powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXIV)
marzec 2007

Wilki ciut niebezpieczne
Wilki ‹Obrazki›
Najnowsza płyta zespołu Roberta Gawlińskiego, zatytułowana „Obrazki”, udowadnia, że te wilki potrafią jeszcze pokazać pazur. Muszę niestety ostudzić zapał tych, którzy spodziewają się znaleźć tu energię, jaka towarzyszyła ich debiutowi płytowemu. Bo chociaż jest ostrzej, jest więcej solówek gitarowych, to jednak nie jest to już ta sama kapela co za czasów pamiętnej „jedynki”.
Zawartość ekstraktu: 70%
‹Obrazki›
‹Obrazki›
Bo i co tu dużo mówić, debiutancka płyta zespołu, zatytułowana po prostu „Wilki”, była prawdziwym objawieniem. Złożyły się na nią niezwykłe, mistyczne teksty i elektryzująca muzyka. Czegoś takiego jeszcze w Polsce nie było. I te przeboje. Pamiętam, że gdy byłem na koloniach w Augustowie, kolega z pokoju katował na walkmanie (tak, było kiedyś takie urządzenie) utwór „Aborygen”. Nawet wtedy, kiedy baterie były już na skrajnym wyczerpaniu, przez co brzmiał on co najmniej o połowę wolniej. A przecież hitów było więcej: „Eroll”, „Eli lama sabachtani” czy absolutne arcydzieło „Son of the blue sky”.
Rok później pojawiła się druga odsłona Wilków w postaci „Przedmieści”. Chociaż i tu znalazło się kilka świetnych numerów, jak „N’Avoie” albo „Cień w dolinie mgieł”, to jednak popularność zespołu zaczęła słabnąć. Potem kapela wydała jeszcze pomysłowo zaaranżowane, akustyczne wersje swoich przebojów na „Acousticus Rocus” i Wilki się rozpadły.
Robert Gawliński nie bez sukcesów rozpoczął działalność solową. Nagrał kilka ciekawych płyt. Zabłysnął wielkimi przebojami („Nie stało się nic”; „Sid i Nancy”), ale i o nim zaczęło się robić coraz ciszej.
I nagle w roku 2002, całkiem niespodziewanie, Wilki reaktywowały się, by zaprezentować swoje nowe oblicze na płycie „4”. Starzy fani byli zawiedzeni wygładzonym materiałem i bezpłciowymi tekstami. Na pocieszenie dostali album „Live” z czasów promocji nowiutkich wtedy „Przedmieści”. Pojawili się jednak nowi zwolennicy, a to za sprawą wakacyjnego przeboju „Baśka”. Gawliński i spółka odzyskali status gwiazdy.
Potwierdzili go kolejnym wydawnictwem „Watra”, o wiele bardziej udanym niż „4”. Do tego utwór tytułowy miał w sobie sporo ze specyficznego, mistycznego klimatu dawnych Wilków. Przyznam, że nieco rozbudziło to moje nadzieje na powrót do brzmieniowych korzeni. Czyli tego, co tygryski lubią najbardziej.
Niestety na nowej płycie, zatytułowanej „Obrazki”, podobnych muzycznych smaczków zabrakło. Zniechęcony, cisnąłem ją na półkę i długo po nią nie sięgałem. Aż pewnego dnia, kiedy wyzbyty wszelkich oczekiwań i nastawień, wrzuciłem ją ponownie do odtwarzacza, odkryłem, że nie jest tak źle. Powiem więcej, jest całkiem dobrze.
Przede wszystkim panowie grają ostrzej, co słychać już w zadziornym „Intro”. Emocje nie opadają i na kolejnych utworach: „Ciut niebezpiecznie”, „Love story” i „Równanie do dołu”. Ten drugi, jeśli promocja nie nawali, ma szansę stać się sporym hitem. Jest zresztą zapowiadany jako kolejny singiel. Dalej jest już spokojniej, co nie znaczy, że sennie. W każdym utworze można znaleźć coś ciekawego. Miłą odmianą na pewno są bardziej rozbudowane, niż ostatnio, solówki – chociażby w takim „Angel”, który zaczyna się perkusyjną wstawką ? la „We will rock you” Queen. Takich rzeczy ostatnio u Wilków nie słyszeliśmy.
A to nie koniec. Bardzo intrygujący jest krótki, instrumentalny utwór „Tu-pa”, aż szkoda, że trwa niecałe dwie minuty. Po nim znów otrzymujemy porcję szybszego, bardziej rockowego grania w postaci utworu „Słowa”. I wreszcie – na zakończenie – „W sieci”. Kawałek, do którego warstwa muzyczna pochodzi podobno jeszcze z 1989 roku.
Oczywiście poza dwoma wyjątkami („Intro” i „Tu-pa”) wszystkie utwory wzbogacone są niezwykle melodyjnym śpiewem Roberta Gawlińskiego. Co jak co, ale trzeba przyznać, że ma on talent do układania chwytliwych refrenów. Szkoda tylko, że w warstwie literackiej nie jest już tak dobrze, jak w muzycznej.
Niestety, prawie całkiem zniknęła mistyczność tekstów, przez co straciły sporo ze swego uroku, stały się bardziej bezpośrednie. Jak choćby w utworze „W sieci”, który opowiada o uzależnieniu od Internetu („Siedzę w necie ciągle / Jestem w sieci cały czas”). Kiedyś Gawliński przyznał się do tego, że pisanie tekstów idzie mu ciężko i że o wiele sprawniej komponuje. Słuchając „Obrazków” trudno się z tym nie zgodzić, ponieważ ma się miejscami wrażenie, że strona literacka powstawała w ciężkich bólach. Np. w „Love story” po interesującej, naładowanej emocjami zwrotce („Po co budować dom / W którym nie zamieszka miłość / Po co przysięgi składać wciąż / Skoro nie można ich dotrzymać”), następuje dość banalny refren: „To już koniec baby / Skończyło się love story / Jestem już zmęczony / Wracam dziś do żony”.
Na szczęście znalazło się też kilka chlubnych wyjątków. Na przykład wspaniała ballada „Zostać mistrzem”, która, jak twierdzi Gawliński, została napisana pod wpływem nauk Jezusa Chrystusa (to On ma być tytułowym mistrzem). Jest to smutne wyznanie o tym, jak trudno zostawić materialny świat („Gdyby tak można zostawić wszystko / I udać się w podróż incognito”).
Intryguje również utwór „Ciut niebezpiecznie”. Gawliński przyznaje, że kiedyś ostro szalał, lecz tamte czasy ma za sobą, teraz wydoroślał. Jest statecznym mężem i ojcem. Drobnym wyskokom oddaje się jedynie w weekendy, pozwalając sobie tylko na ciut niebezpieczeństwa. Stał się odpowiedzialny.
Jednak nie wszyscy muzycy Wilków postanowili się ograniczać, co doprowadziło do zmian personalnych. Poprzedni perkusista, Marcin Szyszko, musiał się rozstać z kolegami właśnie ze względu na swoje upodobanie do rozrywkowego trybu życia. Zastąpił go Hubert Gasiul, preferujący prostsze układy perkusyjne, ale przy tym bardziej rockowe. O wiele większym zaskoczeniem jest zmiana na stanowisku basisty. Marcina Ciempiela zastąpił znany z Republiki Leszek Biolik. I to daje się odczuć na plus. Aczkolwiek jest ciekawostką, że w utworze „Angel” na basie zagrał Mikis Cupas, normalnie gitarzysta grupy.
Podsumowując, spokojnie mogę polecić „Obrazki” zarówno tym, którzy poznali Wilki dzięki „Baśce”, jak i starszym fanom, którzy na pewno znajdą coś dla siebie. Jest to kawał solidnego grania, niestety za bardzo wygładzonego producencko, ale do tego już się przyzwyczailiśmy. Cieszy też, że zespół z płyty na płytę się rozwija. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nie skończy się tak jak w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to po trzech albumach Wilki zawiesiły działalność. Zwłaszcza że Robert Gawliński na jesień zapowiada nowe solowe wydawnictwo.



Tytuł: Obrazki
Wykonawca / Kompozytor: Wilki
Wydawca: EMI Music
Data wydania: listopad 2006
Czas trwania: 40:16
Utwory:
1) Intro: 0:56
2) Ciut niebezpiecznie: 2:43
3) Love story: 3:35
4) Równanie do dołu: 3:21
5) Na zawsze i na wieczność: 3:14
6) Angel: 3:38
7) Zostać mistrzem: 3:43
8) Najtrudniejsza gra: 3:28
9) Mandala: 4:01
10) Stracony raj: 3:44
11) Tu-pa: 1:51
12) Słowa: 2:54
13) W sieci: 3:08
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

68
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.