Oprócz wstępu i skrzydełek okładki.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jednak brak doświadczeń literackich rekompensowany jest w „A.L.I.E.E.N.” na kilka innych sposobów. Po pierwsze, za jego sprawą można liznąć co nieco europejskiej komiksowej sztuki przez duże e, k i s. „A.L.I.E.E.N.” wyszedł bowiem spod ręki Lewisa Trondheima, a więc nie byle kogo, bo autora nagradzanego wielokrotnie różnymi grand prixami, niezwykle płodnego i popularnego. Oczywiście nie u nas. Aby sprawiedliwości stało się zadość, wypada wspomnieć jednak o wydawnictwie Motopol, które parę lat temu wydało trzy albumy „Przygód Mikołajka” do scenariuszy Trondheima i z rysunkami Thierry’ego Robina. Po drugie, dzięki „A.L.I.E.E.N.” można dowiedzieć się, jak wyglądają bajki dla Obcych. Próba przybliżenia pozaziemskich publikacji dla najmłodszych, która przyświeca komiksowi, jest przedsięwzięciem ambitnym i socjologicznie odważnym. Okazuje się oto, że mali Obcy zaczytują się w historyjkach obrazkowych o pozornie nieskomplikowanej fabule, która to jednak w czasie lektury zagęszcza się, aby okazać się w finale spójną całością przedstawiającą ważkie problemy codziennego życia, takie jak samotność, przyjaźń, pomaganie innym i ewakuacja z miasta zagrożonego katastrofą żywiołową. W dodatku fabuła jest wielowątkowa i prezentuje wspomniane problemy z różnych punktów widzenia. Po trzecie, okazuje się, że mali Obcy mają zbliżone do ziemskiego poczucie humoru, które przypomina skrzyżowanie stylistyki okrutnych przypadków „Happy Tree Friends”, słodkich pyszczków Pokemonów i nieocenzurowanych baśni braci Grimm. Za pośrednictwem gagów z komiksu płynie więc okrutnie realistyczna nauka, że za dobre uczynki ktoś może nam najwyżej nasrać w salonie, zabijanie jest bezsensowne, bo powoduje wyrzuty sumienia, altruizm pozostaje niedoceniony, a lekarze to cholerne konowały, które zajmują się eksperymentowaniem na Bogu ducha winnych pacjentach, w związku z czym należy ich unikać, w szczególności okulistów. Po czwarte, „A.L.I.E.E.N.” udowadnia, że nawet jeśli nie zna się języka, którym posługują się Obcy, i za diabła nie umie się odczytać ichnich krzaczków, nadal wszystko jest zrozumiałe i jasne dzięki mimice i prostym, codziennym gestom, jak uśmiech, podanie ręki, uderzenie w potylicę, zerwanie skóry z twarzy czy puszczenie pawia. Całe szczęście, że pewne zachowania są wspólne dla wszystkich, niekoniecznie ziemskich cywilizacji. Po piąte, można przyjrzeć się, jak wielką rolę w publikacjach skierowanych dla dzieci odgrywa staranna oprawa edytorska. „A.L.I.E.E.N.” stylizowany jest na radosny komiks dla najmłodszych, który wcale nie afiszuje się ze swoją głęboką wartością edukacyjną. Pastelowa paleta barw ułatwia młodym czytelnikom przyswajanie wzbogacających moralnie treści, a prosta, pozbawiona subtelności kreska pozwala zogniskować uwagę milusińskich. Wreszcie przebarwienia i wypłowiałe kolory pojawiające się na kartach komiksu pozwalają uwierzyć Trondheimowi, że rzeczywiście znalazł egzemplarz „A.L.I.E.E.N.” porzucony przez Obcych w leśnym zagajniku, a potem tylko przedrukował, nie dzieląc się z kosmitami zyskiem. Po szóste wreszcie, dzięki „A.L.I.E.E.N.” zrozumiała staje się urokliwa gra wprost ze strony WWW Trondheima, za sprawą której można własnoręczne odtworzyć kluczową dla fabuły akcję komiksu. I to na różnych poziomach trudności! Jak widać, zakup „A.L.I.E.E.N.” ma sens. Mimo że nie ma w nim nic do czytania.
Tytuł: A.L.I.E.E.N. Tytuł oryginalny: A.L.I.E.E.N. Scenariusz: Lewis Trondheim Rysunki: Lewis Trondheim Cykl: .hack Format: 92s. B5, oprawa miękka szyto-klejona ze skrzydełkami Cena: 32,90 Data wydania: 31 maja 2007 Ekstrakt: 80% |