powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXVIII)
sierpień 2007

Piąte przez dziesiąte
Bartosz Grykowski ‹Piąty Anioł›
To mogła być naprawdę dobra książka. Poważnie. Pomysł miał Bartosz Grykowski całkiem ciekawy. Dlaczego autorowi „Piątego Anioła” się nie powiodło?
Zawartość ekstraktu: 40%
‹Piąty Anioł›
‹Piąty Anioł›
Autor serwuje historię alternatywną. Historyczne są: Francja XIV w., templariusze, inkwizycja, mroki średniowiecza. Alternatywa zaczyna się kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach umiera król Filip Piękny – niedoszły likwidator zakonu templariuszy. No, może te okoliczności wcale nie są takie niewyjaśnione – wszystko wskazuje na Zakon Świątyni, który najpewniej postanowił wyeliminować zagrożenie swego status quo. Na tron Francji wstępuje słaby i zdziwaczały Gilbert. Królestwo pogrąża się w chaosie. Niechętni królowi możnowładcy rosną w siłę, na dworze roi się od spisków a Anglia i Rzesza lada chwila wyciągną ręce po graniczne ziemie.
Drugi wątek to fantastyka, czyli nadchodząca Apokalipsa przepowiedziana przez świętego Jana.
Na ludzkość spadają kolejne plagi, świat nawiedzają groźne monstra, jak grzyby po deszczu wyrastają demoniczne kulty, tajemne organizacje, szerzy się herezja. Inkwizycja próbuje walczyć z narastającym chaosem. Wątek mało ciekawy, bo nie ma co ukrywać – wtórny. Ile już powstało książek eksploatujących pomysł z Apokalipsą? A wszystkie wbijają nam do głowy, że księga świętego Jana zapowiada straszliwe paskudztwa, które szykuje biednej ludzkości mściwy Pan Bóg. To już po prostu nudzi. Nie tędy droga!
Grykowski fabułę splata wokół osób inkwizytora Jerome’a i jego ucznia, nowicjusza Jakuba. Obaj dominikanie przybywają do Soissons, gdzie znajduje się król Gilbert i (co za tym idzie) stolica Francji. Mają tam przeprowadzić śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci królewskiego kanclerza. W trakcie pobytu inkwizytorów pojawiają się kolejne zwłoki, kolejne spiski i kolejni bohaterowie. Zwłaszcza tych ostatnich, mimo apokaliptycznych klęsk, w książce Grykowskiego całkiem sporo.
Przyglądając się głównym postaciom „Piątego anioła” nie sposób nie zauważyć aluzji do „Imienia róży” Umberto Eco. Co tam aluzji! Fascynacji i naśladownictwa. Jerome jako żywo przypomina Wilhelma z Baskerville, a nowicjusz Jakub mógłby być rówieśnikiem Adso. Zresztą, nawiązań jest więcej. W obu książkach przewijają się katarzy, albigensi (i inne odmiany heretyków), inkwizycja, templariusze, no i Janowa „Apokalipsa”. Nawet epoka jest ta sama. Zarówno Eco jak i Grykowski eksploatują ten sam wątek pod tytułem „kryminał w realiach średniowiecznych”. Ale – trzeba przyznać – Eco ma lepsze pióro i więcej pomysłów.
Należy także dodać, że postaci jest po prostu za dużo i mają karygodną tendencję do nadmiernego gadania. Stałym zabiegiem jest opisywanie tej samej sytuacji z punktu widzenia paru osób. Tak wygląda na przykład scena pojmania nekromanty: najpierw czytelnik obserwuje wszystko z perspektywy czarnoksiężnika, a następnie – siedzącego opodal rycerza. Wszystko pięknie, kilkanaście stron narracji, ale po jakiego grzyba? Nie dość, że scena ta nie ma większego znaczenia, to jeszcze rozłożona zostaje na dwóch bohaterów, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Męczące są również napuszone wypowiedzi inkwizytora Jerome’a, zwłaszcza kiedy wpada w kaznodziejski ton. Zanudza wtedy całymi stronami, niepomny na własną uwagę: „Dość tych rozmów! – uciął gwałtownie Jerome”. Właśnie, za dużo tego gadania.
Największe rozczarowanie spotkało mnie jednak, kiedy stwierdziłem, że powieść ogranicza się właściwie do wątku kryminalnego, a śledztwo inkwizytorów i rozwiązanie zagadki nijak się mają do zarysowanej przez autora historii alternatywnej. Konia z rzędem temu, kto wyjaśni w jakim celu służyła autorowi cała ta gadka o Apokalipsie. Najpierw, że koniec świata, że templariusze, że zakazane sekty, a jak dochodzi co do czego, wszystko sprowadza się do Agathy Christie. Było się tak produkować? Braciszek Cadfael nie takie łamigłówki rozwiązywał, a żył sobie w średniowiecznej fikcji bez udziwnień.
Jak mawiają, tu jest pies pogrzebany. Grykowski chciał napisać i fantastykę, i kryminał w realiach średniowiecznych, ale zebrać tego do kupy najwyraźniej nie potrafił. Jest więc wątek apokaliptyczny, jest też wątek kryminalny, tyle że związku między nimi żadnego. A szkoda, bo jak napisałem we wstępie, mogło wyjść z tego coś ciekawego. Grykowski pisać umie, jakby jeszcze przestał przynudzać i wyrzucił zbędne postaci byłoby nieźle. Wątek kryminalny jest ciekawy, a choć rozwija się zgodnie z przewidywaniami czytelnika – to wciąga. Bohaterowie są dobrze zarysowani, a niektórzy nawet nieszablonowi (na przykład taki Edwin Ducray). „Piątego Anioła” da się przeczytać, oczywiście z przymrużeniem oka i przeskakując co nudniejsze fragmenty. Jeśli się nie zna „Imienia róży” czy „Kronik brata Cadfaela”, to książka Grykowskiego może się nawet okazać odkryciem.



Tytuł: Piąty Anioł
Autor: Bartosz Grykowski
Wydawca: superNOWA
ISBN: 978-83-7054-194-1
Format: 340s.
Cena: 27,50
Data wydania: 30 marca 2007
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

55
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.