powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (LXXX)
październik 2008

Autor
Wojny klonów: Klony na froncie
„Atak klonów” zostawił widzów na fabularnej wyżynie. Rozpoczynała się epicka wojna, wątek romantyczny w końcu nabrał smaku, a akcja przestała wlec się w nieskończoność. Jednym słowem: kiedy wreszcie zaczęło się coś dziać – skończył się film.
Widz mógł czuć się zakłopotany. Tym bardziej, że w scenariuszu kolejnej części „Gwiezdnych wojen” okres wojen klonów zamierzano właściwie w większości pominąć; „Atak klonów” był ich początkiem, następująca po nim „Zemsta Sithów” działa się już kilka lat później i tylko domykała wieloletni konflikt. Oczywiście o wypełnienie luki zadbali i pisarze, i twórcy komiksów, uzupełniając pominięty przez film okres niezwykle dokładnie i bogato. Lucas zdawał sobie jednak sprawę, że zdecydowana większość potencjalnych widzów nie sięgnie ani po książki, ani po komiksy, a napisy początkowe w części III, streszczające opuszczoną historię, tym razem mogą okazać się niewystarczające.
Dlatego też już wcześniej zlecono stacji Cartoon Network wykreowanie animowanego serialu, który miał przede wszystkim pełnić funkcję spoiwa łączącego drugą i trzecią część, a także wyjaśniać z grubsza wiele wątków, które później w pełnej krasie pojawiają się w „Zemście…” – szczególnie dla tych, którzy nie zagłębiali się zbyt dokładnie (albo wcale) w książkowo-komiksowy świat „Gwiezdnych wojen”. Na głównego reżysera miniserii wybrano sprawdzonego już w kilku serialach dla CN Genndy′ego Tartakovsky′ego – pracującego m.in. przy popularnych „Atomówkach”, „Samuraju Jacku” czy „Laboratorium Dextera” (co zresztą widać w charakterystycznej i podobnej do wyżej wymienionych seriali kresce „Clone Wars”).
Nowa generacja klonów doskonała nadawała się do infiltracji wrogich baz, ze względu na małe rozmiary.
Nowa generacja klonów doskonała nadawała się do infiltracji wrogich baz, ze względu na małe rozmiary.
Początkowo serial pod tytułem „Star Wars: Clone Wars” pojawił się w dziesięciu trzy-czterominutowych odcinkach. Pierwsze, co rzucało się w oczy, prócz nieco karykaturalnych postaci, to znakomite skondensowanie zwięzłej akcji w kilkuminutowych historiach. Z czasem pojawiły się nawet głosy, że serial nie tylko pod względem tempa, ale też od strony fabularnej nie ustępuje niczym, a nawet przewyższa filmowe epizody nr I i II. Fani cenili sobie zwłaszcza liczne nawiązania i wykorzystywanie postaci z tak zwanego świata rozszerzonego (Expanded Universe) oraz niespotykaną – jak na film animowany – dbałość o szczegóły. Mimo to serial skupiał się głównie na postaciach znanych z filmów – Anakinie i Obi-Wanie (oraz ich wojennych podróżach po Galaktyce), choć epizodów z innymi Jedi, takimi jak Mace Windu czy Kit Fisto, także nie zabrakło. Widzów zelektryzowało szczególnie pojawienie się – znanej wcześniej tylko z komiksów – Mrocznej Jedi Asajj Ventress (oglądamy ją w filmowych „Wojnach klonów”) i jej pościg za Anakinem Skywalkerem po całej Galaktyce, zakończony epickim i dynamicznym pojedynkiem. Lucas, tu producent wykonawczy, przy pomocy „Clone Wars” testował także odbiór postaci, które zamierzał wprowadzić w filmie. Dlatego też to właśnie w serialu widzowie po raz pierwszy zobaczyli złowrogiego generała Grievousa i jego szermiercze popisy.
Yoda nie znosił sytuacji, gdy zmuszano go do rodzinnego zdjęcia. Nigdy nie był fotogeniczny.
Yoda nie znosił sytuacji, gdy zmuszano go do rodzinnego zdjęcia. Nigdy nie był fotogeniczny.
Drugi sezon był zatem formalnością. Pogłębieniu uległa w nim głównie postać Anakina, tym bardziej, że brak Haydena Christensena zadziałał na nią odświeżająco. Trzecią i ostatnią serię zaplanowano na marzec 2005 roku, tak by jeszcze bardziej podgrzać atmosferę przed nadchodzącą wielkim krokami premierą trzeciego epizodu. Tym razem odcinków było zaledwie pięć, ale wydłużono je do 12, a nawet 15 minut. W jednym z nich pasowano młodego Skywalkera na Rycerza Jedi. Najwięcej emocji wzbudziła jednak ostatnia, 25 odsłona całego serialu, skupiająca się na porwaniu kanclerza Palpatine’a i zazębiająca się z właściwą akcją „Zemsty…”. Zresztą ostatnia scena jest niemal tym samym, co widzimy w pierwszym kadrze filmu.
Sukces miniserii przypieczętował plany realizacji serialu 3D, także osadzonego w czasie wojen klonów. O jego losach i realizacji piszemy szerzej tutaj.
powrót do indeksunastępna strona

12
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.