„Czerwona gorączka” to nowy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka. No, może nie tak całkiem „nowy” – niektóre opowiadania są już bowiem znane czytelnikom z innych źródeł. Całość to solidna porcja rozrywki – aczkolwiek chwilami możemy poczuć intensywne déjà vu.  |  | ‹Czerwona gorączka› |
Andrzej Pilipiuk potrafi tworzyć zajmujące, rozrywkowe fabuły, a te najlepiej sprawdzają się w opowiadaniach. Bardzo dobrze zatem, że na rynku pojawiła się druga antologia niewędrowyczowskich opowiadań autora: „Czerwona gorączka”. Stanowi bezpośrednią kontynuację poprzedniego zbioru „2586 kroków” – czasem nawet zbyt bezpośrednią. Ale o tym za chwilę. Tom otwiera tytułowe opowiadanie, w którym znany z „2586 kroków” polski lekarz, Paweł Skórzewski, potyka się z kolejnym demonem-epidemią, a także wskutek spotkania z Dzierżyńskim musi badać hipotezę chorobowego pochodzenia rewolucyjnych zawieruch. Następnie autor mierzy się ze szkolnymi katuszami małoletnich w „Grusze” (znanej już z katowskiej antologii „Małodobry”). „Błękitny trąd” to z kolei dobry tekst fantasy, w którym odległy zakątek królestwa, odebrany niegdyś krasnoludom, zaczyna pustoszyć śmiertelna i nieuleczalna choroba (tylko czemu przypomina ona tak dosłownie błękitną zarazę z jednego z albumów „Thorgala”? Należy też wspomnieć, że opowiadanie było już wydane kilka lat temu jako literacki dodatek do komputerowego RPG „Arcanum”). Z kolei „Silnik z Łomży”… hmmm, ciekawe, czy Konrad T. Lewandowski już szykuje kolejny pozew o „plagiat”? Bo nieco mi tu Radosławem Tomaszewskim zapachniało: dziennikarz walczący o wierszówkę w tabloidzie, tajemniczy kawał metalu wybijający szybę w samochodzie emeryta i zdarzenia nie z tej ziemi… „Zeppelin L-59/2” to jeden ze słabszych tekstów antologii. Nie podobał mi się, kiedy czytałem go w SFFH, nie podobał mi się i teraz. Historia nawiedzonego sterowca lecącego w rejs do Afryki z niemiecko-polską załogą kończy się niespodziewanie i bez większego sensu, a nagłe zmiany w fabule pod sam jej koniec wprowadzają jedynie czytelnika w konfuzję. Na szczęście zaraz potem możemy przeczytać „Wujaszka Igora”, chyba najlepsze opowiadanie zbioru. Mamy do czynienia z nawiedzonym pociągiem, małą stacyjką gdzieś w Polsce, powracającym sybirakiem oraz z ubekami – prawdziwymi chorymi na „czerwoną gorączkę”. A wszystko dzieje się na wiosnę roku 1953. Komuś się ten rok kojarzy? To dobrze, bo ma to znaczenie dla fabuły. Następnie udajemy się do Polski „po drugiej stronie”, gdzie duet Andrzeja i Katarzyny Pilipiuków oryginalnie stosuje ideę światów równoległych w ułożeniu mandalicznym – to jest stanowiących dla siebie idealną przeciwwagę. „Gdzie diabeł mówi dobranoc” to przyszłościowa wizja Eurabii, szejkanatu Lechistanu oraz globalnego kryzysu paliwowego – a także duchowego. Jednak ukazana w sposób nie do końca przekonujący – Arabowie w Polsce? I to tak hurtowo, że Lechistan wygląda właściwie jak Maroko, a Polaków właściwie brak? Hmmm. „Piórko w żywopłocie” zawiera ciekawy, ale niewykorzystany pomysł – oto w schyłkowym PRL-u kilku chłopców trafia w Warszawie na miejsce, w którym rosną… banany. Po latach do ojczyzny powraca jeden z chłopców, obecnie agent CIA, aby zbadać fenomen pojawiających się i znikających na terenie całego globu „enklaw” innej rzeczywistości. I właśnie w tym momencie nieźle zapowiadające się opowiadanie z pogranicza „X-Files” i „Promiennych bram” Swanwicka kończy się, pozostawiając całą zagadkę bez najlżejszej choćby próby rozwiązania. Spytać też by można, w jaki sposób urodzony w latach 70. XX wieku mężczyzna może być potomkiem trzech pokoleń agentów CIA, skoro służba ta powstała w 1947 r.? „Operacja »Szynka«” w zabawny i przemyślny sposób wyjaśnia, czemu wyginęły mamuty. Jednak inaczej niż jako humoreskę (zresztą momentami świetną – symetryczne sceny narad wierchuszki władz na początku i końcu opowiadania wywołują szeroki uśmiech) nie można tego opowiadania potraktować – wszak „wyjęcie” całego gatunku z historii musiałoby wywołać zmiany o wiele większe niż opisane w opowiadaniu. Kosztem prawdopodobieństwa historii autor uzyskał humor. Myślę, że była to korzystna transakcja. Zbiór zamyka „Samolot von Ribbentropa” – hurraoptymistyczna historia alternatywna, w której Polska jest mocarstwem, a polski generał w trakcie misji odzywa się do prezydenta USA per „debilu” i „pachołku”. No cóż, zapewne takie teksty w jakiś sposób pomagają odreagowywać nasze narodowe kompleksy, jednak trochę za bardzo kojarzy mi się to z uśmiechniętymi i zwycięskimi faszystami z „Żołnierzy kosmosu”, którym kibicujemy, bo nasi, chociaż zbyt mili to oni nie są… Głównym mankamentem zbioru jest wrażenie, które w trakcie lektury dopada nas nie raz i nie dwa. Déjà vu. A może raczej déjà lu – bo my to już naprawdę kiedyś czytaliśmy. Nie chodzi jedynie o kontynuację, jaką jest tytułowa „Czerwona gorączka” w stosunku do „2586 kroków”, bo jest zrozumiałe, że znamy już doktora Skórzewskiego. Chodzi raczej o te wszystkie konotacje wspomniane powyżej, o włączenie do zbioru kilku opowiadań już znanych skądinąd, a także o scenę zakupów na targowisku antyków – żywcem skopiowaną z „Powstania szewców” z drugiego tomu niedawnej antologii „Niech żyje Polska. Hura!”, aż do poziomu piwa jako ostatecznego argumentu. Dodawszy do tego (właściwie wychodzące poza ramy niniejszej recenzji) wrażenie, że wyjściowy punkt wspomnianego opowiadania „Powstanie szewców” dziwnie przypomina podstawowy element fabuły „Samolotu do dalekiego kraju” z „2586 kroków”, możemy dojść do wniosku, że Andrzej Pilipiuk wykorzystuje ponownie pomysły i wątki, a nawet poszczególne scenki, które już się sprawdziły. W sumie jest to oczywiste w przypadku autora popularnego cyklu o Jakubie Wędrowyczu, ale ten literacki recykling może budzić pewne wątpliwości. Koniec końców otrzymujemy jednak tom pełen niezłych czytadeł, lekturę, która nie znudzi, a może zająć i rozbawić. Wysoki poziom literackiego, rozrywkowego rzemiosła pozwala mi z czystym sumieniem polecić ten tom – na wakacje jak znalazł.
Tytuł: Czerwona gorączka Autor: Andrzej Pilipiuk ISBN-10: 83-60505-30-6 ISBN: 978-83-60505-30-4 Format: 432s. 125×195mm Cena: 29,99 Data wydania: 27 kwietnia 2007 Ekstrakt: 70% |