powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXIX)
sierpień-wrzesień 2008

Mroczny Rycerz: Inne światy
Niektórzy superbohaterowie to tylko kolorowe ludziki w kalesonach – inni jednak to postacie wręcz archetypiczne, reprezentujące określone cechy charakteru i dążenia. Jeśli rzeczywiście są to bohaterowie uniwersalni, powinni sprawdzić się w każdej scenerii. To właśnie próbują – z lepszym lub gorszym skutkiem – udowadniać projekty z serii Elseworlds. Oto niektóre z nich.
‹Powrót Mrocznego Rycerza›
‹Powrót Mrocznego Rycerza›
„Powrót Mrocznego Rycerza” (1986), scen. i rys. Frank Miller 100%
Grumpy Old Bat, czyli Batman na emeryturze
Jedna z najlepszych opowieści o Nietoperzu i jednocześnie jeden z pierwszych Elseworldów wydawnictwa DC. Oto Batman przyszłości – zgorzkniały staruszek, który odwiesił swoją krucjatę na kołek. Niedokończoną. Przestępczość szerzy się w zastraszającym tempie, bandyci są jeszcze bardziej brutalni i zezwierzęceni niż za czasów Jokera i reszty. Bruce Wayne to widzi i w pewnym momencie nie wytrzymuje. Czy 70-latek może wyglądać jeszcze poważnie w czapce z uszami i pelerynce? Może. Więcej nawet, ten staruszek nie tylko skopie tyłek młodocianym gangom i starym wrogom, ale i samego Człowieka ze Stali powali na deski. Świetna, brutalna, dystopiczna opowieść, jednocześnie pełna akcji. Świetne nakreślenie bohatera, w końcu wydobywające z postaci Batmana pełnię mroku i szaleństwa, plus kilka kamieni milowych w dziedzinie prowadzenia narracji i komentarz do Ameryki Reagana. Arcydzieło.
• • •
‹Gotham w świetle lamp gazowych›
‹Gotham w świetle lamp gazowych›
„Gotham w świetle lamp gazowych” (1989) scen. Brian Augustyn, rys. Mike Mignola 70%
Jack-o-Bat, czyli Batman kontra Kuba Rozpruwacz
Świetny pomysł, genialne wykonanie plastyczne przez Mike’a Mignolę i… rozczarowujący scenariusz. Z konceptu na to, by do Gotham sprowadzić Kubę Rozpruwacza (a historii o Nietoperzu nadać posmak kryminałów z czasów wiktoriańskich), można było „wycisnąć” dużo więcej. Owszem, nastrój – poczynając od tytułu, a kończąc na stroju Batmana – jest wyraźnie zarysowany, łatwo odczuwalny i wciągający. Cieszą też drobne smaczki w rodzaju występu „cameo” Jokera. Tyle tylko, że sposób prowadzenia akcji i jej rozwiązanie zwyczajnie rozczarowują swoją przeciętnością. Komiks doczekał się kontynuacji „Master of the Future” (1991), w której Batman sprzeciwia się postępowi technicznemu.
• • •
‹Sanctum; Amerykański brzydal›
‹Sanctum; Amerykański brzydal›
„Sanctum” (1993) scen. Dan Raspler i Mike Mignola, rys. Mike Mignola 80%
Hell-Bat, czyli Nietoperz gadający z umarlakami
„Sanctum” mogłoby być właściwie odcinkiem „Hellboya”. Charakterystyczna kreska Mignoli i charakterystyczny scenariusz – śmierć, magia, żyjący umarli. W pogoni za seryjnym mordercą Batman trafia na cmentarz. Po krótkiej walce udaje mu się pokonać zbrodniarza, ale sam ranny wpada do starej krypty… Krótka historyjka ma w sobie to, co najlepsze z Hellboya i z Batmana. Z tego pierwszego jest scenariusz i klimat, a ten drugi świetnie się w to wpisuje. W końcu Batman to nie tylko superinteligentny i supersilny bohater, ale też symbol strachu i zemsty. Co może przestraszyć (nie)umarłego? Okazuje się, że są takie rzeczy… Do tego świetne zakończenie. Szkoda, że to tylko króciutki epizod.
• • •
„In Darkest Knight” (1994) scen. Mike W. Barr, rys. Jerry Bingham 30%
Bat-latarnia, czyli zielony Nietoperz
Marvel wraz z DC przeprowadził kilka razy serię międzywydawniczych crossoverów z mieszającymi się światami i… mieszającymi się bohaterami. Efektem były amalgamaty różnych postaci, czyli na przykład niejaki Logan Wayne vel Dark Claw. Podobnie jest w „In Darkest Knight” – tyle że w obrębie jednego uniwersum. Oto w ręce Bruce’a Wayne’a wpada pewien zielony pierścień… Ktoś wpadł na pomysł, by połączyć Batmana i Green Lanterna w jedno… i na tym się skończyło. Pomysłów na sensowne rozwinięcie tego konceptu już nie starczyło. Efektem jest kuriozalny wygląd, dużo scen walk i raczej żałosne próby spojrzenia na historię Zielonych Latarni przez pryzmat mrocznej duszy Wayne’a. Plus na deser Superman, Flash i Wonder Woman również w nieco zmienionych postaciach.
• • •
„Thrillkiller” (1997) scen. Howard Chayikin, rys. Dan Brereton 60%
Bat-cop, czyli Bruce Wayne gliną
Bruce Wayne jest policjantem ścigającym dwójkę zamaskowanych mścicieli, znanych jako Robin i Batgirl. Co może wyniknąć z takiego zawiązania akcji? Wbrew pozorom nic ciekawego: trochę przydługi kryminał neonoir. Prawdopodobnie bardzo istotnym zamierzeniem było osadzenie akcji na początku lat 60. i oddanie ich klimatu. Niestety, skończyło się na wsadzonym tu i ówdzie obrazku z rakietami, Kennedym itd. Sama fabuła też rozczarowuje, zwłaszcza w dopisanym później piątym rozdziale, gdzie na siłę powstawiane są dziesiątki postaci z uniwersum – nie zawsze z sensem.
• • •
„I, Joker” (1998) scen i rys. Bob Hall 60%
Bad-Bat, czyli Wielki B(r)at
Joker, arcywróg i nemezis Batmana, nieraz stawał się głównym bohaterem opowieści o Nietoperzu. Tym razem twórca komiksu Bob Hall dorzucił jeszcze kompletne odwrócenie ról w parze Batman-Joker. Całość osadzona jest w dalekiej przyszłości, a Bruce Wayne jest jedynie wspomnieniem… ale bardzo żywotnym. Takim, o którym się pamięta i… czci. Pomysł był całkiem ciekawy, wizja dystopicznego Gotham przyszłości jest tyleż sztampowa, co poprawna, a gdzieś daleko w tle pobrzękują nawet pytania o odpowiedzialność Wayne’a za to, w którym kierunku pójdzie jego legenda. Niestety, skończyło się tylko na pomyśle, rozterki moralne pozostały na dziesiątym planie, a cała akcja rozwija się pod dyktando jednego pomysłu i wszystko podporządkowane jest odwróceniu schematu. Kto ma być zły, jest zły aż do bólu, a bohaterowie pozostają krystaliczni. Ot, taka dość kuriozalna ciekawostka.
• • •
„Batman of Arkham” (2000) scen. Alan Grant, rys. Alcatena 50%
Bat-Freud, czyli Elseworlds po raz kolejny
Batman jest jednym z bohaterów najbardziej predestynowanych do umieszczania w Elseworlds – historiach wyjmujących postać z jego uniwersum, by umieścić ją w zupełnie innych realiach. Nietoperz nadaje się do tej zabawy idealnie, bo reprezentuje uniwersalne wartości i dążenia. Szczególnie chętnie umieszcza się go w przeszłości: tak było w świetnym „Gotham w świetle lamp gazowych” i bardzo słabym „Rozpruwaczu”. „Batman of Arkham” prezentuje się gdzieś pomiędzy, choć niestety bliżej mu do tego niższego poziomu. Oto mamy milionera i genialnego naukowca, psychologa Wayne’a, który kupuje owiany złą sławą szpital Arkham i wprowadza tam nowe reguły, skrajnie odmienne od brutalnego zastraszania przez dotychczasowego szefa, doktora Crane’a… Wszystko odbywa się tu sztampowo, historia Batmana i jego wrogów jest niepotrzebnie przypominana, główny bohater jest kryształową postacią o zupełnie anachronicznych, XIX-wiecznych wręcz poglądach. I nawet przesłanie – że to otoczenie i inni ludzie przyczyniają się do narodzin potworów w niektórych z nas – wypada bardzo bladziutko. Na plus cała galeria klasycznych postaci (Poison Ivy, Scarecrow, Mad Hatter, Killer Croc, Joker etc.), na minus ich kiepskie wykorzystanie. W sumie nie warto.
• • •
‹Zagłada Gotham #1›
‹Zagłada Gotham #1›
„Zagłada Gotham” (2000) scen. Mike Mignola, rys. Troy Nixey 90%
Bat-Cthulu, czyli Batman à la Lovecraft
Po raz kolejny Bruce Wayne umieszczony zostaje przez scenarzystów w rzeczywistości sprzed blisko wieku. Tym razem jednak nie w Gotham pseudowiktoriańskim, lecz w Gotham czysto amerykańskim: takim, które mogłoby powstać w umyśle samotnika z Providence. Od początku wiadomo więc, z kim przyjdzie się zmierzyć Nietoperzowi – z Wielkimi Przedwiecznymi. Choć komiks nie został narysowany przez Mignolę, jest całkowicie w jego stylu, ergo na świetnym poziomie scenariuszowym i rysunkowym. Oprócz znakomitego klimatu grozy i tajemniczości Mignola zadbał o dobry scenariusz: nie jest on tylko prostym przeniesieniem Batmana w inne realia i staraniem o jak najgęstsze zaludnienie świata znanymi postaciami (owszem, pełno jest nawiązań, ale delikatnych, często ograniczających się tylko do nazwisk – tym samym bardziej smakowitych do odkrywania dla miłośników), ale nową jakością. „Zagłada Gotham” to twórcze wykorzystanie i przetworzenie mitów Lovecrafta, mitu Batmana i własnych, widocznych w „Hellboyu”, fascynacji. I najważniejsze: mimo znacznego odejścia od kanonicznego wizerunku Mrocznego Rycerza, komiks Mignoli pozostaje jednym z niewielu będących w pełni serio, nieocierających się o niezamierzoną parodię. Znać mistrza!
• • •
„Nine Lives” (2002) scen. Dean Motter, rys. Michael Lark 70%
Dark-Bat, czyli Batman noir
Jeden z najlepszych Elseworlds Batmana i jednocześnie co najwyżej niezły kryminał. Zgodnie z częstą w Elseworlds tendencją wszystkie główne postacie uniwersum Batmana urealniono i rzucono w wir akcji umieszczonej w – nieodległej tym razem – przeszłości. Większość postaci jest na swoich miejscach: Wayne jest multimilionerem, Dent prokuratorem, Cobblepot gangsterem, Joker poślednim przestępcą walczącym o wybicie się itp., itd. Scenarzysta Dean Motter miał natomiast genialny pomysł na Dicka Graysona – prywatny detektyw. To właściwie „Cudowny chłopiec”, a nie Batman, jest bohaterem tej opowieści. Nieogolony, ciągle brudny i pobity, zgodnie z regułami gatunku jest narratorem całej historii, kręcącej się wokół morderstwa niejakiej Seliny Kyle. Niezły jest klimat opowieści, świetnie wprowadzane są poszczególne postacie i bardzo fajne są nawiązania do ich standardowego wizerunku (szczególnie wytłumaczenia pseudonimów w rodzaju „Clayface” czy „Two-Face”). Problem tylko w tym, że w pewnym momencie całość zaczyna delikatnie nużyć i – co gorsza – prowadzi do rozczarowującego finału. Jednak, mimo wszystko, komiks wart uwagi. Dobra kreska.
• • •
Powyższe przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej – komiksy niekoniecznie nawet najlepsze i najbardziej „odjechane”. Istnieje jeszcze sporo pozycji z serii Elseworlds, których nie miałem (nie)przyjemności czytać, a intrygują swoimi założeniami:
„Holy terror” (1991) – wielebny Bruce Wayne zwalcza korupcję w teokratycznym świecie, oczywiście w przebraniu nietoperza.
„Robin 3000” (1992) – potomek Bruce′a Wayne’a walczy z kosmicznymi najeźdźcami.
„The Blue, the Grey, and the Bat” (1992) – Batman i Robin walczą w wojnie secesyjnej.
„Batman/Dark Joker: The Wild” (1993) – historia fantasy o magu (znanym jak Dark Joker) walczącym z Mrocznym Rycerzem.
„Castle of the Bat” (1994) – dr Bruce Wayne niczym Frankenstein próbuje ożywić swego ojca pod postacią strasznego Bat-Mana.
„Brotherhood of the Bat” (1995) – Ra’s al Ghul tworzy ligę zabójców przebranych za nietoperze; Wayne nie żyje, ale ze złoczyńcami rozprawia się Tallant, syn Bruce’a i Talii al Ghul.
„Dark Allegiances” (1996) – Batman, Catwoman i kryjący się pod maską Robina niejaki Alfred Pennyworth są agentami amerykańskiego wywiadu w czasie wojny.
„Scar of the Bat” (1996) – Batman pomaga Eliotowi Nessowi rozprawić się z mafią w Chicago czasów prohibicji.
„Masque” (1997) – akcja dzieje się w gothamskiej operze w 1890 roku, rolę upiora odgrywa oczywiście Harvey Dent.
„Two Faces” (1998) – Batman wiktoriański, nawiązujący do doktora Jekylla i pana Hyde’a (Two-Face) i historii Kuby Rozpruwacza (Joker).
„Reign of Terror” (1998) – Bruce Wayne jako stający w obronie prześladowanych w czasie rewolucji francuskiej bogacz.
„Nosferatu” (1999) – opowieść w klimacie niemieckiego ekspresjonizmu (podobnie jak „Superman’s Metropolis”, którego jest sequelem) nawiązująca do „Gabinetu doktora Caligari” i „Nosferatu”.
„Catwoman: Guardian of Gotham” (1999) – bohaterska Catwoman walczy z psychopatą – Batmanem.
„Gotham Noir” (2001) – kolejny przykład opowieści w klimacie kryminałów noir, tym razem to James Gordon jest głównym bohaterem.
„Hollywood Knight” (2001) – aktor grający Batmana w serialu zaczyna w pewnym momencie wierzyć, że sam jest Mrocznym Rycerzem.
„The Golden Streets of Gotham” (2003) – niejaki Bruno Vaneko, żyjący w Ameryce początku XX wieku, jest sierotą, którego rodzice zginęli w wypadku będącym wynikiem zaniedbań chciwych, wszechwładnych przemysłowców.
„Nevermore” (2003) – Batman, przy pomocy reportera Edgara Allana Poego, rozwiązuje serię zabójstw połączonych motywem kruka.
„The Order of Beasts” (2004) – Batman powstrzymuje niemieckich szpiegów w Anglii z czasów II wojny: hołd dla komiksów ze Złotej Ery podejmujących takie propagandowe tematy.
„Year 100” (2006) – w 2039 roku agenci rządowi próbują odkryć, kto przywdział maskę dawno zapomnianego Batmana.
Więcej o Elseworlds w tekście Tomasza Sidorkiewicza z cyklu „Nieskończone ziemie”.
powrót do indeksunastępna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.