Na ratunek!
Lubię „Naruto” jako rozrywkowy komiks. Lubię go również za to, że jego autor Masashi Kishimoto ciekawie rozwija bohaterów. Czuć, że dorastają, że każdy z nich ma swoje problemy, swoje motywy, swoje upodobania. Jednak działają wspólnie, by osiągnąć cel.  |  | ‹Naruto #21›
|
Ten podły zdrajca Sasuke zrejterował z osady Konoha, na dodatek ogłuszając Bogu ducha winną Sakurkę. A że Sasuke mimo bycia raczej antypatycznym, ma w sobie niezwykle cenny sharingan, piąta Hokage Tsunade wysyła w pościg doborową ekipę… Na jej czele staje świeżo upieczony chunin Shikamaru… Dużo w tym albumie walk, ale pomiędzy kolejnymi starciami mamy zarysowaną interesującą relację na linii Shikamaru – Choji. Przyjaciele, choć świadomi swoich słabości, przyjmują siebie nawzajem takimi, jakimi są. Wiarygodne postaci – to najważniejsza zaleta tego komiksu. Kishimoto przy okazji rozwija postać tego pierwszego – Shikamaru z leniwego cwaniaka powoli (na przestrzeni kilku tomów) przeistacza się w odpowiedzialnego, pomysłowego dowódcę. I wkrótce zapewne będzie jedną z kluczowych postaci serii. Rysunki są na stałym, dobrym poziomie. Pełne dynamiki, właściwie przedstawiające akcję. Kishimoto świetnie czuje język komiksu. Wie, kiedy należy zwolnić, kiedy przyspieszyć. Kiedy dać zbliżenie, kiedy plan ogólny. Jedyne, co razi, to polskie onomatopeje w stylu „Ciach” bądź „Gżżżżżż” – troszkę na siłę powpychane w kadry. Ale widać inaczej nie dało się zastąpić japońskich krzaczków. Kolejny tom serii, kolejne mniej lub bardziej istotne wydarzenia. Historia mimo wielu punktów zwrotnych toczy się dość powoli i nieco schematycznie. I dobrze, to w końcu czysto rozrywkowy komiks dla młodzieży. Niepozbawiony drugiego dna, ale jednak przede wszystkim mający zapewniać czystą, lekkostrawną rozrywkę. I jako taki po prostu się sprawdza.
Tytuł: Naruto #21 Tytuł oryginalny: ナルト Scenariusz: Masashi Kishimoto Rysunki: Masashi Kishimoto Cykl: Naruto Format: 192s. 125×176mm Cena: 14,95 Data wydania: lipiec 2007 Ekstrakt: 70% |