powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXIX)
sierpień-wrzesień 2008

Autor
Zbrodnia i kara – seks i syfilis
Tatiana Polakowa ‹Wielki seks w małym mieście›
Zanim zaczęła pisać powieści, Tatiana Polakowa przez czternaście lat pracowała jako przedszkolanka. Naturalne by się więc wydawało, że powinna zostać autorką książek dla dzieci. Ale nic z tego! Rozgłos zyskała jako twórczyni postaci Olgi Riazancewej – młodej i pięknej ni to milicjantki, ni to prywatnego detektywa, która nie boi się stawiać czoła największym szumowinom tego świata. W „Wielkim seksie w małym mieście” brudu i perwersji nie brakuje. Momentami można nawet dojść do wniosku, że jest go za dużo. Ot, Rosja.
Zawartość ekstraktu: 60%
‹Wielki seks w małym mieście›
‹Wielki seks w małym mieście›
Tatiana Polakowa urodziła się i do dzisiaj mieszka w prowincjonalnym – oczywiście jak na rosyjskie warunki (zaledwie niespełna 350 tysięcy mieszkańców) – Włodzimierzu nad Klaźmą. Studiowała filologię na uniwersytecie w Iwanowie. Po ukończeniu studiów na początku lat 80. ubiegłego wieku, została wychowawczynią w… przedszkolu. Dość dziwne miejsce pracy, jak na przyszłą autorkę kryminałów, prawda? Polakowa nie ukrywała jednak nigdy, że zdecydowała się na tę posadę, chcąc zdobyć miejsce w przedszkolu dla własnego syna. Takie były wówczas czasy! Po czternastu latach niańczenia dzieci, doszła jednak do wniosku, że lepiej zrealizuje się jako pisarka. Chwyciła za pióro i od tamtej pory pisze niemal jak szalona. W ciągu jedenastu lat wydała około pięćdziesięciu książek (różne źródła podają różne liczby). Największą sławę przyniosła jej postać Olgi Riazancewej – jedynej bohaterki Polakowej, jaką dotychczas mieliśmy okazję poznać w Polsce. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że Riazancewa nigdy by się nie narodziła, gdyby nie wielka popularność, jaką w połowie lat 90. zdobyła major Anastazja Kamieńska – postać wymyślona przez Aleksandrę Marininę (w rzeczywistości Marinę Aleksiejewą).
Olga nie jest jednak bezmyślną kopią Nastii. Wręcz przeciwnie, Polakowa wykreowała swoją bohaterkę jako całkowite przeciwieństwo moskiewskiej milicjantki. Kamieńska to osoba zamknięta w sobie, nie najlepszego zdrowia, raczej stroniąca od alkoholu (wyjątkowo zdarza się jej popijać martini); ma też męża, którego kocha i nie w głowie jej erotyczne skoki w bok; jak na rosyjskiego gliniarza przystało, nie powodzi się jej najlepiej. Natomiast Olga jest otwarta na nowe znajomości, z których zawieraniem – z powodu swojej urody – nie ma zresztą najmniejszych problemów; nie odmawia ani piwa, ani wódki, a w domu zawsze trzyma pod ręką koniak. Co więcej, w przeciwieństwie do Nastii, mieszka w luksusowym domu i jeździ ferrari. Nie zarobiła jednak na to sama, ale otrzymała w darze od Dziadka (Igora Kondratiewa) – dawnego przyjaciela swego nieżyjącego już ojca. Dziadek to postać dość tajemnicza i dwuznaczna, ktoś na kształt wpływowego biznesmena i cywilizowanego „ojca chrzestnego” w jednym. Z jednej strony łączą go podejrzane interesy z miejscowymi mafiosami, z drugiej – dba o to, aby w mieście przestrzegano prawa, a gdy zostanie ono naruszone, pilnuje, by znaleziono sprawców przestępstwa (podobną rolę w niektórych powieściach Marininy odgrywa Eduard Pietrowicz Denisow). To właśnie u niego pracowała Olga, eksmilicjantka, w charakterze człowieka do specjalnych poruczeń. Jednak gdy się poróżnili, odeszła z firmy, stając się bajecznie bogatą bezrobotną – fakt, że oboje nie mogli się dogadać, nie oznaczał wcale, że Dziadek przestał ją finansować. Kondratiew nie jest zresztą jedyną osobą z półświatka, z jaką Olga utrzymuje bliskie kontakty. Warto tu wspomnieć jeszcze (gdyż odegra on ważną rolę w recenzowanej powieści) Timura Tagajewa, właściciela restauracji, a zarazem biznesmena kontrolującego cały przemysł erotyczny w mieście. Prywatnie zaś absztyfikanta Olgi, a w przyszłości – nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, wspominając o tym – również jej męża.
„Wielki seks w małym mieście” to czwarta powieść Polakowej z Riazancewą w roli głównej, jaka ukazała się w naszym kraju. I w porównaniu z poprzednimi – najlepsza. Widać zwyżkującą formę pisarską Rosjanki, co świetnie wróży na przyszłość. Tym razem Olga namówiona zostaje przez Dziadka do rozwiązania wyjątkowo ponurej zagadki. Choć oczywiście początek opowieści, jak na dobry kryminał przystało, nie zapowiada jeszcze makabry, której świadkami staniemy się w dalszej części. Oto pewnej piątkowej nocy z ulic miasta znika piętnastoletnia Julia Jakimienko. Nie byłaby to pewnie żadna sensacja – w Rosji nie takie rzeczy dzieją się przecież każdego dnia – gdyby nie fakt, że ojciec dziewczynki jest miejscowym notablem, zastępcą przewodniczącego zgromadzenia ustawodawczego. Politykiem tyleż znaczącym, co sprzedajnym, siedzącym bowiem w kieszeni u Dziadka. Dlatego też Kondratiewowi zależy, aby sprawiająca rodzicom już wcześniej spore kłopoty wychowawcze Julia została jak najszybciej odnaleziona i sprowadzona do domu. Jednak to nie jedyny problem, który spada na głowę Riazancewej. Mimochodem wplątuje się ona bowiem w zabójstwo niejakiego Romana Aleksandrowa, którego dzień przed tragedią w czasie ulewy wzięła z ulicy i podwiozła do domu. Niebawem zresztą kobieca intuicja zacznie podpowiadać Oldze, że obie sprawy w jakiś zaskakujący sposób wiążą się ze sobą. Ścigając zbrodniarzy, bohaterka Polakowej będzie korzystać z pomocy wszystkich, którzy się nawiną – zarówno majora milicji Artioma Wieszniakowa, jak i eksgliniarza. Być może, sądząc z wpływów i możliwości, jakie posiada, zwróci się nawet do byłego kagiebisty – a obecnie właściciela firmy ochroniarskiej – Olega Lalina. Najmniej chętnie Olga przyjmie pomoc zadurzonego w niej Tagajewa, lecz, jak się okaże, to właśnie jemu powinna być najbardziej wdzięczna.
Powieść czyta się świetnie – bardzo szybko i bezboleśnie. Polakowa zadbała o to, aby czytelnik nie trafił na żadne wyboje ani rafy. W myśl często stosowanej przez twórców książek sensacyjnych zasady: minimum psychologizowania, maksimum akcji. O bohaterach (włącznie z samą Riazancewą) dowiadujemy się tylko tyle, ile jest nam to potrzebne do zawiązania i poprowadzenia intrygi. A chciałoby się znaczniej więcej, jak u Marininy. Tym bardziej że Olga prowadzi dość bogate życie towarzyskie i uczuciowe. Tymczasem opisy jej spotkań czy randek ograniczają się jedynie do prostego schematu: wejście – dialog – wyjście, z obowiązkowo serwowanym w międzyczasie różnorakim alkoholem. Nawet wątku romansowego autorka należycie nie rozwinęła, mimo że z perspektywy czasu okaże się, że był on jednym z ważniejszych dla całej powieści. Zabrakło również – ale do tego akurat Rosjanka zdążyła nas już przyzwyczaić – lokalnego kolorytu. Czytając powieści o Anastazji Kamieńskiej, spacerujemy, jeździmy i ścigamy zbrodniarzy ulicami Moskwy. Tymczasem Polakowa umieściła akcję w bliżej nieokreślonym prowincjonalnym mieście, położonym niedaleko rosyjskiej stolicy (co pozwala nam się domyślać, że jego pierwowzorem był rodzinny Włodzimierz). Być może zrobiła tak, aby zdjąć sobie z ramion ciężar dbania o szczegóły topograficzne i obyczajowe, a może po prostu nie chciała narażać się miejscowym władzom, czyniąc z ich miasta gniazdo najbardziej perwersyjnych zbrodniarzy i zboczeńców. Efekt literackich zabiegów autorki jest zadowalający, choć na kolana na pewno nie powala. Ot, intrygująca lekturka w sam raz na wakacje.



Tytuł: Wielki seks w małym mieście
Tytuł oryginalny: Большой секс в маленьком городе
ISBN: 978-83-60192-59-7
Format: 328s. 125×195mm
Cena: 27,—
Data wydania: 12 maja 2008
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

96
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.