Brytyjczycy powiadają, że prawdziwi dżentelmeni podejmują się jedynie spraw beznadziejnych. Nie precyzją tylko, za ile.  | Dyskutujemy o nich, przeżywamy, wspominamy, raz po raz wracamy do dawnych filmów właśnie dla nich. Dla konkretnych scen. Zadziorne dialogi, efektowne ujęcia, przejmujące aktorskie kreacje, prześmieszne gagi. Wzruszające, przerażające, pobudzające do refleksji. Niezapomniane. Poprosimy światła na kolejną scenę. |  |
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Klasyk westernu. Siedmiu „błędnych” rewolwerowców. Siedmiu nieodrodnych synów Dzikiego Zachodu o pokręconych ścieżkach życiowych i różnych celach ujmuje się za najbiedniejszymi. Stają w obronie małej meksykańskiej wioski, raz po raz bezwzględnie rabowanej przez rzezimieszka Calverę i jego bandę. Bernardo O’Reilly, grany przez Charlesa Bronsona, jest jednym z najlepszych rewolwerowców w okolicy. I najdroższych. Pojawia się w scenie z Chrisem Adamsem (Yul Brynner) i Vinem (Steve MacQuinn), gdy – aktualnie bez grosza przy duszy – rąbie drewno na opał, by zarobić na utrzymanie. Chris: – Dzieńdobyrek. Jestem przyjacielem Harry’ego Lucka. Mówił mi, że jesteś spłukany. Bernardo: – Gdzie tam. Robię to, bo jestem ekscentrycznym milionerem. Chris: – Jest robota dla sześciu ludzi, ochrona wsi na południe od granicy. Bernardo: – Jak liczny jest przeciwnik? Chris: – Trzydzieści rewolwerów. Bernardo: – Podziwiam to, jak pojmujesz „równość szans”. Chris: – Harry mówił, że poradziłeś sobie, mając je dużo mniejsze, podczas wojenki w Travis County. Bernardo: – Cóż, zapłacili mi za to 600$. Vin: – Podobno sprawę Seleny załatwiłeś w czasie krótszym niż miesiąc. Bernardo: – Za to dali mi 800$. Bernardo: – Tak, zgadza się. Drogi jestem. Chris: – Robota jest za 20$. Bernardo patrzy z niedowierzaniem, kręci głową, jakby miał do czynienia z wariatami, i wraca do rąbania drewna. Chris i Vin przez jakiś czas stoją nieruchomo, a potem powoli odchodzą bez słowa. I właśnie wtedy Bernardo przerywa pracę siekierą i rzuca za nimi: – 20$? W tym momencie to dużo.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Scena zdaje się sugerować, że czasem lepsza jest szlachetna walka i piękna śmierć (nawet za parszywe 20$) niż rąbanie drewna na opał. Wyróżniłem ją, ponieważ bardzo pięknie mnie ongiś zmyliła. Tak przynajmniej myślę, bo pewności nie mam – ot, magia kina. Jeśli ktoś obejrzy film do końca, trafi na scenę, w której Bernardo z gniewem i pasją tłumaczy młodym wiejskim chłopcom, dlaczego ich ojcowie są odważnymi ludźmi. Dlaczego ich życie, życie ciężko pracujących głów rodzin, dla dobra swych dzieci walczących z suszą, plagami i twardą ziemią, jest bardziej godne szacunku niż wyglądający od czasu do czasu efektownie, lecz de facto pusty i jałowy żywot rewolwerowca. Potem trafi na scenę, kiedy Bernardo, walcząc ramię w ramię z mieszkańcami wioski przeciwko bandzie Calvery, ginie od kul, chroniąc przed nimi wspomnianych chłopców i umierając ze słowami: „Widzicie? Spójrzcie na waszych ojców”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Scenę rozgrywającą się pośród rąbanych na opał pniaków obejrzałem jeszcze wiele, wiele razy. I jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Bernardo zdecydował się na oferowaną mu pracę z powodu zupełnie innego niż brak gotówki. Powodu, którego kompletnie nie mógł pojąć umierający na oczach Chrisa bandyta Calvera, mamrocząc z najwyższym zdumieniem: – Wróciłeś… Do takiego miejsca… Dlaczego? Facet taki jak ty? Dlaczego…? Jednak pewności nie mam – ot, magia kina. |