Twórcy wywodzący się z komiksu internetowego poczynają sobie coraz śmielej. Najpierw powstał „Netkolektyw”, czyli grupa zrzeszająca rzekomo największe talenty, następnie ekipa wydała dwa numery własnego zina „Kolektyw”. Obecnie członkowie ekipy założyli małe, nieoficjalne wydawnictwo Dolna Półka, pod szyldem którego na zbliżających się Warszawskich Spotkaniach Komiksowych mają się ukazać dwie publikacje. Trzeci numer „Kolektywu” oraz samodzielny albumik Dakuba „Dema” Jebskiego i Michała „Vigora” Dzitkowskiego zatytułowany „Bossi & Bosso: O jedną umowę za daleko”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jebski i Dzitkowski współpracują ze sobą już od jakiegoś czasu. Połączyli siły podczas cotygodniowego konkursu na pasek komiksowy na nieistniejącym już forum serwisu wrak.pl (obecnie konkurs odbywa się na forum serwisu gildia.pl – ale to już raczej przedłużana agonia). I obu współpraca wyszła na dobre. Jebski, który wcześniej sam rysował własne komiksy („Mnichu”, „Shine On”), pokazał się jako człowiek z ciekawymi pomysłami, ale to dzięki rysunkom Dzitkowskiego zyskały one nowy wymiar. Ich bohaterowie – Bossi i Bosso – występowali w kilku dłuższych i krótszych opowieściach publikowanych w Internecie pod tym adresem. Tym razem Bossi i Bosso zaszaleją na papierze. Jebski napisał przezabawny scenariusz, pełen dziwacznych, pokręconych pomysłów, dowcipnych dialogów i zaskakujących zwrotów akcji. Właśnie, słowo „pokręcone” wydaje się najbardziej odpowiednim określeniem twórczości młodego scenarzysty. Jebski jest subtelnym kpiarzem wyśmiewającym różne aspekty codzienności, którą pokazuje w krzywym zwierciadle. Ale przede wszystkim pisze świetne, pełne humoru dialogi. I to one są chyba najmocniejszym elementem komiksu. Co prawda czasem zdarzają się drobne nieporadności, jak np. dziwny szyk zdań, ale nie zmienia to faktu, że przy dyskusjach bohaterów kwiczałem ze śmiechu. No i żart z mapami lasu – cudeńko! A tak w ogóle o czym opowiada „Bossi & Bosso…"? Nie chcę zdradzać zbyt wiele, więc napiszę jedynie, że pokazuje kulisy biznesu gastronomicznego, szorstkie relacje rodzinne i mroczne stworzenia czające się w pobliskim lesie… Oraz przede wszystkim o szataństwach, które mogą pojawić się w umowach, podsuwanych lekkomyślnym pracownikom do podpisania. Zwłaszcza gdy zleceniodawca wie, że pracownik nie przejrzy papieru zbyt dokładnie… Rysunki Dzitkowskiego są nieco „szkicowe”, ale lekkie i pełne dynamiki, co sprawia, że są jednocześnie bardzo przejrzyste i czytelne. W tym albumiku cieniowanie zastąpiono nałożeniem plam szarości, dzięki czemu kadry zyskują głębię. Rysownik nieźle oddaje mimikę i ruch bohaterów. Czasami, niestety, szwankuje perspektywa, a granice plam szarości bywają poszarpane i kanciaste. Nie podobają mi się za bardzo komputerowe onomatopeje, zwłaszcza gdy obok występują wykonane ręcznie. Autorzy powinni się zdecydować, którą wersję wybierają, i jej się trzymać. Niezbyt trafnie dobrano też rodzaj wskaźników przy dymkach, które nie są ani precyzyjne, ani estetyczne. No i okładka nie jest zbyt zachęcająca. A powinna. „Bossi & Bosso: O jedną umowę za daleko” to bardzo dobry albumik, niepozbawiony wad, ale trzeba pamiętać, że Jebski i Dzitkowski to albumowi debiutanci. A to i tak debiut godzien pozazdroszczenia. Niektórzy dłużej publikujący i bardziej znani twórcy mogli by się od tych „młodych gniewnych” wiele nauczyć.
Tytuł: Bossi i Bosso: O jedną umowę za daleko Wydawca: Dolna Półka Format: 32s. format B5 Cena: 8,00 Data wydania: marzec 2008 Ekstrakt: 80% |