Hermann Daniel Hermes, którego Henryk Waniek uczynił bohaterem swej najnowszej książki „Sprawa Hermesa”, jest postacią autentyczną. Autor, między innymi ceniony malarz surrealista, niegdyś eksperymentował z odmiennymi stanami świadomości. Czyżby więc pośmiertna niebiańska rozprawa sądowa, oceniająca życie i dzieła Hermesa, także była autentyczna?  |  | ‹Sprawa Hermesa›
|
H. D. Hermes był protestanckim teologiem żyjącym w drugiej połowie XVIII wieku (1731-1807). Obecnie pamiętany (?) głównie za swe hymny i pieśni kościelne, w czasach Fryderyka Wilhelma II był – jako reformator religijny – ważną postacią życia społecznego i politycznego. Autor przedstawił go jako Brata Heliconusa, członka Loży Chrześcijańskiego i Różanego Krzyża „Pod Złotym Berłem Fryderyka”, mającej spory wpływ na władcę – i tracącą ją (z bolesnymi, zwłaszcza dla kieszeni, konsekwencjami), gdy na tron wstąpił Fryderyk Wilhelm III. Po śmierci reformatora (której on sam przez długi okres sobie nie uświadamia), w zaświatach zostaje przeprowadzone dochodzenie i sąd nad jego ziemską działalnością. W przekonaniu Hermesa proces ma oczywiście doprowadzić do zwrócenia należnych mu honorów, które utracił wraz ze śmiercią swego dobroczyńcy… Przygotowania doń stanowią pretekst, by jedna istota niebiańska (radca stopnia szóstego Engelbert von Engel, któremu „podlegały wyłącznie zbrodnie stanu”) przedstawiła drugiej bądź samej sobie – w takiej czy innej formie – barwne życie bohatera dramatu. Przytaczane są więc listy, wspomnienia, przesłuchania świadków, wizje lokalne – co tylko dało się zebrać jako materiał dowodowy. Wszystko to – niekoniecznie chronologicznie, niekoniecznie będąc do końca prawdą – przedstawione jest w mglistej, onirycznej otoczce zaświatów. Spiski, reformy, rozległe plany, tajemnice loży masońskiej (z morderstwem włącznie) – to, nawet przy pewnej nieskrywanej gamoniowatości głównego bohatera, świetny materiał na powieść. Jednak Henryk Waniek postawił na co innego. Jego twórczość kręci się wokół postaci Hermesa 1), toteż po lekturze niniejszej książki można odnieść wrażenie, że pastor stał się obiektem badań i bohaterem powieści głównie ze względu na… swe nazwisko 2). Gdy tylko bowiem czytelnik przyzwyczai się do atmosfery opowieści, do metod przedstawiania życiorysu bohatera i tła historycznego, akcja nagle przyspiesza, rzeczy istotne (z punktu widzenia czytelnika) są pomijane (bo uznane przez von Engela za mało istotne), wszystko się rozpływa, rozpływa… w niebiańskiej mgle wieczności. Czyżby autor znudził się własną powieścią? A może bał się znudzić czytelnika? To mogłaby być świetna powieść sensacyjna, mocno osadzona w słabo znanej nam historii. Wyszło co innego – coś bardziej zbliżonego do surrealistycznego malarstwa Henryka Wańka, który sam siebie nazywa „opowiadaczem obrazów”. Nie sposób więc ocenić niniejszej książki jako książki sensacyjnej – ani jako historycznej. Jest po prostu powieścią obyczajową, w której w nietypowy sposób przedstawiono życie ważnego za swych czasów człowieka. „Nie przepadam osobiście za »anatomią« zła, ale w tym przypadku postanowiłem się z nią zmierzyć” 3), mówi autor. Efekt tych zmagań oceniam jako średni, widząc sporo niewykorzystanych możliwości. 1) Z wywiadu z autorem: „Hermes jest bogiem-symbolem, w którym skupiają się tropy moich zamiłowań oraz skłonność do wędrowania. […] Hermes jest nadzwyczaj pojemnym archetypem i istnieje w niezliczonych wcieleniach.” www.ultramaryna.pl2) Wśród pozostałych książek Wańka, będących „specyficzną miksturą eseistyki, literatury pięknej, w których tropy prowadzą do postaci rzeczywistych, historycznych i mitologicznych, filozoficznych bajek i publicystyki” (cyt. jw.), znaleźć można między innymi takie pozycje wydawnicze, jak „Hermes w Górach Śląskich”, Wrocław 1994 oraz „Inny Hermes”, Warszawa-Wrocław 2001. 3) tamże
Tytuł: Sprawa Hermesa ISBN: 978-83-08-04090-4 Format: 332s. Cena: 32,— Data wydania: 27 września 2007 Ekstrakt: 60% |