powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LXXIX)
sierpień-wrzesień 2008

Autor
Mroczny Rycerz: Czarno na czarnym
Christopher Nolan ‹Mroczny Rycerz›
W filmie Christophera Nolana Batman to postać mroczna. Momentami tak bardzo, że staje się czarną plamą. Na ciemnym niebie. W „Mrocznym rycerzu” Batmana nie widać. Ale dla Nolana to nie stanowi przeszkody na drodze do zrobienia wspaniałego filmu.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Mroczny Rycerz›
‹Mroczny Rycerz›
W „Batmanie: Początku” Christopher Nolan zrobił z kinem batmańskim dokładnie to samo, co w „Mrocznym rycerzu” Joker robi z ołówkiem. Szybkim ruchem zgładził wszystko. Kompletnie odciął się od mitologii stworzonej przez poprzedników, ale też niespecjalnie miał coś w zamian do zaproponowania. Przyjrzał się za to trendom panującym wówczas w kinie komiksowym i filmach sensacyjnych. Wywiódł „Batmana: Początek” z nowego ducha zapoczątkowanego przez X-menów, a bohatera poprowadził po tej samej ścieżce, którą wcześniej przeszedł m.in. Jason Bourne, a później kroczył James Bond. Tyle że np. „Casino Royale” podjęło wyzwanie pogodzenia starego z nowym, spojenia bondowskiego świata sprzed czterdziestu lat ze współczesnością. Natomiast „Batman: Początek” stanowił zupełnie osobny rozdział, napisany w innym języku niż reszta filmowej odysei o Nietoperzu z Gotham. Jakby nie było wcześniej wizyjnego Tima Burtona i siermiężnego Joela Schumachera. Jakby lalusiowaty George Clooney i czerstwy Michael Keaton nie istnieli. I pewnie nie byłoby z filmem Nolana problemu, gdyby reżyser zaprezentował autorską wizję kultowego komiksu. Swoją własną. A on po prostu gładko wpasował Batmana w ramki tego realistycznego trendu. I tym, co w mojej ocenie odróżnia nieprzekonującego „Batmana: Początek” od błyszczącego nową jakością „Mrocznego rycerza”, jest właśnie osobista wizja reżysera. Tam jej brakowało, tu jest: spójna, ciekawa, kompletna i bezkompromisowa.
Na czym zatem polega ta nowa jakość serwowana przez „Mrocznego rycerza”? Nolan wyprowadził swój film z realistyczno-poważnego podejścia do rozrywki i poszedł krok dalej. Pozbawił produkcję rozrywkowości, jednocześnie pozostawiając w swoim filmie sceny stricte rozrywkowe. Są tu motywy, podczas których powinniśmy przestawić się na odbiór radosnego dzieciaka, który ogląda w kinie genialnie nakręcony pościg czy rewelacyjny wybuch. Jednak tak się nie dzieje. „Mroczny rycerz” jest ponury, poważny, a mimo to nie wiadomo, kiedy minęły dwie i pół godziny seansu.
Film Nolana ma pełny katalog zalet: od genialnego aktorstwa po ujęcia miasta, przy których popcorn grzęźnie w przełyku. „Mroczny rycerz” tryska od pomysłów, ale wciąż brakuje pomysłu na głównego bohatera. W portrecie Batmana uderza jakaś drętwota i płytkość, które zbudowała pierwsza część, a których nie udało się wyzbyć w części drugiej. Na przestrzeni obu batmańskich filmów widać, że Nolana rajcuje wszystko – poza samym Batmanem. W „Mrocznym rycerzu” fascynuje go demoralizacja Jokera, dwulicowość i rozdarcie Harveya Denta, odpowiedź na pytanie, czy da się oczyścić miejskie bagno, a jeśli nie, to jak można w nim pozostać czystym. Christian Bale mógłby założyć niebieski trykot i naciągnąć na niego czerwone slipy – nawet ta desperacka próba skupienia na sobie uwagi nie przyniosłaby pożądanego skutku. Nolana pociągają niewidoczne rozgrywki wewnątrz dusz bohaterów, wobec których moralne dylematy Batmana wydają się jednowymiarowe, płytkie. Reżyser kreuje Batmana podrzucając na ekran wyświechtane szablony, czyniąc go postacią o wewnętrznym świecie niewiele głębszym niż ten posiadany przez Rambo. Dziwi to tym bardziej, że inni aktorzy są świetnie, przekonująco prowadzeni i potrafią nadać autentyczność każdemu zachowaniu granych przez siebie bohaterów.
W 23 sezonie „Prison Break” Wentworth Miller był już bardzo zmęczony swą rolą i koniecznością kolejnej ucieczki…
W 23 sezonie „Prison Break” Wentworth Miller był już bardzo zmęczony swą rolą i koniecznością kolejnej ucieczki…
Nie zgodzę się z ideą świadomego i celowego zepchnięcia Batmana w cień i przeniesienia środka ciężkości na postać Jokera. „Mroczny rycerz” to film z bardzo skrupulatnie, logistycznie rozłożonymi akcentami. Nolan nie daje się uwieść tanim chwytom robionym pod publiczkę. Porusza się w filmie między wieloma postaciami, płaszczyznami i wątkami, dozuje spektakularność. Ciężko uwierzyć, aby o czymkolwiek w tej produkcji zadecydował przypadek. To świetne zaplanowanie każdego elementu w filmie widać zwłaszcza śledząc wykorzystanie postaci Jokera. Bo czy świetna interpretacja Heatha Ledgera nie pociągnęłaby „Mrocznego rycerza”? Owszem, dałaby radę bez większego wysiłku. A jednak twórca nie nadużywa tej postaci, nie daje się ponieść jej potencjałowi. Wręcz przeciwnie – mądrze dawkuje pojawienia się Jokera na ekranie. Bez problemu przez głównego łotra przebija się cała galeria drugo- i trzecioplanowych postaci. Bohaterów z krwi i kości, z charakterem, poglądami, dylematami, sumieniem. Główny bohater zaś jest zawieszony gdzieś między tym ludzkim obliczem, które stara się nam wmówić reżyser, a fajowymi samochodami, gadżetami i plastikowymi uszami. To właśnie Batmana z tej samej bajki co cała reszta, brakuje, żeby nazwać „Mrocznego rycerza” arcydziełem.



Tytuł: Mroczny Rycerz
Tytuł oryginalny: The Dark Knight
Reżyseria: Christopher Nolan
Zdjęcia: Wally Pfister
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Cykl: Batman
Data premiery: 8 sierpnia 2008
Czas projekcji: 152 min.
WWW: Strona
Gatunek: SF, akcja, przygodowy, thriller
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

9
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.