powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXVIII)
lipiec 2008

Uczłowieczanie przez kibicowanie
‹Tytus, Romek i A'Tomek: Księga XXXI: Tytus kibicem›
Tytuł XXXI księgi jest jednoznaczny. Zaskoczony będzie jednak ten, kto niesiony piłkarską gorączką, zajrzy do środka. O samej piłce jest tam niewiele, a i miłośnicy przygód trójki harcerzy mogą czuć się rozczarowani.
Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Początkowo księgi z przygodami Tytusa, Romka i A’Tomka rozróżniało się po wehikule, jakim podróżowali. Był trąbolot, wannolot, prasolot, mechaniczny koń i inne. Pojedyncze księgi (na przykład I i IX) stanowiły wyjątki potwierdzające tę regułę. Gdzieś od XVII tomu pojazdy zeszły na drugi plan, dominować zaczęły księgi z serii „uczłowieczanie przez…” i mieliśmy teatr, muzykę, malarstwo itd. XXXI tom teoretycznie należy do drugiej kategorii z małym „ale”. Okładka i tytuł sugerują wyraźnie, że będzie o piłce nożnej, o kibicowaniu. I rzeczywiście od piłki się zaczyna – Tytus popada w futbolowy szał. Biega na mecze, bierze udział w stadionowych rozróbach. Romek i A’Tomek postanawiają zaaplikować mu kurację uspokajającą. W tym momencie tematyka futbolowa znika, jakby zapadła się pod ziemię, aby powrócić dopiero na kilku ostatnich stronach. Cała reszta to kolejne próby uspokojenia człekokształtnego poprzez kontakty ze zwierzętami. Od opieki nad akwarium, poprzez hipoterapię, kończąc na wywarze z wymiocin koali. Całość sprawia wrażenie mocno przypadkowej i chaotycznej historii. Można wysnuć przypuszczenie, że do Papcia Chmiela, pracującego nad albumem „ Tytus i zwierzęta”, zawitał wydawca z kontraktem na książeczkę o tematyce piłkarskiej (w końcu „euromania” udzieliła się prawie wszystkim). Dorzucił więc autor kilka stron, nazwał całość „Tytus kibicem” i wyszła z tego taka (pozostając przy zwierzętach) „świnka morska”. Bo ani to świnka, ani morska.
Rozczarowuje w XXXI księdze także to, co było najmocniejszą stroną Chmielewskiego – cięte potyczki słowne, głównie pomiędzy Tytusem i Romkiem oraz pomysłowe neologizmy. Tych pierwszych jest mało i brak im polotu („Delikatnego… he, he, może delikatesowego?”), tych drugich jest zbyt dużo i giną w tłumie.
W warstwie graficznej „Tytus” stanowił zawsze oddzielną kategorię. Można natomiast pokusić się o porównanie Chmielewskiego z … Chmielewskim, tym wcześniejszym. I tutaj księga XXXI wypada blado. Rysunki przypominają robocze szkice, tło jest mocno zaniedbane, a kolorystyka monotonna, wręcz ponura. Dużym minusem jest liternictwo; wpisy do dymków były najwyraźniej drukowane oddzielnie i następnie wklejane do plansz. Nie wygląda to dobrze, tym bardziej że często widoczne są krawędzie wklejonego tekstu.
„Tytus” i jego twórca to legendy polskiego komiksu. Słabszy album, taki jak księga XXXI, na szczęście tego nie zmieni. Tylko czy w takim razie nie lepiej rozejrzeć się w antykwariatach za starymi książeczkami?



Tytuł: Księga XXXI: Tytus kibicem
ISBN: 978-83-7558-331-1
Cena: 9,99
Data wydania: maj 2008
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.