Bardzo nie lubię, kiedy główny bohater długaśnej serii z budzącego sympatię zmienia się w denerwującego pacana. Irytuje mnie dodatkowo, jeśli dzieje się to w jednym z moich ulubionych seriali. Cała nadzieja w tym, że Hiroki Endo w „Edenie” nie boi się uśmiercać kluczowych postaci…  |  | ‹Eden #14› |
W 14. tomie „Edenu” wydarzenia zasuwają z szybkością błyskawicy. Pojawiają się nowi bohaterowie (większość to oczywiście coraz mocniejsze zakapiory) po obu stronach barykady. Jak zwykle Endo wprowadza retrospekcję wyjaśniającą motywy działania jednej z postaci. I za to autora należy wielbić. Umiejętnie dawkuje dynamiczne sceny akcji, przeplatając je gabinetowymi starciami czy wspomnieniami bohaterów właśnie. Powraca stara, dobra i sprawdzona grupa pułkownika Khana. Ogólnie w tym tomie pojawia się dużo starych znajomych. Na razie odstawiono na boczny tor historię koloidu, za to mamy przedstawione działania obu Ballardów i ich ludzi. To, czego nie mogę darować Endo, to sposobu, w jaki rozwinął postać Eliaha. Z początku nieco fajtłapowaty, pełen sprzecznych uczuć chłopiec zmienił się w głupkowatego cwaniaczka-erotomana. Jego miłosne perypetie z policjantką Miriam miały zapewne nieco rozluźniać atmosferę komiksu. Niestety, mogą jedynie zdenerwować czytelnika. Może jednak Endo wkrótce postanowi pozbyć się tej postaci? Oby. To by było trzęsienie ziemi! Rysunkowo – jak zwykle bardzo dobrze. Nieco razi brak emocji na twarzach bohaterów oraz małe zróżnicowanie drugoplanowych postaci. Na szczęście Endo nadrabia wszystkimi innymi elementami warstwy graficznej. Sceny walk jak zwykle perfekcyjne. „Eden” to bardzo dobry komiks, aczkolwiek najlepsze momenty na razie ma za sobą. Oby szybko do nich powrócił.
Tytuł: Eden #14 Tytuł oryginalny: EDEN – It’s An Endless World Scenariusz: Hiroki Endo Rysunki: Hiroki Endo Przekład: Zbigniew Kiersnowski Cykl: Eden Format: 232s. 115×180mm Cena: 19,— Data wydania: lipiec 2007 Ekstrakt: 80% |