powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXXIII)
styczeń-luty 2008

Gdzie są sutki Angeliny Jolie?
‹Beowulf›
Miało być epickie widowisko, wyszło coś w rodzaju przydługiego zwiastuna gry komputerowej. Miłośnikom takowych – szczególnie mocno nastoletnim miłośnikom – „Beowulf” się zapewne spodoba, mnie rozczarował. Nawet widziany przez polaryzacyjne okulary.
Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kiedy z ekranu zniknął latający, wykuty z brązu, tytuł filmu na tle skalnej ściany i pojawiła się blondynka trzymająca złoty róg, moim pierwszym skojarzeniem były radzieckie trójwymiarowe pocztówki, które widywałam czasem jako dziecko. Ta sama plastikowość i niezręczny podział na kilka planów. Potem było jeszcze gorzej: wygenerowane komputerowo ludziki momentami ruszają się niezgrabnie i nienaturalnie (co widać szczególnie w gestach rąk), jeszcze bardziej nienaturalnie wyglądają ich ubrania, zaś trójwymiarowa przestrzeń rozpada się na niepołączone ze sobą fragmenty. To ostatnie szczególnie widać było w scenie, kiedy wojownik Hrothgara celuje włócznią w Beowulfa, a widz patrzy wzdłuż ostrza (osobno) i drzewca (osobno) na jeźdźca (osobno).
Gdyby opowiedziana historia była ciekawsza i wciągała jakoś w losy bohaterów, z pewnością zignorowałabym niedociągnięcia animacji. Gdyby animacja była lepsza i „wychodziła” do widza, jak to widziałam choćby na wyświetlanym w Disneylandzie trójwymiarowym filmie z Michaelem Jacksonem, z pewnością nie przejmowałabym się nijakimi bohaterami i dłużyznami w dialogach. Niestety, dostałam marny film przygodowy z marnymi efektami (nawet nie chciało mi się uchylać przez deszczem lecących strzał), w którym postaci postępują na zasadzie „bo tak” (dlaczego smok atakuje dwór królewski? Pewnie mamusia mu kazała. A dlaczego kazała? Bo tak. W końcu jest demonem, nie musi się kierować ludzką logiką. Dlaczego skłócony z głównym bohaterem królewski doradca nagle go przeprasza i ofiarowuje rodzinny miecz? Bo tak. Dlaczego matka potworów nagle zrywa umowę z bohaterem? Bo tak. I tak dalej).
Z paru początkowych scen wyłania się na chwilę klimat nordyckiej opowieści, ale zaraz znika, przytłoczony efekciarskością walk. Jedynym, co zapadło mi w pamięć, była królowa ratująca od niechybnej śmierci nastoletnią nałożnicę swojego męża, a następnie obie panie wracające ramię w ramię z pogrzebu. Nie wiem, może to sztuczny i plastikowy wygląd postaci sprawił, że nie byłam w stanie przejąć się ich losem, ale, do licha, Shrek i Fiona też byli animowani, a kibicowałam im ze wszystkich sił. Poza tym Shrek był zabawny; w „Beowulfie” humoru jakoś nie zauważyłam – z wyjątkiem dość głupawej sceny, kiedy to główny bohater dyndając w powietrzu pod smokiem, omal nie nadziewa się zadkiem na szpikulec na wieży. A potem siup – jeszcze raz. Ha ha.
Grendel wygląda jak oskórowany Gollum, swoją drogą twórcy nieco przesadzili z epatowaniem obrzydliwością, ale oczywiście tak trzeba – wychowane na grach komputerowych nastolatki nie uznają byle czego za odrażające. Walki w sali biesiadnej toczą się przy wyjątkowo denerwującym „dyskotekowym” miganiu niebieskiego ognia (dlaczego Grendollum na wejściu gasi normalny ogień i zapala swój, przypominający światło policyjnego koguta? BO TAK!). W powietrzu fruwają oderwane kończyny oraz połówki ciał, krew zalewa obiektyw kamery, jeden z wojów zostaje nadziany na szpikulce świecznika; w końcówce filmu mamy też resekcję serca na żywca – za to naga Angelina Jolie nie posiada sutków, boć to przecież zgorszenie i obraza boska (ściekająca po jej ciele złota farba ma najwyraźniej w oczach cenzora rangę obcisłego kostiumu). Oczywiście nikogo znającego zasady kinematografii w stylu hollywoodzkim to nie zdziwi, co najwyżej lekko rozbawi. Choć bardziej zabawne są wysokie obcasy wyrastające z pięt matki Grendolluma (tutaj akurat nie jest to „bo tak” – wszak wszyscy wiedzą, że szpilki to jedna z ważniejszych drugorzędnych cech płciowych u kobiety). Scenie tej niemal dorównują akrobatyczne cuda, jakich dokonuje kamera, by w trakcie – równie akrobatycznej – walki gołego Beowulfa z potworem nie pokazać jego genitaliów. Jego, znaczy Beowulfa, bo Grendollum takowych nie posiada, co zostaje w filmie wyraźnie zaakcentowane.
A jakieś plusy tego filmu? No cóż… można sobie przyjemnie ponarzekać.



Tytuł: Beowulf
Reżyseria: Robert Zemeckis
Zdjęcia: Robert Presley
Scenariusz: Neil Gaiman, Roger Avary
Obsada: Ray Winstone, Crispin Glover, Angelina Jolie, Greg Ellis, Brendan Gleeson, Anthony Hopkins, Alison Lohman, John Malkovich, Robin Wright Penn
Muzyka: Alan Silvestri
Rok produkcji: 2007
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 23 listopada 2007
WWW: Strona
Gatunek: fantasy
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

81
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.