powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXVIII)
lipiec 2008

Persona magica: Dzikość Ibsena
Od romantyzmu po realizm – taką drogę przeszedł wybitny norweski dramaturg Henryk Ibsen. Tę podróż kontynuują wszyscy reżyserzy, którzy wystawiają jego dramaty albo traktują je jako źródło inspiracji.
Hans Christian Andersen twierdził, że są osobliwi. Że różnią się od innych, tak jak Beduini od Niemców. Że od mima do amanta wszyscy umieszczają się na jednej szalce wagi, a resztę świata stawiają na drugiej. O kim mowa? O ludziach teatru, którzy na łamach „Esensji” doczekali się wreszcie swoich piętnastu minut...
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Henryk Ibsen urodził się 20 marca 1828 roku w pewnej kupieckiej rodzinie. Miał bujne życie, ale jeszcze bogatsza była twórczość wybitnego Norwega. Warto co jakiś czas przypominać o wyjątkowości jego stylu, rewolucyjnym charakterze pisanych przez niego dramatów i zamieszaniu, jakie początkowo wywoływały, oraz, przede wszystkim, o ich uniwersalizmie. – To świetny dramaturg, który wspaniale konstruuje postaci i sytuacje – mówi reżyser Andrzej Bartnikowski. – Współczesność Ibsena polega na jego wspaniałej intuicji, dzięki której przepowiedział procesy kulturowe i psychologiczne, z którymi obecnie mamy do czynienia na każdym kroku: skrajny racjonalizm, hedonizm, wybujałe i dominujące ego, niedopuszczanie do głosu uczuć, potrzeb duchowych. Konwencję tego spektaklu określiłem mianem „realizmu zagęszczonego”. W statycznych scenach ważny jest najmniejszy ruch i gest – powiedział Polak o własnej inscenizacji „Heddy Gabler”, swoistym peanie na cześć równouprawnienia kobiet. Co ciekawe – początkowo sztuka ta była bardzo agresywnie krytykowana. Alfred Sinding-Larsen napisał na łamach jednej z gazet: „Tak naprawdę »Heddę Gabler« można nazwać chyba tylko groźnym tworem wyobraźni, wykreowanym przez autora potworem pod postacią kobiety, nieposiadającą swego odpowiednika w rzeczywistości”. Rzecz traktuje o świeżo upieczonej żonie, która zaczyna odczuwać coraz większą pustkę i rozczarowanie, także swoim mężem.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jeszcze większe zamieszanie wywołała „Dzika kaczka”. Oś fabularna tego dramatu opiera się na sekretach i kłamstwach w pewnej zwyczajnej, na pozór szczęśliwej rodzinie, w której prawda w końcu wychodzi na jaw. Jeden z krytyków skomentował „Dziką kaczkę” następująco: „Ludzie nie wiedzą, co o tym myśleć. Opinie krytyków wcale im nie pomagają, bo każda gazeta pisze co innego”.
Nie podzielam tych negatywnych opinii, zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem Bartnikowskiego, że w twórczości mistrza bardzo istotne są niuanse i drobne detale. Nigdy nie zapomnę tego, gdy po raz pierwszy przeczytałem „Norę: Dom lalki” – na pozór klasyczny dramat, w którym zachowano zasady jedności czasu, miejsca i akcji. W warstwie fabularnej był jednak ogromnie kontrowersyjny i należy go uznać za intrygujący głos w dyskusji na temat krytyki feministycznej, czyli sposobu, w jaki kobiety są przedstawiane w literaturze. Sposobu, który brutalnie i niespodziewanie stawia jeden z pierwszych kroków w walce w patriarchalizmem. Warto pamiętać, że wówczas było to niecodzienne i szokujące. Ale Ibsen nigdy nie bał się mówić głośno o tym, co uważał za słuszne. I jak to zwykle bywa z geniuszami, początkowo go nie doceniano. Z powodu licznych problemów musiał wyemigrować z Norwegii do Włoch, gdzie napisał między innymi znakomitego „Peera Gynta”.
Mistrzostwo Ibsena polegało na tym, że wyniósł zwyczajność do rangi wielkiej sztuki. Bohaterami swoich dramatów uczynił ludzi przeciętnych. Nie byli to Hamleci czy Makbeci, ale zwykli ludzie zmagający się z problemami, o których nie mówi się głośno, chociażby z kazirodztwem. W „Dzikiej kaczce” pokazał toksyczną rodzinę, której tragedia polega na niemożności porozumienia. I chociaż akcje swoich dramatów umieszczał w czasach sobie współczesnych, ani trochę nie straciły one na swojej uniwersalności. Zresztą można odnieść wrażenie, że przed konserwatyzmem i pewnymi konwenansami po prostu nie da się uciec.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Norweski dramaturg jest podobno w swoim kraju ceniony. Nie zamierzam tego negować, jednakże dziwi mnie to, co usłyszałem ostatnio od mojej koleżanki, która wyjechała w ramach programu Erazmus do Bergen. W tym mieście młody Ibsen pełnił funkcję poety teatralnego, ale przechadzając się po jego ulicach, trudno to dostrzec. Kiedy poprosiłem koleżankę, by sprawdziła, czy są tam jakieś świadectwa wielkiego szacunku dla mistrza, stwierdziła, że w tym uniwersyteckim mieście bardzo trudno je znaleźć. Doszukała się tylko portretu w tamtejszym muzeum sztuki. W każdym razie trochę mnie to dziwi. Może nie mam zbyt wielkiej wiedzy na temat norweskiej mentalności, ale gdyby to twórca „Dzikiej kaczki”, a nie Karol Wojtyła urodził się w Wadowicach, to całe Wadowice byłyby Ibsenowskie. To jednak detal.
Ibsen przeszedł drogę od romantyzmu po realizm. Z pierwszego okresu pochodzi, napisana w roku 1850, „Catilina”. Romantyzmem zajmował się jednak krótko. W centralnym punkcie swojej twórczości umieszczał człowieka. Co prawda we wcześniejszym etapie działalności, kiedy istotną rolę w jego życiu odgrywał romantyzm, inspirował się baśniami, a także wydarzeniami historycznymi i politycznymi, jednak potem coraz bardziej zaczęła go drażnić polityka i postanowił skupić się na jednostce i outsiderach. Gdyby nie rozczarowała go postawa Norwegii w konflikcie pomiędzy Prusami a Danią, to nie wiadomo, jak potoczyłaby się jego dalsza pisarska kariera. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Cytat godny uwagi:

„Język musi brzmieć naturalnie, zaś forma wyrazu musi być charakterystyczna dla każdej występującej w sztuce postaci; żadna osoba nie wyraża się tak samo jak inna. Dlatego też tak wiele można zrobić podczas prób – to właśnie wtedy najłatwiej wychwycić wszystko, co wydaje się nienaturalne i wymuszone i co musi być zmieniane aż do momentu, w którym rola zyska pełną wiarygodność i realistyczną formę. Efekt, jaki wywrze sztuka, zależy w dużej mierze od wrażenia, że publiczność siedzi i przysłuchuje się wydarzeniom dziejącym się naprawdę”.

(Henryk Ibsen, z listu do Augusta Lindberga)

powrót do indeksunastępna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.