James Bond Moore już nieco za stary (51 lat), ale jeszcze nie widać tego tak mocno. W sumie właśnie w tym momencie powinien podejmować decyzję o odejściu z cyklu. Ocena: 004 Fabuła „Moonrakera” uważa się za jeden z bardziej absurdalnych odcinków Bonda i jest w tym dużo racji. Ale w mniejszym stopniu irytuje mnie tu przeniesienie finału w kosmos, a bardziej pewien chaos prowadzenia narracji pod hasłem: „wrzućmy jak najwięcej egzotycznych i atrakcyjnych lokalizacji”. No i bezsensowne, jakby z innej bajki pomysły, jak romantyczny wątek zabójcy zwanego Szczękami. Ocena: 002 Złoczyńcy Hugo Drax w kreacji Michaela Lonsdale’a nie zapada jakoś mocno w pamięć, ale też nie jest absolutnie żadnym zgrzytem – to kolejny przykład solidnego aktorstwa na pozycji czołowego psychopaty odcinka. Niestety, jego pomagierem jest znów Szczęki. Rany, czy ja przy okazji poprzedniej części wspomniałem, że jest on przegięciem? Tak się myśli, dopóki nie zobaczy się „Moonrakera” i cudownej przemiany tego przerośniętego jaskiniowca. Ocena: 003 Dziewczyny Dr Holly Goodhead należy do rzeszy dziewczyn Bonda, które udają naukowców, a widz ma w to uwierzyć. Okej, do poziomu Denise Richards jej jeszcze daleko, ale też przyznajmy, że nie ma jakiegoś konkretnego powodu, dla którego mielibyśmy ją zapamiętać. Ocena: 003 Oprawa, czyli akcja, gadżety i efekty Och, niby mamy absolutne szaleństwo i totalne efekciarstwo, czego ukoronowaniem będzie bitwa na pistolety laserowe i seks w stanie nieważkości. Szkoda tylko, że w dużej mierze kładą to słabej jakości efekty specjalne – nawet jak na 1979 rok. Ocena: 004 Humor Nie jest dobrze, gdy głównym rozśmieszaczem ma być ponaddwumetrowy olbrzym-zabójca o twarzy kretyna. Ocena: 003 Ocena ogólna: 003 12. Tylko dla twoich oczu James Bond W przypadku ludzi, którzy długo nie wyglądają na swoje lata, często bywa tak, że w krótkim czasie szybko się starzeją. W przypadku Rogera Moore’a ten czas miał miejsce między „Moonrakerem” a „Tylko dla twoich oczu”. Choć trzeba przyznać, że luz i humor nadal na miejscu. Tyle że Bond, niestety, powinien też mieć nieco inne cechy… Ocena: 003 Fabuła Udany powrót do konwencji kina szpiegowskiego, zamiast megalomaniackich szaleńców – solidna zimnowojenna historia, w której naprzeciwko siebie wreszcie stają przedstawiciele bloku wschodniego i zachodniego. Lokalizacje dobierane rozsądnie i wiarygodnie do takiej, a nie innej rozgrywki. Ocena: 006 Złoczyńcy Arystoteles Kristatos to duża zmiana w dotychczasowej konwencji – złoczyńca jak najbardziej ludzki, prawdziwy, nieprzerysowany. Ale też mało zapadający w pamięć – chyba lepiej było do tej roli zaangażować jego adwersarza, czyli Chaima Topola grającego tu Columbo. Dużo bardziej wyrazisty. Na szczęście zapamiętuje się lepiej zimnego niemieckiego biathlonistę … Ocena: 004 Dziewczyny Ach, ta Melina Havelock! Po prostu śliczna. Szkoda tylko, że przez większą część filmu tak ponura… Ważne jednak, że nie jest ozdobą, ale partnerką, prowadzącą osobistą zemstę, a co za tym idzie, dziewczyną z charakterem. Co do innych – Bibi nie należy kwalifikować jako dziewczyny Bonda (do niczego nie doszło, bo Bond po raz pierwszy nie chciał), a hrabina von Schlaf szybko i smutno nas opuszcza. Ocena: 005 Oprawa, czyli akcja, gadżety i efekty Dużo słabsze niż w „Thunderball” sceny podwodne, dużo słabsza niż w „Tajnej służbie…” scena narciarskiego pościgu, ale bardzo fajna sekwencja ucieczki małym Citroenem. Na minus jednak tym razem trzeba zapisać scenę przedczołówkową, która w wyjątkowo idiotyczny sposób rozwiązuje problem Blofelda. Ocena: 003 Humor Cóż pozostaje Bondowi po pięćdziesiątce? Właśnie humor, którego w tym filmie niemało i który zwieńczony zostaje rozmową z panią premier (przy czynnościach kuchennych), jedynym chyba tak oczywistym przypadkiem nawiązania do realnej polityki w filmach Bondowskich. Ocena: 005 Ocena ogólna: 004 James Bond Gdy położy się wygodnie w pałacu Ośmiorniczki, wygląda jakby był w swoim żywiole. Gorzej, gdy zjeżdża po poręczy, strzelając z karabinu maszynowego. Ocena: 003 Fabuła Mdły jakiś ten Bond, chyba przerzucenie większości akcji do kolorowych, wesołych (tutaj) Indii niespecjalnie mu służyło. Plus za dobry pomysł powiązania wątku zimnowojennego (fanatyczny generał prze do III wojny światowej), finansowego (Kamal Khan chce się bogacić) i wątku z oryginalnego opowiadania Fleminga (historia ojca Ośmiorniczki, którą przypomina ona Bondowi). Z tym, że wykonanie mogłoby być lepsze, bo emocji wielkich film nie budzi. Ocena: 003 Złoczyńcy Po raz pierwszy w historii Bondów nie ma tu jednego wyraźnego przeciwnika, tylko ciekawy hindusko-rosyjski tandem. O ile Karim Khan niczym się nie wyróżnia, to generał Orłow jest całkiem przekonującym, zimnym rosyjskim fanatykiem. Ocena: 004 Dziewczyny Maud Adams powraca po występie w „Człowieku ze złotym pistoletem”. Ma własną armię dziewcząt. Trzeba przyznać, że jest to duże wyzwanie dla agenta Jej Królewskiej Mości. Ocena: 004 Oprawa, czyli akcja, gadżety i efekty Dobra sekwencja czołówkowa z samolotem przelatującym przez hangar, pomysłowe polowanie na tygrysy i Bonda na słoniach oraz bitwa z udziałem dziesiątek ładnych dziewcząt. Ale jednak poniżej średniej serii. Ocena: 003 Humor „Czy on tam jeszcze jest?”, pyta Vijay. „Chyba żartujesz”, odpowiada Q. „007 na wyspie zamieszkałej tylko przez kobiety? Nie zobaczymy go przed świtem”. W ogóle Q ma w tym filmie najlepsze wejścia komediowe. Ocena: 004 Ocena ogólna: 003/004 |