powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXII)
grudzień 2007

Bestie
Magda Parus
‹Księga strachu 2›
Zapraszamy do lektury fragmentu opowiadania „Bestie” Magdy Parus. Jest to drugi prezentowany przez nas tekst wchodzący w skład drugiego tomu antologii „Księga strachu”, która ukaże się nakładem Agencji Wydawniczej RUNA.
Wydawca:  <A href='http://www.runa.pl' target='_blank'>RUNA</A><br/>ISBN: 978-83-89595-40-9<br/>Format: 488s. 160×240mm<br/>Cena: 37,50<br/>Data wydania: 26 listopada 2007<br/>WWW: <a href='http://www.runa.pl/zapowiedzi/66-KSIEGA-STRACHU-2.html' target='_blank'>Polska strona</a><br/><a href='http://www.merlin.com.pl/frontend/cart/1,571234?skad=ikoymhuviz' target='_blank'><font color='#CC0000'><b>Kup w Merlinie (35,50)</b></font></a><br/><br/>Księga strachu to raport z pola bitwy, z miejsc, w których kryją się bestie. Wilkołaki, wróżki, wampiry, diabły, płanetnicy – a także ludzie.<br/><br/>Przekonaj się…<br/>Dokąd prowadzi bezimienna ulica, której nie ma na żadnej mapie?<br>Jaki potwór prześladuje syna potężnego gangstera?<br>Z kim walczą wilkołaki?<br>Co skrywają podziemia plebanii?<br>Co wydarzyło się podczas wyprawy na Kilimandżaro?<br>Czego lęka się samotna dziewczynka z domu dziecka?<br>Czy na dnie Wisły kryje się Gehenna?<br/><br/><i>Cieszę się jak dziecko, że „Księga strachu” przyniosła aż tyle współczesnej polskiej grozy. Bo większość autorów zdecydowała się osadzić swe historie tu i teraz. I trzeba przyznać, że wyszli z tej próby zwycięsko. Czy świadczy to o tym, że otaczająca nas rzeczywistość jest idealną pożywką dla przerażających opowieści, czy że wreszcie polscy autorzy (z małymi wyjątkami – Kańtoch, Parus) nie muszą podpierać się zachodnio brzmiącymi nazwiskami bohaterów, by ich opowieść płynęła wartko i groźnie zarazem? Nie wiem, ale z przyjemnością oswaja się strachy, które czają się tuż za naszym oknem, które świetnie pamiętamy, o które sami oparliśmy się w ostatnich tygodniach, miesiącach, latach. Ot chociażby lęk, smutek i żal jaki ogarnął Polskę i Polaków po śmierci Jana Pawła II, który został tu delikatnie, z wyczuciem i z ogromną literacką siłą (to nie musi się wykluczać) przekształcony we wzorcową „opowieść niesamowitą” przez Wita Szostaka.</i><br/><br/>Kamil Śmiałkowski<br><a href='http://www.slowem.pl' target='_blank'>www.slowem.pl</a><br/><br/>Tom zawiera 12 opowiadań:<br/><br/><ul><li>Anna Brzezińska „Ulica”</li><li>Eugeniusz Dębski „A szczyt, normalnie, rozpieprzony!”</li><li>Anna Kańtoch „Cmentarzysko potworów”</li><li>Mariusz Kaszyński „Przebudzenie”</li><li>Krzyszof Kochański „Sto dziewięćdziesiąt zapałek”</li><li>Jacek Komuda „Nie trać waszmość głowy!”</li><li>Kazimierz Kyrcz jr, Łukasz Śmigiel „Bagaż doświadczeń”</li><li>Wojciech Orliński „Diabeł warszawski”</li><li>Magda Parus „Bestie”</li><li>Michał Studniarek „Całkiem inny świat”</li><li>Izabela Szolc „Cudzoziemki”</li><li>Wit Szostak „Miasto grobów. Uwertura'</li></ul><br/>
Wydawca: RUNA
ISBN: 978-83-89595-40-9
Format: 488s. 160×240mm
Cena: 37,50
Data wydania: 26 listopada 2007
WWW: Polska strona
Kup w Merlinie (35,50)

Księga strachu to raport z pola bitwy, z miejsc, w których kryją się bestie. Wilkołaki, wróżki, wampiry, diabły, płanetnicy – a także ludzie.

Przekonaj się…
Dokąd prowadzi bezimienna ulica, której nie ma na żadnej mapie?
Jaki potwór prześladuje syna potężnego gangstera?
Z kim walczą wilkołaki?
Co skrywają podziemia plebanii?
Co wydarzyło się podczas wyprawy na Kilimandżaro?
Czego lęka się samotna dziewczynka z domu dziecka?
Czy na dnie Wisły kryje się Gehenna?

Cieszę się jak dziecko, że „Księga strachu” przyniosła aż tyle współczesnej polskiej grozy. Bo większość autorów zdecydowała się osadzić swe historie tu i teraz. I trzeba przyznać, że wyszli z tej próby zwycięsko. Czy świadczy to o tym, że otaczająca nas rzeczywistość jest idealną pożywką dla przerażających opowieści, czy że wreszcie polscy autorzy (z małymi wyjątkami – Kańtoch, Parus) nie muszą podpierać się zachodnio brzmiącymi nazwiskami bohaterów, by ich opowieść płynęła wartko i groźnie zarazem? Nie wiem, ale z przyjemnością oswaja się strachy, które czają się tuż za naszym oknem, które świetnie pamiętamy, o które sami oparliśmy się w ostatnich tygodniach, miesiącach, latach. Ot chociażby lęk, smutek i żal jaki ogarnął Polskę i Polaków po śmierci Jana Pawła II, który został tu delikatnie, z wyczuciem i z ogromną literacką siłą (to nie musi się wykluczać) przekształcony we wzorcową „opowieść niesamowitą” przez Wita Szostaka.

Kamil Śmiałkowski
www.slowem.pl

Tom zawiera 12 opowiadań:

  • Anna Brzezińska „Ulica”
  • Eugeniusz Dębski „A szczyt, normalnie, rozpieprzony!”
  • Anna Kańtoch „Cmentarzysko potworów”
  • Mariusz Kaszyński „Przebudzenie”
  • Krzyszof Kochański „Sto dziewięćdziesiąt zapałek”
  • Jacek Komuda „Nie trać waszmość głowy!”
  • Kazimierz Kyrcz jr, Łukasz Śmigiel „Bagaż doświadczeń”
  • Wojciech Orliński „Diabeł warszawski”
  • Magda Parus „Bestie”
  • Michał Studniarek „Całkiem inny świat”
  • Izabela Szolc „Cudzoziemki”
  • Wit Szostak „Miasto grobów. Uwertura'

Właściwie zadecydował przypadek. Granatowy saab z pewnością nie przykułby jego uwagi, gdyby nie głębokie, kwadratowe wgniecenie nad lewym nadkolem. Choć na pozór Antoine miał głowę całkowicie zaprzątniętą czymś innym, przyłapał się na tym, że usiłuje sobie wyobrazić, w jaki sposób powstało uszkodzenie. Raczej coś wjechało w saaba niż odwrotnie… Ciężarówka z ładunkiem wystających poza pakę drewnianych podpór? Trochę nisko jak na ciężarówkę.
Temat na krótko zdominował jego myśli, nim Antoine upomniał sam siebie, że powinien skoncentrować się na sprawie zasadniczej.
Kierowcy saaba się nie przyjrzał. Odnotował jedynie, że w pojeździe siedzą dwie osoby. Zapewne para na wycieczce krajoznawczej, bo gdy samochód odjeżdżał, Antoine zauważył rejestrację z Oslo.
Kiedy trzy dni później, po rozstaniu z Dirkiem, kierował się właśnie w stronę Oslo, żeby stamtąd, trasą wzdłuż wybrzeża, dotrzeć do Göteborga i przeprawić się promem do Frederikshavn, na parkingu przed przydrożną knajpą zobaczył tego samego saaba, eksponującego kwadratowe wgniecenie nad lewym nadkolem.
Wysiadając z wozu, tylko się uśmiechnął pod nosem na taki zbieg okoliczności. Ostatecznie to raczej tym turystom mogłyby się nasunąć podejrzenia, że Antoine ich śledzi niż na odwrót. Poza tym samochód z rejestracją z Oslo na drodze prowadzącej do Oslo wydawał się co najmniej na miejscu. I wreszcie, gdyby nie wgniecenie, Antoine nie zorientowałby się nawet, że to ten sam wóz.
A jednak coś w tej sytuacji musiało go uderzyć, skoro z takim zapałem wyszukiwał argumenty na poparcie twierdzenia, że nie ma się czym przejmować. Na przykład odrobinę trefny wydawał się fakt, że trzy dni temu saab znalazł się przed tamtym domem. Budynek bynajmniej nie stał w atrakcyjnej dla turystów okolicy. Oczywiście mogli zabłądzić… Kiedy jednak teraz Antoine poświęcił tej kwestii więcej uwagi, doszedł do wniosku, że wyglądało to trochę tak, jakby przyjechali tam celowo, a zrozumiawszy, że coś nie gra, ewakuowali się w pośpiechu. Nieświadomi, że ktoś ich obserwuje.
W saabie na miejscu pasażera siedziała kobieta. Kierowca gdzieś przepadł; zapewne kupował jedzenie na wynos. Dlaczego nie weszli oboje do lokalu? Również ten szczegół nagle wydał się Antoine’owi znamienny. Tak się spieszyli? Czy też pragnęli jak najrzadziej pokazywać się między ludźmi, żeby mało komu wbić się w pamięć?
Zapominając o głodzie, niespiesznie wrócił do swego wozu. Usiadł za kółkiem. Kobieta ani razu nie spojrzała w jego stronę, istniała więc skromna szansa, że nie zorientowała się, iż poświęcił jej więcej uwagi, niż należałoby tego oczekiwać po przygodnym podróżnym.
Zresztą, owe oględziny i przemyślenia trwały góra kilkadziesiąt sekund. Mimo to Antoine złościł się na siebie za tę sztubacką nieostrożność.
Czekał. Obiektywnie rzecz biorąc, nadal nie było w całej sytuacji niczego szczególnie podejrzanego. Przypadki się zdarzają, i tyle. Jego własne życie wspaniale tego dowodziło.
Zarazem wiedział, niemal ze stuprocentową pewnością, że złapał trop. Miał świetne wyczucie do tych spraw – zadziałał jego instynkt łowiecki, do tego stopnia bezbłędny, że niekiedy wydawało mu się to wręcz niepokojące.
Zwłaszcza że ów „instynkt łowiecki” akurat z łowami miał niewiele wspólnego. Po prostu Antoine’owi nagle stanęła przed oczyma Simone, w letniej sukience w wielkie czerwone kwiaty. Na co dzień o niej nie myślał. Wspomnienia wracały tylko wówczas, gdy trafiał na ślad zwierzyny.
Dawniej sądził – może i słusznie – że to świadomość, iż dorwał jedną z tych bestii, przywołuje obraz Simone. Z czasem jednak Simone zaczęła się pojawiać, zanim Antoine zdał sobie sprawę, że czeka go nowe zadanie. Jakby jej duch spieszył, żeby zostać świadkiem kolejnego aktu zemsty.
I właśnie myśl o duchu Simone, ciągle obecnym w jego życiu, tak bardzo niepokoiła Antoine’a. Wolałby się mścić, wiedząc, że ona spokojnie spoczywa w grobie.
• • •
powrót do indeksunastępna strona

15
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.