powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXIV)
marzec 2008

Hrabalowe rupiecie
Bohumil Hrabal ‹Piękna rupieciarnia›
Takie strychy są wszędzie. Nigdy nie możemy być do końca pewni, co na nich znajdziemy. Aleksander Kaczorowski zajął się stryszkiem Bohumila Hrabala, dając do rąk polskim czytelnikom „Piękną rupieciarnię”. Opłaciło się.
Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Piękną rupieciarnię” można na użytek tej recenzji podzielić na dwie części: w pierwszej znalazłby się esej „Dandys w drelichu” (o nim za chwilę) oraz „Spotkanie autorskie w restauracji »Leśna«”, czyli ni mniej, ni więcej tylko zapis półgodzinnego monologu Hrabala, stanowiącego zaledwie wstęp do właściwej dyskusji, również ujętej w tym rozdziale. Ha, zaledwie! W przypadku tego autora nic nie mogło być „zaledwie”. Ta przemowa o interdyscyplinarnym charakterze stanowiłaby znakomity wstęp do każdego dzieła pisarza. Padają w jej trakcie nazwiska Menzla, Haška, Schopenhauera czy Hemingwaya, a i to przecież nie wszystko. Spotkanie kończy się zgrabnym „nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy się rozeszli – jedni do autobusu, reszta do swoich chałup”. A takich smakowitych zdań jest o wiele więcej. Z kolei „Dandys w drelichu” przynosi spore zaskoczenie – jego bohaterem jest plastyk Vladimír Boudník, przyjaciel Hrabala, któremu ten poświęcił już powieść „Czuły barbarzyńca”. Tym razem jednak Boudník zostaje opisany inaczej, w opowieści o nim nie ma zbędnych dekoracji i upiększeń. Dużo miejsca zajmuje opis jego pracy, nie brak również rysu charakterologicznego. „Dandys w drelichu” stanowi więc nie tyle uzupełnienie „Czułego barbarzyńcy”, co spojrzenie na artystę z innej strony. Wyłania się z tego obraz twórcy bez reszty oddanemu swojej sztuce, poświęcającego dla niej to, co najcenniejsze – samego siebie.
W nakreślonym przeze mnie podziale nadszedł czas na drugą – wcale nie gorszą – część „Rupieciarni”. Składa się na nią siedem miniaturek poświęconych zagadnieniom politycznym, jak również odnoszących się do tego, co u Hrabala wszechobecne – lat młodości oraz czasu spędzonego w wymarzonej Libni. Po nieco przygnębiającej opowieści o Boudníku szkice te ponownie porywają czytelnika w sferę ożywczych doznań, bo nie dajmy się zwieść pozorom – Bohumil piszący nawet o trudnych tematach politycznych nadal czyni to z zadziwiającą lekkością, wybierając z życia rzeczy dowcipne i podszywając wszystko swą charakterystyczną ironią. Tak jak wtedy, gdy głównym elementem przygotowań do wizyty prezydenta Clintona czyni odpowiednie zaprezentowanie biustu niejakiej Julci…
Nie wypada mi uczynić nic innego, jak tylko polecić „Piękną rupieciarnię” tym wszystkim, którzy zdążyli już poznać i pokochać pisarstwo Hrabala, a każda kolejna pozycja z jego dorobku jest dla nich synonimem dobrej zabawy. W „Rupieciarni” odnajdą wszystko, do czego mistrz pióra zdążył ich już przyzwyczaić, a jednocześnie odkryją kolejną cząstkę pisarza, której najprawdopodobniej nie mieli jeszcze okazji poznać – zaprezentowane w książce „rupiecie” nie były jak dotąd publikowane w naszym kraju. Jednocześnie mocno autotematyczny charakter zbioru, będącego raczej ciekawostką dla koneserów, skłania mnie do ostrzeżenia – swojej przygody z Hrabalem nie warto zaczynać akurat od „Rupieciarni”. Prezentowany tytuł przeznaczony jest dla grona odbiorców, które z tym autorem miało już do czynienia, polubiło go i oczekuje teraz czegoś ekstra.
Takim specjałem „Piękna rupieciarnia” jest bez wątpienia. Warto przeczytać choćby z tego powodu, że – jak mawiał sam Hrabal – „bez przerwy pić też się nie da”…



Tytuł: Piękna rupieciarnia
Autor: Bohumil Hrabal
Przekład: Jan Stachowski, Aleksander Kaczorowski
Wydawca: Czarne
ISBN-10: 83-89755-47-5
Format: 160s. 125×195mm
Cena: 28,—
Data wydania: 10 maja 2006
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

47
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.