powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (LXXI)
listopad 2007

Autor
Dwieście stron rozstawiania figur
Nelson DeMille ‹Spencerville›
„Spencerville” Nelsona DeMille’a niczym nie zaskakuje. Główny zarys fabuły to jeden z typowych schematów literatury i filmów sensacyjnych. Na szczęście, dzięki literackiej sprawności autora, czyta się tę znaną historię z zaciekawieniem.
Zawartość ekstraktu: 60%
‹Spencerville›
‹Spencerville›
Znamy to doskonale z dziesiątek filmów. Po wielu latach, po dziesiątkach przygód, główny bohater (tu: jako agent rządowy), Keith Landry, wraca do swego rodzinnego miasteczka. Coś tu się jednak zmieniło. Dawna ukochana jest obecnie żoną lokalnego szeryfa. On sam trzyma swe włości twardą ręką, niekoniecznie trzymając się litery prawa i bezwzględnie wykorzystując podległych mu policjantów. Ludzie są zastraszeni, ale próbują organizować się przeciw skorumpowanemu szeryfowi. Przybycie dawno niewidzianego, ale lubianego Landry’ego będzie iskrą, która zapali lont. A wszyscy oczywiście czekamy na ostateczny pojedynek, w którym walka będzie toczyła się nie tylko o sprawiedliwość, ale też rzecz jasna – o kobietę.
Ale można na to spojrzeć inaczej:
Samotny Jeździec przyjeżdża do małego miasteczka. To kolejne Miasto Bezprawia – zły szeryf nieustannie łamie prawo, mieszkańcy boją się mu przeciwstawić. Uczyni to dopiero jeździec, który sam podejmie walkę z szeryfem i jego zastępcami, mając do pomocy jedynie miejscowego pijaczka i nieme wsparcie niektórych obywateli. Pojedynek na głównej ulicy jest nieunikniony – a nagrodą będzie nie tylko powrót sprawiedliwości, ale też piękna kobieta.
Właśnie według tak ogranych schematów sensacyjno-westernowych skonstruowane jest „Spencerville” Nelsona DeMille’a. Autor, zanim rozpocznie się decydująca rozgrywka, bardzo długo i starannie rozstawia wszystkie figury na swej szachownicy. Chyba zbyt starannie, bo zajmuje mu to aż dwieście stron! Jeśli jednak nie jest to irytujące czy nużące, to dlatego, że DeMille ma niezwykły talent do żywych, realistycznych, dowcipnych dialogów, a właśnie głównie w rozmowach następuje charakteryzowanie bohaterów. Rozmów jest dużo, akcji z początku niewiele, a efekt jest taki, że po owych dwustu stronach nasza wiedza o wszystkich istotnych postaciach książki sięga kilkudziesięciu lat wstecz, aż do ich czasów szkolnych z okresu wietnamskiej wojny. To ostatnie jest nie bez znaczenia, bo ambicją autora jest również przedstawienie skróconej wersji najnowszej historii USA, widzianej z perspektywy małego miasteczka, w momencie zakończenia zimnej wojny. DeMille nie szczędzi komentarzy do nowej sytuacji politycznej (wówczas jeszcze nie było wiadomo, że już wkrótce po 9/11 zmieni się układ wschód-zachód na północ-południe, wszystko wyglądało na zapowiedź lat spokoju), podobnie jak to bywało w przypadku wcześniejszych o 20 lat dzieł postwietnamskich (z „Rambo. Pierwsza krew” na czele), zastanawia się nad przyszłą rolą weteranów zimnej wojny. Nie jest tu jednak zbyt odkrywczy – podkreśla ich zagubienie w nowym świecie i chęć odejścia na zasłużony odpoczynek.
Ambicje ambicjami, ale i tak wszyscy czekają na nieunikniony finałowy pojedynek między parą antagonistów. I chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, gdy stwierdzę, że oczywiście się doczekają. Oczywiście, znów w świetnie znanej westernowo-sensacyjnej konwencji.



Tytuł: Spencerville
Tytuł oryginalny: Spencerville
Autor: Nelson DeMille
ISBN: 978-83-60192-25-2
Format: 424s. 145×235mm
Cena: 39,—
Data wydania: 17 maja 2007
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

42
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.