Pasażerowie: prosimy wyłączyć mózgi i zapiąć pasy. Podchodzimy do podsumowania najbardziej bezsensownych okładek płyt w zeszłym roku. Palenie dozwolone, a nawet wskazane. Załoga Esensji życzy miłego lotu. Przeczesując nasze półki z płytami w poszukiwaniu materiału na podsumowania zeszłego roku, nie mieliśmy czasu dobrze im się przyjrzeć. Ot, kawałki lśniącego plastiku w plastikowym lub tekturowym pudełku. Teraz, kiedy znaleźliśmy już nieco czasu, postanowiliśmy dokładniej przypatrzeć się temu, co na owych okładkach widnieje. I popadliśmy: w zadumę i zdziwienie, marazm i szaleństwo, przygnębienie i osłupienie, gdyż wielu z grafik i zdjęć na okładkach nie mogliśmy przetrawić. Co więcej: są w redakcji tacy, którzy nieomal popadli w długi, a kilku popadło w alkoholizm. Wszystko przez te cholerne covery. Nastały mroczne dni: chodziliśmy jak struci, próbując odgadnąć nieprzeniknioną sferę treści, rozgryźć symbolikę okładek, dostrzec w nich jasny i prosty sens! Nic z tego. Sięgnęliśmy w głąb filozoficznych dzieł, ale ani Arystoteles, ani Nietzsche nie pisali nic na ten temat. Niektórzy z nas zaczytywali się w Koranie, inni szukali odpowiedzi w Biblii, nie napotkawszy na pomoc żadnego ze świętych proroków. Nie byli nam w stanie pomóc ni wróżka, ni wróż. Nie rozumieli sensu dzieł profesorowie i pijaczkowie spod nocnych sklepów. Życie straciło dla nas sens.. Będąc na granicy zbiorowego samobójstwa (wybraliśmy szybką śmierć ze starości), postanowiliśmy zatruć życie i Wam, umiłowani Czytelnicy. Główcie się i drapcie w łepetyny, analizujcie i dedukujcie – my po prostu, po ludzku, wymiękliśmy...  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Queens of the Stone Age - „Era Vulgaris” Płyta dobra, okładka idiotyczna. Że niby dwie żarówki, papieros, jakaś leniwa pogawędka? Osobiście nie jarzę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Björk - „Volta” Słuchając „Volty”, przenoszę się w nierzeczywiste, wyimaginowane światy. Oglądając jej okładkę, przenoszę się do Rygi. To chyba zdjęcie najobrzydliwszej zabawki, jaką można nieświadomie wyciągnąć z jajka-niespodzianki.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Steve Vai - „Sound Theories vol. 1-2” Początek lat 90., szkoła podstawowa i osiedlowy "ryneczek" ze straganem, po brzegi wyładowanym podobnymi paskudztwami. Przy takich okładkach od razu czuję w ustach smak Proustowskiej magdalenki.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pink Cream 69 - „In10city” Nie chcę wyżywać się na tej okładce. Boję się, że ta czarnowłosa pani nagle wyjdzie z monitora, wyciągnie bicz i z donośnym "Hände Hoch!" na ustach zacznie okładać mnie po goleniach.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pride of Lions - „The Roaring of Dreams” Dobry Boże, co za obrzydlistwo! Tak mogłaby wyglądać reklama Liona, gdyby naczelny grafik firmy był skończonym ćpunem, popijającym poranną kawę Domestosem. Z drugiej strony zamierzony efekt został odniesiony – po takim kuriozum chyba tylko największy smutas nie chciałby zapoznać się z twórczością tejże kapeli.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
David Karsten Daniels - „Sharp Teeth” Nie wiadomo, co powoduje większy szok estetyczny: szczegółowe przedstawienie kanibalizmu czy nieogolone nogi spożywanej kobiety. Całość nadaje nowego sensu erotycznej zaczepce: "Mógłbym cię pożreć żywcem, maleńka...".  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
New Pornographers - „Challengers” Z nieznanych przyczyn "artysta", który popełnił tę okładkę, każe nam koncentrować się na dziwacznie owłosionej klatce piersiowej siłacza. Niesłusznie! Wszak w tle dzieją się takie ciekawe rzeczy!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Megadeth - „United Abominations” Nie ma to jak zatrudnić na miejsce grafika czternastolatka zafascynowanego wybuchami i twardzielami na motocyklach. Wystarczy, że ilustrator będzie nudzić się na matmie, i cud-okładka jak znalazł.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ghostface Killah - „The Big Doe Rehab” - ...i normalnie mówię wam, chłopaki, miałem koronę i siedziałem na tronie, a piękna dziewczyna ubrana w kostium pielęgniarki wycierała mi pot z czoła, bo się tak zmęczyłem tym liczeniem pieniędzy. - Ech, Ghostface, ty to masz zakręcone sny... Wiesz co? Zrób z tego okładkę swojej najnowszej płyty! - Dzięki, chłopaki, nie wiem, co ja bym bez was zrobił... Respect!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Irek Wojtczak - „Outlook” Pierwsza interpretacja: okładka to świetny przykład dosłowności; skoro nazwa płyty to "Outlook", to na okładce coś lub ktoś musi wyglądać na zewnątrz. Druga interpretacja: "jajcarnia" z Kingsajzu poszatkuje głowę rzeźby.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Les Savy Sav - „Let′s Stay Friends” Oto wyższa jazda w tresurze zwierząt. "Aport" to byle pies zrobi, ale spróbuj nauczyć tego mamuta, węża, nosorożca i sokoła. Naraz!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Saul Williams - „The Inevitable Rise and Liberation of NiggyTardust!” Williams nadaje zupełnie nowy wymiar raperskiemu "blink blink". Po raz pierwszy w historii hip hopu biżuteria niesie głębokie treści.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Gogol Bordello – „Super Taranta!” Nie jest to informacja oficjalna, ale dwie dziewczyny w obcisłych rajtuzach robiące świece z wiaderkami na nogach i przeskakujący nad nimi półnagi gitarzysta-perkusista to pradawny, tajemny symbol masonerii. |