powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXVIII)
lipiec 2008

Prędkość to nie wszystko
Andy Wachowski, Larry Wachowski ‹Speed Racer›
Gdyby w młodości George Lucas zamiast seriali przygodowych oglądał filmy wyścigowe, to nakręciłby nie „Gwiezdne wojny” i „Indianę Jonesa”, lecz film taki jak „Speed Racer”. Trzydzieści lat temu rozbuchaną do maksimum wizualną stronę filmu Wachowskich można by jeszcze nazwać oszałamiającą i wprawiającą w estetyczny zachwyt. Dziś to ledwie kolorowy i nieciekawy miks, którym bracia najwidoczniej utrafili w niewłaściwą epokę.
Zawartość ekstraktu: 20%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Skojarzenie ze słynnym flanelowcem jest tu nieprzypadkowe, bo podobnie jak twórca legendarnej sagi, tak i Wachowscy dzieciństwo spędzili na fascynacji telewizyjnymi cyklami klasy B, do których później nawiązywali we własnej twórczości, zszywając scenariusze z garści cudzych pomysłów. Podobieństw zresztą jest o wiele więcej. Zarówno bracia, jak i Lucas pasjonują się nowoczesną i nowatorską technologią filmową, stąd wykorzystanie CGI i kręcenie właściwie wyłącznie na tle blue i green screenów jest w ich filmach na porządku dziennym. Przede wszystkim jednak cała trójka to duzi chłopcy marzący o realizacji popularnych filmów z ogromnych rozmachem, takich jakie sami chcieliby oglądać.
„Speed Racer” jest idealnym przykładem właśnie takiej filozofii kina. W przypadku swojego najnowszego filmu Wachowscy poszli na całość. Wszelkie dekoracje i rekwizyty ograniczono do minimum, zastępując je komputerowym, mocno umownym światem. Przy czym feerie atakujących zewsząd nasyconych i roziskrzonych barw, komiksowe postacie i wymuskane, pełne lukru scenerie sprawiają, że oglądanie „Speed Racera” jest jak jazda na ultrakolorowym roller coasterze po zjedzeniu zbyt dużej ilości cukierków.
Fabuła opiera się na treści japońskiego serialu animowanego z lat 60. Rodzina Racerów już przez samo nazwisko jest skazana na życie pod dyktando sportów motorowych. Prowadzą własną stajnię wyścigową, startując w lokalnych zawodach. Ich pierwszy syn Rex zginął w brutalnym rajdzie, młodszy – Speed – jest dopiero na progu wielkiej wyścigowej kariery. Utalentowany rajdowiec szybko wpada w oko potentatowi w branży – Royaltonowi, który chce go ściągnąć do swojej potężnej ekipy. Równocześnie pokazuje mu prawdziwy świat wielkich wyścigów, znacznie odmienny od tego, co chłopak wyobrażał sobie w swoich wyidealizowanych marzeniach. Rzeczywistość bowiem to wyścigi ustawiane, gdzie tak naprawdę nie liczy się zwycięzca, ale to, kto odniesie z tego powodu największe korzyści na giełdzie i finansowych rynkach. Niegodzący się na taką kolej rzeczy Speed wraz ze współpracującym z wymiarem sprawiedliwości tajemniczym Racerem X chcą zakończyć ten brudny proceder i przywrócić szalonym wyścigom ich dawny blask a przede wszystkim wartość prawdziwej sportowej rywalizacji.
Odczucie wizualnego przesytu, prócz kilku pierwszych minut, towarzyszy niemal przez cały czas trwania projekcji. Chwilami co prawda film łapie klimat wariackich wyścigów i odwołuje się do marzeń każdego chłopca o przygodzie w błyszczącej bryce, ale to wrażenie szybko niknie pod nawałnicą kolorów i kolejnym dociskaniem gazu. Minusem w odbiorze jest również fakt, że „Speed Racer” to produkt przeznaczony docelowo do kin 3D i w wersji „płaskiej” sporo traci na wartości. Zachwyt efektownością wizualną jest zatem tymczasowy, a na pewno trwa znacznie krócej niż zapewniałby to trójwymiar.
Zapewne nie będę odosobniony w opinii, że dziś w kinie, nawet dziecięcym, potrzeba czegoś więcej niż natłoku szybko zmieniających kolorów, mocnej akcji i tanich moralitetów. Gdyby w „Speed Racerze” wizualną stronę filmu odsunąć całkowicie na bok, otrzymalibyśmy prostolinijną historyjkę o grze fair play, uczciwości i rodzinnych wartościach, gdzie dobro jest białe, a zło czarne – a to nawet dla siedmiolatków wydaje się trochę naciągane. Do tego umowny świat zewnętrzny jest tak samo sztuczny, jak emocje towarzyszące bohaterom. Dokonywane przez nich wybory, a także podejmowane działania wypływają nie z przemyślanej i wypracowanej motywacji, ale ze sztywnego pragnienia bycia kryształowo uczciwym i nieugiętym wobec innych. Ta papierowość postaci wpływa na całą fabułę, która na każdym kroku jest najzwyczajniej jednowymiarowa.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jeśli nawet „Speed Racer” pod warstwą kiczu ma jakieś ukryte drugie dno i zawoalowaną filozofię, to naprawdę ciężko wyciągnąć to z samego filmu. Wachowscy od lat nie udzielają wywiadów, więc ich twórczość musi po prostu bronić się sama. A z tym w przypadku ich najnowszego filmu nie jest najlepiej. Łatwo natomiast zauważyć, że bracia od czasu „Matriksów” zbytnio się nie rozwinęli i do znudzenia powtarzają elementy charakterystyczne dla trylogii, które jednakże już w żadnym stopniu nie imponują. Na przykład zamiłowanie do kumulowania akcji z wykorzystaniem slow motion, zostało już mocno wyeksploatowane i doczekało się mnóstwa naśladowców. Czego przede wszystkim w wirtualnym świecie ze „Speed Racera” zabrakło, to odrobiny ironii i dystansu do wytworzonej krainy sztuczności, a także braku wyważenia idealnych proporcji między efektowną formą a ideą dobrej zabawy. Co z tego, że jest sporo ostrego śmigania, kopaniny i dziecinnych wygłupów, jeżeli zmieszanie owych składników daje mało zjadliwy rezultat.
Na początku zastanawiałem się, czy nie lepiej dla małych i dużych widzów byłoby, gdyby przed filmem oferowano im słynne matriksowe tabletki. Wybierasz niebieską – wracasz do domu i o niczym nie pamiętasz. Decydujesz się na czerwoną – oglądasz „Speed Racera” i doznajesz psychodelicznej wizji kina dla dzieci. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na salę kinową, by szybko zarzucić ten pomysł. Sądząc bowiem po nikłej frekwencji, jaka towarzyszy filmowi Wachowskich w Polsce, jak i na całym świecie, już przed seansem widzowie doskonale wiedzieli, co wybrać.



Tytuł: Speed Racer
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 6 czerwca 2008
Czas projekcji: 135 min.
WWW: Strona
Gatunek: akcja, familijny
Ekstrakt: 20%
powrót do indeksunastępna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.