„Trupim korowodem” kończy Witold Jabłoński cykl „Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer”, jedno z najlepszych dzieł polskiej fantastyki ostatnich lat.  |  | ‹Trupi korowód›
|
Witelon, główny bohater cyklu, po klęsce planów związanych z osobą księcia wrocławskiego, postanawia oddać się na służbę u Władysława Łokietka, syna ukochanej księżnej Eufrozyny. Nie pcha się jednak na pierwszy plan, lecz tradycyjnie działa w ciemności i ukryciu, oczyszczając swemu mocodawcy drogę do tronu. Fabuły nie trzeba tu opisywać, fabułę napisała historia, sadzając karła na wawelskim tronie. Witold Jabłoński jedynie postawił swojego bohatera we właściwych miejscach, czyniąc go siłą sprawczą i obserwatorem kluczowych zdarzeń. To już ostatnia część czteroksięgu i główny bohater powoli zbliża się ku końcowi długiego żywota. Jeszcze angażuje się w politykę i zakulisowe działania, ale coraz mniej w nim pasji, a coraz więcej zmęczenia powtarzającymi się schematami ludzkiego losu. To zniechęcenie przeniosło się też na autora, powodując, że tom czwarty jest chyba najsłabszy. Dodatkowo pojawił się problem kończącej książkę kulminacji – wiadomo, że Witelon umrze, wiadomo od pierwszej strony cyklu. Autor próbuje podnieść temperaturę końcówki metafizycznym dialogiem, ale zabieg ten spala na panewce. Mimo to „Trupi korowód” to nadal fachowa robota. Jabłoński pisze sprawnie, przyjemnie, bez zgrzytów. Język jest potoczysty, mimo że – rzecz ciekawa – dialogu prawie nie uświadczysz. To przede wszystkim opowieść Witelona, zapis jego myśli, wrażeń i zgryźliwych komentarzy biorących się z wielu lat doświadczeń. Jeśli już o życiu wewnętrznym mowa, to czas przejść do przyczyn, dla których cykl o Witelonie nie wejdzie na listę lektur, mimo że pięknie opowiada o ważnym, mało znanym okresie polskiej historii. Mowa tu o homoseksualizmie i satanizmie, które główny bohater czynnie uprawia (co zresztą prawdopodobnie kosztowało autora pracę w łódzkim Śródmiejskim Forum Kultury, z którego zwolnił go prezydent Jerzy Kropiwnicki). Pierwszemu mag z Dolnego Śląska już się nie oddaje, bo starość wypłukała zeń żądze; drugiemu, czując nadchodzącą śmierć, coraz częściej. I niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jego w tym względzie przemyślenia są nieco naiwne, uzasadniające krucjatę o prawdziwą wizję piekła, którą prowadzi Marek S. Huberath. Satanizmu nie myliłbym jednak z antyklerykalizmem, do którego Kościół daje Witelonowi powodów aż nadto. I nie tylko o osobistych krzywdach tu mowa. Wielkimi krokami nadchodzą czasy protestantów, których bunt był, między innymi, skutkiem zepsucia katolickiej hierarchii – zepsucia, z którym podczas lektury cyklu mamy okazję zapoznać się ze szczegółami. Aha – rozważając problemy zła i dobra w „Trupim korowodzie”, nie sposób nie zauważyć, że nader często zło zostaje ukarane rękami satanisty Witelona. Bóg ma poczucie humoru, stanowczo. O niezwykłości cyklu „Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer” stanowią trzy czynniki: duża sprawność pisarska autora, odmalowanie czasów o niezwykłej dynamice zdarzeń (przy tym szerzej nieznanych) i umiejętne dobranie bohatera, Witelona z Borku, najwybitniejszego uczonego polskiego Średniowiecza. Szacunkiem napawa ogrom pracy, dzięki której rozbicie dzielnicowe przedstawione zostaje tak ciekawie i szczegółowo, ale także umiejętności autora, dzięki którym ożywił postaci sprzed wieków. Bo w tym jest wielkość tej opowieści: w żywej historii, w przeniesieniu czytelnika o stulecia. Dlatego każdemu będę polecać postawienie sobie wszystkich czterech tomów na półce.
Tytuł: Trupi korowód Autor: Witold Jabłoński Cykl: Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer ISBN: 978-83-7054-195-8 Format: 606s. Cena: 33,50 Data wydania: 15 czerwca 2007 Ekstrakt: 70% |