powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXVIII)
lipiec 2008

Między arcydziełem a Radiem Maryja
Henryk Mikołaj Górecki, Chór Polskiego Radia w Krakowie ‹Utwory na chór a cappella›
Gdyby Henryk Mikołaj Górecki rzadziej epatował afektacją i unikał pompy, gdyby nad akademicki formalizm wyżej cenił szczerość i prostotę, gdyby zamiast orędować za „Bogiem, honorem i ojczyzną” opiewał „Boga, wrażliwość i skromność” – „Utwory na chór a cappella” byłyby płytą wielką. A tak, zbiór jego religijnych i ludowych kompozycji stanowi przykład znanej prawdy, że „lepiej zrobić mniej, ale lepiej”.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Różnica między boskim a bogoojczyźnianym jest taka sama, jak między sacrum a sacro polo. Teoretycznie jedno od drugiego dzielą mile, ale nie trzeba nikogo przekonywać, że najgorsze gnioty tworzone są w najlepszych intencjach. W końcu wiemy, czym są wyłożone trakty piekielnych czeluści. Czym w końcu jest cała twórczość Rubika, jeśli nie próbą sięgnięcia szczytów radosnego mistycyzmu za pomocą kulawej, patetycznej formy?
U Góreckiego zamiar jest podobny: oddać ducha narodu, ojczyzny, ziemi ojców, posługując się patosem i rozmachem chóralnych aranżacji. Efekt zgoła inny, niż u Piotra R. Przynajmniej w większości wypadków.
We wstępie do książeczki dołączonej do dwupłytowego wydawnictwa przytoczone są takie słowa Góreckiego: „Każdy się gdzieś urodził, na jakimś skrawku ziemi. Nie żałuję, że się tu urodziłem, bo to przepiękna ziemia (…). Ja te geny czuję.” Jeśli na dodatek słuchacz zerknie na spis utworów: „Zdrowaś bądź Maryja – pieśni Maryjne op. 54: Ciebie na wieki wychwalać będziemy"; „Pieśń Rodzin Katyńskich op. 81"; „Wisło moja op. 46 – pieśń ludowa”, to w umyśle każdego sceptyka (a kto nim nie jest w czasach postmoderny) zapali się czerwona lampka z napisem „Ewakuacja”. Predylekcja 75-letniego kompozytora do demotycznych tematów i religijnych nawiązań jest dobrze znana. Zapożyczenia z pieśni ludowych to stały element jego twórczości. Ale takie natężenie wątków ludycznych i religijnych w kościelno-akademickiej oprawie ma prawo budzić zastrzeżenia. Zbyt często w Polsce szafuje się „naszością”, martyrologią i uświęconą tradycją, by odbiorca nie zraził się a priori. Nie oszukujmy się, „Utwory na chór a cappella” mogłyby stanowić akompaniament do wszelkiej maści uroczystości państwowych. Z łatwością można wyobrazić sobie wręczanie medali zasłużonym przy dźwiękach „Totus Tuus op. 60” albo pogrzeb oficjela z „Amen op. 35”. Zatem ma przed sobą Górecki dwa zadania: osiągnąć zamierzony cel artystyczny, czyli złożyć hołd ojcowiźnie i równocześnie zachwycić szczerością bez popadania w egzaltację. Czy mu się to udaje? Najczęściej nie.
Kompozycje na dwóch albumach podzielone są według klucza tematycznego. Na pierwszym zebrano utwory ludowe, opracowane najczęściej w zeszłym wieku (jak na przykład „Wisło moja, Wisło szara op. 46 „) do tekstów i melodii tradycyjnych zaczerpniętych ze zbiorów Jadwigi Gorzechowskiej i Marii Kaczurbiny. Na drugim krążku znajdują się utwory religijne, modlitewne, jak chociażby „Totus Tuus op. 60” dedykowane Janowi Pawłowi II z okazji jego trzeciej pielgrzymki do Polski.
Inspiracje ludowe nie są oczywiście w muzyce poważnej niczym nowym: Edvard Grieg czerpał garściami z rdzennej muzyki norweskiej, Strawiński z rosyjskiej. U nas wymienić można Chopina czy Szymanowskiego. Ludowe utwory na chór a capella komponowali również Kazimierz Sikorski (na przykład „Czemuście mnie” – śląska pieśń ludowa na chór mieszany a cappella z 1934 r.), czy Józef Karol Lasocki (na przykład „Juhasi” – spiska melodia ludowa na chór mieszany a cappella z 1946 r.). Niestety, tego typu przedsięwzięcia noszą zwykle piętno akademizmu (wspomniane egzemplifikacje to chlubne wyjątki). Niemal nie sposób w sztywnym gorsecie dbałości o detal i brzmienie oddać ogień, naiwność i prostotę muzyki, która od strony formalnej nie należy do łatwych, a od treściowej – do pruderyjnych. Innymi słowy: rzadko spełnia oczekiwania kompozytorów, którzy chcieliby założyć jej smycz i kaganiec oraz zaprowadzić struchlałą do filharmonii. Żeby wydobyć wspaniały liryzm rustykalnych pieśni, trzeba mieć doskonałe wyczucie formy. I trzeba przyznać – Górecki je ma, a raczej miewa. Udaje mu się to chociażby w przypadku łagodnej, delikatnej kompozycji „Wisło moja, Wisło szara op. 46” z 1981 r. Umiejętna gra dynamiką, ekspresją owocuje wspaniałymi konsonansami, lekkością i swobodą. Ale już przy kurpiowskiej „Hej, z góry, z góry! Kóniku bury op. 75”, gdzie metrum jest żwawsze, a wydźwięk erotyczny dość wyraźny (podmiot liryczny w formie żeńskiej wyraźnie preferuje „łózecko” miast kołysanki), ma się wrażenie, jakby pieśń dusiła się w tak schludnej aranżacji. Mimo celowych dysonansów, które miały służyć wywołaniu wrażenia zadziorności, muzyka traci werwę i pazur. Bynajmniej nie ze względu na jakość wykonania, a na błędne założenie oswojenia tej muzyki. Co z tego, że Górecki zadbał o rzeczy takie, jak chromatyzacja dźwięku i zgodne z oryginalną muzyką kurpiowską metrum, skoro o tej muzyce można powiedzieć wszytko, tylko nie to, że oddaje ducha folkloru.
Tu należy się pewne wyjaśnienie: samym wykonawcom nie sposób postawić jakichkolwiek zarzutów. Ba! Właściwie nie ma w tym zbiorze ani jednej źle wykonanej sekundy. Perfekcja, doskonałe wyczucie czasu i rytmu, a także wspaniałe brzmienie chóru Polskiego Radia i profesjonalizm dyrygującego nim Włodzimierza Siedlika zasługują na najwyższe uznanie. Tylko że nie sposób momentami nie żachnąć się, słuchając wspaniałych sopranów uwikłanych w tandetne, konfesyjne „Maria” powtórzone z afektacją 40 razy! Tak jest w „Totus Tuus op. 60”. Durowa tonacja atakuje nas od samego początku i ten wzniosły do bólu zębów nastrój histerycznej żarliwości ciągnie się do końca kompozycji. To już ociera się o kicz. A przecież „Totus Tuus op. 60” poprzedza najwspanialszy bodaj utwór tej kolekcji, dostojny „Przybądź Duchu święty op. 61”. Tam, mimo podobnej wymowy, udało się artyście uniknąć nieprzekonujących uniesień rodem z Radia Maryja. Jak widać, do obcowania z sacrum nie trzeba emfazy. Wystarczą odpowiednie interwały, stopniowanie dramaturgii i efektowne pauzy. Wiele tu skromności, modlitewnej melorecytacji. Powolny rytm i powtarzalność akordów wzmagają nastrój kontemplacji. Zwłaszcza że trwający prawie 15 minut utwór pozwala odbiorcy „dostroić się”, złapać miarowy oddech i odpowiednio chłonąć muzykę. Skromniejszymi środkami wyrazu osiąga twórca „Symfonii pieśni żałosnych” dużo więcej niż za pomocą masywnych akordów. Zaledwie kilka razy chór uderza potężnym forte, by za chwilę stopnieć w zrezygnowanym, łagodnym piano.
Tym gorzej słucha się „Pieśni Rodzin Katyńskich” z tekstem Tadeusza Lutoborskiego. Początkowy wers, „Jeszcze Polska nie zginęła, póki Katyń żyje”, zdaje się mówić o charakterze całego utworu, który można streścić w trzech słowach: patetyczny, pretensjonalny, banalny. Zaczyna się, jak można się domyślić, od tonacji mollowych, a kończy górnolotną toniką durową As-dur. Linia melodyczna rozjaśnia się, kiedy mowa o Polsce i papieżu – gdy wspomina się „wrogów i renegatów”, efektowanie opada. Truizm par excellence.
I tak unoszą się nad „Utworami…” miazmaty archaicznego patriotyzmu spod znaku „konika i szabelki”, z rzadka wywiewane przez ożywcze prądy prostoty i skromności.
Czasem ma się wrażenie, że doza szaleństwa i awangardowego potraktowania materii dźwiękowej dobrze by tu zrobiła. Cóż zrobić – nic nie wskazuje na to, by Górecki miał powrócić do początków swej twórczości: sonoryzmu i serializmu. Teraz bliżej mu do miana narodowego wieszcza, niż artysty poszukującego. I nie jest to komplement.



Tytuł: Utwory na chór a cappella
Wykonawca / Kompozytor: Henryk Mikołaj Górecki, Chór Polskiego Radia w Krakowie
Data wydania: 15 maja 2008
Czas trwania: 1:07:12
Utwory:
1) Wisło moja op.46 – pieśń ludowa: 3:58
2) Szeroka woda op. 39: A ta nasza Narew: 3:58
3) Szeroka woda op. 39: Oj, kiedy na Powiślu: 1:08
4) Szeroka woda op. 39: Oj, Janie, Janie: 2:55
5) Szeroka woda op. 39: Polne róże rwała: 1:50
6) Szeroka woda: 3:43
7) śni kurpiowskich op.75: Hej, z góry, z góry! kóniku bury: 3:57
8) Hej, z góry, z góry! kóniku bury – 5 Pieśni kurpiowskich op.75: Ciamna nocka, ciamna: 3:33
9) Hej, z góry, z góry! kóniku bury – 5 Pieśni kurpiowskich op.75: Wcoraj, dziwcyno, nie dzisiaj: 5:30
10) Hej, z góry, z góry! kóniku bury – 5 Pieśni kurpiowskich op.75: Z Torunia ja parobecek: 2:27
11) Hej, z góry, z góry! kóniku bury – 5 Pieśni kurpiowskich op.75: Wysła burzycka, bandzie desc: 6:49
12) Przybądź Duchu Święty op.61: 14:15
13) Totus Tuus op.60: 11:41
14) Zdrowaś bądź Maryja - pieśni Maryjne op.54: Matko Niebieskiego Pana: 3:39
15) Zdrowaś bądź Maryja - pieśni Maryjne op.54: Matko Najświętsza: 11:02
16) Zdrowaś bądź Maryja - pieśni Maryjne op.54: Zdrowaś bądź Maryja: 3:53
17) Zdrowaś bądź Maryja - pieśni Maryjne op.54: Ach jak smutne jest rozstanie: 4:39
18) Zdrowaś bądź Maryja - pieśni Maryjne op.54: Ciebie na wieki wychwalać będziemy: 5:13
19) Pieśń Rodzin Katyńskich op.81: 5:09
20) Amen op.35: 6:20
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

91
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.