powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXV)
kwiecień 2007

Krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda!
‹Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona: Romantyzm›
Świat ocalał pomimo wpuszczenia do ścieków Sensu Życia, czy jednak najazd żądnych krwi Wielkich Romantyków nie jest większym zagrożeniem? Otto Bohater powraca i wyraźnie jest na dobrej drodze, aby stać się jednym z najważniejszych …bohaterów współczesnego polskiego komiksu.
Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jest sobie taka mało znana (a świetna) sztuka Sławomira Mrożka „Śmierć porucznika”. W trzecim akcie Grupa Wykolejonej Młodzieży w czasie obrzędu przypominającego Dziady przywołuje ducha Poety (w którym bez problemu można rozpoznać Mickiewicza) i parodiując konkretne fragmenty „Dziadów 2”, wyrzuca mu okrucieństwo. „A pamiętasz, jak dziecięciem będąc młodym, musiałem się nauczyć na pamięć twych sonetów filareckich?”. „Nie znałeś litości, panie!”. Duch próbuje się tłumaczyć, ale mało przekonująco – młodzież jest nieprzejednana, romantyczna poezja przyniosła jej same cierpienia (głównie podczas godzin lekcyjnych). W „Romantyzmie” Janusza i Gawronkiewicza, drugiej odsłonie przygód detektywa kanalizacyjnego Ottona Bohatera i jego asystenta Watsona, powrót Mistrza również nie przynosi niczego dobrego. Co więcej – dowiadujemy się, że sam Otto w dzieciństwie cierpiał z powodu Starych Mistrzów – podobnie jak bohaterowie sztuki Mrożka.
Nowy minister kultury, naukowiec i genetyk przy okazji, zdaje sobie sprawę, że współczesnej polskiej kultury nie da się już ratować, przetaczając jej świeżą krew (skąd ten pesymizm?), lecz trzeba to zrobić w dokładnie odwrotny sposób – ową krew (i resztę zachowanych ciał) pozyskując z XIX stulecia. Urządzenie, przypominające nieco Skarabeusza z „Cronosa” Guillermo del Toro, przywraca do życia trzech wielkich romantyków – Malarza, Poetę i Kompozytora. Nie trzeba być bardzo lotnym, aby rozpoznać w nich Matejkę, Mickiewicza i Chopina. Urządzenie ministra działa jednak także jak ów gadżet z „Cronosa” – zmarli powracają, ale w postaci znanej raczej z kina grozy… Cóż, ważne, by znów tworzyli Wielkie Dzieła.
Grzegorz Janusz powraca tu do tematu swego starego opowiadania z „Fantastyki” – „Moje pierwsze dzieło” – i znów rozprawia o tym, czym jest sztuka, jak powstaje i jakich wymaga poświęceń. Paradoksalnie komiks, przynależny jako medium bez wątpienia do popkultury, pozwala tu na swych łamach na gościnny występ fanatycznego zwolennika kultury wysokiej i peany na jej cześć. Sąsiad Ottona, wzorowany wyraźnie na pewnym Krytyku i Wydawcy, użala się nad stanem obecnej kultury i jej odbiorcy. Według niego zalewa nas chłam, miałkie, łatwo przyswajalne dzieła, podczas gdy Sztuka powinna dręczyć, męczyć, drażnić, wymagać od odbiorcy wysiłku, a od twórcy poświęceń. Nic, co przychodzi łatwo, nie jest wartościowe. Delikatnie oponuje mu Otto Bohater (w gruncie rzeczy nieprzywiązujący do tego zagadnienia zbytniej wagi), prezentując zadziwiająco zdroworozsądkowe podejście. Na górnolotne argumenty odpowiada dowcipem o wampirach, za stosowne uważa spędzenie wieczoru przed telewizorem i oglądanie „Dudek-dance” w jakimś piłkarskim meczu. I trudno odmówić mu racji – ciężko spędzić całe życie na torturach zesłanych nam przez Wielkich Romantyków.
A jakie jest zdanie Janusza i Gawronkiewicza? Z sympatią pokazują swego Bohatera, jego podejście do kultury wydaje się zgodne z opinią twórców. Z tym że „Romantyzm” wcale nie należy do dzieł łatwo przyswajalnych (choć jest komiksem, ponoć łatwo przyswajalnym z definicji). Bliski jestem stwierdzenia, że to komiks dla erudytów, z dużą liczbą cytatów, nawiązań, porozrzucanych tropów, faktów, z których należy sobie zdawać sprawę, aby rozumieć niuanse. Sam nie domyśliłem się wszystkiego. Dlaczego właściwie ulice Warszawy w środku dnia są puste, a kręcą się po nich jedynie japońscy turyści? Skąd bierze się wielki wyschnięty basen w Ministerstwie Kultury? Dlaczego akurat „Grażyna” stanowi pokarm na ostatniej planszy dla nie-powiem-kogo-żeby-nie-spoilować? Jak rozumieć właściwie wampiryzm romantyków? Czy należy tu szukać drugiego dna (zwłaszcza w basenie), czy też to tylko luźne impresje twórców?
Graficznie komiks trzyma bardzo wysoki poziom „Esencji”. Znów wraz z bohaterami zwiedzamy Warszawę, tym razem jednak spacerując wraz z rozmawiającymi Ottonem i jego sąsiadem – od Łazienek aż do Ministerstwa Kultury na Krakowskim Przedmieściu, poznając charakterystyczne elementy obecne na tej trasie. Mam nadzieję, że następne części będą trzymały się stolicy, a żaden z twórców nie wpadnie na pomysł przeniesienia akcji np. do Krakowa (brrr…). Bonusem i jednym z najlepszych pomysłów albumu jest krwawa wizja dzieł wskrzeszonych twórców. Mroczne czasem strofy Mickiewicza wymagają niewielkiej przeróbki, ale „Rejtan” Matejki w wersji wampirycznej to majstersztyk. Aż żal, że nie możemy usłyszeć z kart komiksu wampirycznych strof muzyki Chopina odgrywanych na kościanej fujarce…
Jak mawiał Papcio Chmiel, komiks powinien bawiąc – uczyć. Po lekturze „Romantyzmu” na pewno zapamiętacie, że ciało Fryderyka Chopina leży na cmentarzu Pere-Lachaise w Paryżu, a jego serce w kościele św. Krzyża w Warszawie. Że co? Że zdradzam fabułę? To sami ze szkoły tego nie wiedzieliście?
PS Przy okazji chciałbym zapytać pana Pawła Dunin-Wąsowicza, jak udało mu się załatwić gościnny występ w komiksie Janusza i Gawronkiewicza. Ja też chcę!



Tytuł: Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona: Romantyzm
Scenariusz: Grzegorz Janusz
Rysunki: Krzysztof Gawronkiewicz
Wydawca: Mandragora
Cykl: Otto Bohater
ISBN: 978-83-60802-01-4
Format: 48s. 240×320mm; oprawa twarda
Cena: 29,90
Data wydania: marzec 2007
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

95
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.