Rosja od dawien dawna jednocześnie fascynuje i przeraża. Przybyszom z Zachodu – a takimi są już dla mieszkańców dawnego Związku Radzieckiego również Polacy – w Rosji niemal wszystko może wydawać się przejaskrawione: i bogactwo, i bieda, i szczęście, i rozpacz. Film taki jak „Prostytutki” Jurija Moroza – dramat z życia moskiewskich cór Koryntu – w Polsce powstać by nie mógł. A gdyby jednak jakimś cudem został nakręcony, nie byłby zapewne nawet w połowie tak drastyczny.  |  | ‹Prostytutki›
|
Przestępczy półświatek chyba nigdy nie miał się w Rosji tak dobrze jak po politycznej transformacji, która zapoczątkowana została „pierestrojką” Gorbaczowa w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Dobitnie przekonywał o tym emitowany swego czasu na antenie jednej z polskich stacji komercyjnych dokumentalny serial „Kryminalna Rosja”, a utwierdzić w tym przekonaniu mogły liczne seriale sensacyjne. Niestety, do Polski trafiły jedynie trzy godne uwagi filmy tego rodzaju: „Bandycki Petersburg”, „Brygada” oraz – najmniej drastyczny z wymienionych – „Kamieńska” (2000-2003). Reżyserem ostatniego z nich był Jurij Moroz, który wcześniej dał się poznać między innymi fanom science fiction, adaptując na potrzeby kina „Świątynię czarownic” (1990) Kira Bułyczowa. Ten sam reżyser w 2006 roku zrealizował „Punkt” („Точка”) – wzbudzający wiele kontrowersji psychologiczny dramat przedstawiający życie trzech moskiewskich dziwek. Polski dystrybutor zrezygnował jednak z wieloznacznego oryginalnego tytułu i zastąpił go prostym i jednoznacznym – „Prostytutki”. Nina (w tej roli Darja Moroz, prywatnie córka reżysera), Anna (Anna Kołowa) oraz Kira (Wiktoria Isakowa) są młode i atrakcyjne. Wszystkie pochodzą z prowincji, a do stolicy trafiły w poszukiwaniu lepszego życia. Każda przywiozła ze sobą spory bagaż doświadczeń, ale także nadzieję, że w nowym miejscu, z dala od rodzinnych miast, ich los wreszcie się odmieni. Niestety, prędzej czy później wszystkie trafiają na tytułowy „punkt” – miejsce spotkań prostytutek, gdzie odbywa się swoisty casting prowadzony przez żulika Dodika (Leonid Okuniew), który wybiera sobie nowe panienki, rokujące nadzieje na godziwy zarobek. Dziewczyny z biegiem czasu zaprzyjaźniają się, wspólnie wynajmują również mieszkanie na przedmieściach Moskwy. W retrospekcjach stopniowo dowiadujemy się, co je skłoniło do ucieczki z rodzinnych domów i doprowadziło do zejścia na złą drogę. Patologiczna rodzina. Przyrodni brat, wykazujący wielką ochotę na kazirodczy związek. Wreszcie nieszczęśliwa miłość do żołnierza, który stracił życie (Moroz sugeruje, że na wojnie, najprawdopodobniej w Czeczenii, choć nie jest to wprost powiedziane). Jakkolwiek zwyczajnie to brzmi, przeżycia dziewczyn nie są, niestety, już tak banalne. Za każdym z nich kryje się wielka osobista tragedia i cały ciąg upokorzeń. Najbardziej doświadczona przez los jest Kira – potocznie nazywana przez przyjaciółki Zebrą (wyjaśnienie tego przydomka znalazło się w filmie) – ale, paradoksalnie, to chyba właśnie ona zachowuje największą pogodę ducha. Film Moroza unika taniego dydaktyzmu i moralizatorstwa. Reżyser nie zniża się do napiętnowania dziewcząt, wręcz przeciwnie – stara się je zrozumieć, co nie jest jednak równoznaczne z „wytłumaczyć” bądź „usprawiedliwić”. Osiąga to bardzo prostymi środkami, nadając filmowi charakter paradokumentalnego reportażu. Dzięki temu możemy zobaczyć prawdziwszą Moskwę – nie tylko rezydencje nowobogackich biznesmenów, ale także slumsy zamieszkałe przez wyrzutków społecznych bądź emigrantów z krajów azjatyckich. Ich świat zaś znacznie różni się tego, który lansowany jest w mediach. Kilka scen przekonuje zresztą dobitnie, że wraz z pieniędzmi rzadko kiedy przychodzi zmiana mentalności. Najwięcej poniżeń spotyka dziewczyny właśnie ze strony bogaczy (choć niechlubnym wyjątkiem zdaje się być tutaj los Kiry), z kolei biedni i wykolejeni potrafią odnosić się do nich ze zrozumieniem, a niekiedy nawet wręcz poświęcać się dla nich. Czy jednak godzi się przyjąć ofiarę bliźniego, mając pełną świadomość tego, że tym samym można pociągnąć go wraz ze sobą na samo dno? Jurij Moroz nie udziela odpowiedzi na to pytanie – zakończenie filmu jest jednak przewrotne i niejednoznaczne. Bohaterki podejmą pewne decyzje, tyle że nam nie będzie już dane poznać ich konsekwencji. Temat prostytucji często powraca w kinie, pod tym względem obraz Moroza nie jest więc filmem szczególnym. Jest za to na pewno obrazem osobliwym. Świat rosyjskich cór Koryntu w niczym bowiem nie przypomina świata wykreowanego na potrzeby „Pretty Woman” (1990) Garry’ego Marshalla, „Zostawić Las Vegas” (1995) Mike’a Figgisa czy choćby „Dziwki” (1991) Kena Russella. Nawet kulturowo bliższe Morozowi polskie filmy – takie jak „Mewy” (1986) Jerzego Passendorfera i „Prostytutki” (1997) Eugeniusza Priwieziencewa – wydają się być jedynie grzecznymi opowiastkami, niewiele mającymi wspólnego z rzeczywistością, którą starały się zobrazować. Gdyby więc szukać inspiracji reżysera, prędzej znajdziemy je w „Taksówkarzu” (1976) Martina Scorsese (z pamiętną rolą młodziutkiej Jodie Foster, nieco zresztą przypominającej Ninę) bądź obrazie Ulricha Edela „My, dzieci z dworca Zoo” (1981). Nie ma jednak co ukrywać – film Moroza zdecydowanie nie dorównuje im poziomem. Rosjanin nie miał zresztą aż takich ambicji, chciał za to zwrócić uwagę na bardzo poważny problem społeczny. I to mu się udało.
Tytuł: Prostytutki Tytuł oryginalny: Toczka Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: Rosja Czas projekcji: 92 min. Parametry: DD 5.1 rosyjski, polski (lektor) Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |