Przy okazji premiery filmu „Batman – Początek” magazyn Forbes policzył, jaką gotówką musiałby dysponować wierny fan Batmana, gdyby chciał zająć miejsce Mrocznego Rycerza w zaułkach Gotham. Zbyt wiele zer jak na możliwości przeciętnego człowieka. Z tego powodu, w trosce o czytelników, Esensja radzi, jak w polskich warunkach zostać superbohaterem. Batman nie należy do grupy atomowo zmodyfikowanych cudaków, więc polegać może jedynie na sile swoich mięśni i intelekcie. Według Forbesa odpowiednim miejscem na rozpoczęcie treningów jest Świątynia Shaolin w Henan – miesięczne szkolenie pod okiem osobistego trenera (według aktualnego kursu dolara) kosztuje 1,6 tys. zł. By mieć jakiekolwiek szanse w walce z łotrami, trzeba tam spędzić co najmniej 3 lata. Zakładając sporadyczne powroty w rodzinne strony oraz chleb z wodą od czasu do czasu, w sumie koszt takiego treningu to ok. 60 tys. zł. Jednak Esensja wie, że istnieje tańszy, polski ekwiwalent. Za jedno wino w worku z Lidla (ok. 3 zł sztuka) można przyjść nawet kilka razy w tygodniu na siłownię, a trening sztuk walki świetnie zastąpią przejazdy nocnym autobusem komunikacji miejskiej. W sumie daje to 468 zł za 3 lata treningu.  | |
Bez odpowiedniego wdzianka superbohater nie zaistnieje na pierwszych stronach gazet. Batman nosi wymyślnie zmodyfikowany ekwipunek dla oddziałów szturmowych, który projektowano w Wayne Enterprises. Kombinezon Mrocznego Rycerza nie przepuszcza wody ani kul, ma regulowaną temperaturę i trudno go przebić nożem, a na dodatek wstrząsoodporny kaptur wzmacniany jest grafitem. Peleryna Batmana po przepuszczeniu przez nią prądu elektrycznego sztywnieje i zamienia się w lotnię. Na domiar złego, jak dowiadujemy się z filmu, cały osprzęt kosztuje ok. 600 tys. zł. Nie popadajmy w skrajności. Majętni i ambitni pretendenci do miana superbohatera mogą zadowolić się półśrodkami – kamizelka kuloodporna dla wojsk powietrzno-desantowych i desantowo-szturmowych typu DMV to wydatek ok. 2,5 tys. zł, a niezły hełm z kevlaru można dostać już za 1 tys. zł. Fanom ambitnym, ale mniej zamożnym Esensja poleca prostsze rozwiązanie. Wiemy przecież, że większość superbohaterów szyła kostiumy własnoręcznie, co daje niebywałą satysfakcję. Spory motek włóczki dobrej jakości to koszt ok. 8 zł, a kilka misek olejowych, które spełnią rolę pancerza można dostać na złomie w cenie 5 zł za kilogram. Zależnie od stopnia skomplikowania kostiumu, jego wartość powinna zamknąć się w granicach od 100 do 150 zł. Nie warto oszczędzać na osłonie głowy – dwunastolitrowe metalowe wiadro typu standard można dostać już za 13,70 zł, a dzięki niemu podczas nocnego patrolu nie wydarzy się nieszczęśliwy wypadek.  | |
To w nim kryją się gadżety, bez których Mroczny Rycerz zapewne nie wyszedłby cało z wielu opresji. Nieważne czy potrzebuje bomby, czy środka chwastobójczego – z pewnością znajdzie to w swoim prototypie uprzęży połączonej z pneumatyczną wyrzutnią haków. Bruce ma dostęp do tak zaawansowanej technologii dzięki Wayne Enterprises. Zamożni przyszli superbohaterowie mogą do problemu podejść kreatywnie – uprząż piersiowa dobrej jakości to wydatek rzędu 119 zł, za którą zatknąć można: kolce do wspinaczki (140 zł), telefon komórkowy (od 1 zł), shurikeny (60 zł za 4 sztuki) i apteczkę (39 zł). Przyszli superbohaterowie dysponujący mniejszą gotówką nie mają wyboru i muszą do problemu podejść jeszcze bardziej kreatywnie. Według Esensji rolę paska świetnie wypełni sznurek do snopowiązałek, który sprzedawany w nawojach po 2000 m kosztuje 9 zł. Już przepasani możemy pomyśleć o kolejnych gadżetach – zamiast kolców do wspinaczki dobrze jest wykupić ubezpieczenie zdrowotne, a shurikeny zastąpić kilogramem gwoździ. Za opakowanie najtańszych hartowanych 100 sztuk zapłacimy 9,50 zł. Warto też zainwestować w plastry na odciski, dostępne w aptekach w przystępnej cenie 4,40 zł. Reasumując, dobrze wyposażona uprząż to wydatek rzędu 25 zł (wliczając telefon komórkowy za złotówkę).  | |
Batmobil nieraz odegrał kluczową rolę podczas brawurowych ucieczek ulicami Gotham. Batman w swojej karierze poruszał się wieloma samochodami, ale wszystkie były opancerzone, uzbrojone i wyposażone w napęd rakietowy. Pretendujący do miana superbohaterów muszą zadowolić się Hummerem opancerzonym płytami z węgliku krzemu oraz elektroniką wykrywającą wszystkie rodzaje broni. Według Forbesa można to zorganizować, zaciskając pasa, już za 4 mln zł, jednak wbudowane karabiny maszynowe niekoniecznie muszą się spodobać organom ścigania. Jednak Esensja twierdzi, że mniej zamożni fani nie powinni się załamywać – za 300 zł po znajomości można zakupić na złomie nieźle utrzymanego fiata 126p. Tuning tak zdobytej maszyny polecamy wykonać własnoręcznie. Rolę komputera pokładowego i GPS-u spełni „Samochodowa mapa Polski” za 7,30 zł, a opancerzenie z pewnością za pół darmo zamocuje znajomy spawacz. W charakterze materiału na pancerz polecamy kawałki żeliwnych zlewozmywaków (na złomie 5 zł za kilogram). Batmobil powinien odznaczać się odpowiednio demonicznym kolorem, jednak lakiery samochodowe nie należą do tanich produktów. W zastępstwie do pokrycia karoserii można użyć mieszanki spalonego oleju i sadzy. Cena takiego batmobilu będzie się wahać zależnie od stopnia opancerzenia od 400 do 600 zł.  | |
Prawdziwy superbohater musi także dysponować odpowiednim lokum, by ukryć wszystkie zgromadzone przez siebie dobra. Bruce nie miał z tym najmniejszego kłopotu, bo jego rodzinna posiadłość, Wayne Manor, położona jest nad siecią jaskiń. Zamożni i zdeterminowani fani mogą wynająć magazyn na peryferiach miasta – za 4 tys. zł miesięcznie z pewnością uda się znaleźć lokum na uboczu, z dogodnym dojazdem do najmroczniejszych rejonów metropolii. Dla pozostałych wielbicieli Batmana Esensja ma dobrą wiadomość – utrzymanie odpowiedniego kamuflażu nie wymaga wielu nakładów i z pewnością uda się wydzierżawić od znajomego rolnika z sąsiedniej wioski przyzwoitą drewutnię. W takim miejscu opancerzony batmobil nie zwróci niczyjej uwagi. Koszta wynajmu są bardzo niewielkie: 100 zł miesięcznie i sporadyczna pomoc w wywożeniu obornika. Jest to jeden z najważniejszych aspektów życia superbohatera. Wayne urodził się w bogatej rodzinie, a po śmierci rodziców odziedziczył ogromny majątek – za pomocą fortuny zbudował sobie wizerunek biznesmena i bawidamka, którego zupełnie nie interesują nocne eskapady w czarnych slipach. Dziennikarze Forbesa wyliczyli pracowicie, że Wayne na same ubrania i dodatki wydaje rocznie 868 tys. zł, restauracje wynoszą go około 466 tys. zł, rozrywka pochłania 288 tys. zł, a dodatkowe wydatki (np. diamentowe kolie dla przyjaciółek) to zwykle około 494 tys. zł. Jak więc widać, utrzymanie wiarygodnego wizerunku to rzecz kosztowna. Na szczęście istnieje alternatywne rozwiązanie Esensji: Dlaczego nie wykreować sobie opinii lumpa i włóczykija, który o bożym świecie nie ma bladego pojęcia? Bycie superbohaterem wymaga poświęceń, toteż wszystkim chętnym polecamy wizerunek obłąkanego, mieszkającego nieopodal wynajmowanej drewutni. Koszty prawie zerowe i można odespać noce eskapady. Oddany służący to tajna broń każdego superbohatera. Alfred wspomaga Wayne′a nie tylko w prowadzeniu domu, sprzątaniu jaskini, planowaniu napraw sprzętów i opatrywaniu ran. Jest on przede wszystkim powiernikiem tajemnic Mrocznego Rycerza, za co Wayne sowicie go wynagradza. Forbes twierdzi, że są to koszty rzędu 400 tys. zł rocznie. Zamożni i szaleni pretendenci do tytułu superbohatera mogą pozyskać oddanego służącego już za 100 tys. zł rocznie. Tym, którzy mocniej stąpają po ziemi i wybrali alter ego mieszkańca drewutni, Esensja poleca przygarnięcie bezdomnego kota. Nie będzie on zbyt pomocny w doglądaniu dobytku, ale bez słowa sprzeciwu pozwoli się wyżalić i pomoże lizać rany. |