powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXV)
kwiecień 2008

„To nie jest kraj dla starych ludzi” filmem I kwartału 2008 r. według redakcji Esensji i Stopklatki
Patrząc na naszą listę najlepszych filmów I kwartału 2008 r., nie sposób nie stwierdzić, że tym razem nie bardzo możemy narzekać na decyzje Amerykańskiej Akademii Filmowej – jej nagrody bowiem w dużej mierze zgodne są z wyborami naszych redakcji. Od teraz rozszerzamy też formułę naszych kwartalnych podsumowań.
Pierwsze dwa miejsca zajmują bowiem Wielki Zwycięzca i Wielki Przegrany oscarowej nocy – czyli „To nie jest kraj dla starych ludzi” Coenów (cztery najważniejsze statuetki) i „Aż poleje się krew” Paula Thomasa Andersona (dwie statuetki, ale porażka w najistotniejszych kategoriach). Tuż za nimi szereg filmów, które może nie zdominowały ceremonii, ale zebrały wspólnie solidną garść nominacji – „Persepolis”, „Motyl i skafander”, „Gdzie jesteś Amando?”, „American Gangster”, „Once”. Czy możemy więc twierdzić, że decyzje Akademii są niesłuszne?
Ważniejszym wyróżnikiem naszej listy będzie jednak jej zaskakująco jednoznaczny pesymistyczny wydźwięk. Po raz pierwszy chyba w historii naszych kwartalnych podsumowań w pierwszej dziesiątce nie znalazła się nie tylko żadna komedia, czy utwór czysto rozrywkowy, ale tematyka wyróżnionych filmów może przyprawić o depresję. Mamy w zestawieniu trzy filmy metaforycznie lub bezpośrednio mówiące o złu tego świata i jego przewadze nad dobrem, mamy trzy niewesołe biografie (w tym jeden film o umieraniu) i pesymistyczny film społeczny. Jedynie „Reprise”, „American Gangster” i „Once” nie dołują, ale trudno też byłoby nazwać je lekką rozrywką, każdy z nich skłania bowiem do refleksji.
Pod znakiem refleksji będzie więc właśnie nasze zestawienie. Bez ryzyka można powiedzieć, że wybraliśmy zestaw filmów nieoczywistych, pobudzających do myślenia, wymagających szukania własnych interpretacji. Obrazów zmuszających do pracy szare komórki, co w dobie zalewu newsów o majtkach Dody nie jest codziennością. Tylko czy ten pesymizm to znak czasu, czy przypadkowy zbieg dobrych dramatycznych filmów w tym samym okresie czasu (jak wiadomo sprawdzających się lepiej w sezonie nagród filmowych)? Zapewne przekonamy się o tym już za kolejne trzy miesiące.
A oto nasza lista:
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
1. To nie jest kraj dla starych ludzi
Na poziomie oczywistym jest to stylowy thriller. Na poziomie metaforycznym jest to opowieść o starciu Starego Ładu z Nowym Porządkiem. Na obydwu poziomach jest to film kapitalny, mistrzowski od strony formalnej i fabularnej, przywracający wiarę w Coenów i kino wielkiego formatu w ogóle. Film, do którego chce się wracać – po to, by rozszyfrowywać niezauważone wcześniej symbole, doszukiwać się nowych znaczeń, ale i po to, by się najzwyczajniej w świecie rozerwać. Uczta dla oka i pożywka dla mózgu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
2. Aż poleje się krew
Kubrickowsko dobry film. I to nie tylko ze względu na monumentalną rolę Daniela Day-Lewisa, który zwyciężył w wyścigu oscarowym bez większego wysiłku. Rozmach godny epopei, siła charakterów i poruszający konflikt protagonistów, mistrzowskie operowanie dialogiem, montażem, ujęciem – P.T. Anderson, zaserwował nieoczekiwanie wielkie kino. „Aż poleje się krew” jest po trochu opowieścią o narodzinach amerykańskiego kapitalizmu, a po trochu moralitetem; po trochu krwawą historią karmionej latami rywalizacji, a po trochu historią o prywatnej walce człowieka z Bogiem. Straszny i piękny, porywający i przeraźliwy – film jakby z zupełnie innej epoki, kiedy kino nie zawracało sobie głowy dostarczaniem płochej rozrywki, ale poszukiwało odpowiedzi na najbardziej istotne życiowe pytania.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
3. Persepolis
Piękne i mądre dzieło dwójki francuskich artystów, z całą pewnością zasłużyło na laur jury ostatniego festiwalu w Cannes. „Persepolis” pozostawia po sobie głęboki ślad i pozwala wierzyć, że pragnienia człowieka na ogół są takie same bez względu na wyznanie, czy pochodzenie. Powstał doprawdy utwór wyjątkowy i głęboko treściwy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
4. Motyl i skafander
Zdjęcia Kamińskiego to nowa jakość w oblekaniu widza w skórę bohatera. Ale trzeba też przyklasnąć temu, że kiedy sztuczka wizualna zaczyna robić się męcząca, panowie zdają sobie z tego sprawę i nie nadużywają jej. Fakt, że w drugiej połowie film nie mówi już nic nowego, tylko prowadzi do przewidywalnych wniosków nie zmienia tego, że to jedno z bardziej świeżych doświadczeń w kinie w ostatnich miesiącach. Jedną z ról kina jest wrzucić nas w sytuację ekstremalną i dać poczuć jej smak, zadając przy tym pytanie, kim się wtedy okażę. Schnabel definiuje sytuację na tyle klarownie i daje tyle czasu widzowi, że pozwalał mi odpowiadać sobie na to pytanie przez cały czas seansu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
5. Gdzie jesteś Amando?
Ben Affleck jest lepszym reżyserem niż aktorem i, pomimo kilku błędów, „Gdzie jesteś Amando?” to kawał świetnego kina. Oczywiście duża w tym zasługa niejednoznacznej, pesymistycznej prozy Lehane’a, ale jej nietracące przesłania, sugestywne przeniesienie na ekran to już zasługa Afflecka. „Gdzie jesteś Amando?” w bardzo udany sposób unika schematów typowego thrillera, znakomicie ilustruje garść bardzo niejednoznacznych postaci, z których każda ma swoje racje, a widz musi zdecydować, które są ważniejsze. Co jednak najistotniejsze – „Amanda”, nie jest konstrukcją scenariuszową, potrafi prostymi środkami bardzo poruszyć emocjonalnie. Jakiekolwiek wady bledną wobec fenomenalnej ostatniej sceny, zostającej w pamięci widza jeszcze na długo po seansie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
6. Reprise. Od początku raz jeszcze
„Reprise” angażuje od pierwszej do ostatniej sceny. Ten film z powodzeniem łączący w sobie dramat z czarną komedią. Natomiast zagubieni we własnym wewnętrznym świecie bohaterowie to zawsze coś intrygującego i w kinie pociągającego. Oni przykuwają uwagę, lekko szaleni, niezrozumiani, inni.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
7. American Gangster
Hoodlum spotyka Serpico. Afroamerykanie mają wreszcie swojego „Ojca chrzestnego”, a my pretekst, żeby pooglądać design i posłuchać muzyki z lat 70. Po tuzinach gangsterskich i policyjnych filmów sprawia to nadal ogromną przyjemność. Tak samo jak patrzenie na Denzela, choćby przez cały film nie robił nic innego poza obnoszeniem precyzyjnie skrojonych garniturów. A że Denzel ma tu również co nieco do zagrania, równorzędnego partnera w osobie Russella i jeszcze plejadę świetnych kolegów (Josh Brolin przeżywa najwyraźniej drugą – a może dopiero pierwszą? – aktorską młodość) za plecami, śmiało można zaliczyć film Scotta do czołówki gangsterskich obrazów.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
8. Once
Film Johna Carneya przynosi urzekający obraz miłości zamkniętej w ramach rzeczywistości, miłości w danej chwili niemożliwej, ale w pewnym sensie spełniającej się w dźwiękach kapitalnych piosenek. To dzieło specyficzne, ponieważ przy dłuższym zastanowieniu odsłania dużo logicznych potknięć w warstwie fabularnej, a jednocześnie wiele walorów wynoszących je zdecydowanie ponad przeciętność.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
9. Control
„Control” to film wyjątkowy. Przepełniony niepowtarzalną muzyką, wciąż wywołującą osobliwy dreszcz emocji. Porusza także gra odtwórcy głównej roli, Sama Rileya. Prawdziwa, bez przerysowań, subtelnie zdradzająca wewnętrzny dramat bohatera, kreacja. W efekcie udane dzieło Corbijna po prostu się smakuje, rozkoszując do woli także mistrzowsko skomponowanymi, czarno-białymi kadrami.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
10. Polak potrzebny od zaraz
Wbrew polskiemu tłumaczeniu tytułu, film dotyczy nie tylko Polaków, a wszelkich emigrantów harujących na czarno w Wielkiej Brytanii – fakt, że głównie z Europy Wschodniej, ale nie tylko – istotny jest tu na przykład wątek rodziny z Iranu. Loach bezbłędnie obnaża jedną z ciemnych stron kapitalizmu, aktorzy grają świetnie. Bardzo dobre, bardzo realistyczne kino. I bardzo na czasie.
• • •
IDZIEMY DALEJ…
Nie lubiąc stać w miejscu postanowiliśmy rozszerzyć w tym roku formułę naszych kwartalnych podsumowań, jednocześnie łącząc je niejako z Internetowymi Nagrodami Filmowymi. Redaktorzy Stopklatki i Esensji przedstawiać będą wam swoje wybory w wybranych kategoriach INF. Mamy nadzieję, że niejako pomogą wam one przy późniejszym wyborze nominacji. O ile będzie taka możliwość nasze kwartalne typy w poszczególnych kategoriach zawierać będą od 1 do 5 kandydatów.
Najlepszy Film Polski
  1. „Rezerwat”
Bez konkurencji. Jedyny w ostatnich trzech miesiącach film, który chcielibyśmy wyróżnić. Oczywiście doskonale zdajemy sobie sprawę z liczby premier polskich tytułów i ich kasowych sukcesów, ale nie specjalnie robią one na nas wrażenie. Za to jesteśmy pod sporym wrażeniem lekkości jaką Łukasz Palkowski zaprezentował w swoim „Rezerwacie”, mówiąc o sprawach w sumie niezbyt prostych do sprzedaży.
Najlepszy Film Animowany
  1. „Persepolis”
  2. „Vexille”
Animacji na początku roku jak na lekarstwo. Bez dwóch zdań najlepszą z nich jest dla nas „Persepolis” (także na liście z najlepszymi filmami) i to nie tylko ze względu na słabą konkurencję. Jeszcze długo będziemy mówić i wspominać tę kinową adaptację komiksu Marjane Satrapi, bo jest to dzieło oryginalne, dojrzałe i przejmujące.
Najlepsza Aktorka
  1. Sonia Bohosiewicz – „Rezerwat”
  2. Amy Ryan – „Gdzie jesteś Amando?”
  3. Amy Adams – „Zaczarowana”
  4. Saoirse Ronan – „Pokuta”
  5. Cate Blanchett – „Elizabeth: Złoty wiek”
I ponownie „Rezerwat”, ale tym razem jego największe odkrycie. Mowa oczywiście o Sonii Bohosiewicz. Obok jej Hanki nie można przejść obojętnie, a w dodatku przedstawiona została ona w sposób zdecydowanie bardzo filmowy i uczciwy. Takie role lubimy, choć doceniamy też zagraniczne kreacje. Ostra, wzbudzająca całą gamę sprzecznych uczuć Ryan, bajkowa Adams, dziecinno-dorosła Ronan i władcza Blanchett. Wszystkie wypadły znakomicie.
Najlepszy Aktor
  1. Daniel Day-Lewis – „Aż poleje się krew”
  2. Javier Bardem – „To nie jest kraj dla starych ludzi”
  3. Philip Seymour Hoffman – „Wojna Charliego Wilsona”
  4. Benoit Poelvoorde/Borys Szyc – „Asterix na Olimpiadzie”
  5. Denzel Washington – „American Gangster”
Tutaj niemożliwe było inne rozwiązanie. I nie chodzi o to, że Day-Lewis otrzymał Oscara, ale po prostu dlatego, że jego rola wymyka się prostym ocenom, a sam film prostym interpretacjom. Wielkie brawa dla Javiera Bardema i Philipa Seymoura Hoffmana. Najjaśniejszy punkt „Asterixa na Olimpiadzie” to Benoit Poelvoorde mówiący głosem Borysa Szyca, a ostatni film Ridleya Scotta trzyma się chyba przede wszystkim na roli Washingtona.
Wydarzenie
  1. Oscar dla „Piotrusia i wilka”
  2. Śmierć Heatha Ledgera
  3. Nominacja do Oscara dla „Katynia”
  4. Koniec strajku scenarzystów amerykańskich
Historyczne wydarzenie, znaczące osiągnięcie naszej kinematografii musi zostać docenione i kto wie czy nie mamy do czynienia z wydarzeniem roku. Szkoda, że „Katyń” przegrał… Ze smutkiem i nieco w szoku pożegnaliśmy aktora, któremu wróżono wielką karierę.
Najlepsza Muzyka
  1. „Once”
  2. „Pokuta”
  3. „Across the Universe”
  4. „Elizabeth: Złoty wiek”
  5. „Aż poleje się krew”
Muzyka z „Once” towarzyszy nam już od kilku tygodni i ciągle znakomicie się jej słucha. Jeszcze lepiej wypada ona w samym filmie, gdzie jest bodajże najważniejszym z elementów wpływających na przebieg akcji. Oscarowej „Pokuta” także zalecamy posłuchać, a po kilku razach z pewnością ją docenicie. W „Across the Universe” w mistrzowski i rewelacyjny sposób zaaranżowano piosenki The Beatles. Druga „Elizabeth” porywa rozmachem, a kompozycje Jonny’ego Greenwooda powalają swoim minimalizmem.
Najlepszy Serial Telewizyjny
  1. „Zwierzo-zwierzenia”
  2. „Kryminalne zagadki Las Vegas”
  3. „Family Guy”
  4. „Dr House”
  5. „Gdzie pachną stokrotki?”
To kategoria, która spotka się zapewne ze sporym waszym odzewem. Dlaczego te a nie inne seriale i skąd takie wybory? Po pierwsze aby znaleźć się na naszej liście serial musi być prezentowany oficjalnie po polsku na antenie. Przyznamy się szczerze, że mieliśmy ogromny problem z wyłonieniem „piątki” bowiem kandydatów było znacznie więcej. Każdy z naszych wyborów to interesująca telewizyjna propozycja i mistrzostwo w swojej klasie.
Najlepsza Scena Filmowa
  1. Daniel Plainview zostaje przyjęty do wspólnoty religijnej – „Aż poleje się krew”
  2. Scena końcowa – bezradny Patrick Kenzie patrzy w milczeniu dziecko – „Gdzie jesteś Amando?”
  3. Anton Chigurh zabija na drodze staruszka – „To nie jest kraj dla starych ludzi”
  4. Scena początkowa – „Reprise. Od początku, raz jeszcze…”
  5. Wejście Bono i kolorowa podróż z Doktorem Robertem – „Across the Universe”
Co film to scena, którą warto wyróżnić. Ale scen, które będziemy pamiętać jest znacznie mniej. Te wskazane przez nas wydają się spełniać to drugie kryterium…
Czarny Charakter
  1. Javier Bardem – „To nie jest kraj dla starych ludzi”
  2. Tony Leung Chiu Wai – „Ostrożnie, pożądanie”
  3. Denzel Washington – „American Gangster”
  4. Marcia Gay Harden – „Mgła”
  5. Alan Rickman – „Sweeney Todd”
Pierwsze miejsce nie wymaga komentarza. Ponownie oscarowa rola, ale Oscar jest tutaj tylko dodatkiem. Anton Chigurh mrozi krew w żyłach. Czy pamiętacie niewinną rozmowę na stacji benzynowej? Brrrrrrr. Pozostałe wyróżnienia to tylko ukłon za podjęcie wyzwań.
Najgorszy Film
  1. „Piła IV”
  2. „Skarb narodów. Księga tajemnic”
  3. „Jeszcze raz”
W sumie bez komentarza powinniśmy pozostawić tę kategorię. Tutaj bowiem same filmy mówią za siebie. Być może nie zgadzacie się z naszymi wyborami, no ale kto powiedział, że musicie… :)
powrót do indeksunastępna strona

73
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.