„Zakon Krańca Świata” Mai Lidii Kossakowskiej można w pewnym sensie określić jako skrzyżowanie „Pikniku na skraju drogi” z „Nauką magii i szamanizmu w weekend”. Powieść ma swoje plusy i minusy. Zaletami są niewątpliwie szybka akcja oraz niesamowite pomysły scenograficzne. A minusy? To już bardziej subiektywne zagadnienie…  |  | ‹Zakon Krańca Świata, tom 1›
|
Notka wydawcy na odwrocie okładki pierwszego tomu „Zakonu Krańca Świata” informuje nas, że akcja książki dzieje się w świecie, w którym „każdy dostał taką Apokalipsę, jakiej się spodziewał”. Zagłębiając się w lekturę poznajemy – choć nie do końca – szczegóły tego, co się wydarzyło. Maja Lidia Kossakowska nie odkrywa od razu wszystkich kart, wprowadza w swój świat stopniowo, tym samym umiejętnie podsycając czytelniczą ciekawość. Najpierw zaznajamia nas z zasadami funkcjonowania powieściowej rzeczywistości, a kiedy już się w tym i owym orientujemy, autorka w drugim tomie wysyła bohatera w podróż, ukazując nam zupełnie nowe miejsca i zwyczaje. „Zakon Krańca Świata” jest oparty na założeniach Ery Wodnika: świat ducha i umysłu oraz rzeczywistość materialna wzajemnie oddziałują na siebie, amulety czy magiczne ochronne tatuaże są dla bohaterów równie naturalne, co motocykle i nocne kluby. Mamy zatem cywilizację funkcjonującą w dużej mierze dzięki… kradzieży, jednak nie takiej zwyczajnej, a międzywymiarowej. Obdarzeni specyficznym talentem osobnicy mogą przenosić się do świata „zbawionych” i – unikając pułapek kojarzących się ze Strefą z „ Pikniku na skraju drogi” Strugackich – wykradać stamtąd przedmioty służące do uzdrawiania, produkcji energii czy innych niezbędnych spraw. Wyobraźnia pisarki w tworzeniu niezwykłych gadżetów i kreowaniu zadziwiającej scenografii wydaje się być niewyczerpana. Nieco gorzej jest ze stylem. Krótkie, zwięzłe zdania teoretycznie powinny podkreślać dynamizm wydarzeń oraz oddawać męski punkt widzenia bohatera – o ile to drugie być może się udało, o tyle „rwana” narracja często zgrzytała mi nawet w scenach pełnych szybkiej akcji: Wysoki, rozpaczliwy krzyk kobiety niósł się echem w korytarzu. Berg nie był w stanie ocenić, czy głos należy do kochanki burmistrza. Niczym nie przywodził na myśl dojrzałych brzoskwiń w syropie. Biegli korytarzem, kierując się w stronę, skąd dochodził wrzask. Wpadli do obszernego pomieszczenia, które Zeke szumnie nazywał gabinetem. […]  |  | ‹Zakon Krańca Świata, tom 2›
|
Berg sięgnął do kieszeni, żeby wydobyć zapalniczkę. Palce natrafiły na bezużyteczną księżycową łzę, namacały metalowy prostokąt płytki maskującej. Ale nie znalazły masywnej bryły zapalniczki. Bo jej tam nie było. Musiała wypaść, kiedy się przewrócił. Przeszukał gorączkowo kieszeń i znów nic. Zapalniczka znikła. Drugą rzeczą, która może przeszkadzać w lekturze, jest nazbyt widoczny parasol ochronny autorki, rozpięty nad głównym bohaterem. Nie chodzi mi oczywiście o to, że każdy pisarz powinien się znęcać nad swoimi postaciami jak, nie przymierzając, Andrzej Ziemiański nad Achają, ale jeśli od początku rzuca się w oczy, że bohaterowi ani jego przyjaciołom nie może się stać nic naprawdę złego, to powieść traci na dramatyzmie. Maja Lidia Kossakowska wprawdzie nie oszczędza swego Berga (wystarczy policzyć, ile razy zostaje on ranny), jednak od pierwszych stron widać, że bardzo mu sprzyja, przez co na przykład kiedy bohaterowi grozi amputacja ręki, czytelnik nie przejmuje się zupełnie, bo wie, że i tak do tego nie dojdzie. Tym niemniej książka jest wciągająca, a dzięki wartko rozwijającej się akcji czyta się ją szybko i przyjemnie. Może ktoś kiedyś nakręci na jej podstawie film? „Zakon Krańca Świata” jest przecież niemal gotowym scenariuszem.
Tytuł: Zakon Krańca Świata, tom 1 ISBN-10: 83-89011-62-X Format: 512s. 125×195mm Cena: 29,99 Data wydania: 18 lipca 2005 Ekstrakt: 70%
Tytuł: Zakon Krańca Świata, tom 2 ISBN-10: 83-60505-02-0 Format: 424s. 125×195mm Cena: 29,99 Data wydania: 8 sierpnia 2006 Ekstrakt: 70% |