Wygląda na to, że Cynthia Harrod-Eagles znalazła prostą formułę, według której pisze kolejne książki z cyklu o inspektorze Billu Sliderze. Ciekawa, budząca silne emocje sprawa kryminalna, śledztwo, a w tle osobiste kłopoty głównego bohatera. To sprawdziło się w pierwszej części, czyli w „Symfonii śmierci”, i sprawdza się ponownie w „Ognistym aniele”  |  | ‹Ognisty anioł›
|
Tym razem Bill Slider zajmuje się tajemniczą śmiercią mężczyzny, który spłonął w motelowym pokoju. Samobójstwo czy zabójstwo? Z początku ślady zdają się wskazywać na to pierwsze, ale z czasem sprawa mocno się komplikuje, prowadząc inspektora głęboko w przeszłość. Jakby tego było mało, Bill Slider wciąż ma na głowie problemy osobiste. W „Symfonii śmierci” cierpiał z powodu swego pierwszego w życiu skoku w bok, a teraz, zdecydowany już, że chce resztę życia spędzić z młodą kochanką, nie wie, jak i kiedy powiedzieć o tym żonie. W obu częściach zagadki kryminalne stoją na podobnym poziomie, to znaczy są dobre, choć bez rewelacji. W „Ognistym aniele” rozczarowuje trochę fakt, że napięcie opada w momencie, gdy powinno wzrastać, czyli gdy Slider odkrywa tożsamość mordercy. Zupełnie jakby autorka bała się sztucznego podkręcania atmosfery à la Agatha Christie i zamiast tego postawiła na naturalność. Owszem, prawdopodobieństwo na tym zyskuje, ale rozwiązanie nie robi takiego wrażenia, jakie zrobić by mogło. W oczy rzuciły mi się także jedna zaleta i jedna wada, przy czym w obu przypadkach chodzi o drobiazgi. Otóż w „Ognistym aniele” dobre są obserwacje psychologiczne; wszystkie te niepozorne odruchy i gesty, które ujawniają uczucia bohaterów. Często łapałam się na myśli: „Jakie to prawdziwe, pewnie będąc w podobnej sytuacji, też bym to zrobiła”. Za wadę natomiast uważam niezręczne i dziwaczne porównania, np. w pewnym momencie autorka pisze o wąsie jednego z bohaterów, że „przypominał pobudzoną seksualnie gąsienicę”. Rozumiem, że nie każdemu pasują porównania stereotypowe (wąs jak szczoteczka itp.), ale poszukiwanie oryginalności za wszelką cenę może skończyć się tym, że czytelnik parsknie śmiechem w zupełnie niestosownym miejscu. „Ognisty anioł” jest bardziej stonowany i mniej dramatyczny niż „Symfonia śmierci”. Tam Slider znajdował się na granicy załamania nerwowego, tutaj jest po prostu zagubiony pomiędzy żoną, której już nie kocha, ale też nie chce skrzywdzić, a nalegającą na rozwód kochanką. Mimo to i w drugiej części sporo jest melancholii – wszak to opowieść o starzejącym się mężczyźnie, który desperacko chwyta się ostatniej szansy na szczęście, jednocześnie wiedząc, że zapłaci za to wysoką cenę. I choć pod koniec bohater wreszcie przestaje się wahać, to powieść trudno uznać za optymistyczną. Wiadomo przecież, że w kolejnych częściach czekają Slidera wyrzuty sumienia, a pewnie i dalszy ciąg problemów – zarówno zawodowych, jak i osobistych. Plusy: - intrygująca zagadka
- wiarygodne obserwacje psychologiczne dotyczące ludzkich zachowań
Minusy: - napięcie w końcówce opada, zamiast rosnąć
- ryzykowne i czasem zabawne porównania
Tytuł: Ognisty anioł Tytuł oryginalny: Death Watch Autor: Cynthia Harrod-Eagles Cykl: Bill Slider ISBN: 978-83-60192-43-6 Format: 379s. 125×195mm Cena: 29,— Data wydania: 22 października 2007 Ekstrakt: 70% |