Dziennikarz i zarazem pisarz Frank Corso wraca, by znów wetknąć nos w nie swoje sprawy. W „Czarnej rzece”, nowej powieści G.M. Forda, owymi sprawami są mroczne interesy mafiosa działającego głównie w branży budowlanej. Jak wkrótce się okaże, Nicholas Balagula ma na sumieniu znacznie więcej niż tylko stosowanie niezgodnego z normami betonu, przez co zawaliła się ściana miejscowego szpitala.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Czarna rzeka” teoretycznie ma wszystko, co thriller mieć powinien. Fabuła rozwija się bez przestojów i z kilkoma rozmieszczonymi w odpowiednich miejscach scenami akcji. Zły bohater postępuje paskudnie (wykorzystuje przyjaciela z dzieciństwa i gwałci małych chłopców, o mordowaniu nawet nie wspominając, bo to oczywiste), a dobry szlachetnie (między innymi troszczy się o byłą dziewczynę, choć ona ma już nowego chłopaka). Zwrot akcji następuje dokładnie w tym miejscu, w którym powinien nastąpić, a zakończenie jest jak należy zaprawione odrobiną goryczy. I wszystko to, cholera, wygląda jakby autor zamówił sobie kurs korespondencyjny „napisz thriller w weekend”. Zdarzało mi się czytać książki gorzej skonstruowane, a jednak lepsze, bo z jakimś przebłyskiem świeżości. W „Czarnej rzece” nawet „niespodziewany zwrot akcji” wpisany jest w konwencję. Nie powiem, czyta się to gładko, zresztą od czasu do czasu wydaje się, że już-już w fabule coś drgnie. A to pojawia się postać człowieka tak nijakiego, że czytelnik od razu podejrzewa, iż za fasadą owej nijakości skrywa się jakaś straszna tajemnica, to znów interesujący sekret sugerują wspomnienia Franka z dzieciństwa. Ale co z tego, skoro śladowe napięcie zaraz znika, a rozwiązania poszczególnych wątków nie zaskakują i co – gorsza – nie wzbudzają emocji. Mam zresztą wrażenie, że Frank Corso nie nadaje się na bohatera serii. Centralna postać cyklu książkowego musi mieć w sobie coś, co sprawi, że czytelnik będzie chciał do niej wracać, czytać o dalszych jej przygodach 1). Autor zdaje sobie z tego sprawę, bo oprócz cech dla bohatera thrillera koniecznych (odwaga, inteligencja, dociekliwość) stara się nadać Frankowi pewien rys oryginalności. W pierwszym tomie tę odmienność jeszcze widać, tam Corso faktycznie jest samotnikiem i dziwakiem, ale w drugim już nie. W „Czarnej rzece” cały ekscentryzm Franka sprowadza się do tego, iż dziennikarz mieszka na łodzi i nosi kucyk. Jeśli tak dalej pójdzie, w trzeciej części postać ta zostanie sprowadzona do stereotypu „twardziel o złotym sercu i paskudnych wspomnieniach z dzieciństwa”, a książek z takim bohaterem ja już czytałam dużo. Może nawet za dużo, bo jakoś nie mam ochoty na kolejną. 1) Tak właśnie, jako kolejne przygody, wydawca reklamuje powieści G.M. Forda. Przyznam szczerze, że mnie słowo „przygoda” nijak nie pasuje do tropienia seryjnego mordercy czy też do zgłębiania tajemnic mafii, ale może to kwestia mojego staroświeckiego nastawienia.
Tytuł: Czarna rzeka Tytuł oryginalny: Black River ISBN: 978-83-60192-47-4 Format: 336s. 125×195mm Cena: 29,— Data wydania: 15 listopada 2007 Ekstrakt: 50% |