„Ziarnko prawdy” to krótka i przewrotna opowieść fantasy zrealizowana w formie komiksu przez Huberta Ronka i Jerzego Szyłaka. Dość interesująca to pozycja i bardzo ładnie narysowana, chociaż – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – na pewno nie każdemu się spodoba. Zwłaszcza nie tym miłośnikom fantasy, którzy są rozmiłowani w bardziej rozbudowanych historiach. Ale źle nie jest!  |  | ‹Ziarnko prawdy›
|
Obiecałem sobie jakiś czas temu, że już nigdy nie zrecenzuję komiksu autorstwa Jerzego Szyłaka. Mam po prostu wrażenie, że tych komiksów nie rozumiem. Nie czuję, żebym przynależał do ich grupy docelowej, nie odpowiada mi ich tematyka ani ta swoista mieszanka obleśności pomieszanej z subtelnym kpiarstwem, z której tak zdaje się być dumny ich twórca. A taka właśnie mieszanka charakteryzowała kilka ostatnich tytułów firmowanych nazwiskiem Szyłaka, szeroko omawianych swego czasu również na łamach „Esensji” („Alicja”, „Wyznania właściciela kantoru” czy „ Ballada o Eulalii”). Chociaż wygląda na to, że sporej liczbie osób taki styl jednak podchodzi. Dlaczego o tym wszystkim piszę we wstępie? A bo „Ziarnko prawdy” to wydawnictwo odmienne od wcześniejszych produkcji, jakimi raczył nas Jerzy Szyłak. Tutaj programowej obleśności nie ma, jest natomiast przewrotna wizja świata fantastycznego, w którym wyginęły już wszystkie smoki, rządzi natomiast tyran uciskający lud – głównie za pomocą wysokich podatków i brutalnych żołdaków. Jak w większości tego typu historii znajdzie się śmiałek gotów wraz z pomocną mu świtą położyć kres tyrańskim rządom. W tym celu musi wypełnić pewne zadanie, którego wykonanie zajmuje mu większą część historii – aż do pomyślnego (ale tylko na pierwszy rzut oka!) finału… …i tutaj następuje pierwszy zgrzyt, który może sprawić, że „Ziarnko prawdy” być może nie spodoba się części czytelników. Historia bowiem jest dość krótka, toczy się szybko, pieczołowitego budowania klimatu świata nie ma tu wiele. No i właściwie to, co mi tradycyjnie nie odpowiada w komiksach Jerzego Szyłaka – czyli nieodpowiednie rozłożenie akcentów na kolejnych etapach historii (to moja subiektywna opinia jako odbiorcy). Najpierw mamy dość długi, kilkunastostronicowy wstęp traktujący o wojnie ludzi ze smokami, potem cała historia zamyka się również na kilkunastu stronach. Na końcu zaś następuje kilkustronicowy epilog, bardziej refleksyjny niż fantastyczny – chociaż jednocześnie bardzo w swojej wymowie trafny. Ten pośpiech w konstruowaniu historii może się nie spodobać ludziom przyzwyczajonym do bardziej rozwiniętych i szczegółowych fabuł. Można rzec, że to swobodna, przewrotna zabawa konwencją i żonglerka kliszami 1), a nie historia fantasy pisana na serio – prawda? Prawda. Ale jednak chciałoby się obrobienia jeszcze paru utartych klisz… Czarno-białe rysunki Ronka są po prostu świetne, szczególnie podoba mi się sposób, w jaki rysuje on smoki w tej historii – typologia smoków to zresztą jeden z lepszych momentów całego albumu. Ronek doskonale operuje czernią, jego specyficzny styl wyjątkowo dobrze współgra z klimatem historii Szyłaka. W materiałach promocyjnych komiks ten przedstawiany jest jako „zrealizowany z rozmachem” – i faktycznie, to określenie bardzo dobrze pasuje do stylu i pracy, jaką włożył weń Ronek. Grafika jest bardzo mocnym punktem „Ziarnka prawdy”. Na samym końcu albumu czeka na czytelnika parę bonusowych szkiców postaci. „Ziarnko prawdy” nie jest komiksem złym – jest komiksem całkiem niezłym, zarówno pod względem graficznym, jak i scenariuszowym. Zdecydowanie nie porażka, chociaż daleko też temu tytułowi do miana komiksu roku. Ale przeczytać warto, godne polecenia zwłaszcza tym, którzy lubią takie subtelne zabawy konwencją. 1) tak tak, ja też stosuję wytrychy intelektualne w swoich tekstach
Tytuł: Ziarnko prawdy Scenariusz: Jerzy Szyłak Rysunki: Hubert Ronek ISBN: 978-83-925277-5-6 Format: 60 s. 175×250mm Cena: 15,— Data wydania: maj 2007 Ekstrakt: 70% |