powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXVII)
czerwiec 2008

Autor
Urok mechanicznych lalek
‹BiOCOSMOSiS: Quiciuq›
„Quiciuq” dostarcza nam to, do czego już się przyzwyczailiśmy w cyklu „Biocosmosis” – solidną historię, staranny rysunek, dobrze wykorzystane motywy klasycznej SF.
Zawartość ekstraktu: 70%
‹BiOCOSMOSiS: Quiciuq›
‹BiOCOSMOSiS: Quiciuq›
Trzeci tom serii „Biocosmosis” (nie licząc suplementu) i historia trzeciego mnicha – po Enonie i Savasie czas na Quiciuqa (znów imię będące palindromem). Schemat opowieści jest zbliżony do poprzednich części. Mnich zakonu Equilibrium przybywa na pewną planetę – jest tam witany z zaciekawieniem, ale i rezerwą. Poniekąd słusznie, bo ma on tajną misję do wypełnienia. Tym razem planetą jest wspominana już w poprzednich tomach Altomerra, a zadaniem – odnalezienie mieszkającego tu potężnego telepaty i skłonienie do działania na rzecz zakonu. Jak się okazuje, emnisi nie są jedynymi, którzy interesują się owym telepatą. Konflikt jest więc nieunikniony…
Scenarzysta Volinski rozwija swoją sagę rozważnie i konsekwentnie. Odsłonięte zostają kolejne tajemnice, poznajemy ustrój następnej – wydaje się, że niezwykle istotnej – planety, dowiadujemy się co nieco o tajemniczych Mistrzach Kuszenia. Tym razem zresztą miejsce akcji wydaje się być istotne dla całej sagi – planeta Altomerra jest konsekwentnie wymieniana jako miejsce rozpoczęcia wielkiej wojny o jedność Entirium (która ma mieć miejsce 12 lat po wydarzeniach opisanych w „Quiciuq”). Co więcej – nawiązania do postaci i wydarzeń zmuszają czytelników do sięgnięcia po wcześniejsze tomy i uporządkowania wiedzy o uniwersum cyklu „Biocosmosis”. Tak właśnie być powinno w rozplanowanej na wiele tomów sadze.
Nadal jednak w cyklu o Entirium nieco brak mi emocji. Z jednej strony oczywiście mamy dość sympatyczne postacie mnichów, nie pierwszy raz przywołujące skojarzenie z rycerzami Jedi, mamy polityczne intrygi, złowrogich przeciwników. Ale przeładowanie komiksu neologizmami (które notabene w poprzednich tomach chwaliłem, jako realizację konsekwentnej wizji innego wszechświata) powoduje, że trudno się w tę historię naprawdę zaangażować. Co więcej, przyjęta konwencja „każdy komiks opowiada o innej postaci” powoduje, że nadal brak jakiegoś punktu zaczepienia, bohatera, z którym odbiorca mógłby się utożsamiać. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby od tego schematu odejść i w następnej części połączyć siły Enone’a, Savasa i Quiciuqa, dając im wspólną misję do wypełnienia, a przy okazji tworząc szansę na pogłębienie charakterystyki tych postaci. Niestety, wiemy już, że tytuły następnych tomów to kolejne imiona emnichów – Evilive i Atlana. Niemniej sądzę, że do wcześniej wykorzystanych postaci warto powrócić.
Podoba mi się natomiast, jak rozwija się grafika Nikodema Cabały. Co prawda nadal nie zachwycają mnie twarze czy ekspresja postaci, ale muszę przyznać, że wiele kadrów po prostu urzeka. Tajemnicze wodospady spowite czerwonym światłem przy eremie emnichów. Śliczna letnia rezydencja pani planetard przywodząca znów na myśl „Gwiezdne wojny” i budowle na Naboo. Efektowny departament obrony Altomerry z dwoma posągami – symbolizującymi zapewne obie zamieszkujące planetę rasy. Świetnie kadrowana scena wymarszów ekipy komandosów do akcji, z unoszącym się nad nimi statkiem. Wszystko to zresztą blednie przy doskonałym pomyśle na przeciwstawienie tymże komandosom armii mechanicznych lalek (sugerujących swym wyglądem seksualne zastosowania, na dodatek z demonicznie wyglądającym domalowanym uśmiechem), co owocuje bardzo oryginalną potyczką. Zapewne jest w tym wszystkim nieco popisywania się rysownika, fajerwerków bez fabularnego uzasadnienia, ale nie mogę mieć mu tego za złe, bo po prostu ogląda się te rysunki z dużą przyjemnością.
Mimo wcześniejszych zastrzeżeń muszę przyznać, że poziom serii nadal jest dobry. Mamy tu kawał solidnej space opery, niemały rozmach i duże ambicje, a przede wszystkim ciekawy wszechświat i wrażenie że seria cały czas się rozkręca – jest nieźle, ale najlepsze jeszcze przed nami (już za 12 lat wszakże wielka bitwa o Altomerrę, a to brzmi naprawdę obiecująco). Czekamy więc na kolejne tomy.



Tytuł: Quiciuq
Scenariusz: Edvin Volinski
Wydawca: Pro-Arte
ISBN: 978-83-924721-4-8
Format: 48s. A4; oprawa twarda
Cena: 35,80
Data wydania: 21 marca 2008
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

109
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.