Komiksy o Dilbercie to codzienna ulga dla setek tysięcy ludzi – współczesnych niewolników open space, wkurzających kolegów i dyrektorów-idiotów. Nie dlatego, że coś się zmienia na lepsze. Dlatego, że mogą pocieszyć się, że inni mają równie źle.  |  | ‹Dilbert: Gdy język ciała zawodzi›
|
Kim jest Dilbert, wie każdy, kto kiedykolwiek szukał pracy poprzez ogłoszenia gazetowe – już chyba 10 lat bowiem publikowane są paski komiksowe Scotta Adamsa na ostatniej stronie „Gazety Praca”. Dwa wydane właśnie przez Egmont tomy – „Gdy język ciała zawodzi” i „Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej” prezentują wybór prasowych pasków komiksowych z okresu między listopadem 2001 i majem 2003 (w wersji książkowej wydane w Stanach w 2003). Rodzimi poszukiwacze pracy znajdą w nich z pewnością paski znane już z polskich przedruków, ale tylko spośród wersji większych – ośmioobrazkowych. „Dilberty” bowiem dzielą się na dwa rodzaje – krótkie codzienne paski trójobrazkowe, czasem rozciągające się w dłuższą, kilkudniową opowieść, i dłuższe, ośmioobrazkowe wersje niedzielne – zawsze będące osobną całością. Główną więc zaletą wydania książkowego w porównaniu do codziennej lektury w gazecie czy Internecie będzie więc możliwość prześledzenia od razu całych dłuższych opowieści – a z tych najzabawniejszą będzie chyba historia krótkiej odsiadki dyrektora o sterczących włosach, znakomicie spuentowana („Co się działo, jak byłem w więzieniu?” „Morale poszybowało pod niebo, zyski wzrosły i po raz pierwszy życie nabrało sensu”. „Co za pech, że akurat musiałem opuścić te dwa dni”), warto też zwrócić uwagę na epizod, w którym pracę (na krótko) traci sam Dilbert, oraz doskonały (wzięty bez dwóch zdań z życia) odcinek, w którym dyrektor generalny stara się udowodnić pracownikom, że jest jednym z nich (z wiadomym skutkiem). A poza tym – jak to w takich zbiorach – raz lepiej, raz nieco gorzej. Trudno się zresztą dziwić – nie jest przecież łatwo codziennie wymyślać coś dowcipnego (choć, jak sam autor przyznaje, cały czas pomagają mu tysiące mieszkańców kubików, wciąż przysyłając przykłady idiotyzmów z ich własnych firm). Przekrojowe spojrzenie na tematykę pasków dilbertowych pozwala zauważyć, że najzabawniejsze są, gdy po prostu pokazują lekko tylko przerysowaną rzeczywistość korporacyjną (najczęściej wykorzystywanym pomysłem jest po prostu mówienie przez pracowników na głos tego, co zwykle się myśli przy kolejnej idiotycznej decyzji dyrekcji), najmniej zaś zabawne, gdy Adams próbuje swych sił w innych tematach, np. komentując kondycję współczesnego człowieka. Nie śmieszy zbytnio zbyt abstrakcyjny dinozaur Bob, a niezmiennie przyprawia o ataki śmiechu mój absolutny idol – Wally, człowiek, który z omijania pracy uczynił już religię, a w swym zajęciu stał się prawdziwym mistrzem, guru (jednym z najlepszych pasków będzie więc tytułowa roczna ocena Wally’ego, podczas której okazuje się, że jako zadanie miał wpisane układanie windowsowych pasjansów). Znakomicie też sprawdzają się sekretarka dyrektora i praktykant Asok – każdy, kto choć przez parę miesięcy pracował w jakiejś dużej firmie, musiał zetknąć się z ich odpowiednikami. A Kotbert, demoniczny dyrektor departamentu zasobów ludzkich, różni się od swych pierwowzorów tylko tym, że jest kotem.  |  | ‹Dilbert: Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej›
|
Niezaprzeczalną zaletą wydań książkowych jest możliwość wracania do starych pasków. Dlaczego to robić? Ano dlatego, że każde kolejne zawodowe doświadczenie w nowej firmie musi spowodować, że kolejny zestaw pasków będzie bardziej zrozumiały (np. w tych książkach były to dla mnie żarty ze sprzedawców) i bardziej zabawny. A na koniec, na zachętę, krótka historyjka. W roli głównej pracownik wracający do biura zapewne po weekendzie: Co za dzień! Rano chcę wejść do biura – nie działa mój identyfikator, musiałem dostać się tu przez garaż. Włączam komputer, nie działa moje hasło. Teraz znowu moja poczta głosowa przestała działać! Ciekaw jestem, jakie jeszcze miłe niespodzianki mnie dziś czekają?. Lektura historyjek o Dilbercie takich niespodzianek nie wyeliminuje, ale powinna sprawić, że będą one choć odrobinę mniej bolesne.
Tytuł: Gdy język ciała zawodzi Tytuł oryginalny: When Body Language Goes Bad Scenariusz: Scott Adams Rysunki: Scott Adams Przekład: Agnieszka Mitraszewska Cykl: Dilbert ISBN: 978-83-237-2979-2 Format: 124 s. 215 x 230 mm Cena: 24,90 Data wydania: listopad 2007 Ekstrakt: 70%
Tytuł: Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej Tytuł oryginalny: Words You Don't Want to Hear During Your Annual Performance Review Scenariusz: Scott Adams Rysunki: Scott Adams Przekład: Agnieszka Mitraszewska Cykl: Dilbert ISBN: 978-83-237-2980-8 Format: 128 s. 215 x 230 mm Data wydania: listopad 2007 Ekstrakt: 70% |