Steven Soderbergh starał się powtórzyć sukces „Ocean’s Eleven” i zrobić triquel, który czarowałby obsadą, humorem, klasą oraz sprytną intrygą rozgrywającą się w pięknych wnętrzach rozświetlonych kasyn Las Vegas. Częściowo mu się udało, bo dobra obsada i humor są, gorzej z klasą oraz intrygą. Bo choćby „Ocean’s Thirteen” było arcydziełem kina rozrywkowego, to i tak powtarza schematy z poprzednich odcinków, plasując się na poziomie filmu przyjemnego, ale przelotnego.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Intryga trzeciej części stylowej serii Soderbergha próbuje uwieść widza urokiem kina sprzed lat, zmieszanego z technicznie nowoczesną otoczką. Nie wnosi jednak nic nowego do cyklu, próbując być jedynie podrasowaną wersją „jedynki”, a co za tym idzie: powiela jej rozwiązania fabularne. To tak, jakby widzowie mieli do czynienia z serialem wyświetlanym w kinach: ci sami bohaterowie i bardzo do siebie podobne złodziejskie manipulacje. Pojawia się wrażenie déjà vu, które uzasadnione jest jedynie faktem, że „Ocean’s Thirteen” to kontynuacja znanej historii. Gdyby jednak film potrafił zaskoczyć, dodać coś świeżego w sferze wizualnej – jak to było z „Ocean’s Twelve” – bądź fabularnej, nie przeszkadzałoby dalsze eksploatowanie tematu. Tymczasem scenarzyści tworzą lekką i przyjemną fabułę, która jednak nie jest ani tak zaskakująca, ani tak sprytna jak ta z „jedynki”. Ponadto w dialogach na samym początku seansu koncentrują wszystkie fakty związane z późniejszym przebiegiem akcji. Jeśli widzowi umknie jakiś szczegół, może przez chwilę poczuć się zagubiony, ale i tak wcześniej czy później twórcy poprowadzą go przez narrację krok po kroku, tak że w efekcie nie będzie miał wątpliwości, o co chodzi i jak zakończą się zabawy Oceana i spółki. Oczywiście jako niefrasobliwa rozrywka na jeden raz nowy film Soderbergha sprawdza się bez zarzutu. Zgodnie ze sloganami zemsta w wykonaniu paczki Oceana to zabawna rzecz. Panowie powodowani iście braterską przyjaźnią z Reubenem, który został oszukany przez budującego nowy super kompleks hotel-kasyno, bezwzględnego Willa Banka, wpadają na totalnie niewiarygodny, ale szatański pomysł zniszczenia przeciwnika. Niestety, to, co z początku wygląda zachęcająco i skomplikowanie, potem zostaje rozłożone na czynniki pierwsze. Osią fabuły przestaje być walka tytułowej ekipy oszustów z wszechmocnym komputerem, a zaczyna – sprawa pewnych cennych diamentów. W tym momencie złodziejskie igraszki zespołu Oceana sprowadzają się do dość oczywistych rozwiązań. Na szczęście cała historia została wypełniona błyskotliwymi dialogami i kilkoma niezłymi, minimalistycznymi skeczami, jak na przykład ten związany z Oprah Winfrey. Nastrój rozrywkowego filmu na poziomie zapewniają także aktorzy. Do ekipy dołączył Al Pacino jako „zły gość z drugiej strony barykady”, ale to wcale nie jemu udało się zdominować całą obsadę. Tym razem aktorskie pierwszeństwo dzierży George Clooney – zabawny, szarmancki, zdystansowany. Ma świetne wyczucie konwencji, co widać, kiedy gra w różnych gatunkowo filmach. Najwyraźniej Oscar mu nie zaszkodził, bo czy to grając w ambitnej, politycznej „Syrianie”, czy w lekkim, sympatycznym „Ocean’s Thirteen”, koncentruje się na roli, a dystansuje do własnej osoby. I dlatego też wygrywa na polu aktorskiej walki z Pacino.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trochę brakuje wśród głównych bohaterów Julii Roberts i Catherine Zeta-Jones, które nadawały filmom Soderbergha uroku i charakteru. W rezultacie jednak nieobecność dwóch gwiazd sprawia, że historia zmienia nieco kształt w porównaniu do poprzednich części i unika zupełnego papugowania. Zawężenie fabuły do konfliktu na linii team Oceana – uparty Bank działa w dwojaki sposób: jednocześnie zubaża i wzbogaca film. Dzieje się tak, bo jeden główny wątek to małe szanse na zburzenie czujności widza i zaskoczenie go czymś, co umknęło w natłoku zdarzeń, a równocześnie zrezygnowanie z dodatkowych wątków ujednolica strukturę narracji i pozwala uniknąć chaosu. Trudno się zdecydować, który punkt widzenia tak naprawdę przeważa, ale wygląda na to, że film i trochę na tym traci, i zyskuje, pozostając zawieszonym w próżni. Szkoda, że w dążeniu do stworzenia filmu przebijającego klimatem „Ocean’s Eleven” Soderbergh zapomniał, iż jego filmy zawsze wnosiły coś do kinematografii w kwestii wizualnej. Nietypowe zdjęcia autorstwa samego reżysera zawsze angażowały wzrok i odwracały uwagę od luk logicznych w scenariuszu. Rwane, oryginalnie skomponowane obrazy wpasowywały się do przedstawianej historii jako jej nieodłączny element, jednocześnie nadając jej wymiar rozrywki z klasą. W „Ocean’s Thirteen” brakuje podobnych wizualnych smaczków. Całą produkcję nakręcono poprawnie, bez szaleństw, bez szukania nowych dróg przekazu filmowego. To jedna z przyczyn, dla której „Ocean’s Thirteen”, choćby starał się o pięć gwiazdek tak usilnie, jak Willy Bank walczył o nie dla swojego hotelu… dostanie je. Tylko że w dziesięciostopniowej skali.
Tytuł: Ocean’s 13 Tytuł oryginalny: Ocean’s Thirteen Reżyseria: Steven Soderbergh Zdjęcia: Steven Soderbergh Scenariusz: Brian Koppelman, David Levien Obsada: George Clooney, Brad Pitt, Matt Damon, Ellen Barkin, Bernie Mac, Casey Affleck, Scott Caan, Elliott Gould, Don Cheadle, Eddie Jemison, Andy Garcia, Carl Reiner, Eddie Izzard, David Paymer, Al Pacino, Julian Sands, Nancy Stelmaszczyk Muzyka: David Holmes Rok produkcji: 2007 Kraj produkcji: USA Data premiery: 8 czerwca 2007 Czas projekcji: 100 min. Gatunek: komedia, kryminalny Ekstrakt: 50% |