powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXXIII)
styczeń-luty 2008

„Małe dzieci” najlepszym filmem 2007 roku według Esensji i Stopklatki
Jaki był ten rok w kinie? Czy wybrana przez dwie redakcje dwudziestka filmów będzie jego dobrą reprezentacją? Oto podsumowanie 2007 roku przygotowane przez redakcje Stopklatki i Esensji.
Zacznijmy od statystyk.
Siedem dramatów. Pięć zróżnicowanych thrillerów. Trzy komedie. Dwa fantasy. Musical, western i familijna animacja. Wniosek? Dobry balans między kinem poważnym i rozrywkowym, z pewną przewagą tego ostatniego.
Jedenaście filmów amerykańskich, dwa brytyjskie, hiszpański (a właściwie hiszpańsko-meksykański), rumuński, koreański, niemiecki, czeski, szwedzki i polski. Cóż, dominacja jest oczywista i chyba pierwszy rok, w którym kino z USA byłoby w mniejszości długo jeszcze nie nadejdzie. Ale dominacja wynika oczywiście głównie z produkcyjnych możliwości i polityki dystrybutorów. Lepiej więc chyba zwrócić uwagę na pojawienie się na liście filmu rumuńskiego i koreańskiego, a także solidnej i zróżnicowanej reprezentacji europejskiej.
To rok bez wątpienia indywidualności reżyserskich. Czołówka naszej listy – Todd Field, Guillermo del Toro, Paul Greengrass, Christopher Nolan, David Fincher, a także obecni na dalszych miejscach Stephen Frears, David Lynch, Quentin Tarantino czy Jiri Menzel to od lat światowa czołówka, z ogromnym dorobkiem. Dołączający do nich obiecujący Christian Mungiu, Florian Henckel von Donnersmarck i Judd Apatow to z kolei nowa fala, przyszłość kina (średnia wieku 38 lat). Z pewnością warto zapamiętać te nazwiska.
Reżyserzy przyćmili gwiazdorów – żaden z filmów z czołówki nie jest produkcją typowo gwiazdorską, opartą na konkretnym aktorze, nie jest trudno je wyobrazić sobie w innej obsadzie (nie negując oczywiście dobrych ról Jackie Earle Haleya w „Małych dzieciach”, Marka Ruffallo w „Zodiaku”, czy Rusella Crowe’a w „3:10 do Yumy”). Właściwie jedynie Helen Mirren w „Królowej” jest niezastąpiona. Rok 2007 był więc nie tylko rokiem bez występów gwiazdorskich, ale i rokiem, z nielicznymi wyjątkami, bez wyjątkowo wyróżniających się kreacji aktorskich.
Zwraca uwagę duża obecność filmów historycznych. O komunizmie mówią filmy Mungiu, Donnesmarcka, Wajdy i w pewnym stopniu Menzla. Del Toro wraca do hiszpańskiej wojny domowej, a Frears przypomina niedawne wydarzenia związane ze śmiercią księżnej Diany. „Małą” historią będzie też „Zodiak”, historycznym sztafażem posługuje się też „300” i „Prestiż”, a „3:10 do Yumy” przenosi widza w wiek XIX. Nie znaczy to jednak, że twórcy odpuścili współczesność – politycznie mówi o niej „Ultimatum Bourne’a” i „Królowa”, a w różny sposób o kondycji współczesnego człowieka, bardzo interesująco, opowiadają „Małe dzieci” i „Wpadka”. Nie zmienia to jednak faktu, że kino mówiące wyraźnie o współczesności nie było dominujące, przynajmniej pod względem artystycznym – bo prób w tym roku było niemało. Być może w przyszłym roku będzie pod tym względem lepiej – dystans zawsze sprzyja poziomowi dzieł.
Światy fantazji trzymają się mocno, choć wybrane przez nas filmy są bardzo odległe od standardowych wyobrażeń o kinie SF, fantasy i horrorze – zwróćcie uwagę jak złożonymi filmami gatunkowo są produkcje fantastyczne – „Labirynt Fauna”, „Prestiż”, „300”, „The Host: Potwór”, „Ratatuj” czy „INLAND EMPIRE”. Wygląda na to, że przyszłość filmowej fantastyki leży właśnie w niestandardowym podejściu do gatunku.
Ale to nie tylko domena produkcji fantastycznych – najlepsze filmy są obrazami niejednoznacznymi gatunkowo (komediodramaty, połączenie kina akcji i thrillera politycznego, fantasy i dramatu, horror na wesoło, etc. etc.), których przesłanie jest złożone, mogą być odczytywane na różne sposoby i w różnej formie mówią do widza. To cecha dobrego kina.
Nasza lista. Trzy pierwsze filmy w głosowaniu wyprzedziły wyraźnie resztę stawki, z kolei różnice między nimi były niewielkie. Cieszymy się, że znów udało się znaleźć zróżnicowaną reprezentację na czele stawki, reprezentację zapewniającą i rozrywkę, i wrażenia estetyczne, i zmuszające do myślenia.
A oto pełna lista:
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
1. Małe dzieci
Todd Field pokazuje rodzinę w momencie, gdy z powodu małych dzieci ma się wrażenie, że oddalamy się od partnera. A wtedy drobny błędny wybór może mieć konsekwencje na lata. To też film o ludziach, którzy muszą już być dorośli z racji wieku, ale ciągle pozostają przecież dziećmi i kiedy dochodzi do możliwości realizacji marzenia/potrzeby/zachcianki, tak samo jak dzieci zapominają o konsekwencjach i o drugim człowieku. Ten jednocześnie tragikomiczny, ironiczny, błyskotliwy, zmysłowy i trzymający w napięciu film ogląda się z zapartym tchem.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
2. Labirynt Fauna
Film wiarygodny i przejmujący na obu płaszczyznach – realistycznej i fantastycznej – jednocześnie tak zadziwiająco spójny, jakby te dwa światy były nierozerwalne. I poniekąd w fabularnym zamyśle są, gdyż del Toro to fantasta wyjątkowo uczciwy – świat wyobraźni nie jest u niego słodką bajeczką, która daje schronienie i nie żąda niczego w zamian, ale lustrzanym odbiciem światu rzeczywistego, odbiciem równie strasznym, a czasem nawet straszniejszym od „oryginału”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
3. Ultimatum Bourne’a
Chwała Greengrassowi, bo udało mu się przeskoczyć poprzeczkę, którą sam bardzo wysoko zawiesił „Krucjatą”. Perfekcja realizacyjna (ze wskazaniem na fenomenalny montaż), świetni aktorzy, przemyślany scenariusz, genialna scena walki wręcz Bourne’a z kilerem na usługach CIA. Dowód na to, że „analogowe” kino rozrywkowe wciąż potrafi dać odpór CGI.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
4. Prestiż
„Prestiż” sprawdza się na każdym polu. Na tym najoczywistszym jest kapitalnie nakręconym thrillerem – wysmakowanym, ale i trzymającym w napięciu, z porządną ilością zwrotów akcji. Na poziomie psychologii mamy z jednej strony ludzką obsesję w szukaniu czegoś nieznanego, z drugiej bezwzględną rywalizację między dwoma różnymi osobowościami – wiarygodną dzięki świetnym kreacjom Bale’a i Jackmana. Wreszcie na poziomie alegorycznym znajdziemy tu wszędzie poukrywane tropy, pozwalające domyślić się finału, o ile „patrzyło się bardzo uważnie” – jawna metafora magicznej sztuczki, w której więcej się obiecuje, niż w rzeczywiści przekazuje.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
5. 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni
Ktoś będzie chciał zobaczyć tu krytykę aborcji – zobaczy. Ktoś będzie chciał zobaczyć propagandę proaborcyjną – zobaczy. Krytykę ustroju komunistycznego – zobaczy. Krytykę biurokracji – zobaczy. Opowieść o poświęceniu – zobaczy. Hołd dla kobiet – zobaczy. Apoteozę przyjaźni – zobaczy. To niesamowite, ile ścieżek interpretacyjnych kryje się w tym pozornie niepozornym filmie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
6. Zodiak
Film psychologiczny o niszczącej sile obsesji, która wyrastając z jednej tragedii, potrafi przerwać bądź zepsuć wiele żyć. Realistyczny kryminał wbrew schematom – dochodzenie ciągnie się latami, ze strony detektywów nie pada żaden strzał, za to ilość wykonanych telefonów i przerzuconych papierków wykańcza ich psychicznie. Mroczny thriller – psychopata działa według klucza, bawi się z gliniarzami w kotka i myszkę, by w finale zwyciężyć. Wreszcie, najlepszy od czasu „Wszystkich ludzi prezydenta” hołd dla dziennikarstwa śledczego – młody karykaturzysta w pojedynkę dokonuje tego, czego sztab policjantów – przez bezduszne procedury, wzajemne animozje, zwyczajne lekceważenie – nie potrafił dokonać w dekadę.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
7. 300
„300” jest najwierniejszą ekranizacją komiksu od czasu „Sin City”, ale w przeciwieństwie do Rodrigueza Snyder znalazł sposób, by nie tylko pokazać wirtuozersko skopiowane kadry, ale też zawrzeć między tymi kadrami emocje, których w „Mieście Grzechu” próżno było szukać. Uczta dla oczu, 300% patosu i na dokładkę jedna z najładniejszych scen erotycznych w kinie rozrywkowym ostatnich lat.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
8. Królowa
Film nie pozwala w żadnym momencie zaklasyfikować się jako „historia o tym, a nie czym innym”. Jest i o monarchii, i o niechęci do monarchii, i o miłości do monarchii, i o dumie, i o wrażeniu tracenia kontaktu ze światem, i o nadziejach, i o zdawaniu sobie sprawy ze ślepoty najbliższych, i o usamodzielnieniu się. Bardzo dużo tych spostrzeżeń jest czysto brytyjskie, ale jednak i uniwersalne.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
9. Lakier do włosów
Najbardziej pozytywny film roku. Piosenki, scenografia, kostiumy, fryzury, obsada, cameo Watersa – wszystko tutaj sprawia, że chce się tańczyć, śpiewać, tupać i cieszyć jak głupi. Właśnie dla takich filmów powstało kino.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
10. The Host: Potwór
Oczywiście pierwsze skojarzenie to „Godzilla”, ale „The Host”, prócz tego, że jest monster movie, jest jeszcze thrillerem, SF, komedią, dramatem, filmem familijnym, satyrą polityczną. A najlepsze, że przy tym całym gatunkowym miszmaszu sprawia wrażenie filmu zdolnego zadowolić absolutnie wszystkich: od maksymalnych snobów przez postmodernistów do widzów spragnionych niczego więcej jak eskapistycznej, jarmarcznej rozrywki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
11. 3:10 do Yumy
James Mangold swoją wersją klasycznego westernu Delmera Davesa udowadnia, że ten, zdawałoby się, przebrzmiały i pozbawiony racji bytu we współczesnej kinematografii gatunek ma jeszcze sporo do zaoferowania. „3:10 do Yumy” z 2007 roku jest nie tylko poprawnym remakiem, ale posiada też świadomość czasu, w którym powstał, i oczekiwań, które musi spełnić.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
12. Hot Fuzz – Ostre psy
Dowód na to, że jak się chce nakręcić świetny film, trzeba rozpocząć od świetnego scenariusza. Jasne, że są tu tradycyjne dla Pegga odwołania do popkultury, jaja z brytyjskich tradycji i pastiszowe przeróbki gatunków filmowych. Ale wszystko siedzi w kapitalnie precyzyjnym scenariuszu, w którym jeśli w pierwszym akcie pojawia się łabędź, to w ostatnim musi wystrzelić. Najlepsza komedia roku.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
13. Ratatuj
Brad Bird w swoich filmach za pomocą fabuły i za pomocą postaci mówi zawsze o czymś więcej, nawet nie określając tego słowami w żadnym miejscu w filmie – o kompleksach, o tęsknotach, o odmienności itd. Tutaj mówi m.in. o radości życia, którą trzeba sobie wypracować i dla której trzeba się napracować (ale warto, bo bez niej się usycha). Genialna jest oczywiście sama animacja, ale w szczególności zdobywa widza to, że sam szczurek tak często odgrywa pantomimę – wyraża się w języku ciała, w geście, w spojrzeniu, a nie w słowie. Poza tym – film rozbudza straszliwy apetyt!
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
14. Życie na podsłuchu
To film tak wieloznaczny i tak wielopłaszczyznowy, że można go odczytywać na wiele sposobów. Wcale niekoniecznie jako film o NRD. To także film o sztuce, o aktorstwie, o teatrze, o literaturze, o procesie twórczym. Ale także o NRD…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
15. Do ciebie, człowieku
Roy Andersson sam określa swój film jako tragikomedię albo ’komitragedię’ o nas samych, zaskakuje barwną mozaiką scen. Mogą one funkcjonować albo jako pojedyncze gagi utrzymane w duchu prac grupy Monty Pythona, ale powiązane ze sobą poszczególnymi bohaterami, dają nieco groteskowy, ale poparty drobiazgowymi obserwacjami, obraz szalonych czasów, w których przyszło nam żyć. Rzeczywiście, rysują także portret nas samych, uwikłanych w pogoń za zaspokajaniem swoich własnych potrzeb, gonitwę za szczęściem, w której i tak nigdy nie osiągniemy mety, pokazują nas śniących koszmary, w których odbijają się nasze lęki i smutki, ale także wspaniałe sny, które są odzwierciedleniem naszych marzeń i pragnień. Bo jak mówi jeden z filmowych bohaterów (doświadczony psychiatra z wieloletnim stażem) „sami nie bardzo wiemy czego chcemy”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
16. Grindhouse vol. 1. Death Proof
Sukces Tarantino polega na tym, że nie nakręcił w pierwszej kolejności hołdu dla kina B z lat 70., tylko nakręcił po prostu film. „Death Proof” ma wszystkie mocne strony jego kina: solidne postacie, kilka mocnych sytuacji i dobre prowadzenie aktorów. Ma też to, czego od dobrego filmu domagał się Howard Hawks, czyli trzy świetne sceny (plus żadnej złej). Sukces tego filmu polega na tym, że można by go puścić 30 lat temu w kinie grindhouse.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
17. INLAND EMPIRE
„Inland Empire” nie ma nic wspólnego z tym, co kiedykolwiek wcześniej zdarzyło nam się oglądać na kinowym ekranie: to trochę tak, jakby wpaść w środek czyjegoś snu i zostać, dać się ponieść wydarzeniom i nastrojom, ulec hipnozie albo czarowi, który na nas rzucono. Rzeczywistość w tym filmie rządzi się własnymi, dziwacznymi prawami, postacie okazują się kim innym, niż się z początku wydawało, koniec mógłby równie dobrze być początkiem… A jednak trzygodzinny seans się nie dłuży: jest logika w tym szaleństwie, jest wyczuwalna dyscyplina i jest morał, który – choć dwuznaczny i umykający słowom – zapadnie w serce i w pamięć.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
18. Wpadka
Apatow z różnych komediowych wariantów tworzy nową jakość. Mamy tu wulgarne dialogi niczym z Kevina Smitha, sprośne sytuacje rodem z „American Pie”, off-beatowy humor a la bracia Coen, a nawet socjologiczne obserwacje jak z Woody’ego Allena. To kino w dużej mierze gadane, ze szczątkową akcją i zdawkowym slapstickiem, za to z gęstym, soczystym dialogiem, upstrzonym całymi tuzinami popkulturowych odnośników. Ale „Wpadka” nie jest wyłącznie postmodernistycznym, metafilmowym wygłupem. W rzucanych z ekranu tekstach oraz w scenkach rodzajowych kryje się nie tylko mniej lub bardziej wyszukany dowcip czy nawiązanie, ale również całkiem wnikliwy ogląd postaw życiowych dzisiejszych dwudziestoparo- i trzydziestoparolatków. Bardzo dobra, niegłupia komedia.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
19. Obsługiwałem angielskiego króla
Jiri Menzel po raz kolejny oczarował magiczną atmosferą na podstawie prozy mistrza Hrabala i zabrał widzów do świata zamieszkałego przez zwyczajnych ludzi, aczkolwiek dotkniętych przez czarodziejską różdżkę ironii, delikatnego surrealizmu i lekkość bytu. Życzliwość wobec świata, szczerość, subtelny czeski humor, dużo piwa… Czy ktoś powiedział, że nie można wchodzić dwa razy do tej samej rzeki? Ależ można. I najlepiej potraktować to jak rytualną, oczyszczającą kąpiel.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
20. Katyń
Szkolna lektura zamiast filmu, postawy zamiast postaci i „sprawa” zamiast opowieści. A jednak wzrusza. Sednem tego filmu jest ciąg sekwencji pokazujących ludzi, którzy muszą żyć w kłamstwie, bo władzę mają ci, którzy to kłamstwo wymyślili. Udziela się rozpacz ich położenia. No i film ma świetne, bardzo mocne zakończenie, długo trzymające za gardło po seansie.
• • •
A skoro przy podsumowaniu 2007 roku jesteśmy, to chyba warto wskazać także na inne znaczące zdarzenia minionego roku. Oto kilka naszych dodatkowych kategorii, którymi chcieliśmy wyróżnić osoby i wydarzenia, jakich byliśmy świadkami w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Wydarzenie roku
Tego samego dnia umierają bodajże najwybitniejsi twórcy kina – Michelangelo Antonioni i Ingmar Bergman. I zapanowała pustka…
Odkrycie roku
Dla nas bez dwóch zdań jest to Seth Rogen. Nieporadny, nieprzyjemny, ale o świetnym potencjale aktorskim. Widzieliśmy go w dwóch udanych komediach – „Wpadce” oraz „Supersamcu” i w obu wypadł rewelacyjnie. Oby tego nie zepsuł…
Kreacja aktorska
Była tylko jednak kreacja aktorska w 2007 roku, która w zgodnej opinii niemal wszystkich przejdzie do historii kina i będzie pamiętana przez lata. To Helen Mirren jako Elżbieta II w „Królowej”. Wielka kreacja…
Rozczarowanie
Było ich zdecydowanie wiele, ale nas zabolały najbardziej mizernej jakości trzecie części trzech superprodukcji hollywoodzkich. Shrek, Spider-man i Piraci z Karaibów po prostu zarabiali już tylko pieniądze. A szkoda… bo kino rozrywkowe powinno jeszcze zachwycać i pobudzać wyobraźnię.
Scena filmowa
Finałowa scena w filmie „Katyń”. Wstrząsająca, a po seansie jeszcze na długo pozostaje cisza…
Efekty specjalne
Michael Bay zawsze potrafił czarować. I tak się też stało w „Transformersach”. Ogromne roboty i ich walka na naszej planecie, choć jest filmem dla 10-latków to efektami specjalnymi zachwyca głównie dorosłych.
Największy zawód
„Ryś”. Kolejna legenda kina upadła… A szkoda.
Odrodzenie
Sylvester Stallone i jego „Rocky Balboa”. Bruce Willis i jego „Szklana pułapka 4.0”. A niewielu wierzyło…
Pod prąd
„INLAND EMPIRE” Davida Lyncha. Twórca ten potrafi zaskakiwać. Za swój film zebrał cięgi, ale jak mówi, tak chciał opowiedzieć tę „historię”. To eksperyment, nad którym warto się pochylić. Zdecydowanie kino, jakiego dziś się nie robi.
Najbardziej niedoceniony film w polskich kinach
„Prestiż” w kinach nie odniósł sukcesu, pewnie niewiele osób go w ogóle zauważyło. Kolejny świetny film, który przepadł na dużym ekranie (dlaczego?), a zdecydowanie zasługujący na największe uznanie. Dziś pozostaje tylko DVD.
Najlepszy dokument
„Wielka cisza”. Czy można sobie wyobrazić ciszę w kinie, we współczesnym kinie pełnym fajerwerków? Ten film potrafi porwać lepiej niż niejeden wielki aktorski przebój. I cisza…
Najlepszy „mały” polski film
„Parę osób, mały czas”. Skromnie, ale z pasją o ludziach, nieco minionych czasach i świecie. Porywający pod każdym względem.
Najlepszy film na DVD wydany w Polsce premierowo
„Domino” Tony’ego Scotta. Bardzo długo czekaliśmy na ten film i wielka szkoda, że nie udało zobaczyć się go na dużym ekranie. I tak jednak pozostaje to wizualny majstersztyk.
Kolekcja filmów ze Studia Ghibli. W końcu doczekaliśmy się klasyki japońskiej animacji w naszym kraju. Filmy świetne, szkoda że bez dodatków na płytach.
Wydanie DVD, które cieszy szczególnie
Antologia Polskiej Animacji.
• • •
Nasze tegoroczne kwartalne podsumowania:
powrót do indeksunastępna strona

95
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.