powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (LXXX)
październik 2008

Bojowa princeska i skapcaniali rycerze
Siu-Tung Ching ‹Cesarzowa i wojownicy›
Kolejny wysokonakładowy chiński blockbuster czerpiący z tradycji i historii Państwa Środka. Ale miłośnicy Zhanga Yimou nie powinni się zbytnio podniecać – „Cesarzowa i wojownicy” to zupełnie inna liga.
Zawartość ekstraktu: 10%
‹Cesarzowa i wojownicy›
‹Cesarzowa i wojownicy›
Jeszcze nie tak dawno na naszych ekranach nie brakowało hitów z Azji, zresztą szeroko reklamowanych i chętnie oglądanych. Boom zapoczątkował oczywiście „Przyczajony tygrys, ukryty smok”, ale i kolejne przeboje – „Dom latających sztyletów”, „Hero” czy już bardziej realistyczna „Cesarzowa” – choć wyraźnie słabsze, pozwalały przynajmniej cieszyć oko. Ale później gdzieś coś zamarło.
To znaczy filmy w Chinach i Hong-Kongu wciąż się kręci, ale jakoś dystrybutorzy raczą nas nimi skromniej. Może to kwestia odejścia od bajkowego wuxia w stronę realistycznych obrazów historycznych – z założenia dla polskiego widza mniej przystępnych? Tak czy inaczej, jeśli w ostatnich latach superprodukcje kinematografii Państwa Środka trzymały poziom „Cesarzowej i wojowników”, to niesprowadzanie ich na polski rynek było słuszną decyzją. Ten ostatni film właściwie niewart jest nawet wydania bezpośrednio na DVD, o kinowej dystrybucji nie mówiąc.
Historia młodej cesarzowej walczącej ze spiskującym dworem i otrzymującej moc prostej miłości od miłującego pokój wojownika, to bowiem kicz i kicha jakich mało. Tu nawet nie chodzi o prostą jak konstrukcja cepa fabułę i sceny następujące po sobie z okrutną przewidywalnością. Nie idzie mi o wołające o pomstę do nieba drętwe aktorstwo zagubionych i przytłoczonych kostiumami z epoki (fakt, zbroje na pewno były bardzo ciężkie) ludzików. Najgorsze jest to, że ten film zwyczajnie nuży. Reżyserowi nie udaje się wydobyć z kiepskiego scenariusza choćby odrobiny dylematów i emocji – zresztą, zdaje się w ogóle nie starać – a widz ani na chwilę nie jest w stanie zaangażować się w opowiadaną historię i losy tytułowej bohaterki.
A już zupełnie pogrąża film fakt, że na ekranie nie ma na co patrzeć. Plenery są ograniczone, na statystach się oszczędza, nie ma nie przepychu pałaców, ani rozmachu bitew, o pięknej, znanej z innych filmów chińskich plastyce nie wspominając. Oglądając filmy sięgające do wuxia (zresztą reżyser „Cesarzowej…” był choreografem przy filmach Zhanga Yimou) widz nawet nie musiał się odnajdywać w czasem nie do końca zrozumiałych dla Europejczyka filozofii i kulturze, tworzących koło zamachowe fabuł – wystarczyło, że patrzył i podziwiał. W „Cesarzowej i wojownikach” nie ma czego oglądać, nad czym się zastanawiać ani czym się wzruszać. Można tylko spać.



Tytuł: Cesarzowa i wojownicy
Tytuł oryginalny: Kwong saan mei yan
Reżyseria: Siu-Tung Ching
Muzyka: Mark Lui
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: Chiny, Hong Kong
Dystrybutor: Epelpol
Data premiery: 3 października 2008
Czas projekcji: 99 min.
WWW: Strona
Gatunek: akcja
Ekstrakt: 10%
powrót do indeksunastępna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.