powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (LXVI)
maj 2007

Prorok
Krzysztof Piskorski
Fragment powieści
Zapraszamy do lektury fragmentu objętej patronatem Esensji powieści Krzysztofa Piskorskiego „Prorok”. Książka będąca trzecim tomem „Opowieści Piasków” ukaże się nakładem Agencji Wydawniczej RUNA.
Tytuł: Prorok<br/>Autor: Krzysztof Piskorski<br/>Wydawca:  <A href='http://www.runa.pl' target='_blank'>RUNA</A><br/>Cykl: Opowieść Piasków<br/>ISBN: 978-83-89595-32-4<br/>Format: 304s. 125×185mm<br/>Data wydania: maj 2007<br/>WWW: <a href='http://www.runa.pl/zapowiedzi/45-PROROK.html' target='_blank'>Polska strona</a><br/><br/>Po wielu miesiącach armia Tel’Halik jest gotowa do drogi. Wkrótce szalony prorok Vezamar powiedzie lud Ocalonej Krainy przez piaski. Nie wie jednak, że jest narzędziem, które ma pomóc Yauranowi w zgnieceniu niepokornych ziem środka.<br/><br/>Prawdę zna Kashim Al’Shannagg. W osadzie wygnańców na północnych pustkowiach dowiaduje się, kim był Sammar i wreszcie jest w stanie zrozumieć, o czym naprawdę opowiada Księga. Zarówno ta wiedza, jak i krwawe bitwy z Yauranem odciskają na nim bolesne piętno. Wreszcie postanawia wrócić do Tel’Halik. Mając u boku zaledwie setkę learfeldzkich rycerzy, planuje zatrzymać koło dziejów. Przyjdzie mu jednak zmierzyć się z całą armią Świętego Miasta, Vezamarem, Bestią, a także fanatyzmem, który obudzili kapłani. W tej walce na nic się nie zda szabla Świętego Jeźdźca.<br/>Jednak zarówno Kashim, jak i władcy wszystkich królestw wschodu nie wiedzą, że przyszłość ich świata nie waży się na polach bitwy ani w odległym Tel’Halik. Przyszłość znajduje się w rękach grupki wędrowców, którzy spotykają się wreszcie po wielu latach, by ruszyć w głąb cesarstwa Yauranu. Żeby świat mógł przetrwać gniew Stwórcy, Boski Cesarz musi zginąć, choć z wędrowcami łączą go więzy krwi.<br/><br/>„Prorok” – ostatni tom cyklu „Opowieść Piasków” – to historia o ludziach, którzy muszą poświęcić coś cenniejszego niż życie, i o świecie, który właśnie przeżywa swoje ostatnie chwile. Jeśli nawet zostanie mu dana przyszłość, będzie to przyszłość bez Uzurpatorów, bez ich potomków, bez daru krwi i tworzonych z jego pomocą cudów. Pamięć o wszystkim zaginie i tylko piaski będą mogły opowiedzieć prawdziwą historię.
Tytuł: Prorok
Autor: Krzysztof Piskorski
Wydawca: RUNA
Cykl: Opowieść Piasków
ISBN: 978-83-89595-32-4
Format: 304s. 125×185mm
Data wydania: maj 2007
WWW: Polska strona

Po wielu miesiącach armia Tel’Halik jest gotowa do drogi. Wkrótce szalony prorok Vezamar powiedzie lud Ocalonej Krainy przez piaski. Nie wie jednak, że jest narzędziem, które ma pomóc Yauranowi w zgnieceniu niepokornych ziem środka.

Prawdę zna Kashim Al’Shannagg. W osadzie wygnańców na północnych pustkowiach dowiaduje się, kim był Sammar i wreszcie jest w stanie zrozumieć, o czym naprawdę opowiada Księga. Zarówno ta wiedza, jak i krwawe bitwy z Yauranem odciskają na nim bolesne piętno. Wreszcie postanawia wrócić do Tel’Halik. Mając u boku zaledwie setkę learfeldzkich rycerzy, planuje zatrzymać koło dziejów. Przyjdzie mu jednak zmierzyć się z całą armią Świętego Miasta, Vezamarem, Bestią, a także fanatyzmem, który obudzili kapłani. W tej walce na nic się nie zda szabla Świętego Jeźdźca.
Jednak zarówno Kashim, jak i władcy wszystkich królestw wschodu nie wiedzą, że przyszłość ich świata nie waży się na polach bitwy ani w odległym Tel’Halik. Przyszłość znajduje się w rękach grupki wędrowców, którzy spotykają się wreszcie po wielu latach, by ruszyć w głąb cesarstwa Yauranu. Żeby świat mógł przetrwać gniew Stwórcy, Boski Cesarz musi zginąć, choć z wędrowcami łączą go więzy krwi.

„Prorok” – ostatni tom cyklu „Opowieść Piasków” – to historia o ludziach, którzy muszą poświęcić coś cenniejszego niż życie, i o świecie, który właśnie przeżywa swoje ostatnie chwile. Jeśli nawet zostanie mu dana przyszłość, będzie to przyszłość bez Uzurpatorów, bez ich potomków, bez daru krwi i tworzonych z jego pomocą cudów. Pamięć o wszystkim zaginie i tylko piaski będą mogły opowiedzieć prawdziwą historię.
Huk płonącego budynku, który zapadł się, strzelając w niebo strugami iskier, zagłuszył ostatnie słowa gońca.
– Powtórz! – krzyknął Al’Shannagg.
– Rozkazy idą z Piaskowej Iglicy. Nieprzerwanie, od początku szturmu! Co kilka chwil z pałacu wybiegają gońcy. Ludzi białoskórego otoczono już pod fortem, a reszta oddziałów musi walczyć o każdy budynek. Wróg przemieszcza się w zorganizowanych grupach.
Osmalone brwi Kashima zmarszczyły się. Przecież szalony prorok nie mógł tak dobrze kontrolować zmiennego i chaotycznego pola bitwy! Nie miał Lammadża ani Al’Ghaziego, a jednak ktoś wziął na swoje barki obronę Tel’Halik i czynił to nadzwyczaj sprawnie.
Al’Shannagg spojrzał w górę, ponad dachy domów, ponad splątany wir ognia i krzyków, gdzie górowała Piaskowa Iglica. Jej niewzruszony, jasny kształt dumnie wznosił się nad miastem, niczym kolumna spinająca rozgrzaną od pożarów ziemię z chłodnym, spokojnym niebem.
Kashim zmrużył oczy przy kolejnym podmuchu parzącego wiatru. Zdawał się oceniać wieżę, zupełnie jakby była wrogim zapaśnikiem, jak gdyby planował chwycić ją u podstawy i wyrwać z fundamentów.
Światło. W kaplicy na szczycie paliło się światło. Al’Shannaggowi zdało się nawet, że zobaczył ciemną sylwetkę, stojącą na balkonie. Domyślał się, kim była istota, która górowała kilkaset stóp ponad rozszalałym żywiołem wojny. Wiedział, kto ogarnia teraz wzrokiem całe Tel’Halik, układając w głowie plany i kolejne rozkazy.
Al’Shannagg, choć od czasu Bitwy Siedmiu Armii nie czuł strachu, zdał sobie nagle sprawę, że cierpnie mu skóra na karku, a serce zaczyna bić żywiej. A więc wszystko dokona się już zaraz…
– Panie – rzekł Darhir. – Jaka jest twoja wola?
– Wybierz mi dwa tuziny najlepszych ludzi – rzekł Kashim głosem tak słabym i matowym, że wszystkich, którzy go słyszeli, przeszył dreszcz.
Iglica czekała, bielejąc w świetle gwiazd.
[…]
Wśród nomadów z najdalszych zakątków pustyni od wieków krążyła baśń o tym, że w jedną noc każdego roku pustynia niespodziewanie rozkwita; że drobne kamyczki, których pełno w piasku, wypuszczają pąki, a wkrótce potem martwą ziemię przyrywa wielobarwny dywan. Powiadają, że kto zobaczy ową cudowną przemianę, do końca życia będzie się cieszył niezwykłym szczęściem i doskonałym zdrowiem, jeśli tylko nikomu nie opowie swej przygody.
W noc szturmu na stolicę wiedźma Zebari na włase oczy zobaczyła, jak baśń zmienia się w rzeczywistość. Nie liczyła jednak, że spotka ją dzięki temu szczęście.
Przed nią, daleko na piaszczystej równinie, wyrósł szkarłatny kwiat niewyobrażalnych rozmiarów. To Tel’Halik rozkwitło koroną ognia i dymu, zupełnie jakby na kamienny pąk, który przez tyle lat leżał bez ruchu wśród wydm, spłynął nagle ożywczy strumień ludzkiej wściekłości.
Z tej odległości trudno było dostrzec, kto tryumfuje, a kto przegrywa. Nie dochodziły stamtąd żadne krzyki czy odgłosy, poza odległym, zlanym szumem. Tylko raz dało się w nim rozpoznać jakiś wibrujący, agonalny wrzask.
Twarz Zebari wykrzywiła się. Cienie, które powstały na niej za sprawą odległej łuny, zmieniły blizny po ospie w czarne, bezdenne studnie. „Oto, młoda Jelayo, dzieci bogów rozszarpują sobie gardła kłami i pazurami – rzekła w myślach do uczennicy, która czekała dwa farsangi dalej, w spokojnej oazie. – Dawny ład wali się w gruzy, krew bogów wsiąka w piach, nie doczekawszy się potomstwa. Sami bogowie zginęli, a ich spadek rwany jest na sztuki. Krew, największy dar, jaki miała ludzkość, już wkrótce będzie droższa od białych brylantów – trzeba wyrwać dla siebie jak największą część tego dziedzictwa, póki można. Ja już wyrwałam. Dziecko jest silne i zdrowe, a tego, co dała mu pomieszana krew, nie zrozumiem jeszcze przez wiele lat. Ty zaś nie zrozumiesz nigdy, moja droga. I nie dowiesz się, jaki prezent otrzymałaś od losu”.
Twarz Zebari stężała jak maska i tylko oczy żyły jeszcze, przesuwając się wolno po płatkach ognistego kwiatu. Czuła się dziwnie na myśl o tym, ile krwi pochłonie dzisiejsza walka oraz ilu wielkich mężów i kobiet padnie ofiarą żywiołu. Nie smuciła się jednak.
Wielki poeta Al’Dini napisał kiedyś, że każda opowieść kończy się śmiercią, jeśli ciągnąć ją odpowiednio długo. Wiedźma wiedziała, że to nieprawda. Jedynie bohaterowie ginęli, historia zaś nie umierała nigdy, meandrując w przyszłość, poza zasięg ludzkich przewidywań. Dlatego, patrząc jak płonie Tel’Halik, Zebari nie martwiła się tym co właśnie się kończy. Zamiast tego, próbowała odgadnąć, co może się zaczynać.
powrót do indeksunastępna strona

19
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.