Na leżącą u wybrzeży Florydy wysepkę Duma Key przybywa Edgar Freemantle, mężczyzna okaleczony w wypadku, a przy tym świeży rozwodnik. Odosobnienie i spokój, przede wszystkim zaś powrót do pasji sprzed lat, czyli malowania, mają przywrócić mu równowagę psychiczną. Wkrótce jednak okazuje się, że talent Edgara jest dość… niepokojący, a Duma Key kryje niejedną tajemnicę. Brzmi banalnie? Owszem, ale „Ręka mistrza” to powieść Stephena Kinga, a Kingowi zawsze należy dać szansę.  |  | ‹Ręka mistrza›
|
Dałam więc „Ręce mistrza” szansę i nie zawiodłam się. Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury, jest fakt, że pod względem czysto rzemieślniczym ta książka jest znakomicie napisana. Być może niektórzy oburzą się, że recenzując powieść mistrza horroru, wspominam o rzeczach tak przyziemnych jak rzemiosło, lecz przecież kilka ostatnich książek Kinga zawodziło pod tym właśnie względem. Pamiętam brak wyczucia językowego w „Historii Lisey”, psychologiczne potknięcia w „Komórce” czy kiepsko stopniowane napięcie w ostatnich tomach „Mrocznej wieży”. W „Ręce mistrza” jest inaczej. Na tych ponad sześciuset stronach wszystko znajduje się na swoim miejscu, nic nie zgrzyta, nic nie wytrąca czytelnika z transu. To jest właśnie stary dobry Stephen King, który wciąga z butami już od pierwszego zdania i trzyma w napięciu aż do zakończenia. Oczywiście historia rozwija się – jak to u Kinga – bardzo leniwie, tak naprawdę aż do połowy nic strasznego się tu nie dzieje, lecz ta opowieść dokładnie taka ma być. Ta pierwsza, spokojna połowa to cisza przed burzą, podczas której czuć, jak wokół głównego bohatera gromadzą się tajemnice i narasta groza. Jest to także szansa, abyśmy my, czytelnicy, lepiej poznali głównych bohaterów i polubili ich, by potem, gdy zawiśnie nad nimi niebezpieczeństwo, tym bardziej przejąć się ich losem. Z łatwością można także zauważyć, że książka jest bardzo „kingowa”. Czytając ją, zwłaszcza na początku, człowiek ma wrażenie, że wita się z gronem dobrych kolegów. Na przykład okaleczony i niepotrafiący dać sobie rady z własnym gniewem Edgar przypomina trochę Paula Sheldona, a trochę Jacka Torrance’a, zaś sympatyczny sąsiad kojarzył mi się z Jude’em Crandallem. Poszczególne motywy również wyglądają znajomo: wypadek, człowiek, który nieoczekiwanie odkrywa w sobie niezwykły talent, nawet zdolność manipulowania rzeczywistością przy pomocy rysunków – wszystko to u Kinga już było. Jednak autor potrafi znane motywy odświeżyć, czego najlepszym dowodem jest to, że ponownie udało mu się uczynić interesującym wątek genialnego dziecka – tak często w jego twórczości występujący, że szczerze mówiąc, już zaczynałam mieć na takie postacie alergię. Z mojego punktu widzenia „Ręka mistrza” nie ma wad – miałam ochotę przeczytać dobrze napisany, nastrojowy i trzymający w napięciu horror i dokładnie to właśnie dostałam. Potrafię sobie jednak wyobrazić, co mogą książce zarzucić inni czytelnicy. Po pierwsze, niewątpliwie można mieć pretensje o brak oryginalności, bo choć King odświeżył stare schematy, to przecież nie wywrócił ich na nice. Po drugie – brak większych zaskoczeń. Powieść nie jest przewidywalna, co to, to nie, ale nie ma tu też żadnego zwrotu akcji, który sprawiłby, że czytelnikowi szczęka opadnie na kolana, zaś zakończenie jest po prostu logicznym dopełnieniem całości – nie spodziewajcie się twista w stylu filmów Shyamalana ani nawet ostatniego zdania, które można by zapamiętać, a potem cytować. Narzekać można również na to, że główny bohater z marnych przesłanek wysnuwa wnioski zadziwiająco prawidłowe, zwłaszcza jeśli chodzi o naturę zła gnieżdżącego się na Duma Key. Gdyby to była powieść detektywistyczna, pewnie sama bym te narzekania poparła, lecz przecież to groza, zaś w tym gatunku wiele można wytłumaczyć przeczuciem czy działalnością sił nadprzyrodzonych. I wreszcie czwarty możliwy zarzut – „Ręka mistrza” nie jest tak dobra jak najlepsze powieści Kinga. To się zgadza, ale czy takie porównywanie jest do końca uczciwe? Wszak pisarze to nie sportowcy, którzy nieustannie powinni bić własne rekordy. A czasem po prostu warto cieszyć się dobrą książką, zamiast na siłę szukać w niej słabych stron.
Tytuł: Ręka mistrza Tytuł oryginalny: Duma Key ISBN: 978-83-7469-836-8 Format: 640s. 142×202mm Cena: 39,— Data wydania: 18 września 2008 Ekstrakt: 90% |