Pierwszy tom serii „Loveless” o tytule „Huczny powrót do domu” Briana Azzarello i Marcela Frusina to opowieść o miłości do ziemi. Główny bohater to prawdziwy człowiek-zadyma, a jego powrót do domu nie jest najszczęśliwszy. Za to huczny z pewnością, bo wybitych zębów i podziurawionych czaszek nie brakuje.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dwa lata po zakończeniu krwawej wojny secesyjnej na swoją ziemię wraca Wes Cutter – cieszący się niezbyt dobrą sławą rewolwerowiec, który walczył po stronie przegranych. Po pobycie w obozie jenieckim przybywa na południe kraju, by osiąść na własnej ziemi. Razem z żoną Ruth chce odzyskać to, co bezpowrotnie zabrała im wojna – spokój. Jak się okaże, nie odnajdą go zbyt wiele, a sami staną się przyczyną zamieszania i utrapienia władz. Scenariusz tego komiksu bez wątpienia nie jest epokowym osiągnięciem i nie wnosi wiele nowego do dość skostniałego gatunku, jakim jest western. Zawiera jednak kilka wolt, które przy odrobinie dobrej woli można nazwać zwrotami akcji oraz prawdziwie szatański wybieg fabularny na końcu opowieści, który w zupełnie nowym świetle stawia wszystkie dotychczasowe wydarzenia. Naraz czytelnik zdaje sobie sprawę, że wiele opinii na temat bohaterów, które już sobie wypracował, musi całkowicie zweryfikować. Podczas lektury „Hucznego powrotu do domu” co rusz zaskakuje nietypowa narracja, która zdecydowanie deklasuje pozostałe zalety tego albumu. Autorzy biegle operują czasem akcji i kilkakrotnie stosują wybieg polegający na nałożeniu na siebie wydarzeń przeszłych i teraźniejszych. W tych samych kadrach obserwujemy Cuttera, który pomaga wyciągnąć kopyta kilku oficerom, oraz młodych małżonków, którzy snują plany na temat budowy własnego domu. Odbiorca staje się jednocześnie uczestnikiem masakry i obserwatorem wspomnień głównego bohatera, który niegdyś razem z Ruth planował spokojną przyszłość. Niebanalne znaczenie ma tu sposób komponowania plansz, ponieważ postaci ze wspomnień zostały przez rysownika wielokrotnie umieszczone na linii strzału Cuttera, co wprowadza znaczny niepokój. Drugim wybiegiem, zastosowanym przez autorów dla uatrakcyjnienia narracji, jest stałe przeskakiwanie pomiędzy miejscami akcji – na nowej planszy scenarzysta kontynuuje jednak poprzednią wypowiedź lub myśl bohatera, co stwarza zaskakujące zestawienia. Cutter wspomina swój ślub z Ruth i pamiętne słowa: „Możesz pocałować pannę młodą” padają już na innej planszy – gdy rewolwerowiec zbliża usta do jej nagiego podbrzusza. Takich rozwiązań w tym albumie jest całe mnóstwo, dzięki czemu wielopoziomowa narracja doskonale dynamizuje umiarkowanie ciekawą fabułę. W „Hucznym powrocie do domu” nie brakuje także scen bulwersujących. Autorzy nie boją się pokazać zbiorowego gwałtu, zbiorowego mordu na murzyńskich dzieciach lub sceny seksu bohaterów, podczas której zdycha wycieńczony muł (a z jego juków wysypuje się mnóstwo lasek dynamitu). Co oczywiste, nie brakuje humoru słownego o odcieniu sarkastycznym bądź cynicznym. Trudno nie uśmiechnąć się, gdy Cutter zostaje nazwany „wylizywaczem psich jajec”, za co rachuje śmiałkom kości, po czym przyznaje, że to stwierdzanie „było nie na miejscu. W końcu… w młodości każdemu z nas zdarzało się zbłądzić”. Humor w „Hucznym powrocie do domu” nie przypomina chwytliwych one-linerów z „Hellboya” – jest znacznie dojrzalszy, bardziej złożony i częściej sytuacyjny niż słowny. Frusin preferuje wielkie, prostokątne kadry, w poprzek całej strony, które w sytuacji przyspieszenia akcji gwałtownie kurczą się do wielkości niedużych kwadratów. Tłoczą się one w równych, usystematyzowanych wierszach i nie wyłamują z dość surowej, klasycznej kompozycji. Rysownik unika operowania skalą i najczęściej mimo zmiany wielkości kadrów rozmiary postaci nie zmieniają się, przez co na obrazkach mieszczą się jedynie fragmenty twarzy z zaciśniętymi zębami lub dymiące rewolwery. Takie rozwiązanie znacznie przyspiesza akcję, bo przeskok z kadrów wielkich na niewielkie dynamizuje narrację. Rysunki Frusina dobrze służą opowieści i nie można nic zarzucić wizerunkom postaci, mowie ciała oraz wszystkiemu, co znajduje się na pierwszym planie. Jednak tło zupełnie leży odłogiem i jest to najsłabszy punkt całego albumu. Trudno pozbyć się wrażenia, że dalsze plany zostały wykonane na odwal – ogromna połać trawy to zielony kolor z kilkoma kreskami (symulującymi źdźbła), a niebo ma po prostu żółtą barwę. Wystroje wnętrz oraz natura pokazane zostały w sposób mocno umowny, przez co znacznie odcinają się od dość detalicznie wycyzelowanych facjat bohaterów. Momentami wprowadza to niezamierzony komizm, gdy rewolwerowcy na tle nagryzmolonego drugiego planu wyglądają jak kukiełki. „Huczny powrót do domu” to album, który w nietypowy sposób opowiada o miłości do ziemi, drugiego człowieka i wartości rodzinnych. Cutter nie cofa się przed niczym, by wypełnić obietnicę złożoną kiedyś swojej żonie, która marzy o dzieciach i świętym spokoju. Być może rzeczywiście rysunki do tego albumu nie zostały przygotowane najlepiej, ale przecież od dawna wiadomo, że wygląd to nie wszystko.
Tytuł: Huczny powrót do domu Tytuł oryginalny: Loveless: A Kin of Homecoming Wydawca: Mucha Comics Cena: 39,00 Data wydania: czerwiec 2008 Ekstrakt: 70% |