powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (LXXVI)
maj 2008

Przepis na pandemonium
Stephen King ‹Carrie›
„Carrie” pozornie pozbawiona jest większości tych rzeczy, które cechują przyzwoitą powieść grozy. Historia bazuje na mało oryginalnym pomyśle, fabuła wyzuta jest z tajemniczości, a postaci są sztampowe. Mimo to całość czyta się bardzo dobrze. Dlaczego? To oczywiście zasługa autora. Jeden jest Król, który z banalnych na pozór opowieści tworzy dzieła sztuki – Stephen King.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gwoli ścisłości, „Carrie” – nie jest arcydziełem. Wciąga, ale nie zachwyca, niepokoi, ale nie przeraża, zastanawia, ale nie prowadzi do głębszych wniosków. King prowadził swą opowieść umiejętnie i z właściwą sobie werwą, nie uniknął jednak pewnych nieporadności. To w końcu jego debiut – najlepszy dowód, że nie od razu Rzym zbudowano.
Fabuła jest prosta, żeby nie rzec: trywialna. W małej amerykańskiej mieścinie żyje wyśmiewana przez wszystkich dziewczyna – tytułowa Carrie White. Życie ma zdecydowanie niewesołe, do czego w szczególności przyczynia się matka – przejawiająca skłonności do okrucieństwa religijna fanatyczka. Oliwy do ognia dolewają koleżanki ze szkoły i nauczyciele, którzy z nieporadnej, zaniedbanej dziewczyny uczynili etatowego kozła ofiarnego. Wszystko ma się zmienić wraz z odkryciem przez Carrie drzemiącej w niej mocy. Mocy tyle potężnej, co nieobliczalnej. Nie popełnię grzechu, jeśli zdradzę, że skończy się to wszystko krwawo i spektakularnie. Tak się bowiem składa, że finał powieści znany jest niemal od samego początku, a to, co wyjawia nam King, to kolejne etapy, które doprowadziły do tragedii.
Przewidywalność fabuły jest zarówno wadą, jak i zaletą „Carrie”. Z jednej bowiem strony od początku wiemy, czego się spodziewać, co może trochę psuć zabawę. Z drugiej zaś – wiedza ta sprawia, że nie możemy doczekać się wielkiego finału i z jeszcze większym zapałem oddajemy się lekturze. King, stopniowo wprowadzając nas w kulisy wydarzeń, umiejętnie dawkuje kolejne szczegóły i sprawia, że ciekawość czytelnika zostaje zaspokojona dopiero pod sam koniec.
Niewątpliwą zasługę mają w tym wszystkim stworzeni przezeń bohaterowie. To fakt, że są sztampowi – wręcz archetypiczni. Mamy tu bowiem rozpuszczoną córunię bogatego tatusia – zepsutą i złośliwą Chris i jej „niegrzecznego” chłopaka, młodocianego buntownika mającego na pieńku z prawem – Billy’ego. Mamy szlachetnego szkolnego „harcerzyka” Tommy’ego oraz piękną prymuskę Sue czy wreszcie samą Carrie – zapuszczoną, samotną brzydulę, która ekscentrycznym zachowaniem skazuje się na ostracyzm. Zwyczajność tych bohaterów sprawia, że wydaje się nam, iż ich odpowiedniki spotkać moglibyśmy w każdym małym miasteczku. To czyni ich żywymi, pozwala nam razem z nimi przeżywać tragedię.
Nie byłoby to możliwe, gdyby nie niezwykła umiejętność Kinga do tworzenia scen oddziałujących na wyobraźnię i zarazem realistycznych. Scen, które nieraz wywołują wielkie emocje. Widać to choćby na przykładzie kłótni Carrie z jej matką. Czytelnik staje się niejako uczestnikiem tej awantury i sam ma ochotę wrzasnąć na wyrodną rodzicielkę…
Jednak nie wszystkie elementy powieści wkomponowują się we wciągającą całość. Liczne fragmenty prasowych artykułów bądź też sprawozdań z przesłuchań, jakimi poprzeplatane są „właściwe” części powieści, wybijają z rytmu czytania. Nie zawsze wnoszą ciekawe informacje, a ich oficjalny bądź też pseudonaukowy język zdecydowanie przeszkadza w lekturze. Można też mieć zastrzeżenia co do samej końcówki powieści – gdy napięcie po kulminacyjnych wydarzeniach opada, pozostałych stron (a jest ich jeszcze trochę) nie czyta się już z tak wielkim zaangażowaniem.
„Carrie” Stephena Kinga to swoista przestroga. Przestroga, że nie należy lekceważyć niczego i nikogo. No bo kto mógł przypuszczać, że pogardzana przez wszystkich niepozorna brzydula wkurzy się i wywoła pandemonium? Kto mógł przypuszczać, że dziwne, niewyjaśnione zjawiska dziejące się w jej pobliżu to nie zbieg okoliczności, ale manifestacja potężnej mocy? Wreszcie kto by się domyślał, że cieniutka powieść, która o tym wszystkim opowiada, powieść dobra, ale zdecydowanie nie rewelacyjna – stanie się początkiem jednej z największych karier pisarskich naszych czasów?



Tytuł: Carrie
Tytuł oryginalny: Carrie
Przekład: Danuta Górska
ISBN: 978-83-7469-601-2
Format: 208s. 142×202mm
Cena: 29,—
Data wydania: 30 października 2007
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

17
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.