Pogoda ducha obecna w filmach Hrebejka niektórym może się wydać podejrzana. Jednak zamiast idealizacji rzeczywistości wolę w niej upatrywać pewną, może i banalną, życiową filozofię – coś pomiędzy postulatem unikania stresu a pochwałą imperatywu kategorycznego. W „Pupendo” mamy okazję zobaczyć, jak ta postawa sprawdza się w realiach czeskiego socjalizmu lat 80.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jednym z najciekawszych aspektów nie tylko twórczości Hrebejka, ale w ogóle jego ojczystej kinematografii, są postacie. Nie chodzi wyłącznie o „freaków” zaludniających filmy Czechów, przede wszystkim Zelenki i Svankmajera, ale również Ondricka („Jedna ręka nie klaszcze”) czy Moravka („Sex w Brnie”). Oprócz smykałki do wymyślania postaci z innej czasoprzestrzeni, czescy filmowcy posiadają też talent do tworzenia bohaterów bezpretensjonalnych i zwyczajnie sympatycznych. Celuje w tym – tak mi się zdaje – reżyser „Pupendo”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Hrebejk po prostu lubi ludzi. W przeciwnym razie pewnie nie odnosiłby się z empatią do moralnie podejrzanych charakterów swoich fabuł. W filmach Czecha pojawiają się szumowiny, konformiści i różnej maści nędzne typki, ale z reguły są oni traktowani z odpowiednią dozą ironii i wyrozumiałości, często mają też szansę pokazać się z dobrej strony. Słabości ludzkie zostają usprawiedliwione – w końcu każdy ma jakiś feler – a winowajcy płacą za swoje błędy (często także wstydem). Niekiedy też potrafią za nie zadośćuczynić. W końcu bez takiego usprawiedliwienia i w pewnym sensie „rozgrzeszenia” nie byłaby możliwa społeczna koegzystencja. A filmy Hrebejka są „prospołeczne” – nawołują do tolerancji, wykpiwają postawy przeciwne, konfrontują ludzi różnych nie tylko pod względem pochodzenia czy mentalności, ale i kondycji moralnej. Gruntownym sprawdzianem tej ostatniej są „ciężkie czasy” – okres okupacji niemieckiej w „Musimy sobie pomagać”, jednym z poprzednich filmów Czecha; czy „miękki” totalitaryzm lat 80. w „Pupendo”. Jednak opresyjne lata 80. nie przytłaczają specjalnie Bedricha Mary – uznanego w środowisku praskiego rzeźbiarza, skazanego na izolację wskutek nieprawomyślności. Bedrichowi może i nie brakuje trosk, jednak towarzyszy mu również zbawienna pogoda ducha oraz środki ją wspomagające. Trzeźwiejszą postawą odznacza się żona Bedricha, Alena, wyręczająca męża w wychowaniu dzieci i czynnościach domowych. Rzeźbiarz zarabia na utrzymanie rodziny wytwarzając porcelanowe… uszate zadki. Niestety zbyt na tego typu cacka jest ograniczony, więc rodzina Mary ledwie wiąże koniec z końcem. Mimo to artysta nie ma oporów przed zapraszaniem do siebie na kolację przypadkowo poznanych współbiesiadników – jak się okaże, takie „gesty” popłacają. Znacznie lepiej wiedzie się rodzinie Brecków, której głowa, Mila, jest dyrektorem szkoły, a jego żona, Magda, historykiem sztuki zrzeszonym w Związku Artystów, a także byłą studentką Mary i matką jego córki. Breckowie, jak można się domyślić, mają mniejszy problem z dostosowaniem się do obowiązującego światopoglądu, jednak po cichu pozwalają sobie na bardziej swobodne wyrażanie opinii. Hrebejk wyraźnie faworyzuje rzeźbiarza, uszczypliwości rezerwuje głównie dla belfra. Na szczęście oceny moralne są tu wyrażane nienachalnie, głównie przez ośmieszenie ułomności charakteru. I ze świadomością groteskowego wymiaru „upupionej” rzeczywistości, w której przyszło żyć bohaterom. Być może towarzyszy temu również myśl, że zawstydzenie daje lepszy efekt dydaktyczny niż potępienie. W pogodny nastrój filmu wkradają czasem ponure akcenty przywracające trzeźwiejszą ocenę rzeczywistości. Jednym z nich jest zapadająca w pamięć scena hulanki obserwowanej przez okratowane okno – symbolika przejrzysta, ale nie toporna. Jednak dominujący w „Pupendo” lekki styl bynajmniej nie przeszkadza. Trudne czasy demokracji ludowej – podobnie jak okres okupacji w „Musimy sobie pomagać” – można właściwie potraktować jako tło, na którym z większą ostrością rozgrywają się relacje międzyludzkie. Zarówno rozmaite napięcia (choćby wywołane niewygodnymi długami wdzięczności, jak w przypadku zobowiązań Marów wobec Brecków), jak i sympatie czy przejawy życzliwości, które często wymagają drobnych poświęceń (na przykład w zabawnej scenie Bedrich rezygnuje z posiłku na rzecz gościa), ale zbliżają ludzi bardziej niż w normalnych warunkach ustrojowych. W końcu wszystkich łączy powszechne „upupienie”, z powodu którego każdy cierpi na swój sposób: wskutek pustej lodówki, moralnego kaca bądź niepokoju o zachowanie względnego komfortu życia. Wyraźniej rysuje się też podział na ludzi z kręgosłupem moralnym i tych bardziej „elastycznych”. Reżyser bierze jednak w nawias polityczne uwikłania bohaterów i ocenia człowieka według ludzkiej miary. Wyznawana ideologia czy uległość wobec systemu przybierają tu często postać słabości charakteru. Hrebejk piętnuje je za pomocą ironii, ale wydaje się, że zawsze udziela rozgrzeszenia.
Tytuł: Pupendo Rok produkcji: 2003 Kraj produkcji: Czechy Data premiery: 1 lutego 2008 Czas projekcji: 120 min. Gatunek: dramat, komedia Ekstrakt: 80% |