W jaki sposób debiutujący autor może przyciągnąć uwagę czytelnika? Może oczywiście wykorzystać schemat którejś z popularnych książek i napisać na przykład historię o chłopcu, który niespodziewanie dowiaduje się, że jest czarodziejem. Może też, jak Alan Campbell, autor „Nocy Blizn”, wybrać drogę bardziej ambitną i wymyślić do swojej pierwszej powieści jeden element, który będzie tak oryginalny, że na pewno się wyróżni, a potem, w miarę możliwości dopracować resztę, aby była co najmniej dobra.  |  | ‹Noc blizn›
|
Miasto Deepgate jest niezwykłe, wisi bowiem na gigantycznych łańcuchach nad głęboką przepaścią. Na jej dnie żyje czczony przez mieszkańców Ulcis, bóg-wygnaniec, który przed wiekami zbuntował się przeciwko matce. Teraz w ciemności zbiera dusze umarłych i tworzy z nich armię, by w odpowiednim czasie zaatakować niebo… a przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja Kościoła. Po latach spokoju nad Deepgate gromadzą się chmury – do Carnival, pokrytej bliznami anielicy, która w noc każdego nowiu zabiera jedno życie, by przedłużyć własne, mieszkańcy właściwie zdążyli się już przyzwyczaić, lecz drugim zagrożeniem niespodziewanie staje się Truciciel Devon. Ten niezwykle uzdolniony człowiek niegdyś używał swych talentów do niszczenia wrogów miasta, teraz zaś, straciwszy w oparach trucizn zdrowie oraz ukochaną żonę, pragnie rekompensaty. Zaczyna od tego, że kosztem trzynastu istnień ludzkich zamierza stać się niemal nieśmiertelny, a to ledwo początek jego listy życzeń… Nadzieją dla miasta być może okaże się dwójka młodych bohaterów. Jednym z nich jest Dill, łagodny i nieszczególnie odważny anioł w służbie świątyni, drugim zaś Rachel, dla odmiany bardzo sprawna zabójczyni, ale przy tym także pełna gniewu, zagubiona dziewczyna. Jeśli sądzisz, drogi czytelniku, że to, co napisałam powyżej, brzmi skomplikowanie, to zapewne początek „Nocy Blizn” wyda ci się jeszcze bardziej zagmatwany, bo autor nie patyczkuje się, tylko od razu rzuca odbiorcę na głęboką wodę. Czym właściwie jest tytułowa „Noc Blizn”, jaką funkcję pełnią świątynni aniołowie i w co wierzą mieszkańcy Deepgate – wszystko to człowiek musi poskładać sobie sam. Oczywiście nie każdy lubi taki „rzut na głęboką wodę”, wierzę jednak, że nawet zwolennicy odautorskich wyjaśnień gładko przejdą przez pierwszych kilkadziesiąt stron, już bowiem samo miasto jest solidnym haczykiem, na który bez trudu łapie się ciekawość czytelnika. Deepgate to najbardziej zapadający w pamięć element „Nocy Blizn” – idę o zakład, że każdy, kto zechce opowiedzieć o tej powieści znajomym, zacznie od „Wiesz, to jest o takim mieście, które wisi na łańcuchach nad przepaścią”. Dlatego też zastanawiam się, czy książki nie zaliczyć do new weird, bo dla autorów tego nurtu niezwykłe scenerie bywają ważniejsze niż fabuła (niektórzy twierdzą, że w new weird w ogóle nie ma fabuły, ale nie słuchajcie ich, bo to źli ludzie są). Jednak choć Deepgate niewątpliwie jest najciekawszym elementem powieści, to autor wcale nie poświęca mu przesadnie dużo uwagi. Miasto opisane jest plastycznie, ale jednocześnie dość oszczędnie – dokładnie tyle, ile trzeba, by czytelnik mógł je sobie wyobrazić. Resztę miejsca w książce zajmuje szybka, zupełnie nie new weirdowa akcja. Pojedynki w powietrzu, bitwy, wybuchające sterowce – to tylko część atrakcji, jakie oferuje „Noc Blizn”. Fakt, że nie jest to akcja jakoś szczególnie oryginalna – znamy przecież historie o potężnym zagrożeniu, grupce bohaterów na pozór zbyt słabych, aby się mu przeciwstawić, czy wreszcie o wrogu, który okazuje się sojusznikiem. Z drugiej jednak strony „Noc Blizn” to dopiero pierwszy tom i opowieść wciąż może skręcić w zupełnie niespodziewaną stronę. Na razie Campbell stara się dodać swojemu światu realizmu, co wychodzi mu, powiedzmy, pół na pół. W wątku Truciciela jest mnóstwo naturalistycznego okrucieństwa i paskudnej „prozy życia” – kto ma tu zginąć, ten ginie, nie ma odwołania, tę brutalność widać zwłaszcza pod koniec, gdy akcja przenosi się na pustynne tereny zamieszkane przez prymitywne plemiona Heshette. Jednak w wątku Dilla i Rachel autorowi zdarza się ulitować nad bohaterami i wyciągnąć ich z tarapatów, z których tak naprawdę nie powinni byli wyjść cało. Lekki dysonans pomiędzy wątkiem bardziej „naturalistycznym” i bardziej „przygodowym” jest jednym z niewielu niedociągnięć „Nocy Blizn”. Drugim są charaktery bohaterów, ich dylematy oraz uczucia, które nieco odstają poziomem od fantastycznej scenerii. Przy czym przez „odstają poziomem” rozumiem nie „są kiepskie”, lecz „są dobre, ale mogłyby być lepsze”. I świadomie zaliczam ten właśnie element do niedociągnięć zamiast do zalet. Tak to już jest – gdy autor ma oryginalną wyobraźnię, a przy tym sprawne pióro, to czytelnicy zaczynają od niego dużo wymagać.
Tytuł: Noc blizn Tytuł oryginalny: Scar Night ISBN: 978-83-7480-093-8 Format: 419s. 135×205mm Cena: 35,— Data wydania: 13 czerwca 2008 Ekstrakt: 80% |