„Fabryka Życzeń” Jasona Lethcoe to książka, która niewątpliwie wyrosła na gruncie „Harry’ego Pottera”. Bohaterem jest sierota wprowadzony w świat magii. Nie jest to jednak szkoła, lecz fabryka dostarczająca dzieciom rzeczy, których zażyczyły sobie w czasie zdmuchiwania świeczek z urodzinowego tortu (pod warunkiem wszakże, że życzenie nie zostanie wypowiedziane na głos). Wyraźne różnice w stosunku do książek Rowling występują też w samej narracji.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Fabryka Życzeń” jest pierwszym tomem czteroczęściowego cyklu „Nieszczęśliwe przypadki Benjamina Piffa”, na szczęście jednak konstrukcja akcji stanowi zupełnie zamkniętą całość. Dzięki temu ktoś, komu powieść ta nie przypadnie do gustu, może spokojnie poprzestać na lekturze „Fabryki…”, nie odczuwając niedosytu w kwestii dalszego ciągu. Porównania z cyklem powieściowym Joanne K. Rowling narzucają się z siłą wodospadu. Benjamin jest sierotą, choć – w odróżnieniu od Harry’ego – pamięta swoich rodziców. Trafia do sierocińca, gdzie jest traktowany jeszcze gorzej niż Harry u Dursleyów, a w jedenaste urodziny przydarza mu się coś związanego z magią. Oba cykle osadzone są we współczesnym świecie i w obu na życzenie autora świat ten funkcjonuje nie do końca realistycznie (u Rowling – całkowity brak reakcji szkoły na sierocy wygląd chłopca mieszkającego u nieźle sytuowanej rodziny, u Lethcoe – opieka społeczna tolerująca istnienie sierocińca rodem z Dickensa). Benjamin wypowiada życzenie, które grozi poważnym zachwianiem równowagi magicznego świata: prosi mianowicie, by wszystkie jego życzenia się spełniały, co też istotnie następuje. Grozi to koniecznością odbierania życzeń innym dzieciom, a dodatkowo sprowadza niebezpieczeństwo na cały świat. Porządna powieść przygodowa nie może się bowiem obyć bez porządnego Wielkiego Złego Wroga, i tak też jest w „Nieszczęśliwych przypadkach”. Bohater musi odzyskać skradzioną przez szefa Fabryki Klątw kulę, będącą materializacją jego życzenia, i anulować je. Intryga jest prosta niczym w kreskówce i przeprowadzona zostaje błyskawicznie. Zresztą cała akcja toczy się znacznie szybciej niż w „Harrym Potterze”. Jason Lethcoe nie zawraca sobie głowy szczegółowymi opisami czy pogłębianiem relacji między bohaterami – szast-prast, w dwu-, trzyzdaniowych akapitach szkicuje malownicze budynki i niesamowite wynalazki, przedstawia postacie i jedziemy dalej, szybko, szybciej, bo czas się kończy! Takie miałam wrażenie przy lekturze tej książki, a że w dodatku jest pisana prostym i miejscami łopatologicznym stylem, nie wróżę jej kariery wśród czytelników starszych niż czwarta klasa podstawówki. Większość czarodziejskich urządzeń jest objaśniana w „naukowych” przypisach, które często bywają całkiem dowcipne – mnie na przykład spodobała się informacja o fabryce napoju gazowanego, która splajtowała, gdyż wszyscy pracownicy popadli w obłęd na skutek nieustannego nucenia wpadającej w ucho piosneczki reklamowej. Dobrą stroną książki jest szata graficzna: zarówno piękna okładka, jak i ilustracje wykonane własnoręcznie przez autora. Idealny prezent dla bardzo młodych czytelników, jednak dorosły, który chciałby towarzyszyć dziecku w lekturze, może nabawić się ostrej alergii na zdania proste.
Tytuł: Fabryka Życzeń Tytuł oryginalny: You Wish ISBN: 978-83-2377-892-9 Format: 216s. 185×135mm; oprawa twarda Cena: 29,90 Data wydania: 25 sierpnia 2008 Ekstrakt: 50% |