W „Dalamarze Mrocznym” Nancy V. Berberick możemy bliżej poznać wyjątkowego bohatera żyjącego w ograniczonym społeczeństwie. Nikt go nie kocha, nikt go nie lubi, nikt nie jest nim zainteresowany. Nawet czytelnik.  |  | ‹Dalamar Mroczny›
|
Pierwsze dwieście stron powieści to historia Dalamara na tle jego narodu, kastowego społeczeństwa elfów Silvanesti. Główny bohater jest oczywiście kimś wyjątkowym, zwykłym sługą, ale obdarzonym talentem magicznym (co w jego ojczyźnie dotychczas nigdy się nie zdarzało, a magia była zarezerwowana dla przedstawicieli kasty czarującej), który jednak nie ma żadnych szans na osiągnięcie czegokolwiek w swojej ojczyźnie. Na jego miejscu już na początku powieści porzuciłbym leśny żywot i ruszył w świat w poszukiwaniu wiedzy. On jednak zachowuje się jak prawdziwy elf-patriota: wymyśla fortel, dzięki któremu elfi wojownicy mogliby pokonać armię złych sług bogini Thaksisis atakującą ich ojczyznę. Udaje mu się nawet przedstawić ten pomysł samemu królowi elfów. Nie są to wydarzenia w żaden sposób wciągające i śledzi się je z rosnącym znudzeniem, bez większej nadziei na to, że coś ulegnie zmianie, za to z rosnącą chęcią, by odłożyć wreszcie tę książkę na bok i znaleźć sobie ciekawszą lekturę. Można powiedzieć, że historia życia Dalamara Argenta jest powieścią pełną pytań. Skąd wziął księgi z zaklęciami czarnej magii? Jak to się stało, że jego pomysł na wygranie wojny został wykorzystany przez króla? Ba, jak to się stało, że on sam został przyjęty przez króla? Co było rewolucyjnego w tym pomyśle? W jaki sposób elfi czarodzieje nauczyli się tak szybko nowego zaklęcia z zupełnie nieznanego im rodzaju magii? Dlaczego Dalamar zachowywał się niczym ostatni głupek, uparcie trzymając się swoich rodaków, zamiast ruszyć samotnie w świat? Fabuła rozciągnięta na trzystu stronach straszliwie męczy. Nie ratuje jej wartkość akcji, bo wszystko wlecze się jak żółw. Opisów przyrody i leśnych okolic ma się dość już po pięćdziesięciu stronach. Nie ma co liczyć na ciekawych bohaterów: sam Dalamar jest męczącym arogantem, który zresztą nie został zbyt dobrze przedstawiony i wygląda na kogoś, kto sam nie wie, czego chce (niby ma dość ograniczeń nakładanych przez kastowe elfie społeczeństwo i zaczyna praktykować czarną magię, ale po chwili porzuca ten pomysł na rzecz ratowania swojego kraju przed zagładą, by później ponownie wrócić do zakazanych ksiąg). Postaci drugoplanowe są jeszcze gorzej przedstawione i znikają jeszcze szybciej niż się pojawiają (jak choćby kobieta, z którą Dalamar zaczyna flirtować na początku powieści i o której zapomina po zmianie miejsca zamieszkania). Miałem nadzieję, że w okolicach dwusetnej strony, kiedy wyglądało na to, że fabuła wreszcie nabierze tempa, książka stanie się ciekawsza. Nic z tych rzeczy! Nawet samotna wędrówka Dalamara po świecie i jego poszukiwanie wiedzy okazało się nudne. Nawet finał, mający z założenia być emocjonującą rozgrywką między dwoma czarodziejami, prezentuje się równie mętnie jak cała reszta. Powieść porusza co prawda pewne poważne tematy, jak na przykład wiara czy przywiązanie do ojczyzny, jednak zostały one przedstawione w tak nieprzekonujący sposób i na tle tak mętnej fabuły, że najlepszym rozwiązaniem jest trzymać się od „Dalamara Mrocznego” z daleka. Minusy: - nudna fabuła
- nieciekawi bohaterowie
- męczące opisy
- mnóstwo absurdów
Tytuł: Dalamar Mroczny Tytuł oryginalny: Dalamar the Dark Autor: Nancy Varian Berberick Przekład: Adrian Napieralski Cykl: Dragonlance ISBN-10: 83-7298-860-9 Format: 320s. 115×183mm Cena: 35,— Data wydania: 28 marca 2006 Ekstrakt: 20% |