powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXVIII)
sierpień 2007

Chorwacki pornos
Artur Górski ‹Magia «Sacro Arsenale»›
Dotąd miałem prawdziwy dylemat, co jest gorsze: erotoman-gawędziarz czy kibic futbolowy. Dzięki Arturowi Górskiemu i jego powieści „Magia «Sacro Arsenale»” moje wątpliwości zostały rozwiane . Nie ma nic straszniejszego od erotomana-kibica. Zwłaszcza jeśli sięgnie po pióro.
Zawartość ekstraktu: 10%
‹Magia «Sacro Arsenale»›
‹Magia «Sacro Arsenale»›
Narrator „Magii «Sacro Arsenale»” jest właśnie takim pierdołą zanudzającym czytelnika swoimi „hobby”: pornografią i futbolem. Pretekstem do snucia erotyczno–piłkarskich opowieści jest historia pewnego chorwackiego starodruku z XVII wieku, który kradnie z dominikańskiego klasztoru hiszpański historyk pracujący dla międzynarodowej mafii. Księga ma zawierać tajne informacje o ogromnym skarbie templariuszy czy też papieża Klemensa VI – co do tego autor nie może się wszelako zdecydować.
Ów historyk, Victor Casals, babiarz i miłośnik futbolu (notabene jak prawie wszyscy bohaterowie książki), zostaje zamordowany na dubrownickiej starówce, co stanowi powód do wszczęcia śledztwa przez narratora. W kolejnych rozdziałach powieści wypowiadają się indagowani przez narratora-dziennikarza bohaterowie znający Casalsa (kochanka, przyjaciel, znajomy barman), osoby zamieszane w kradzież księgi, policja i – przynajmniej takie miałem wrażenie – kto tam akurat się nawinął. A wszyscy mają jedną paskudną wadę: zamiast mówić na temat – pardonnez le mot – pieprzą. Skoro więc głos ma kochanka Hiszpana, koniecznie musi opowiedzieć całą historię swego życia, ze szczególnym naciskiem na stosunki miłosne. Kiedy mówi Joso, barman z kawiarni „Orlando”, musi opisać wszystkich klientów, którzy akurat znajdowali się na miejscu. I zupełnie przypadkiem to sami napaleni lubieżnicy: „I nagle… Nie uwierzy pan! Arabowi kutas wyskoczył ze spodni!” – tak Joso pointuje opowieść o spotkaniu z Casalsem. No tak, prawdziwa sensacja, zwłaszcza że bohaterowie mieli rozmawiać o zaginionym dziele chorwackiego mnicha, zawierającym informacje o skarbie templariuszy (albo papieża Klemensa). W „Magii «Sacro Arsenale»” takich „sensacji” jest, niestety, więcej.
Oprócz seksu (czy raczej: gadania o seksie) lejtmotywem książki jest piłka nożna. Co chwila ktoś opowiada o jakichś piłkarzach, meczach, klubach. Pół biedy, gdyby miało to choć niewielki związek z akcją. Ale nie ma. Co więcej, wszystkie te futbolowe historie pokazują tylko jedno – autorowi zwyczajnie fabuła sypie się w rękach. Panie Górski, jak Pana tak piłka nożna interesuje, jest „Przegląd Sportowy”, „GIGA Sport” czy co tam jeszcze. Nie trzeba marnować talentu w miernych powieściach sensacyjnych, naprawdę!
Moje podejrzenia, że autor napisał „Magię «Sacro Arsenale»” dla pornografii i piłki nożnej, potwierdza całkowity brak zagadki kryminalnej. To znaczy, zagadka jest, ale na poziomie – powiedzmy – pierwszej klasy podstawówki. Czytelnik na dobrą sprawę nie dowie się niczego więcej ponad to, co już przeczytał w tzw. „zajawce” na tylnej okładce książki. Autor nie kwapi się także z wyjaśnieniem tytułu powieści – wprawdzie gdzieś tam w tle pojawia się „podręcznik dla inkwizytorów”, księga „Sacro Arsenale”, ale po jakie licho i jaka w niej magia, tego do końca nie wiadomo. A może by tak zastosować metody Świętej Inkwizycji i poddać Górskiego torturom? Pewnie wtedy dopiero raczyłby wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi.
W powieści bardzo podobały mi się zdania typu: „[…] ówczesny aparat sprawiedliwości miał na nich oko i deptał im po piętach” albo: „Nawet jeśli agenci nie deptali mu po piętach, on czuł ich oddech na plecach”. Można się tylko zastanawiać, czy pięty mają jakieś specjalne znaczenie dla narratora – może w kontekście wspominanego w książce kilkakrotnie fetyszyzmu? Generalnie pięty, męskie członki i tzw. „świerszczyki” pełnią w powieści niepoślednią rolę. Jeden z bohaterów nawet przyznaje: „Większość moich znajomych regularnie kupuje tego typu pisemka [pornograficzne] i nie ma w tym nic zdrożnego”. Może i nie ma, ale tyle tego seksu epatuje z książki Górskiego, że nawet tak niewinne zdania jak: „Policja – wrzasnął […] i wywalił serię w sufit” stają się co najmniej dwuznaczne.
A już zupełnie jednoznacznie świadczą o autorze takie zdania: „Był seks, choć może trochę skromniejszy niż w filmach pornograficznych [!]” – opowiada o swoim życiu miłosnym jedna z bohaterek – „Potem przyszedł stan wojenny – mówię w wielkim skrócie – i on trafił na pół roku do więzienia”. Rzeczywiście, duży skrót – nie wiadomo, czy do więzienia trafił seks czy stan wojenny. Ale narrator zapewnia czytelnika, że choć „[…] to co mówię, pachnie z lekka tanią poezją [!], ale może mi pan wierzyć”. Pachnie, owszem, ale tanią bzdurą.
Tak naprawdę fabułę, którą autor zapełnił 193 strony tekstu, dałoby się zmieścić w kilkuakapitowym opowiadanku. Całą resztę, czyli ględzenie o seksie, pornografii, piłce nożnej, piętach i stu innych sprawach, można by spokojnie wyrzucić do kosza. Kogo bowiem obchodzą te wszystkie głupoty, które plotą bohaterowie książki? Po co zadręczać nimi czytelnika?
Artur Górski, jak informuje notka na tylnej okładce książki, jest z wykształcenia historykiem, z zawodu dziennikarzem, a ostatnio także autorem powieści sensacyjnych. Po lekturze „Magii «Sacro Arsenale»” dochodzę do wniosku, że pan Górski powinien poprzestać jednak na dziennikarstwie. A czytelnikom te dwadzieścia złotych, które kosztuje książka, radzę raczej wydać na coś pożyteczniejszego. Byle nie na pornografię, broń Boże!



Tytuł: Magia «Sacro Arsenale»
Autor: Artur Górski
Wydawca: superNOWA
ISBN-10: 83-7054-184-4
Format: 196s.
Data wydania: 6 czerwca 2006
Ekstrakt: 10%
powrót do indeksunastępna strona

52
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.