Czy proste dramaty filmowe są w stanie poruszyć nas ze względu na samą ukazaną w nich ludzką tragedię? Czy filmy odarte z odautorskiego komentarza mogą stać się obiektywnym świadectwem prawdy o współczesnym człowieku i jego kulturze? Takie pytania przed rozpoczęciem pracy nad „Red Road” mogła zadawać sobie reżyserka, Andrea Arnold.  |  | ‹Red Road› |
Jej film ukazał się jako pierwszy z trylogii inspirowanej przez studio filmowe Larsa von Triera. Obrazy wchodzące w skład tego projektu mają charakteryzować się prostotą fabularną, niewielką liczbą bohaterów oraz zgodnością miejsca akcji. Tym minimalistycznym wymaganiom „Red Road” sprostał znakomicie. Pojawić się jednak musi pytanie o sens tych zabiegów. Scena rozpoczynająca film nasuwa skojarzenia z „Rozmową” (1974) Francisa Forda Coppoli, w której spec od podsłuchu, Harry Caul, inwigilując ludzi na zlecenie, odnajduje w swym fachu sporo perwersyjnej przyjemności. Bohater grany przez Gene’a Hackmana posłużył reżyserowi do pokazania psychicznej degrengolady człowieka, który nie potrafił odróżnić prawdziwego życia od jego zniekształconego odbicia. „Red Road” również zbudowany jest w oparciu o sylwetkę głównej postaci, Jackie (Kate Dickie), która zajmuje się swego rodzaju inwigilacją: monitorowaniem niebezpiecznych zaułków miejskich. I podobnie jak Harry, przy pomocy pracy zaspokaja swoją potrzebę uczestnictwa w życiu innych. W „Red Road” mamy jednak do czynienia jedynie z portretem behawioralnym. Tylko praca bohaterki coś nam o niej mówi. Nie wiemy, jakie są plany Jackie na przyszłość i, co może ważniejsze, nie wiemy nic o jej przeszłości. Poza kilkoma urywkami, w których obserwujemy ją w trakcie pozbawionej emocji randki z żonatym mężczyzną oraz informacją, że straciła w wypadku męża i córkę, nie wiemy o niej nic. Pogrążona w apatii spędza w podobny sposób dzień za dniem, stroniąc od spotkań towarzyskich. To głównie na tej tajemniczości swej bohaterki Arnold buduje napięcie filmu. Jednak gdyby nie bardzo dobra rola Kate Dickie (zresztą debiutancka), byłby to zabieg dość ryzykowny. W pewnym momencie w życiu bohaterki coś zaczyna się dziać. Z większym zaangażowaniem przystępuje do obserwacji mężczyzny, który przypomina jej kogoś z przeszłości. Nie ogranicza się tylko do śledzenia go przez miejskie kamery. Doprowadza do spotkania z nim i bezceremonialnie wchodzi w jego życie. Dość szybko widz dopowie sobie rolę, którą Clyde (Tony Curran) odegrał w przeszłości Jackie. W tym momencie wydawać się będzie, że akcja najprostszą drogą pomknie do oczywistego finału. I tak się niestety dzieje. Film jest w zasadzie eksperymentem, który, dodać należy, rozczarowuje swoim zakończeniem. Przez dłuższą część czekamy, aż napięcie – które, głównie dzięki bardzo dobrej grze Kate Dickie, narasta i w nas – dojdzie do punktu kulminacyjnego, a historia zaskoczy nas swoim rozwiązaniem. Niestety w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że wiemy, w którą stronę się to wszystko potoczy, ale jakoś nie mamy satysfakcji z tego, że to odkryliśmy. Bardziej dociekliwi widzowie zapewne będą zadawać sobie pytanie o celowość takiego zabiegu. Poszczególne bowiem elementy filmu, takie jak warstwa wizualna trafnie oddająca beznadziejny klimat pogrążonego w szarości Glasgow oraz bardzo dobre minimalistyczne, nieprzeszarżowane aktorstwo składają się na starannie dopracowany obraz. W taki sposób, że chce się wierzyć w jego celowość, a nawet jakiś głębszy sens. Niekwestionowana słabość tego filmu polega jednak na tym, że bez zmrużenia okiem można machnąć nań ręką. I tylko wówczas seans może okazać się twórczy, gdy widz zada sobie trochę trudu i postawi kilka pytań. Ale nie jest przecież do tego zobowiązany…
Tytuł: Red Road Reżyseria: Andrea Arnold Zdjęcia: Robbie Ryan Scenariusz: Andrea Arnold Obsada: Kate Dickie, Tony Curran, Martin Compston, Nathalie Press, Andrew Armour, Paul Higgins Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: Dania, Wielka Brytania Dystrybutor: Art House Data premiery: 23 listopada 2007 Czas projekcji: 113 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 50% |