„8 części prawdy” można by potraktować jako całkiem niezłą, narracyjnie oryginalną, ale wciąż jednorazową rozrywkę z polityką w tle. I film Pete’a Travisa taką rozrywką jest, choć dzięki intrygującemu zakończeniu zyskuje na jakości i przestaje być jedynie sensacyjną łamigłówką.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W filmie „8 części prawdy” nie chodzi tylko o akcję, zabawy formą, pościgi, strzelaniny i wielowątkową fabułę, ale także, a może nawet przede wszystkim, o manipulowanie faktami i ideę względności prawdy. Ekspozycja tego problemu zostaje wprowadzona do filmu Travisa poprzez kilka zależnych od siebie perspektyw obserwowania i poznawania wydarzeń. Widz razem z kolejnymi bohaterami przechodzi przez główny punkt wyjściowy fabuły – zamach na prezydenta Stanów Zjednoczonych podczas spotkania na szczycie z liderami politycznymi krajów arabskich. Za każdym razem akcja cofa się do początku, by pójść o krok dalej, odsłonić kolejną kartę, rozjaśnić jeszcze jeden szczegół. Niestety, mimo intensywnych prób przeskoczenia już bardziej znajomych fragmentów, po trzecim wątku napięcie wyraźnie spada, a do historii wkrada się nuda. Dopiero ostatni powrót do otwarcia filmu, który owocuje doprowadzeniem fabuły do końca i zamknięciem wszystkich wątków, skutecznie ożywia atmosferę. Ceną za stosunkowo rzadko wykorzystywaną w kinie mozaikową strukturę narracji jest spowolnienie akcji, którą trzyma na przyzwoitych obrotach przede wszystkim szybka, bardzo dynamiczna jazda kamery. Jednak oczywistość postaci nie ma już żadnego związku z wybraną formą. Mamy do czynienia z zadomowionymi w Hollywood typami osobowymi. Jest mężny ochroniarz zmagający się z traumą z przeszłości, podły zdrajca, bezwzględni terroryści, tajemnicza femme fatale i oczywiście prawy, mądry i odważny prezydent USA. Wydaje się, że Amerykanie bardzo tęsknią za rozsądnymi politykami i przywódcami, którzy woleliby „być silni, a nie pokazywać siłę”, jak w filmie mówi grany przez Williama Hurta prezydent. Warto zaznaczyć, że obok Foresta Whitakera wcielającego się w Amerykanina, który nagrywa kamerą video dramatyczne wydarzenia dotyczące zamachu, to właśnie Hurt dostarcza w filmie najlepszej kreacji aktorskiej. Reszta, z Dennisem Quaidem w roli prezydenckiego ochroniarza na czele, nie ma wystarczającej charyzmy i umiejętności, by wycisnąć ze swoich równorzędnych epizodów coś więcej niż tylko nudne schematy. Dobrze, że Travis ucina każdy wątek w najbardziej newralgicznym momencie (tak, że widząc cofnięcie taśmy przeklinamy w duchu scenarzystę za pogrywanie sobie w ten sposób). To, jak i rozpędzenie akcji w ostatnim akcie filmu, pozwala wreszcie skupić się na dynamice wydarzeń, a nie na szablonowości postaci. W końcu należy koncentrować się nie tyle na nich, co na kolejnych kawałkach układanki. Ostateczny obrazek pewnie nie robiłby większego wrażenia, ale Travis osadził „8 części prawdy” we współczesnym świecie i zadał kilka pytań pomiędzy kolejnymi zakrętami fabularnymi, co dodaje jego filmowi zasadności i logiki. Nieprzypadkowo film zaczyna się i kończy wątkiem telewizji pokazującej media jako spójny organ, który powoli tworzy własną wersję rzeczywistości, dorabiając ideologie i opisując świat wybiórczo. A co najważniejsze, robiąc tak, prowokuje wątpliwość, czy coś takiego jak prawda w ogóle istnieje.
Tytuł: 8 części prawdy Tytuł oryginalny: Vantage Point Obsada: Dennis Quaid, Matthew Fox, Forest Whitaker, Bruce McGill, Edgar Ramirez, Ayelet Zurer, Saïd Taghmaoui, Zoe Saldana, Sigourney Weaver, William Hurt, James LeGros, Eduardo Noriega, Leonardo NamRok produkcji: 2008 Kraj produkcji: USA Dystrybutor: UIP Data premiery: 4 kwietnia 2008 Czas projekcji: 90 min. Gatunek: sensacja Ekstrakt: 60% |