powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXVIII)
lipiec 2008

Quo Vadis, rynku muzyczny?
ciąg dalszy z poprzedniej strony
PF: Odnośnie koncertów. Przypominam sobie słowa wokalisty Marillion, Steve’a Hogartha, który mówił już w latach 90., że przyjdą takie czasy, kiedy muzycy będą się utrzymywać głównie z koncertów, nie płyt. Ty, zdaje się, podzielasz ten pogląd?
PG: Miał po części rację. Choć jeśli chodzi o wokalistów Marillion, to wolę Fisha (śmiech). To jest pewne uproszczenie. Muzyk, artysta piszący muzykę i teksty oraz grający koncerty i wydający płyty, ma wiele źródeł dochodów i nie zgodzę się, że koncerty to jedyne ważne, co trzeba robić. Może koncerty są dla pewnych muzyków ważniejsze, ale dla innych to tylko jedno z wielu działań. Wyliczę może przykładowe źródła przychodów, zapewne nie wszystkie. Załóżmy, że artysta sam pisze teksty i muzykę, własnym sumptem wydaje płyty czy pliki i koncertuje, a na dodatek jego muzyka nadawana jest w mediach… Wówczas ma przychody: z tytułu tantiem, jako autor (od ZAiKS-u) i z tego samego tytułu, jako wykonawca (od Stowarzyszenia Artystów Wykonawców SAWP lub Związku Artystów Wykonawców STOART). Do tego dochodzą przychody z koncertów i ze sprzedaży koszulek, kubeczków, książek, czegokolwiek, co wykorzystuje jego lub jej wizerunek. Plus przychody z ewentualnego wydawania płyt, bądź plików, a jeżeli ktoś zechce wykorzystać tę twórczość, na przykład nagrać cover, użyć muzyki w filmie lub reklamie, są dodatkowe zyski. Zatem: można sobie zarabiać na koncertach, ale jeśli ktoś sam pisze, gra dobre koncerty i ma wielu fanów, to szkoda żeby rezygnował z pozostałych źródeł przychodów. Tak więc nie tylko koncerty. Zresztą nie wszyscy artyści koncertują.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
PF: Ale wszyscy chcą zarabiać. Czy twoim zdaniem, takie zagrywki jak Radiohead „In Rainbows” mają przyszłość? Wielka gwiazda na nich zarobi – nowicjusze niekoniecznie. A jednak „walka z fonografią” i „artystyczna niezależność”, jak nazywane są takie posunięcia, są w modzie.
PG: Tak, ale na kontrakcie z wytwórnią nowicjusze też z reguły nie zarabiają za dużo. Szacuje się, że jedynie jedna na dziewięć płyt się zwraca, więc z debiutantów zarobią tylko ci nieliczni. Ekonomiści napisali o tym niejedną książkę, na przykład „Why Are Artists Poor?” („Dlaczego artyści są biedni?”). Zatem działania takie jak „In Rainbows” na dziś dzień mają sens tylko w przypadku wielkich. Jak długo tak będzie – ciężko powiedzieć.
PF: Więc co u licha mają zrobić młode zespoły na początku drogi? Bo co z tego, że zmienia się rynek, skoro obowiązują te same zasady?
PG: Moim zdaniem przyszłością są pliki, te bezstratne, na przykład wav, flac. CD będzie mieć dzisiejszy status winylu… Oczywiście za parę ładnych lat.
PF: Czy muzykę wyda w postaci mp3 iTunes czy na płycie Warner- majors to majors.
PG: Niestety, w tym biznesie tak jest, że zarabiają nieliczni… Dzięki dokonującym się zmianom grono tych nielicznych może się poszerzyć, ale nie łudźmy się – wszyscy chętni nie utrzymają się z tego. Początkujący artyści powinni przede wszystkim grać dobrą muzykę, rozwijać się, konsekwentnie poszerzać bazę fanów i nie podpisywać żadnych kontraktów bez solidnej konsultacji z prawnikiem!
PF: Może trzeba muzykom w końcu powiedzieć, że na początku należy zatrudnić dobrego prawnika, dopiero potem dobrego gitarzystę?
PG: Niekoniecznie w tej kolejności. Najpierw trzeba świetnie grać, a potem przyda się prawnik i ktoś z wiedzą o rynku.
PF: A co z naszym biednym jak mysz kościelna polskim showbizem? Obudzi się toto wreszcie?
PG: Czy się obudzi – nie wiem. To jest zależne od wielu czynników, a generalnie show business jest oddzielnym tematem od rynku muzycznego. Scena muzyki „dodopodobnej” chyba ma się nieźle? Od strony sprzedaży kompaktów jest kiepsko, ale to nie mówi nic o scenie, o jej stanie.
PF: Wciąż mam jednak takie wrażenie, że polscy spece od marketingu przysnęli sobie na kilka ładnych lat.
PG: OK, więc mamy pytanie – czy fonografia w Polsce (czyli sprzedaż płyt, plików) będzie się rozwijać? To bardzo trudne pytanie – przynajmniej dziś. Przede wszystkim, sądzę że niepotrzebnie wychodzimy z założenia, że płyty mają się sprzedawać.
PF: Wcale nie wychodzimy; niech to będą na przykład „empetrójki”.
PG: To samo dotyczy mp3. Może scena muzyczna ma się świetnie, a Polacy po prostu nie chcą posiadać fonogramów? Pliki nie sprzedają się najlepiej z paru powodów. Najważniejszym jest cena.
PF: Społeczeństwo się bogaci, a na mp3 żałujemy kilku złotych?
PG: Założyłbym się, że gdyby pojawiło się u nas coś takiego jak Rhapsody (platforma z całymi albumami w mp3, działająca na zasadzie abonamentu – przyp. red.), to w średnim lub dłuższym terminie stałoby się to bardzo popularne.
PF: A może jesteśmy narodem złodziei? Wolimy ukraść coś z P2P niż kupić za złotówkę?
PG: Może jesteśmy społeczeństwem, które nie kolekcjonuje płyt i plików? No właśnie, dochodzimy do sedna: po co posiadać mp3?
PF: To, że kolekcjonuje, to wiem na pewno. Nawet ręczę głową (chociaż niekoniecznie swoją). Co do posiadania, to rozumiem, że nie jest to jakaś neokomunistyczna wizja?
PG: Nie, nie (śmiech). Chodzi mi o to, że charakter odbioru muzyki się zmienia. Rzadziej słucha się całych albumów, liczy się dostęp, nie posiadanie. Na polskim rynku nie ma serwisu, który w zamian za abonament oferowałby dostęp do pełnych albumów bez konieczności ich każdorazowego kupna, jak Rhapsody. Zmierzam do tego, że popyt jest, a nie ma kogoś, kto by dostarczył produkt w tej formie, w której konsumenci będą chcieli go konsumować.
PF: Czyli co? Cały problem z piractwem tylko w braku Rhapsody? Nie chce mi się w to wierzyć…
PG: Nie tylko, jest wiele problemów. Nie ma Rhapsody, więc ceny plików sprzedawanych na sztuki nie są atrakcyjne. Do tego dochodzi słaba dostępność Internetu, brak wiedzy i tak zwane piractwo. Jestem zdania, że poza artystami, to właśnie ci, którzy w normalnych warunkach są największymi motorami rozwoju rynku muzycznego – oddani fani muzyki, są najbardziej pokrzywdzeni z powodu obecnego stanu.
Patryk Gałuszka uzyskał tytuł doktora na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Obecnie pracuje jako adiunkt w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Jego zainteresowania badawcze dotyczą marketingu muzyki, ekonomii kultury oraz ekonomii własności intelektualnej. Jest autorem kilkunastu publikacji z tego zakresu, obecnie przygotowuje książkę poświęconą zmianom dokonującym się na rynku muzycznym. Należy do Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Muzyki Popularnej. Prowadzi naukowy blog poświęcony zagadnieniom z zakresu zarządzania kulturą, dostępny pod adresem http://pga.blox.pl
powrót do indeksunastępna strona

104
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.