Lato okazuje się najlepszym czasem na niezbyt mądre komedie, które mają za zadanie rozśmieszyć, rozluźnić i skutecznie odwrócić uwagę od gnębiących widza dylematów intelektualnych, bo to okres, gdy mocniej przygrzewające słońce wypala resztki skłonności do głębszych przemyśleń. “Dorwać Smarta” w reżyserii Petera Segala na pewno jest tego typu komedią, która czasowo wstrzeliła się wprost idealnie!  |  | ‹Dorwać Smarta›
|
Spiętrzenie lepszego bądź gorszego gatunku dowcipów i absurdalnych scen akcji parodiujących sensacyjne kino na serio dochodzi w „Dorwać Smarta” do niebotycznych rozmiarów. W ten sposób nikt nie przejmuje się lichą fabułą, a raczej koncentruje na radosnym nastroju kpiny oraz na gwiazdorskiej obsadzie ze Stevem Carellem na czele. Zespół dobrych aktorów dwoi się i troi, by z sukcesem przeprowadzić widownię przez komediowo-sensacyjną mieszankę i przede wszystkim dzięki ich wysiłkowi się to udaje. W osiągnięciu końcowego efektu, będącego przeróbką serialu z lat 60., pomaga świetna stylizacja filmu na kolejnego Bonda bądź następną „Mission Impossible” – przeszkadza natomiast dorzucanie do naładowanego do granic możliwości scenariusza niesmacznych gagów, nijak niepasujących do poziomu humoru prezentowanego w filmie, który balansuje między parodią, slapstickiem a grą kontrastów. Tytułowy bohater, Max Smart, pracuje jako analityk w CONTROL – jednostce CIA – i jest doskonały w swoim zawodzie. Jednak jego marzenie to zostać agentem operacyjnym i uczestniczyć w ekscytujących akcjach terenowych, a nie ciągle marnieć za biurkiem. Kiedy w wyniku zdemaskowania reszty tajniaków wreszcie dostanie swoją szansę, okaże się, że nie jest taką łamagą, za jaką biorą go koledzy z pracy. Oczywiście, źródło humoru w fabule to przede wszystkim zestawienie stoickiego spokoju Maxa i jego niedoświadczenia (bądź zwykłych objawów głupoty) z pozornie poważnym i śmiertelnie niebezpiecznym środowiskiem agentów. Podczas seansu nietrudno się zorientować, że Smart tak naprawdę gdy chce, potrafi być całkiem smart i nie stanowi – jak sugerują wszyscy dookoła – sztandarowego przykładu kompletnego idioty. Podobnie jak w animowanej „ Kung Fu Pandzie” Max to raczej rodzaj nieudacznika, który ma marzenie nieprzystające do jego umiejętności. Szczęśliwie dla publiczności, główny bohater przez cały film stara się udowodnić, że pozory mylą, a marzenia może spełnić każdy, kto będzie miał odwagę spróbować. Robi to z taką pomysłowością i dobrodusznością, że nie sposób go nie polubić i nie bawić się w policjantów i bandytów razem z nim. Kto zna inne role Steve’a Carella, ten wie, że aktor buduje swoje komediowe emploi zupełnie inaczej niż Will Ferrell czy Jim Carrey. To raczej komik, który czerpie pokłady humoru z kontrastu między własną powagą a śmiesznością sytuacji. Także jako Smart nie szaleje z mimiką twarzy i ilością gestów: ogranicza je do minimum, a jego kamienna twarz powoduje uśmiech, zanim jeszcze zacznie się coś dziać. Dzięki Carellowi Smart nie szybuje w kierunku postaci średnio zabawnej, mało sympatycznej i po prostu głupiej, lecz podtrzymuje cały film, pozwalając przełknąć co mniej trafione sekwencje i żarty. Reszta obsady też radzi sobie całkiem nieźle. Śmieszną rolę udało się zbudować Alanowi Arkinowi, jako podstarzałemu, choć wciąż temperamentnemu szefowi jednostki CONTROL. Anne Hathaway nie nadaje się do zwariowanych komedii, ale jej śliczna buzia urozmaica zdominowany przez facetów film. Dwayne Johnson, znany w kinie jako Król Skorpion, odgrywa swoje bez większego przekonania, chociaż stanowi przykład idealnego bohatera kina akcji. W sumie zawodzi tylko Terence Stamp w roli czarnego charakteru, który ewidentnie nie wyczuł prześmiewczej i zupełnie absurdalnej konwencji. Zamiast bawić się postacią geniusza zła, on gra geniusza zła na serio, co bardziej pasuje do Bonda niż do Smarta. Im bliżej finału, tym więcej w filmie Segala akcji, a ta została zrealizowana całkiem widowiskowo. Aluzje do wszystkich możliwych superprodukcji, pościgi czy bijatyki mają szlif i błysk sensacyjnego kina z prawdziwego zdarzenia, tylko że wszystko to odbija się u Segala w krzywym zwierciadle. Mimo dobrej realizacji szkoda, że zabawne i bardziej kameralne perypetie głównego bohatera przegrywają w drugiej połowie filmu z akcją. Za dużo w tym „Szklanej pułapki” na wesoło, a za mało samego Smarta z jego wszystkimi dziwactwami. Nie zmienia to jednak faktu, że na pierwszy rzut oka średnia komedyjka okazuje się całkiem udanym wakacyjnym przebojem dla tych, którzy czekają na nieskomplikowaną rozrywkę. Co więcej, „Dorwać Smarta” to rozrywka totalnie niepoważna, a tym samym świetnie rozluźniająca – idealna na letnie dni. I na dobry humor.
Tytuł: Dorwać Smarta Tytuł oryginalny: Get Smart Obsada: Steve Carell, Anne Hathaway, Dwayne "The Rock" Johnson, Alan Arkin, Terence Stamp, David Koechner, Terry Crews, Ken Davitian, James Caan, Bill Murray, Ryan SeacrestRok produkcji: 2008 Kraj produkcji: USA Data premiery: 25 lipca 2008 Czas projekcji: 110 min. Gatunek: familijny, komedia, sensacja Ekstrakt: 70% |