powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXII)
grudzień 2007

Dialogi na cztery nogi (w kalesonach)
Jaga Rydzewska ‹Atalaya. Gwiazdomorze›
Jaga Rydzewska w drugim tomie trylogii „Atalaya” sprawnie i z wyczuciem udowadnia tezę, że space opera i opera mydlana mają ze sobą naprawdę wiele wspólnego. Bo „Gwiazdomorze” jako żywo przypomina telenowelę, tyle że przeniesioną w realia SF
Zawartość ekstraktu: 30%
‹Atalaya. Gwiazdomorze›
‹Atalaya. Gwiazdomorze›
Pierwszy tom przygód wojowników w kosmosie „Atalaya. Wojownicy” został potraktowany przez recenzenta bardzo surowo. Moim zdaniem, zupełnie niesłusznie. Pastwiący się nad książką Rydzewskiej Eryk Remiezowicz nie dostrzegł podstawowej kwestii: otóż autorka „Atalayi” nie pisze fantastyki, a już zupełnie gatunku zwanego space operą. Tak, tak, ja też zwróciłem uwagę na tzw. blurb zaczynający się od parafrazy Lucasa („w najdalszej przyszłości, w najbliższej galaktyce…”), na kosmiczny kostium opowieści, czy wszystkie te nowinki techniczne w rodzaju myślących komputerów, miotaczy promieni X itp. Jednak nie o to w „Gwiazdomorzu” chodzi.
Wyobraź sobie, czytelniku, grupę średniozamożnych, inteligentnych młodych ludzi spędzających wakacje na dowolnej malowniczej wyspie. A teraz mała zmiana: akcja rozgrywa się nie na jakichś Malediwach czy innych Jamajkach, tylko w kosmosie, na jeszcze bardziej malowniczych planetach. Zamiast szybkich samochodów mamy grawiloty, zamiast Internetu – wciągającą jak narkotyk sztuczną rzeczywistość virtu, a bohaterowie to nie zwykli turyści, tylko wyszkoleni wojownicy, pół-kosmici i geniusze matematyczni. Bawią się, piją, trochę flirtują, a trochę intrygują, lecz przede wszystkim gadają. Bo space opera w wykonaniu Rydzewskiej to tak naprawdę tylko pretekst do oddania się beztroskiej, przyjemnej paplaninie. Przy czym gadają nie tylko główne postaci, ale także sam narrator, który opowiada, jak to na wakacjach było, jakie się krajobrazy widziało, jakich ludzi poznało.
Jak to bywa z opowiadaniem o wakacjach, próżno tu szukać jednego wątku, za to dużo jest barwnych krajobrazów (planeta Meda), rzadkich zwierząt albo oryginalnych zwyczajów tubylców („medyjscy mężczyźni nie nosili spodni […] zakładali kalesony”). Narrator z przewodnikowym zacięciem przedstawia każde miejsce, do którego trafiają bohaterowie, od jego zarania po dzień współczesny. Tak jest na przykład z wizytą na planecie Meda, której historię poznajemy niemalże ab ovo, ze szczególnym uwzględnieniem charakterystycznej fauny (ssaki chrzęstnoszkieletowe) i flory (każde drzewo na planecie ma swojego właściciela). Rydzewskiej takie opisy wyraźnie sprawiają przyjemność (z czytelnikiem trochę gorzej – ile można czytać o dziwacznych stworach albo krzywych nosach tubylców?), tylko trochę mniejszą od budowania dialogów. A o czym to bohaterowie „Gwiazdomorza” nie rozmawiają! Są dywagacje na temat Boga (jest czy go nie ma?), religii (chrześcijaństwo czy neognoza?), dyskusje o istocie czasu i przestrzeni, a przede wszystkim o miłości. Wiadomo, najlepiej się plotkuje o tym kto, z kim i dlaczego. Co prawda na początku książki można się dowiedzieć, że w dalekiej przyszłości seks jest już przeżytkiem (przyjemność zapewnia maszyna na kształt orgazmotronu z filmu Woody’ego Allena), nie przeszkadza to jednak autorce budować fabuły na mniej lub bardziej skomplikowanych relacjach damsko-męskich.
Od czasu do czasu Rydzewskiej przypomina się, do czego zobowiązuje kostium fantastyki i opowieści przygodowej. Stąd „Gwiazdomorze” przypomina coś w rodzaju „M jak miłość” z elementami Jamesa Bonda. Wszelako przebłyski akcji (np. spisek podczas podróży na Medvirk) trwają stosunkowo krótko, a bohaterowie zaraz wracają do tego, co lubią najbardziej – paplaniny. Jak pisze sama Rydzewska: „(…) prowadzili stereotypową konwersację”.
„Niech mnie meteor rąbnie” (jak trafnie stwierdza jeden z bohaterów książki), jeśli Rydzewska nie wymyśliła nowego podgatunku literackiego: kosmicznej opery mydlanej. Brakuje jednak trochę konsekwencji – opowieść o wojownikach nie powinna ograniczać się jedynie do trzech tomów. Słynny serial „Dynastia” miał przecież 219 odcinków, „Beverly Hills 90210” – 296, a rodzimi „Matysiakowie” – prawie 3000. Ale – z drugiej strony – komu starczy cierpliwości na czytanie?



Tytuł: Atalaya. Gwiazdomorze
Autor: Jaga Rydzewska
Wydawca: superNOWA
Cykl: Atalaya
ISBN-10: 83-7054-182-8
Format: 360s.
Data wydania: 6 czerwca 2006
Ekstrakt: 30%
powrót do indeksunastępna strona

43
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.