powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXIX)
sierpień-wrzesień 2008

Kasa to nie wszystko
Roger Donaldson ‹Angielska robota›
Ile razy można oglądać film o nie-do-końca-udanym skoku na bank / kasyno / muzeum i tym podobnych? Jeśli wszystkie będą zrealizowane tak dobrze jak „Angielska robota”, to do oporu. No i jeszcze Jason Statham by się przydał.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Angielska robota›
‹Angielska robota›
„Angielska robota” to typowy przykład filmu łotrzykowskiego, a właściwie jego odmiany traktującej o skoku, z angielska zwanej heist. Znamy to: „Żądło”, „Ocean’s Eleven”, „60 sekund”, „Włoska robota”, polskie „Vabank” czy „Vinci”… i można by tak długo wymieniać. Siłą tych filmów jest to, że mimo iż znamy schemat, jesteśmy trzymani w niepewności co do szczegółów. Wiemy, że jest plan, przygotowanie i skok, a później zwrot akcji – pech lub zdrada – i wszystko bierze w łeb. Tym, co trzyma widza przed ekranem jest niepewność – oczywiście powinna być umiejętnie dawkowana – co do tego, który element planu nie wypali, kto zdradzi, kogo złapią gliny i kto, ostatecznie, ucieknie z workiem pieniędzy.
Nie inaczej jest z „Angielską robotą”, filmem schematycznym, ale dzięki perfekcyjnej realizacji będącym jednym z najlepszych kryminałów ostatnich lat. Na początku poznajemy więc główne osoby dramatu: tajemniczą i uwodzicielską Martine (ładna Saffron Burrows) oraz Terry’ego (świetny Jason Statham) – drobnego londyńskiego rzezimieszka i jego kumpli. Są jeszcze Tim – oficer wywiadu brytyjskiego, Michael X – murzyński aktywista zamieszany w stręczycielstwo, handel narkotykami i morderstwa oraz niejaki Vogel – król pornobiznesu, w którego burdelach używają sobie najwyższe głowy państwa. Martine i Terry chcą obrabować bank, Martine wypełnia dla Tima tajne zadanie, Michael X jest celem Tima, a Vogel wplącze się właściwie przypadkiem, choć okaże się bardzo groźnym graczem. I dalej rozwija się standardowo: Terry kompletuje ekipę i sprzęt, skok się generalnie udaje, ale to, co zostało ukradzione ze skrytki bankowej, napędza całą karuzelę kłopotów.
Twórcy filmu mieli bardzo prostą receptę na sukces: świetna reżyseria i znakomity scenariusz. Dzięki pracy Rogera Donaldsona „Angielska robota” ma oszałamiające tempo: jeśli następuje rozładowanie napięcia spowolnieniem akcji lub humorem, zawsze ma to miejsce w odpowiednim momencie. Oczywiście wraz z upływem czasu interludia są coraz rzadsze, by pod koniec filmu widz siedział jak na szpilkach, oczekując na rozwikłanie wszystkich wątków. No właśnie – wątki. Jeszcze większy wkład w dzieło ma zespół scenarzystów, którzy misternie splatają pozornie niezwiązane scenki, a widz musi naprawdę nieźle pogłówkować, by przejrzeć ich zamiary i przewidzieć, jak bohaterowie wyplączą się z tego galimatiasu. Dodatkowo gratką (choć dla polskiego widza raczej tylko ciekawostką) jest bardzo niepochlebny wizerunek angielskich elit władzy – współczesny komentarz wpisany w ramę rzeczywistych, niewyjaśnionych zdarzeń sprzed ponad 30 lat.
I na koniec kolejna wielka zaleta filmu – „Angielska robota” przypomina trochę dokonania Tarantina (nie trzeba chyba mówić, które najbardziej). Wiele momentów wzbudza śmiech, ale raczej mimochodem, nie ma tu specjalnie wstawianych skeczy znanych z większości amerykańskich produkcji, które mają zamienić film sensacyjny w łagodną komedię łotrzykowską i obniżyć kategorię wiekową. W „Angielskiej robocie” znajdzie się miejsce i na morderstwa, i na scenę tortur, i na seks – choć wszystko to, pokazane tylko przelotnie, nie pozostawia wątpliwości, że jest to film na serio: o konsekwencjach dokonywanych wyborów. Przywołanie Tarantina jest zabiegiem chwytliwym i dobrze tłumaczącym film, ale niekoniecznym. „Angielska robota” nie musi sięgać aż za ocean – kilka lat wcześniej powstał przecież na Wyspach świetny „Przekładaniec” z Danielem Craigiem i to właśnie ten film jest najoczywistszym skojarzeniem. Podobnie „poprzekładane” fabularne puzzle, podobny londyński półświatek i podobny angielski klimat już na pierwszy rzut oka odróżniający filmy brytyjskie od amerykańskich. I, podobnie jak „Przekładaniec”, film Donaldsona jest very focking good!
P.S. Michael X jest postacią historyczną, „polowanie” na niego zbiegające się w czasie z rezygnacjami prominentnych brytyjskich polityków to również fakt – natomiast połączenie tych zdarzeń i wpisanie tam jeszcze angielskiej księżniczki Małgorzaty to już inwencja scenarzystów, choć oparta na popularnych teoriach spiskowych.



Tytuł: Angielska robota
Tytuł oryginalny: The Bank Job
Reżyseria: Roger Donaldson
Zdjęcia: Michael Coulter
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: Wielka Brytania
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 25 lipca 2008
Czas projekcji: 110 min.
WWW: Strona
Gatunek: sensacja
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

143
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.