaciekawić innych. Mimo zainteresowania przede wszystkim tymi warstwami filmu, które uznawane za techniczne bywają traktowane gorzej od efektów pracy głównych postaci na planie, staram się odbierać i recenzować ukończone dzieło jako całość, absolutnie ułomną bez sprawnie zrealizowanego któregokolwiek z elementów. Chciałbym jednocześnie zachęcić i zaprosić czytelników do kontaktu i aktywnej wymiany opinii o przedstawianych filmach na moim blogu http://24mm.org/moleskine.

Zawartość ekstraktu: 60%
‹Krwawy diament›
‹Krwawy diament›
Edward Zwick, choć nie jest wirtuozem, sprawdza się jako rzemieślnik znający reżyserski warsztat. Nowy „Krwawy diament” nie odbiega za bardzo od wcześniejszych dokonań twórcy: wchodzi do głowy dobrze, lecz bez zbędnej ekscytacji. To sprawnie zrealizowane kino akcji, które zupełnie niepotrzebnie sili się na bycie czymś więcej. Jako dramat poruszający kwestię tytułowych „krwawych diamentów”, czyli kamieni importowanych z ogarniętych zamętem republik afrykańskich, wydobywanych na zasadach wyzysku przez zniewolonych mieszkańców, dzieło Zwicka zawodzi. Film nie przekonał mnie by dokładnie sprawdzać pochodzenie błyskotek w pierścionkach kupowanych ukochanej i to nie dlatego, że jestem nieczułym facetem nie pojmującym, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety. W książce „No logo” autorka Naomi Klein argumentuje swoją, słuszną zresztą, tezę o tym, że we współczesnym świecie sprzedażą rządzi marka, nalepka, etykietka, a nie uczciwie wykonywana i dobrze opłacana praca, gwarantująca wysoką jakość końcowego produktu. To, co kupujemy w bogato urządzonych salonach (bez różnicy czy będą to ciuchy, biżuteria czy telewizory), to rzeczy często powstałe w całości lub częściowo w innym świecie, w warunkach urągających ludzkiej godności. Jednak te przedmioty są na tyle niezbędne w codziennym życiu, że kupujący, nawet mając świadomość warunków produkcji, nie podejmują decyzji na bazie tej wiedzy tylko własnych potrzeb. Moralizatorska warstwa filmu Zwicka nie wnosi do dyskusji o współczesnych zagadnieniach kreowania potrzeb, marketingu i sposobów wytwarzania towarów żadnego nowego argumentu ponad to, co już zostało wypowiedziane w wielu publikacjach i choćby z tego powodu ten wątek opowieści należałoby odrzucić. Mam wrażenie, że reżyser zdecydował się na takie poszerzenie tła całej historii jedynie po to, by zyskać przychylność widzów generalnie uwrażliwionych na takie zagadnienia. W przedstawionej w filmie postaci mnie to jednak nie rusza.
Gdyby pominąć wymowę scen szczególnie finałowych, w których pada bezpośrednia sugestia „zawsze pytaj skąd pochodzi diament” (tak jakbym taką biżuterię kupował co tydzień razem z większymi zakupami spożywczymi), w „Krwawym diamencie” odnajduję naprawdę fajnie pomyślane kino akcji z dwojgiem bohaterów, których losy w pewnym momencie splatają się. Solomon (Djimon Hounsou) zostaje oddzielony od swojej rodziny i zmuszony do wydobywania diamentów pod czujnym okiem krwawego nadzorcy. Danny (Leonardo DiCaprio) jest cynicznym awanturnikiem, żyjącym z przemytu kamieni przez granicę do państwa, z którego import diamentów jest legalny. Solomon pragnie odnaleźć rodzinę i odzyskać porwanego syna, Danny chce zdobyć olbrzymi, właściwie bezcenny kamień, znaleziony i ukrywany przez Solomona. Oczywiście chętnych na ten diament jest więcej, co powoduje liczne komplikacje, okraszone pościgami, ucieczkami, salwami, wybuchami i innymi efektami specjalnymi. Jasnym jest w tego rodzaju opowieści, że bohater DiCaprio odzyska sumienie by w finale stanąć po właściwej stronie i podjąć właściwą decyzję (zupełnie jak Han Solo). Odyseja ojca w poszukiwaniu syna to inny sprawdzony motyw w prozie i w kinie, więc również tutaj nie należy oczekiwać niespodziewanego zwrotu akcji.
Wszystko w „Krwawym diamencie” jest na swoim miejscu, wszystko przebiega zgodnie z planem i właściwie nie budzi zastrzeżeń. Siłą filmu jest scenografia, dziewicze afrykańskie krajobrazy, które nieczęsto można zobaczyć na dużym ekranie w takiej okazałości. DiCaprio i Hounsou to sprawdzeni zawodnicy, dobrze odgrywający powierzone role. Wprawdzie dobrotliwa, chłopięca twarz DiCaprio ciągle kontrastuje mi z archetypowym charakterem postaci Danny’ego Archera, jednak gotów jestem przymknąć oko na ten fakt. Uroku filmowi dodaje drugoplanowa rola Jennifer Connelly, grająca pełną ideałów dziennikarkę piszącą artykuł o przemycie kamieni z Afryki do luksusowych salonów jubilerskich w zachodniej Europie. Spodobało mi się, że jej narzędziem pracy okazał się być klasyczny dalmierzowiec Leiki, przybliżający jej postać bardziej do tak znakomitych i pełnych wyczucia dokumentalistów z poprzedniej epoki, jak Henri Cartier-Bresson, niż do współczesnych szybkostrzelnych fotoreporterów, zdolnych zrobić wszystko, byle uzyskać najbardziej dramatyczne i sensacyjne ujęcie. I właściwie tyle – film można obejrzeć, lecz nie warto oczekiwać na porywy emocji.
Zachęcam do dyskusji na stronie http://24mm.org/moleskine/2007/03/krwawy-diament/.



Tytuł: Krwawy diament
Tytuł oryginalny: Blood Diamond
Reżyseria: Edward Zwick
Zdjęcia: Eduardo Serra
Scenariusz: Charles Leavitt
Obsada: Leonardo DiCaprio, Djimon Hounsou, Jennifer Connelly, Stephen Collins, Ato Essandoh, Jimi Mistry, Michael Sheen, Arnold Vosloo
Muzyka: James Newton Howard
Rok produkcji: 2006
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 26 stycznia 2007
Czas projekcji: 143 min.
WWW: Strona
Gatunek: przygodowy
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

39
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.