powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXIV)
marzec 2008

Potwory i S-ka
Piotr Patykiewicz ‹Zły brzeg›
Typowa powieść fantasy jest jak kawał z brodą: z jednej strony wszyscy znają pointę, z drugiej chętnie posłuchają jeszcze raz. W książce „Zły brzeg” Piotra Patykiewicza ta definicja spełnia się tylko w połowie. Pierwszej.
Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przerabianiem bajek na fantasy zajmowało się już wielu autorów, a Patykiewicz nie odkrywa tu żadnej Ameryki. Więcej, nawet humorystyczne podejście do tematu i wykorzystanie elementów demonologii słowiańskiej było już wcześniej znane – przykładem choćby Andrzej Sapkowski i jego cykl o wiedźminie. Można powiedzieć, że „Zły brzeg” w tym względzie rzeczywiście przypomina kawał z brodą, który każdy już słyszał, ale co szkodzi posłuchać raz jeszcze? No to posłuchajmy.
W nadmorskiej wiosce rybackiej zaczynają dziać się złe rzeczy. W swojsko-przaśny światek wieśniaków o słowiańskich imionach (Kościuch, Żywula, Wojsław) wkraczają potwory, i to całą czeredą. Topieluchy, wąpierze, wilkołaki, przylgi i inne paskudztwa wydają się znajdywać jakąś perwersyjną przyjemność w zabijaniu kolejnych mieszkańców wioski. W jakim celu to robią? Nawet średnio zaznajomiony z literaturą fantasy czytelnik odgadnie bez większych problemów: powodem jest tajemnicza dziewczyna, której statek podczas sztormu rozbił się opodal wioski rybaków. Piękna Gudrun musi jak najszybciej wydostać się z osady, a najlepiej wrócić na ojczystą Północ; pomoże jej w tym młody Żarek, główny bohater książki.
Co spotka Żarka podczas długiej podróży? Wystarczy zajrzeć do braci Grimm albo Andersena: przygoda, niebezpieczeństwa, wierni przyjaciele (w osobie samego diabła) i – jakżeby inaczej – wielka miłość. Bohater w trakcie przygody będzie dojrzewał, uczył się odpowiedzialności, przyjaźni itp. Skąd my to znamy? Patykiewicz opowiada na nowo to wszystko, cośmy słyszeli od naszych babć, mam czy przeczytali sami w dzieciństwie. Fakt, robi to sprawnie, bez zgrzytów w narracji czy specjalnego zanudzania czytelnika. Fabuła w miarę szybko posuwa się naprzód, główni bohaterowie odróżniają się od siebie nie tylko kolorem włosów, a w perspektywie czeka rozwiązanie zagadki złego brzegu, czyli pojawienia się zoologicznych kreatur na świecie. Niestety, kolejny raz sprawdza się powiedzenie Leszka Millera, że finis coronat opus1).
Największym błędem Patykiewicza jest złudne przekonanie, że wartka akcja i prześlizgiwanie się przez fabułę wystarczy, aby napisać dobrą książkę. Nie chodzi nawet o to, że bohaterów z prawie każdej opresji ratuje cudowny przypadek (niech ktoś w końcu tego zakaże!) albo że prosty chłopak ze wsi pokonuje paroma pchnięciami miecza zgraję morskich piratów. Problem pojawia się, kiedy wszystkie wątki trzeba doprowadzić do końca, a w zanadrzu mamy tylko… bajkę. O ile dzieci cieszą się, słysząc, że zły smok został pokonany, a wieśniak okazał się królewiczem, dorosły czytelnik – bądźmy szczerzy – ma trudności z „kupieniem” zakończenia tego typu. A autor, niestety, niczego innego nie potrafi wymyślić. Książka więc po prostu rozczarowuje, a „gładko” domknięte przez Patykiewicza wątki wzbudzają tylko wzruszenie ramion. Bajki są dla dzieci – starszym należy zaoferować coś więcej.
Jak na powieściowy debiut „Zły brzeg” jest sprawnie napisaną głupotką, która chwilami wciąga, w sumie jednak nie daje specjalnej satysfakcji. Jest to rzecz dla ludzi z dużym zapasem czasu (czy tacy w ogóle istnieją?) – ot, można sobie poczytać, ale po co? Na koniec wielka prośba do pana Patykiewicza – może trochę spóźniona, bo kolejne tomy cyklu rozpoczętego przez „Zły brzeg” zostały już wydane. Bardzo proszę o mniej ekskrementów w książkach! To całe epatowanie wnikliwymi opisami odchodów, moczu, wnętrzności i czynności fekalnych po prostu obrzydza lekturę. Więcej, czytelnik zaczyna mieć wrażenie, że cała książka jest do…
1) No, może trochę inaczej to ujął.



Tytuł: Zły brzeg
Autor: Piotr Patykiewicz
Wydawca: superNOWA
ISBN-10: 83-7054-177-1
Format: 413s. 125×195mm
Cena: 27,50
Data wydania: 28 lutego 2006
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.