W tym kwartale nie było wątpliwości co do wyboru - najnowszy Batman, czyli "Mroczny Rycerz" zdominował zestawienie. Zapoznajcie się jednak z całą dziesiątką najlepszych filmów III kwartału 2008 według Stopklatki i Esensj. Nie da się ukryć – kino popularne latem górą. I właściwie trudno się dziwić. Przecież wakacje to nie czas na pokazywanie w kinach poważnych dramatów, czy kandydatów do filmowych nagród, tylko właśnie produkcji rozrywkowej, odprężającej. Znacie wiele osób, które powie: „Ale upał, chyba wieczorem muszę się zrelaksować przy rumuńskim dramacie o aborcji"? Chyba nie. A pomysł odpoczynku przy piosenkach Abby przemawia – jeśli nie do wszystkich – to na pewno do wielu. Piszemy tu o produkcji rozrywkowej i odprężającej, ale czy naprawdę tak możemy powiedzieć o bezdyskusyjnym zwycięzcy naszego plebiscytu, czyli „Mrocznym rycerzu"? Przecież – jak sama nazwa wskazuje – mamy tu do czynienia z najbardziej mrocznym filmem o komiksowym bohaterze, najbardziej zbliżonym do ponurej, realistycznej opowieści kryminalnej. W „Mrocznym rycerzu” oczywiście najjaśniejszym blaskiem świeci wspaniała rola Heatha Ledgera, który przyćmił dawnego Jokera Jacka Nicholsona, ale nie zapomnijmy, że to nie tylko ta rola decyduje o jakości filmu Christophera Nolana. Bo „Mroczny rycerz” ma także precyzyjny scenariusz, rozwijający twórczo tradycyjne konstrukcje pojedynku superbohatera z arcyłotrem, jest doskonale zmontowany, dynamiczny, a sceny akcji godne są produkcji z megabudżetem. Kino popularne naprawdę najwyższej światowej jakości. Drugie miejsce z kolei przypada familijnej animacji. Czy aby na pewno da się tak podsumować „Wall-ego"? Produkcja Pixara to przecież ewenement w gatunku, jedna z najodważniejszych produkcji dla młodego widza. Film, w którym bohaterami jest autmat-śmieciarka, który przez 45 pierwszych minut praktycznie pozbawiony jest dialogów, którego zawartość filozoficzna bije na głowę całą produkcję science fiction ostatnich lat. Który – w przeciwieństwie do większości oficjalnych produkcji – staje się nadzieją na przyszłość fantastyki naukowej. Wreszcie miejsce trzecie, czyli film, który tym razem jest dokładnie tym, czym wydaje się być na pierwszy rzut oka – sprawnie opowiedzianą historią sensacyjno-kryminalną. Ale jak sprawnie! Właściwie nie ma się do czego przyczepić w konstrukcji filmu „Angielska robota”. Niezwykle precyzyjne wprowadzenie widza w złożoną opowieść, dynamicznie i absorbująco opowiedziana historia. No i ten klimacik retro… Rzemieślnicza robota najwyższej klasy. Naszą listę uzupełnia kolejne wystawne kino komiksowe, pełen pozytywnych emocji musical, zwariowana komedia, mniej ambitna, ale sympatyczna animacja oraz trzy poważniejsze propozycje. O dziwo, honoru kina problemowego bronią filmy rodzime – powrót po latach Jerzego Skolimowskiego oraz inteligentna wypowiedź na bieżące tematy Michała Rosy. A na deser dokument o Państwie Środka. Też na czasie – wszak lato było czasem pekińskiej olimpiady. A oto cała nasza lista:  | ‹Mroczny Rycerz›
|
Perfekcyjny pod każdym względem obraz, który o dwie głowy przerasta materiał, z którego się narodził. W filmie Nolana jest… coś wyrastającego ponad wszystko, czym komiks w moich oczach kiedykolwiek mógł być „Mroczny rycerz”, coś prawdziwie archetypowego, rezonującego w człowieku na zdumiewająco głębokim poziomie, ulepionego z tej samej gliny co antyczne legendy o Syzyfie, Orfeuszu – czy kogo tam sobie wybrać jako uniwersalne ucieleśnienie ludzkiej kondycji . Może dlatego, że sam Nietoperz jest w tym filmie postacią praktycznie drugoplanową; do głosu dochodzą bohaterowie dużo bardziej ludzcy, bardziej skomplikowani i bardziej tragiczni. Głównie dzięki znakomitym aktorom i świetnie napisanym dialogom ta opowieść ogląda się nie jak futurystyczna fantazja, rozgrywająca się Bóg wie gdzie i kiedy – ale jak prawdziwy ludzki dramat, skupiony na odkrywaniu i analizowaniu sekretów najciemniejszej strony ludzkiej natury. Najbardziej niesamowite, że gdy po dwóch godzinach wystawiania widzów na dramatyczne emocjonalne huśtawki Nolan wynurza się po drugiej stronie swego epickiego oceanu z finałową puentą – z całego serca chcemy mu wierzyć, gdy twierdzi, że w ostatecznym rachunku jest w świecie miejsce na szlachetność, a rodzaj ludzki przy odrobinie dobrej woli potrafi odkupić sam siebie.  | ‹WALL·E›
|
Najbardziej wzruszający film o miłości w tym roku to niemal bezdialogowa, animowana opowieść o robocie sprzątającym. A przy okazji też najlepsze SF, najlepszy film familijny i arcydzieło animacji. Chwała Pixarowi za to, że potrafi zrobić film strawny dla szerokiej publiczności multipleksów, w którym jest tak dużo prawdziwego kina, a tak mało biznesowej kalkulacji.  | ‹Angielska robota›
|
Zaskakująco dobra angielska robota nowozelandzkiego reżysera. Donaldson zrobił rzecz na poważnie, z wyrazistymi postaciami i barwnie odtworzonym klimatem epoki. Efekt? Kino rozrywkowe na wysokim poziomie, z przemyślanym scenariuszem i z bohaterami, za których (nielegalne) poczynania mocno trzyma się kciuki.  | ‹Hellboy: Złota armia›
|
Oszałamiający miks Mignoli, Tolkiena, Boscha, Chandlera, Lucasa i… Manilowa. Po tym filmie granie w „SPORE” traci sens, bo każdy stworzony w pocie czoła potwór przy monstrach od del Toro będzie wyglądał śmiesznie. Piekielnie dobra zabawa.  | ‹Mamma Mia!›
|
Głównie dzięki fenomenalnej jak zwykle Meryl Streep ten materiał wyrasta ponad kicz, z jakiego został ulepiony. W interpretacji Streep przeboje szwedzkiej grupy zyskują świeżość i wyrazistość, o jakie trudno by podejrzewać kawałki tak do imentu, zdawałoby się, przeżute przez popkulturę. Brawurowy, podszyty jakby osobistą nostalgią, występ aktorki każe zobaczyć w „Mamma Mia!” nie tylko radosny, rekreacyjny film wakacyjny, ale także opowieść o ludzkich pragnieniach, ideałach i aspiracjach wciąż redefiniowanych przez życie. I o (po)godnym przyjmowaniu tego życia na klatę. Innego wszak nie będzie, a jedynie „zwycięzca weźmie wszystko”.  | ‹Cztery noce z Anną›
|
Budulcem „Czterech nocy z Anną” jest właśnie gra ze schematem, wywracanie stereotypu do góry nogami. To, co z pozoru jest złowieszcze, choć nadal nietuzinkowe i szalone, staje się przejmujące i piękne. Atrybuty Leona okazują się znamionami wyobcowania z chłodnego, brutalnego świata, w którym łatwiej jest sądzić człowieka w myśl sztywnej litery prawa, arbitralnie przypisując mu najgorsze zamiary, miast go zrozumieć.  | ‹W górę Jangcy›
|
Reżyser nie demonizuje, nie wchodzi w buty krytyka ponowoczesności, która niszczy kolejne systemy tradycyjnych wartości, choć jest w nim nuta żalu. Chang nakręcił ważny film, ogólną refleksję o wielkiej chińskiej transformacji cywilizacyjnej wyprowadzając z podpatrywania zwykłego człowieka, polemizując siłą rzeczy z propagandą.  | ‹Chłopaki też płaczą›
|
Apatow i jego ekipa nie zawodzi, choć film nieco ustępuje „Prawiczkowi” i „Wpadce”, ale z pewnością jest co najmniej na poziomie „Supersamca”. Fabularnie w sumie to jednak jest dość typowa komedia romantyczna z oczekiwaną dla gatunku przemianą bohaterów. Siłą jak zwykle będzie tu odważne wykorzystanie tematyki seksualnej i kapitalne epizody z postaciami drugoplanowymi. Rewelacyjny też jest Russell Brand, jako postać, która w schemacie powinna być negatywna, a jednak nie może nie wzbudzać sympatii. Bawią do łez przebitki z seriali z Sarah Marshall i Baldwinem. No i te błyskotliwe one-linery Baldwina…  | ‹Rysa›
|
„Rysa” to film, który można odczytywać na kilku poziomach – prostej, dramatycznej historii kryzysu małżeńskiego, jak również wnikliwego studium rozpadu świadomości jednostki, której całe życie mogło być ukartowaną farsą, pieczołowicie zaplanowanym oszustwem. Jest to również produkcja o trudach zaufania i o męczarniach niepewności – utracie kilkudziesięcioletniego gruntu pod nogami, jakim było wspólne małżeńskie ciepło.  | ‹Kung Fu Panda›
|
Oczywiście, że fabularnie film nie odbiega zbytnio od innych produkcji disneyowskich (dorzućmy też wyraziste nawiązania do „Gwiezdnych wojen”), a przesłanie „najważniejsze, aby uwierzyć w siebie” widzieliśmy już milion razy. Ale nie zmienia to faktu, że „Panda” ma taki zapas pozytywnej energii, niewymuszonego humoru, dobrej animacji (mimika Po jest rewelacyjna!), że seans musi być przyjemnością. Do tego oczekiwanie na przyjście Tai Lunga naprawdę trzyma w napięciu! A rozmowa syna-pandy z ojcem-kurczakiem, w której Po wyraża wątpliwość, czy na pewno jest synem swego ojca i nieoczywista pointa po prostu rzuca mnie na kolana. Kontynuujemy nieco bardziej szczegółowe przybliżenie zdarzeń dziejących się w kinach, telewizji oraz na DVD w ciągu minionego kwartału. W wielu kategoriach wybór był ponownie oczywisty. Najlepszy Film Polski (ex-equo) Cztery noce z Anną Rysa To dwa tytuły, które zdecydowanie wyróżniają się na tle rodzimych produkcji. Dwa filmy, które należy znać bo też dowodzą one, że kino nasze potrafi poruszać widzów, choć przekaz wcale nie należy do łatwych. Wall-E Tutaj wątpliwości nie ma żadnych. „Wall-E” to nie tylko najlepsza animacja III kwartału w naszych kinach, ale też najlepsza animacja całego roku a kto wie czy także nie ostatnich lat. 1. Meryl Streep – „Mamma Mia!” 2. Jadwiga Jankowska-Cieślak – „Rysa” 3. Saffron Burrows – „Angielska robota” Spory problem był w tej kategorii bo też mieliśmy do czynienia z kilkoma znakomitymi kreacjami. Dlaczego Streep lepsza od Jankowskiej-Cieślak? Może dlatego, że amerykańska aktorka po raz kolejny w swojej karierze odważyła się śmiałą rzecz, a śpiewa świetnie. Wielkie ukłony także dla naszej aktorki, bo to prawdziwy majstersztyk tak ukazać emocje. Trzecie miejsce za urodę przede wszystkim i wspaniały styl dla Saffron Burrows. 1. Heath Ledger – „Mroczny rycerz” Specjalne wyróżnienie dla aktorów z filmu „Jaja w tropikach” – Ben Stiller, Jack Black i Robert Downey Jr. Laureat oczywisty. Ledger porwał swoją interpretacją Jokera i przede wszystkim potrafił w twórczy sposób odciąć się od dokonań Nicholsona. Uspokajamy. Doceniamy aktora nie dlatego, że zmarł ale dlatego, że swoją rolą naprawdę nas zachwycił i na długo będzie najlepszym odtwórcą roli czarnego charakteru w kinie. Odszedł wielki aktor. Paul Newman. Ależ nas to zabolało. Dla wielu Paul Newman to uosobienie aktorstwa, prawdziwy mistrz i wybitna postać w historii światowego kina. Jeszcze długo wracać będziemy do jego aktorskich dokonań, a wiele ról wydaje się nieśmiertelnych. Mamma Mia! Jeżeli w kinie podśpiewujemy piosenki, a płyty słucha się znakomicie także poza salą kinową to chyba jest to najlepsza rekomendacja dla tej nagrody. Najlepszy Serial Telewizyjny Dr House Dziś wyróżnienie dla Gregory’ego House’a. Brawo za wprowadzenie do telewizji kapitalnej postaci, którą trudno polubić, ale dla której chyba wszyscy żywimy wielki szacunek. Scena otwarcie a’la „Gorączka” w „Mrocznym Rycerzu” Udanych scen filmowych było więcej. Skłaniamy się właśnie ku tej, bo korzystać z dobrodziejstw historii kina też trzeba umieć. Nolan porusza się tutaj znakomicie. W dodatku jak na początek drugiego filmu o Batmanie wyszło mu to świetnie i zaskakująco ciekawie. Joker – Heath Ledger Nic dodać, nic ująć. Ta kreacja broni się sama… 1. „Rok 1612” 2. „Mów mi Dave” No cóż. Po prostu NIE! Kolekcja filmów Hala Hartleya Ładne i stylowe opakowanie to jedno, ale zawartość to drugie. Polecamy filmy tego znakomitego amerykańskiego twórcy, który „daleko od Hollywood” tworzy swoją wizję kina. W TYM ROKU PODSUMOWALIŚMY JUŻ KWARTAŁY: |