Takomin Roads znajdowała się w miejscu idealnie nadającym się do remontu pojazdów międzygwiezdnych i w zasadzie do niczego więcej. Nawet próżniowiec, któremu całkowicie zbrzydło życie na statku, nie wybrałby na odpoczynek tej ponurej, zimnej planety, wokół której krążyła stacja. Głębiej w układzie Merice oferowała piękne, płytkie oceany, a Golmerrund wspaniałe szczyty i lodowce… ale Takomin Roads znajdowała się blisko czterech zmapowanych punktów skokowych, z których jeden najwyraźniej związany był z planetą. Heris zatrzymała się tam kiedyś z grupą bojową i rozmiar instalacji oraz fachowość personelu wywarły na niej duże wrażenie. Delight wyposażono w sprzęt komunikacyjny ustępujący klasą tylko krążownikowi, który Heris musiała opuścić. Mogła wysłać wiadomość tuż po wyjściu z lotu nadświetlnego i dotarła ona do bazy na długo przed nimi, biorąc pod uwagę konieczne wyhamowanie jachtu. Pan Gavin, wciąż blady z powodu jej kazania i śmierci Iklinda oraz ciężkich obrażeń Timmonsa, przedstawił jej swoją ocenę zakresu wymaganych prac, włącznie ze specyfikacjami każdego elementu. Zaniosła to do kretów, a kiedy zatwierdzili ocenę bez żadnej dyskusji, uparła się, aby przedyskutować z nimi każdą pozycję. – Jestem pewien, że pan Gavin ma rację – wciąż powtarzał młodszy z nich, Ries, rzucając koledze nerwowe spojrzenia. Przed wypadkiem Heris praktycznie go nie spotykała. – A ja nie. – Dała już sobie spokój z martwieniem się o reputację Gavina, znacznie bardziej zależało jej na bezpiecznym doprowadzeniu jachtu do remontu i jak najszybszym wylocie. – Przypuszczam, że chce pani, żebyśmy sprawdzili te rzeczy w instrukcji – powiedział starszy technik, Kliegan. – Chcę, żebyście zajęli się swoją pracą – oświadczyła. – Jeśli nie jesteście pewni, oczywiście musicie sprawdzić specyfikacje. – Cóż, jestem pewny, ale… – W takim razie czy to jest prawidłowe, czy nie? Niech mi pan nie mydli oczu. – Nie po raz pierwszy zaczęła się zastanawiać, jakim cudem lady Cecelia przeżyła tyle lat, mając tak niekompetentną załogę jachtu. Czy bogacze nie potrafią zauważyć nawet takich rzeczy? Przypuszczalnie tak. Wystarcza im błyszcząca powierzchnia, nawet jeśli ukrywa zachodzący pod spodem rozkład. – Tak – powiedział po chwili. Kiwnęła głową. Postanowiła, że na koniec podróży zasugeruje lady Cecelii – nie, będzie nalegać – żeby wymieniła najmniej kompetentnych członków załogi. Może uda im się znaleźć na Takomin Roads kogoś, kto zastąpi Iklinda. Specyfikacje remontu trafiły do przekazu razem z autoryzacją kredytową lady Cecelii. Zanim Delight znajdzie się o godzinę świetlną od Takomin Roads, zakłady naprawcze powinny zdążyć przygotować sprzęt, odpakować niezbędne elementy i przesunąć robotników do nieoczekiwanego zlecenia. Tak przynajmniej myślała Heris. Ale pierwsza wiadomość, jaką otrzymała, zaczynała się od wyjaśnienia, że wykonanie pracy w ogóle jest niemożliwe, a w następnej (dzień później) oświadczono, że naprawy można przeprowadzić, ale nie w takim czasie, jakiego zażądała. Heris nie pokazała wiadomości lady Cecelii – to ona odpowiada za remont, a właścicielka jachtu, podobnie jak admirał, nie musi chcieć słuchać o problemach, które można rozwiązać na niższym poziome. Zresztą wykłócanie się z firmami remontowymi należało do jej obowiązków jako kapitana krążownika. Ci, którzy się nie kłócili, trafiali na sam koniec kolejki i dostawali najgorsze części. Natychmiast wysłała własną wiadomość, wskazując na udziały lady Cecelii w firmach, których jednostki dostarczały spółce Velarsin & Co Ltd. sporo pracy. Zignorowanie tak ważnego udziałowca mogłoby mieć niekorzystny wpływ na przyszłe kontrakty. Pominęła, jakby była zbyt trywialna, długą listę prac, które ulegną opóźnieniu, jeśli stacja zajmie się jednostką lady Cecelii. W końcu zakłady remontowe skapitulowały, informując o tym na pół godziny przed dokowaniem, gdy holownik stacji trzymał już zaczepy Delight. Heris przyglądała się dokowaniu krytycznym wzrokiem – nie miała zaufania do ich pilota – ale na szczęście nie musiała korzystać z jego umiejętności, gdyż SI stacji gładko umieściła ich na stanowisku osiemdziesiątym siódmym. – Mam nadzieję, że jest pani zadowolona! – burknął potężny mężczyzna w szarym kombinezonie, kiedy połączyła się z Velarsin & Co. – Musieliśmy przez panią opóźnić tuzin prac, przez co stracimy premię. – Będę zadowolona, gdy naprawy zostaną ukończone właściwie i w terminie – odpowiedziała. Prychnął, na pół gniewnie, na pół z szacunkiem, jak wszyscy znani jej kierownicy stoczni Floty. – Mam pani wymagania – rzekł. – Są równie paskudne, jak pani zdaniem zęzy tego statku. – Nie jestem zdziwiona. – Heris posłała mu uśmiech. – Zanim przejęłam dowodzenie tym statkiem, przeprowadzono jego pozorowany remont; przypuszczam, że jacht od lat nie spełniał wymagań specyfikacji. Kiedy wasi ludzie wejdą na pokład? – Już czekają przy śluzie – wyjaśnił. – A ja razem z nimi. Chcę osobiście zobaczyć kapitana prywatnego jachtu, który potrafi naginać zasady na samej górze. – Świetnie. Będę tam za pięć minut. Muszę poinformować właścicielkę. Kiedy Heris zadzwoniła do Cecelii, ta sprawiała wrażenie urażonej. – Wciąż nie rozumiem, kapitan Serrano, czemu nie możemy zostać na pokładzie. Przecież po podłączeniu do układów środowiskowych stacji nie musimy się martwić skażeniem na pokładzie… Tłumaczyła to już wcześniej, ale wytłumaczyła ponownie, cierpliwie, choć stanowczo. – Milady, nawet najlepsze ekipy remontowe nie mogą otworzyć systemu, nie powodując jakichś wycieków. Będzie tu śmierdzieć, a co gorsza, mogłaby pani zostać wystawiona na działanie siarkowodoru lub innych toksycznych substancji. Najbezpieczniej będzie zapieczętować pomieszczenia załogi, personelu i właściciela, a to oznacza brak wymiany powietrza. Wszystkie ekipy remontowe pracują w kombinezonach. Milady, do zabicia pani wystarczyłoby raz zaciągnąć się gazami z tych przewodów. – Nie musiała nic więcej mówić, lady Cecelia najwyraźniej była przejęta. Teraz mogła zająć się przekazaniem ciała Iklinda wraz ze skromnymi dowodami wypadku odpowiednim siłom policyjnym. – Ekipa już czeka, milady, a im szybciej zaczniemy… – Dobrze. – Cecelia powiedziała to szorstko, ale już bez protestu. – Gdzie będziemy mieszkać? – Heris pomyślała, że prawdziwy problem polega na tym, że lady Cecelia nigdy wcześniej tu nie była i nie wie, jakie warunki zastanie. Zresztą te jej bachory też prawdopodobnie narzekają. – Pani, milady, ma zarezerwowany apartament w Selenom, gdzie zatrzymują się prezesi firm transportowych. Niestety mają tam ograniczoną przestrzeń i młodym ludziom musiałam wynająć pomieszczenia w innym hotelu, na innym poziomie. Zdaję sobie sprawę z niewygody… Tym razem w głosie pracodawczyni dosłyszała odrobinę ciepła. – Mogę z tym żyć. W takim razie spotkajmy się na kolacji, będę chciała wysłuchać pani raportu. O dwudziestej lokalnego czasu. – Tak naprawdę prace zaczną się dopiero za sześć godzin. Heris miała nadzieję osobiście nadzorować robotników podczas pierwszej zmiany. Ale może przyjść do hotelu, szybko zdać raport i wrócić na statek. Była pewna, że nie będzie musiała zostać na kolacji. – Oczywiście, milady. Kiedy będzie pani opuszczać statek, będę przy włazie technicznym. Proszę kazać Batesowi zadzwonić, kiedy personel opuści statek. – Dobrze. Heris posłała swojej załodze twarde spojrzenie. – Panie Gavin, ubierze się pan w kombinezon i razem z technikiem środowiskowym będzie pan obserwował pierwszą zmianę. Reszta ma zarezerwowane miejsca w kwaterach przejściowych dla załóg, niecałe piętnaście minut stąd. Oczekuję, że będziecie dyspozycyjni. Przez cały czas będziecie się wymieniać, tak aby na pokładzie statku były przynajmniej dwie osoby z załogi. – Dostrzegła lekkie poruszenie, nic więcej. Wiedzieli już, że lepiej nie protestować. – Sprawdził pan podłączenie powietrza stacji do każdego pomieszczenia? – zapytała. – Wszędzie oprócz apartamentu właścicielki – wyjaśnił. – Zamierzałem zrobić to wtedy, gdy milady opuści statek. Komputer twierdzi, że wszystko jest w porządku, ale… – Proszę to zrobić, a ja pójdę wpuścić ekipy remontowe. Lady Cecelia właśnie opuszcza pokład. Zwolniła załogę i poszła do śluzy technicznej na spotkanie z majstrem ekipy. Wszyscy robotnicy mieli już na sobie kombinezony ciśnieniowe chroniące przed skażeniem i trzymali pod pachami hełmy. Po szybkim ruchu powiek zorientowała się, że majster rozpoznał, z kim ma do czynienia. – Jestem kapitan Serrano – przywitała się. – A pan jest… – Key Brynear – przedstawił się i na jego twarz wypłynął uśmiech. – Przepraszam, że pytam, ale pani jest byłym zawodowym oficerem, prawda? – Zgadza się. – Heris zastanawiała się, czy będzie dalej drążył ten temat, ale on tylko kiwnął głową. – To pewnie dlatego udało się pani nastraszyć kierownictwo. Nieczęsto zdarza im się słyszeć prawdziwe rozkazy. Cóż, pani kapitan, zobaczmy, co pani tu ma. – Nie tracił czasu na pytania o wysłane wcześniej szczegóły, polecił tylko swoim ludziom założyć hełmy i kiwnął głową Heris. Ona również założyła kombinezon, zamknęła hełm i poprowadziła ekipę do wnętrza. – Zacznijmy od dołu – powiedział majster przez radionadajnik kombinezonu. Słyszała jego głos przez hełm, ale nie potrafiła zrozumieć słów, gdyż generował irytujące echo. – Najpierw to, co najgorsze, a potem będziemy mogli oszacować potrzebny czas. Heris nigdy nie lubiła ćwiczeń w kombinezonach; nawet po tym, jak kombinezon ocalił jej życie, i tak go nie lubiła. Nie znosiła uczucia zamknięcia, odgłosu własnego oddechu i syku powietrza z butli. Wystarczy go na dwie godziny, a zewnętrzne gniazda pozwolą na podłączenie się w dowolnym pomieszczeniu do powietrza stacji, ale mimo to czuła się przyduszona. Na najniższym poziomie układów środowiskowych czekali jej technicy, ubrani już w kombinezony. Nawet w tych strojach wyglądali żałośnie. – Pan Brynear – przedstawiła majstra. – Będzie kierował remontem. – A to są moi kierownicy zmian – rzekł Brynear. – Hera Santana, pierwsza zmiana, Allie Santana, druga zmiana, i Miko Aldovar z trzeciej. Jeśli mnie nie będzie, zastąpi mnie jeden z nich. Przypuszczam, że będę tu przez większość czasu, ale być może będę musiał grzebać w magazynie, jeśli faktycznie jesteście w tak złym stanie, jak pani twierdzi. Nadzorcy zmian, w odróżnieniu od robotników w pomarańczowych strojach, mieli na sobie dwukolorowe, pomarańczowo-srebrne kombinezony, a na ich hełmach widać było ich nazwiska oraz pozycje. Według lokalnego czasu, obecnie była tu druga zmiana. Szef pierwszej machnął ręką Brynearowi, po czym wyszedł. W słuchawkach rozległ się głos szefa drugiej zmiany. – Pani kapitan, proszę kazać załodze zabezpieczyć pomieszczenia. – Oczywiście. – To polecenie Heris mogła wydać bezpośrednio komputerowi. Włazy zostały zamknięte, zmienił się kolor lampek kontrolnych i wszyscy podpięli swoje kombinezony do gniazd powietrza. Od tej pory będą musieli uważać, żeby nie zaplątać się w swoje przewody. – Potwierdzić zewnętrzne powietrze – powiedziała i odczekała, aż wszyscy się zgłosili, zanim kiwnęła głową Brynearowi. Majster wskazał na jednego z pokładowych techników środowiskowych. – Obejrzyjmy płuczkę, która na komputerze wygląda najgorzej. W pierwszej warstwie ochronnej widać było smugi czarnego szlamu na złączach wewnętrznej pokrywy i przeżarte korozją nity. Heris zauważyła, że czujniki gazowe natychmiast zaświeciły na czerwono. – Mówiła pani, że kto zrobił konserwację? I kiedy? – burknął jeden z lokalnych techników. – To nieważne, Tare – rzekł Brynear i podszedł, aby uważniej się przyjrzeć. Kiedy stuknął kluczem w płuczkę, z wnętrza wypłynęło jeszcze więcej szlamu. Wszystkie odczyty na półce z płuczkami wykraczały poza skalę. – To problem właścicielki, nasze zadanie polega na naprawieniu tego bałaganu. I od razu mogę powiedzieć, że potrzebujemy więcej sprzętu. Miała pani rację, pani kapitan, to zdecydowanie remont awaryjny. – Heris z zadowoleniem stwierdziła, że majster wydaje polecenia bardzo stanowczo, zupełnie jak w dokach Floty, a udzielane jej wyjaśnienia świadczyły, że doskonale rozumie wszystkie szczegóły techniczne. – Będziemy musieli opróżnić cały system – a ta stocznia pobiera opłaty za niebezpieczne odpady. Z drugiej jednak strony jeśli to jest aż tak gęste, można by odzyskać sporo metanu, co pozwoliłoby pokryć część opłat za przechowanie. Mamy tu remont dużego zbiornikowca, któremu będzie potrzeba inokulacji hydroponiki. Może uda mi się z nimi dogadać. – Najpierw bezpieczeństwo, potem szybkość – oświadczyła Heris. – Pieniądze też się liczą, ale dopiero w trzeciej kolejności. – Dobrze. Wyssiemy wszystko, przesortujemy, wyczyścimy, naprawimy i włożymy z powrotem podstawowe szczepy. Jak wyglądają kwatery mieszkalne? Mieliście tam poważne skażenie? – Nie, prawdopodobnie z powodu nadmiarowych filtrów. Ostatniego dnia wciąż miałam wrażenie, że coś czuję, ale czujniki nie reagowały. – W takim razie spróbujemy je tylko przemyć. To oszczędzi trochę czasu, zwłaszcza że tu na dole będzie go potrzeba znacznie więcej. – Szacunkowo ile? – To będzie zależało od tego, czy będziemy wymieniać jednostki, czy je naprawiać… – Wymieniać. Wszystko, co tylko możecie. – Przy pełnych ekipach czterdzieści sześć godzin. I to ostro wydając pieniądze pani właścicielki. Można by to zrobić poniżej czterdziestu dwóch godzin, gdyby wszystko poszło dobrze, ale tutaj nie pójdzie. Może potrwać nawet trochę więcej. – Niech pan zrobi wszystko, co można – poprosiła Heris. Nie oczekiwała od cywilnej firmy remontowej prawdziwej szybkości, ale kiedy ekipy Bryneara weszły na wysokie obroty, zdała sobie sprawę, że oni zarabiali tutaj właśnie na prędkości. W połowie zmiany cztery potężne węże odsysały szlam ze Sweet Delight do zbiorników w stoczni, a połowa uszkodzonych płuczek została już wymontowana. Zauważyła, że Brynear skrupulatnie zanotował wszystkie elementy, które można było naprawić. Potem wspólnie udokumentowali stan płuczek, komór i rur – lady Cecelia nie powinna mieć najmniejszych problemów z wyciągnięciem odszkodowania od Diklosa i Synów czy też pozwaniem kapitana Olina. W drugiej połowie zmiany w śluzie wejściowej zaczęły się gromadzić nowe elementy: płuczki, komory środowiskowe, części i przyrządy sterownicze. Brynear sprawdził je w towarzystwie Heris. – Nie mamy dość sprzętu, żeby dać wam pełny zestaw identycznych części – powiedział. – Dostaniecie trzynaście Shnairsin i Lee 4872, takich samych jak oryginalny sprzęt, i siedem Plekhsovów 8821. Osobiście wolę te drugie – często używamy ich na wymianę i uważam, że są wytrzymalsze – ale dałbym wam jednolity zestaw, gdybym tylko mógł. Parametry wydajnościowe są identyczne. Proszę. – Heris spojrzała na wydruk i podała go swoim kretom. – To wystarczy – zapewniła. – A co z komorami środowiskowymi? I obwodami? – Będzie pani potrzebowała nowych komór – każda kultura albo przerosła, albo została skażona przez inne. I znów mamy Shnairsin i Lee, ale zalecałbym Tikman. Udało im się stworzyć wykładzinę, która naprawdę jest lepsza – mamy z nią do czynienia od około pięciu lat. – Więc niech będzie Tikman – zdecydowała Heris. Wojsko znało nową wykładzinę polimerową od siedmiu lat, ale nie wiedziała, że jest już dostępna również na rynku cywilnym. – A obwody? Brynear zmarszczył brwi. – To zależy, czy zgodzi się pani na trochę wżerek. Możemy wyciąć najgorsze i załatać – mamy dobrych pracowników i gwarantuję, że nie będzie pani miała problemów z turbulencjami na złączach. Albo możemy wszystko wyciągnąć i ułożyć od nowa. Wżerki… nie są niebezpieczne, kiedy wytniemy te naprawdę paskudne kawałki, a potem będzie można je wymienić w ciągu roku albo dwóch. Na tym może pani bezpiecznie dolecieć do celu. A położenie nowych rur zajęłoby trochę czasu. – Podobnie jak znalezienie wszystkich uszkodzonych miejsc i ich naprawa – zauważyła Heris. – Chcę mieć bezpieczny statek, panie Brynear. Wezmę na siebie awanturę z właścicielką, jeśli trochę się spóźnicie. Ale… – Lepiej, żeby to było tego warte. Rozumiem. Powiem pani, że naprawdę jestem zaszokowany Diklosem. Kiedyś byli nieźli. Powierzyłbym im własny statek, gdybym nie mógł dotrzeć tutaj. – Pomyłki się zdarzają – zauważyła ponuro Heris. – Ale nie na moim statku, nie drugi raz. A teraz, jeśli ma pan wydruki z szacunkami, pójdę spotkać się z lady Cecelią. |