powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXVII)
czerwiec 2008

50 najbardziej obciachowych momentów polskiego hip-hopu
ciąg dalszy z poprzedniej strony
10. „Zapomnij o tym” – Trzeci Wymiar
Tragiczna melodia, pretensjonalny tekst i fałszujący chórek przedszkolaków. Chłopaki, nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym o Was zapomnieć.
9. DKA
Na początku styl DKA można było określić jako „wannabe-Magik”, później artysta popracował nad warsztatem, stając się emo pełną gębą. Nie znam drugiego rapera opierającego większość swoich numerów na miarowym łkaniu. Gimnazjalistki są zachwycone, reszta – jakby mniej.
8. Rap Urszuli w „Pokonamy falę”
Utwór nie różni się zanadto od reszty rodzimych przebojów – „interwencyjniaków”, ale przy tym, co wyczynia Urszula od 1:56 do 2:05, dosłownie opadają ręce. Tu naprawdę przydałby się cenzor albo przynajmniej ktoś dysponujący choćby minimalnym zmysłem estetycznym. Może wtedy artystka zrozumiałaby, że jej próba eksperymentu z odległymi od własnej twórczości gatunkami muzycznymi pasuje co najwyżej do telesklepu albo show Jerzego Kryszaka.
7. Recenzje Andrzeja Budy
Schlastał album Łony wyłącznie z pobudek politycznych, Fisza zaś skrytykował za palenie trawy, przez które rzekomo miał wylecieć ze studiów. Szata graficzna jego książek wygląda jak skonstruowana w pijackim widzie. Zresztą twórczość pana Budy polecam wszystkim lubiącym solidne porcje szczerego, niczym nieskrępowanego śmiechu. To on odkrył, że Boba Dylana faworyzują żydowscy dziennikarze, to dla niego „Hity na czasie” były wydarzeniem, bijącym na głowę Open’era. Na pełnego sensacji blogaska Benny’ego Hilla polskiego dziennikarstwa, zapraszam TUTAJ.
6. „Gorąca noc” Kaczego
Lubicie Milano i Bayer Full? Tęsknicie za singlem do „Disco Relax” i egipskimi rysami twarzy Shazzy? Sięgnijcie po „Gorącą noc” – pierwszą w Polsce mieszankę rapu i disco polo! Naprawdę warto!
5. Nagły Atak Spawacza
OK, nie da się zaprzeczyć: byli sławni. Podziwiam ich za absolutny brak pretensji do uprawianej sztuki, śmieję się z całej reszty. W latach 90., popularnych „Spawaczy” słuchali wszyscy, nierzadko przy ściszonych głośnikach i z wypiekami na twarzy. Takie przeboje, jak „Pedał Roman” czy „ZHP”, były – obok Big Cyca i Prodiży – absolutnymi szlagierami chyba wszystkich młodzieżowych kolonii ubiegłej dekady. Dziś trochę tęskno za Nagłym Atakiem Spawacza – odpowiednikami Eda Wooda i Eddiego „Orła” Edwardsa w świecie polskiej muzyki rap. Wciąż jednak tli się we mnie nadzieja, że panowie jeszcze nie powiedzieli swojego ostatniego słowa i z okrzykiem „Fazi, k…a, do ch..a” po raz kolejny mocnym kopniakiem rozwalą w drobny mak głośniki w Waszych radioodbiornikach. Póki co, pozostaje nam delektować się ich horrendalnie słabymi płytami przy zgaszonym świetle i wyłączonym last.fm-ie, nie zapominając o tradycyjnym sześciopaku na podkurek.
4. Elita Kaliska „Jesteś powietrzem” – plagiat utworu Group Home „Livin’ Proof”
Zabawne: facet usłyszał jeden z największych przebojów amerykańskiego niszowego rapu, spodobał mu się podkład, pomyślał, że chyba nikt się nie zorientuje, po czym zarapował pod niego swój pierwszy przebój. Takie rzeczy są możliwe chyba tylko w Polsce.
3. Jeden Osiem L
Zasłynęli rzewnym „Jak zapomnieć”, opartym na bezczelnie zakoszonym pianinie z pięknego „Overcome” grupy Live. Przez ponad rok udało im się nie opuszczać pierwszego miejsca listy najbardziej wyśmiewanych polskich muzyków. Znacie ich wszyscy, więc w tym przypadku szersza charakterystyka jest pozbawiona sensu. Polecam jednak wgryzienie się w zawiłości tekstu „Powodzenia”, trzeciego przeboju ekipy z Płocka. Efekt lirycznego grochu z kapustą, który niechybnie zauważycie już po trzeciej linijce, to normalka. Ci kolesie naprawdę nie mają za grosz umiejętności.
2. Verba
A o tych delikwentach napisałem już co nieco w styczniowym wydaniu „Oglądając Muzykę”, toteż zainteresowanych analizą twórczości tych młodzieńców zapraszam właśnie TAM.
1.Funky Filon i Kaja Paschalska – „Mała Chinka”
Ewenement na skalę kosmiczną. Córka doktora Lubicza, wykorzystując moment nieuwagi rodziciela, wymknęła się spod jego kurateli, zamieniając skromny, studencki sweterek na wąską bluzkę z wycięciem. Istotnie, znakomity strój do stylizowanego na J. Lo gibania się w rytm upośledzonego, nagranego chyba poprzez zestawienie dwóch losowo wybranych loopów, podkładu. Drugim etapem zagłady był angaż do roli pomocy wokalnej faceta znanego do tej pory z reklamy lodów i profanacji klasyku Anny Jantar. Wspólnymi siłami stworzyli potwora, który niespełna trzy lata temu, z mocą Godzili rozpieprzającej w drobny mak Tokio, zaatakował komunikatory GG oraz humorystyczne fora internetowe. Z tym Gadu-Gadu to nie przesada – teledysk do „Małej Chinki” (przynajmniej w Poznaniu) przesyłano sobie niemal jak łańcuszek. Jednak nie ma się z czego śmiać, bowiem duet Paschalska – Filon (jak 30-letni facet może przedstawiać się w ten sposób?) stworzył pierwsze w pełni świadome hiphopowe dzieło rasistowskie, którego wymowa przeraża już po pierwszym przesłuchaniu. Obejrzyjcie w teledysku szeroki uśmiech Paschalskiej, pojawiający się wraz z linijką dotyczącą braciszka pracującego w fabryce na Dalekim Wschodzie. Ogarnijcie dosadność puenty, mówiącej o tym, że tytułowa bohaterka „…jest tylko zwykłą czikulinką w oczach każdego Polaka”. „Czikulinka”, WTF? To jakiś rodzaj potrawy czy azjatycka odmiana Filipinki? Filonie i Kaju, w oczach tego samego Polaka jesteście parą przygłupich ksenofobów. Jak dobrze, że od tamtej pory „dziwnym trafem” nic o was nie słychać.
powrót do indeksunastępna strona

125
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.