Dziś na festiwalu zapraszam na dwa filmy o wygnańcach – małym chłopcu, zabranym jako eksponat do nowojorskiego Muzeum Historii Naturalnej i irańskiej rodzinie, która po latach, udając pielgrzymów, przemyka się do Mekki, do serca świata, który lata temu skazał ich na śmierć, aby spotkać się tam z najbliższymi.  | ‹Planete Doc Review #4› |
Biegun: Koszt dotarcia (The Prize of the Pole, reż. Staffan Julen) Smutna, prawdziwa historia – jakby żywcem przeniesiona z powieści Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat”. Robert E. Peary, powszechnie znany z faktu bycia pierwszym zdobywcą Bieguna Północnego (aczkolwiek w ostatnich latach jest to mocno poddawane w wątpliwość) z jednej ze swych polarnych wypraw przywiózł do Stanów Zjednoczonych sześcioro Eskimosów – Qisuka i Minika, ojca i syna oraz czterech ich towarzyszy. Przełom XIX i XX wieku to ogromne zainteresowanie antropologią i wyścig muzeów świata w zdobywaniu coraz ciekawszych eksponatów. Niezwykle wysoko cenione wówczas były czaszki, gromadzone z całego świata. Żywi Eskimosi byli jednak eksponatem dużo ciekawszym. Nie, oczywiście nie wystawiono ich w gablocie. Mieszkali po prostu na terenie Muzeum Historii Naturalnej, gdzie interesowali się nimi badacze. Wkrótce jednak cała piątka dorosłych zmarła – zmiana klimatu była dla nich zabójcza. Minik został sam – adoptowany dorastał w amerykańskiej rodzinie. Jak się okazało – szkielet jego ojca pozostał własnością muzeum… Sprawa stała się głośna, Minik zaszokowany tym odkryciem i rozczarowany cywilizacją zapragnął powrócić na Grenlandię. Tak też się stało – ale oczywiście osoba, która zapomniała już zwyczajów, sposobów na przeżycie w tym klimacie, stała się również obca dla swych dawnych pobratymców. Minik nie znalazł znów swego miejsca i powrócił do USA, gdzie zmarł dwa lata później na grypę, podczas wielkiej epidemii, w wieku 29 lat. Tę smutna historię opowiada nam w filmie prawnuk Roberta Peary’ego – Eskimos, będący potomkiem kobiety, z którą podróżnik romansował w czasie swych polarnych ekspedycji, zdradzając oczywiście pozostawioną w kraju żonę (aż trudno uwierzyć, że te trącające absurdem historie miały miejsce zaledwie sto lat temu)… W pewnym sensie łączy on dwa światy, te światy, które odrzuciły Minika – przez zrozumienie historii próbuje odnaleźć też swą tożsamość. Wspominam o Huxleyu, bo schemat jest podobny – Dzikus przybywa do cywilizacji, z początku jest nią zafascynowany, ale przychodzi rozczarowanie i szok. Dzikus próbuje powrócić do dawnego świata, ale to jest już niemożliwe – czeka go już tylko śmierć. Czy Huxley znał historię Minika, która rozgrywała się kilkanaście lat przed napisaniem książki? Ocena: 50% Rodzina, obczyzna i kasety wideo (Exile family movie, reż. Arash Riahi) Europejczyk nie wie co to rodzina. Dla niego to po prostu najbliżsi – małżonek, dzieci, ewentualnie rodzice. Dla Irańczyka rodzina to wszyscy krewni – dziadkowie, wujowie, ciotki. Wszyscy się kochają, wspierają, wzajemnie potrzebują. Rozstanie z nimi to wielka trauma i tragedia – a taki właśnie los czekał Arasha i jego najbliższych. W czasie zawieruchy związanej z Rewolucją Islamską w Iranie pod koniec lat 70., kilkoro mieszkańców tego kraju musi go opuścić – na miejscu czekają ich wyroki śmierci. Uciekają przez turecką granicę – osiedlają się w Austrii, Szwecji i Stanach Zjednoczonych. Prowadzą tam spokojne i udane życie, ale przez lata cierpią ze względu na brak kontaktu z rodziną. Pod koniec lat 90. pojawia się nieoczekiwana szansa. Pada pomysł spotkania w Mekce, przy okazji pielgrzymki. Emigranci nie są już praktykującymi muzułmanami, ale nie mają zamiaru zmarnować tej szansy. Udając pielgrzymów, jadą do Mekki. Grozi im tam podwójne niebezpieczeństwo – z jednej strony mogą zostać rozpoznani przez kogoś z Iranu, gdzie nadal wisi nad nimi wyrok śmierci, z drugiej strony taka też kara przecież przewidziana jest dla tych, którzy odeszli od islamu. Spotkanie rodziny to jednak wielkie szczęście dla wszystkich. Po dziesiątkach powitań, zaczyna się najciekawsze – wymiana życiowych doświadczeń, zderzenie odmiennych poglądów na religię, kulturę, kwestie praw i wolności między mieszkańcami zachodnich demokracji a obywatelami najbardziej wyznaniowego państwa świata. W ramach rodziny jest to jednak żywa, kulturalna, spokojna rozmowa – aż chce się powiedzieć, że chciałoby się aby tak właśnie mogły wyglądać wszystkie wymiany poglądów na temat zasad islamu. Co zadziwiające – irańscy uchodźcy pokładają nadzieję w George’u W. Bushu, wierząc, że jest człowiekiem, który może obalić reżim w ich kraju i pozwolić im powrócić do ojczyzny. I w tym filmie możemy znaleźć analogię z polskimi losami. Irańscy emigranci są jak Polacy po II wojnie światowej – mieszkają na obczyźnie, urządzili sobie życie, uznają przewagę zachodniego stylu życia i organizacji zachodnich krajów – ale i tak tęsknią mocno za swą ojczyzną. Ale nie za „do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych”, tylko do ludzi, których tam pozostawili. To bardzo osobiste dzieło Arasha Riahiego, jednego z uchodźców, które te wszystkie wzruszające powitania i inspirujące rozmowy filmował, pozostaje jednak pochwałą zachodniego świata. Bo religia, która rozdziela rodziny, nie może być dobrą religią – takie, wypowiedziane zresztą przez siostrę Arasha, przesłanie płynie z tego filmu. Ocena: 70%
Organizator: Against Gravity Cykl: Planete Doc Review Miejsce: Warszawa Od: 11 maja 2007 Do: 20 maja 2007 |