powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXIX)
sierpień-wrzesień 2008

Autor
Yo, (super)man!, czyli wielka przemiana latającego lumpa
Peter Berg ‹Hancock›
Czym jest właściwie „Hancock”? Parodią filmów o superbohaterach, kinem sensacyjnym czy romansowym dramatem? Chyba wszystkim naraz. Dobrze to czy źle?
Zawartość ekstraktu: 70%
‹Hancock›
‹Hancock›
Początek filmu jest bardzo obiecujący: superbohater, który jest jednocześnie antybohaterem. Zapijaczony, nieogolony John Hancock w swojej włóczkowej czapeczce wygląda jak skrzyżowanie nowojorskiego rapera (co jest podkreślone częstym użyciem muzyki rap w ścieżce dźwiękowej) i kloszarda. Potrafi, co prawda, fruwać, podnosić samochody i zatrzymać pędzącą lokomotywę, jednak do bohaterskich wyczynów bierze się niechętnie, na odczepnego, i powoduje przy tym tyle zniszczeń, że zarówno władze, jak i mieszkańcy Los Angeles mają go dosyć.
Wygląda to jak dowcipna i całkiem inteligentna parodia filmu o przeróżnych -manach. Co prawda sceny, w których idealistycznie nastawiony specjalista od public relations (swoją drogą postać chyba jeszcze bardziej nierealna niż latający gangsta-koleś…) tłumaczy Hancockowi, w jaki sposób można poprawić jego wizerunek, są nieco przydługie, ale dałyby się znieść, gdyby pozostała część filmu skupiała się właśnie na „nowej twarzy” bohatera. Tymczasem następuje pewien zwrot akcji – nie powiem, zaskakujący, i to mi się w nim podobało – i z komedii będącej po trosze filmem sensacyjnym skręcamy w stronę ni to dramatu, ni to romansu… Samo w sobie nie byłoby to może takie złe, ale, niestety, próba wyjaśnienia fenomenu istnienia Hancocka sprawia, że kulminacyjna scena jest pełna wewnętrznych sprzeczności.
Jest w „Hancocku” kilka scen autentycznie zabawnych, jednak od momentu pojawienia się Raya i jego rodziny całość podszyta jest jakimś nieuchwytnym niepokojem, jakby przeczuciem katastrofy. Trochę się to gryzie z typowo parodiowymi wątkami, jak na przykład niechęcią głównego bohatera do noszenia „superbohaterskiego” kostiumu.
Bardzo dobre są efekty specjalne (podobały mi się zwłaszcza starty i lądowania Hancocka); pochwała należy się też scenarzystom za ich oszczędne stosowanie. O aktorstwie trudno coś szczegółowego powiedzieć – na pewno dobrze gra Charlize Theron w roli żony Raya, natomiast Will Smith przez większość czasu poprzestaje na zachowywaniu kamiennej twarzy. W sumie film niezły. Wymaga tylko zawieszenia niewiary na kołku potężnym jak iglica, na którą w początkowych scenach Hancock nabija samochód…



Tytuł: Hancock
Reżyseria: Peter Berg
Muzyka: John Powell
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 11 lipca 2008
WWW: Strona
Gatunek: SF, akcja, dramat, komedia
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

130
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.