powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXIX)
sierpień-wrzesień 2008

Kino zmumifikowane
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Próbą podejścia na serio do tematu staroegipskich klątw był „The Mummy Lives” (1993) z Tonym Curtisem, oparty luźno na opowiadaniu Edgara Allan Poe „Some Words with a Mummy”. Jednak film, podobnie jak późniejszy „Bram Stoker’s The Mummy” (1998; znany też jako „Legend of the Mummy”), oparty – znów luźno – na „The Jewel of Seven Stars” został przyjęty bardzo słabo. Prawdziwy przełom przyniosła dopiero „Mumia” (1999) – wysokobudżetowy film przygodowy, odwołujący się do historii Imhotepa, ale dzięki humorowi i szalonej akcji bliższy klimatem raczej filmom o Indiana Jonesie. Choć wielu uznało Brendana Frasera za kiepską podróbkę Harrisona Forda, to film przyjął się wręcz znakomicie, zarabiając ponad pięciokrotność 80-milionowego budżetu. Widzom spodobała się nie tylko zabawa wizerunkami mumii i odkrywcy-awanturnika, ale też oryginalna historia miłosna i odświeżenie popularności starożytnego Egiptu. Sukces zapewne nie byłby możliwy przy oryginalnych założeniach: Universal planował zatrudnić prawdziwych tuzów horroru (Clive Barker, George A. Romero czy Wes Craven), by nakręcili film niskobudżetowy, lecz straszący na poważnie, tak jak „Mumia” z 1932r. Dopiero po kilku latach – produkcję rozpoczęto w 1992 roku i film przeleżał lata w tzw. „development hell” – zdecydowano się pójść ścieżką wytyczoną przez Indianę i skręcić w stronę przygody. W Esensji, po długich dyskusjach, zaliczyliśmy „Mumię” do złotej dziesiątki kina przygodowego.
Olbrzymi sukces spowodował prawdziwy wysyp filmów o mumiach. Dwa lata po oryginalnym filmie premierę miał sequel o mało oryginalnym tytule „Mumia powraca” – film dużo słabszy, przeładowany efektami specjalnymi, które przesłoniły całą resztę - czyli przygodę i te resztki grozy, które miał oryginał z 1999 roku. Okazał się jednak równie wielkim sukcesem kasowym, co zaowocowało rozrostem franszyzy o przeróżne gadżety, książki i zabawki, a nawet dwa parki rozrywki umieszczone w studiach Universala na Florydzie i w Hollywood. Jeśli chodzi o kino, to efektem był „Król Skorpion” (2002) – przeciętnej jakości łubu-du w antycznej scenerii, które (a jakże!) odniosło sukces finansowy - choć nieporównywalnie mniejszy niż filmy o mumiach6). Efektem boomu na mumie były też kolejne, może nie kurioza, ale na pewno marnej jakości „podróbki” (tzw. mockbustery) w rodzaju „Tale of the Mummy” (1999), gdzie marnował się m.in. Christopher Lee i Gerard Butler, a na stołku reżyserskim - Russell Mulcahy. Kilka innych niskobudżetowych horrorów pojawiło się już po sukcesie „Mumia powraca” kiedy kręcenie filmów o mumiach stało się już nieuniknione: „The Threat of the Mummy” (2002), „Evil Unleashed: The Mummy” (2003) czy „Mummie” (Włochy, 2003). Jeszcze innym odpryskiem popularności była kolejna wielka fala pornosów osadzonych w realiach egipsko-mumijnych: „Mummy Raider” (2000), „Sex Files: Ancient Desires” (2000), „Lust in the Mummy’s Tomb” (2001), „The Mummy’s Kiss” (2002), „Attack of the Virgin Mummies” (2003), „Cleopatra 2: Legend of Eros” (Szwecja, 2004) czy porno gejowskie o wiele mówiącym tytule „Raiders of the Lost Arse: The Mummy’s Hand” (2002).
‹Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka›
‹Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka›
Za sprawą filmu sprzed 9 lat postać mumii powróciła do głównego nurtu popkultury, czego wyrazem były przede wszystkim różnego rodzaju parodie i cytaty. Co najciekawsze, odwoływano się nie do wizji Stepehena Sommersa, ale do oryginalnego Kharisa sprzed 60 lat – w bardzo wielu komediowych serialach czy filmach animowanych pojawiała się postać owinięta w bandaże z wyciągniętymi przed siebie rękoma, zmierzająca w kierunku bohatera. Czy jednak mumia powróciła na ekrany na dobre? A może fakt, że wchodzący właśnie na ekrany kin kolejny sequel „Mumii”, „Grobowiec cesarza smoka”, przenosi akcję do Chin, świadczy o zamknięciu pewnego etapu i kolejnej stagnacji opowieści o egipskich klątwach? Może jest tak, że minęło już wystarczająco dużo czasu od „Mumia powraca”, podczas którego moda na sequele się nie zmniejszyła, więc trzeba było chwycić się czegokolwiek, byle był tam Brendan Fraser i duuużo efektów specjalnych? No powiedzmy, że dla zasady fabuła powinna jeszcze symbolicznie zahaczać o jakiś mumie. W sumie po sukcesach filmów z wytwórni Hammer pojawiły się meksykańskie produkcje zahaczające o mumie właśnie bardzo symbolicznie – i to mumie azteckie. A o tym, że historia może się powtórzyć, świadczą pojawiają się plotki: ponoć pierwszy z kolejnych filmów (fama głosi, że aktorów zakontraktowano na trzy następne) ma przenosić akcję do Peru…
Bogatą filmografię mumii w najróżniejszych odmianach (i nie tylko – również filmografię starożytnego Egiptu) można znaleźć na tej stronie
1) W przypadku, gdy nie jest wyraźnie zaznaczone inaczej, chodzi o filmy amerykańskie.
2) Jedyny aktor grający wszystkie najważniejsze potwory w filmach Universala: Wilkołaka w kilku filmach (m.in. „The Wolf Man”, 1941), Frankensteina w „The Ghost of Frankenstein” (1942), mumię w trzech filmach o Kharisie i wampira w „Son of Dracula” (1943)
3) Lon Chaney: „There wasn′t anything you could do with the Mummy. You just got into the make-up and bandages and walked around dragging you leg. I liked playing the Wolf Man a lot better, and making those Inner Sanctum films. You had a chance to do some acting, and you had dialogue. All they ever wanted the Mummy to do was put his hand way out in front of him and then grab somebody, and start strangling him”
4) To właśnie na podstawie tego nagradzanego Emmy i Złotymi Globami serialu Mela Brooksa powstał w 2008 roku film kinowy (czwarty z kolei).
5) W filmie, w którym mumia okazuje się mumią wilkołaka, grał Lon Chaney, po raz ostatni powracając do roli człowieka-wilka (później powstał jeszcze film „Face of the Screaming Werewolf”, ale trudno go uznawać za osobny obraz, jako że został zmontowany z „La Casa del Terror” i „La Momia Azteca” – jak nietrudno się domyśleć tym razem to aztecka mumia okazała się wilkołakiem).
6) Co nie przeszkodziło nakręcić prequela („The Scorpion King 2: Rise of a Warrior”) direct-to-DVD, który premierę ma mieć 19 sierpnia tego roku. Właściwie z uwagi na sposób wydania filmu i datę premiery należy przypuszczać, że powodem jego powstania jest raczej decyzja o kręceniu „Mumii 3” niż sukces pierwszego „Króla Skorpiona”. Dwayne „The Rock” Johnson nie gra głównej roli, ale za to na stołku reżyserskim zasiadł Russell Mulcahy, powracający do tematyki okołomumijnej.
powrót do indeksunastępna strona

162
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.