powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXXII)
grudzień 2008

007: Wielki Ranking Filmów z Jamesem Bondem
Na zakończenie naszego cyklu poświęconego agentowi 007 proponujemy Wielkie Podsumowanie. Każdy z 22 filmów z Jamesem Bondem zostaje rozłożony na czynniki pierwsze i oceniony. Który ma najlepszą fabułę, oprawę, humor, postacie? W którym najlepiej radził sobie sam Bond? A przede wszystkim, który film jest najlepszy?
Każdy film bondowski oceniam według sześciu obowiązkowych składowych – samego Jamesa Bonda (jak wygląda, jak sobie radzi, w jakiej bywa formie w tym właśnie odcinku), fabuły filmu (czyli przeważnie jakości scenariusza), postaci złoczyńców (nie tylko tego głównego), postaci partnerek Bonda, oprawy filmu (na którą składają się scenografia, sceny akcji i efekty specjalne), wreszcie – obowiązkowego humoru.
Oceny oczywiście od 001 do 007. Ocena ogólna filmu nie musi być średnią składowych.
1. Doktor No
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
James Bond
Connery jeszcze nie do końca uformowany. Wysoki, przystojny (choć chyba odrobinę tu jeszcze tyczkowaty), ale jeszcze nieco spięty pomimo licznych starań pokazania luzu (choć pomysł, by kończył śpiewanie piosenki Honey, nie wydaje się dobry – to zresztą jedyny przypadek Bonda śpiewającego w całej serii). Na plus trzeba zapisać stanowczość – scena, w której Bond zabija z zimną krwią bezbronnego (bo wystrzelał już wszystkie naboje, ale zawsze) Denta, na zawsze zapisuje się w annałach cyklu.
Ocena: 005
Fabuła
„Doktor No” został wybrany na pierwszy film cyklu ze względu na swoją stosunkowo małą złożoność – producenci na początek nie chcieli ryzykować większych wydatków, sukces był mocno nieoczywisty. Stąd prosta, liniowa fabuła, którą niektórzy zmęczeni wystawnością późniejszych części uważają za zaletę, a inni uznają za wadę, gdyż w filmy bondowskie rozmach powinien być wpisany. Sam mam ambiwalentne odczucia. Cenię koncentrację na kryminalnym śledztwie, ale jednak od filmu z Bondem pod względem widowiskowości oczekuje nieco więcej niż tylko jednej sekwencji akcji.
Na plus można natomiast filmowi zaliczyć to, że wiele bondowskich elementów jest już na właściwym miejscu. Bond dostaje zlecenie, przekomarza się z M i flirtuje z Moneypenny, współpracuje z Felixem Leiterem, próbuje uwieść kobietę w służbie arcyłotra, a przed sceną kulminacyjną ów arcyłotr ma jeszcze czas na pogawędkę z Jamesem, w której wyjaśni swe przesłanki i plany.
Ocena: 004
Złoczyńcy
Niewielki wybór – same nieistotne płotki bez charyzmy i tytułowy Dr No., który jednak pojawia się na ekranie dopiero po 83 minutach filmu i ma praktycznie tylko jedną scenę dla siebie. Wyróżnia się oczywiście sztucznymi dłońmi i kamienną twarzą, ale – powiedzmy sobie szczerze – nie ma zbyt wiele do pokazania. Poza tym pomysł, by Chińczyka niemieckiego pochodzenia grał rodowity Anglik, nie wydaje się szczególnie fortunny.
Ocena: 003
Dziewczyny
Ursula Andress wynurza się z wody w białym bikini, czyli scena, która – nie można zaprzeczyć – weszła do historii kina. Już samo to wystarcza na wysoką ocenę, zwłaszcza że późniejsza gwiazda włoskich erotyków ma tu dopiero 24 lata i wygląda naprawdę oszałamiająco seksownie.
Ocena: 005
Oprawa, czyli akcja, gadżety i efekty
„Doktor No” to najbardziej kameralny film z całego cyklu – akcja ogranicza się do jednej głównej lokalizacji i wstępnej sekwencji w centrali, film bardziej przypomina historię kryminalnego śledztwa niż szpiegowskie kino akcji, do czego przyzwyczaiły nas późniejsze Bondy. Jedyne więc efekty to interesujący futurystyczny wystrój podwodnej stacji Doktora No i jej późniejsza zagłada. Na więcej na razie nie starczyło budżetu.
Ocena: 002
Humor
Dobre wejście w temat odpraw u M i flirtowania z Moneypenny, niezła scena z Sylwią Trench, ale poza tym jeszcze okres rozruchowy – mało onelinerów, mało żartów.
Ocena: 003
Ocena ogólna: 004
• • •
2. Pozdrowienia z Rosji
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
James Bond
Sean Connery już po jednym filmie łyknął konwencję i w „Pozdrowieniach z Rosji” jest dokładnie taki, jak należy. Przystojny, stanowczy, brutalny, gdy trzeba (również dla kobiet), ale także z dystansem i momentami dowcipny (choć tych dowcipów na razie niewiele). Co więcej – widać znawcę, w końcu podejrzeń wobec Granta nabiera po tym, gdy ten do ryby zamawia czerwone wino.
Ocena: 007
Fabuła
Bez wątpienia jeden z najlepszych scenariuszy z całego cyklu. Nie jakieś tam „jestem-maniakiem-i-chcę-zniszczyć-świat”, tylko solidna zimnowojenna historia szpiegowska, której nie powstydziłby się Alfred Hitchcock. Szkoda tylko, że SMIERSZ-a zastąpiła SPECTRE – jednak więcej sensu miała ta historia w wersji, w której Rosjanie chcą skompromitować brytyjski wywiad, niż SPECTRE mszczące się za śmierć Doktora No. Na szczęście ogólna struktura (wraz z klimatyczną rozgrywką wywiadów w Stambule) pozostała nietknięta. Choć trochę też szkoda, że film nie zapewnił takiego cliffhangera jak książka…
Ocena: 006
Złoczyńcy
Poznajemy na razie kota Blofelda i jego głos, ale ekipa rezerwowa też niczego sobie. Rosa Klebb, złowroga sowiecka lesbijka (to ostatnie akurat wiemy z książki) o aparycji buldoga, i Grant/Nash, pierwszy z serii psychopatycznych blondynów czyhających na życie Bonda. Bardzo przekonujący. Tę parę z pewnością zapamiętuje się dobrze.
Ocena: 005
Dziewczyny
Młodziutka Daniela Bianchi, była włoska Miss Universum, w roli Tatiany Romanowej. Ładna, ale nieciekawa, jej rola też – poza pierwszą sceną uwodzenia – raczej czysto dekoracyjna. Dla miłośników zapasów w kisielu i podobnych rozrywek jeszcze walka dwóch Cyganek.
Ocena: 003
Oprawa, czyli akcja, gadżety i efekty
Robi się bardziej wystawnie niż w „Dr. No”, ale jeszcze bez przeładowania efektami. Mamy pierwszy, dość niewinny na razie gadżet – teczkę z gazem obezwładniającym. Pojedynek z helikopterem będzie wzorem dla następnych Bondów, a pościg łodzi motorowych również nieraz powróci – ale tu jest po raz pierwszy. Krwawy pojedynek w obozie cygańskim i walka Bonda z Grantem w przedziale kolejowym wchodzą do klasyki przemocy cyklu. Zwłaszcza ta ostatnia scena – brutalna, krwawa, długa (4 minuty), długo pozostaje w pamięci.
Ocena: 005
Humor
Ali Kerim Bey nie jest tu może comic relief, ale wnosi dużo lekkości i humoru. Bond nadal trochę spięty, choć pojawiają się naprawdę niezłe onelinery. Do tego żarcik z ustami Anity Ekberg.
Ocena: 004
Ocena ogólna: 005
• • •
3. Goldfinger
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
James Bond
Sean Connery u szczytu formy – zarówno fizycznej, jak i aktorskiej. O urodzie i wdzięku rozpisywał się nie będę (przeczytajcie porównanie Bondów), ale jego luz, humor i charyzma tu osiągają szczytowe wartości.
Ocena: 007
Złoczyńcy
Para doskonała – Auric Goldfinger i Oddjob. Ten pierwszy jest ucieleśnieniem bondowskiego psychopaty planującego wdrożyć w życie szalony plan. Z jednej strony nieruchawy i niewyglądający na niebezpiecznego, z drugiej strony w sporadycznych napadach szału demonstrujący jawne szaleństwo – ale nie przerysowany. No i ten niemiecki akcent… Towarzyszy mu – ach, jakże malowniczy! – Koreańczyk Oddjob. Potężny, odporny na ciosy, z sadystycznym uśmiechem i zabójczym kapeluszem. Tej pary się nie zapomina.
Ocena: 007
Dziewczyny
„Złota dziewczyna” Jill Masterson; atrakcyjna, choć epizodyczna Tilly Masterson; wreszcie jedna z najciekawszych „Bond girls”, czyli Pussy Galore. Ciekawa z wielu powodów – po pierwsze imię, które Amerykanie sugerowali zmienić na „Kitty”. Po drugie – bo jedyny to przykład dziewczyny Bonda, która jest starsza od samego 007 (Honor Blackman od Connery’ego, rzecz jasna). Po trzecie – bo choć może nie do końca według dzisiejszych kanonów mody, ale stroje ładnie uwypuklały jej kształty. Wreszcie, co chyba najważniejsze, to pierwsza dziewczyna bondowska z charakterem, pierwsza prawdziwa partnerka, a jej seksualna niejednoznaczność dodawała filmowi pikanterii.
Ocena: 006
Fabuła
Bardzo dobry scenariusz, w którym przenoszenie akcji w kolejne lokalizacje nie ma na celu jedynie pokazania ładnych widoków, ale naprawdę rozwój fabuły. W Miami poznajemy Goldfingera jako oszusta karcianego, na polu golfowym mamy pierwszy bezkrwawy pojedynek kto-kogo-przechytrzy z nieoczekiwaną pointą, potem nieco akcji i świetna kulminacja w Fort Knox z serią zaskakujących zwrotów akcji. I wszystko to też wcale nie po to, aby było efekciarsko.
Ocena: 007
Oprawa, czyli akcja, gadżety i efekty
To pierwszy napchany gadżetami samochód Bonda, więc należy się mu wzmianka. Jego wykorzystanie też niczego sobie, a należy wspomnieć, że nie okazuje się on – jak to później zwykle bywało – panaceum na wszystkie późniejsze problemy. Do tego naprawdę kapitalna scenografia Fort Knox, jak wiadomo niewiele mająca wspólnego z oryginałem. Mało jeszcze tych ekstrawagancji filmowych, ale całkiem smakowite.
Ocena: 005
Humor
Connery, jak wspomniałem, w znakomitej formie, również w zakresie onelinerów. Doskonała gra w golfa, niby budująca napięcie, ale też wywołująca uśmiech. Znakomite dialogi Bonda i Pussy. No i nieśmiertelne: „- Czy oczekuje pan, że będę mówił? – Nie, panie Bond, oczekuję, że pan umrze!”.
Ocena: 006
Ocena ogólna: 006
• • •
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót do indeksunastępna strona

18
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.