Akcja „Błędnego kręgu”, czyli drugiej już odsłony przygód egzorcysty Felixa Castora, rozpoczyna się dość niewinnie, bo od sprawy… ukradzionego ducha. Po co ktoś miałby porywać nastoletnią dziewczynkę, która już nie żyje? To pierwsze pytanie, na które bohater cyklu Mike’a Careya musi znaleźć odpowiedź, a wkrótce pojawią się następne. Co opętało kościół świętego Michała? Dlaczego w Londynie nagle wzrasta liczba przestępstw?  |  | ‹Błędny krąg›
|
Cykl przygód Felixa Castora jest mieszanką urban fantasy i kryminału, który to subgatunek ku mojemu wielkiemu zadowoleniu zdobywa coraz większą popularność. W tego typu książkach liczy się nie tyle jakaś szczególna oryginalność (sceneria, a nawet osoba głównego bohatera bywają dość podobne), co dobre wykonanie. I trzeba przyznać, że powieści Careya prawie nie zawodzą oczekiwań, przy czym owo „prawie” tyczy się właśnie tomu drugiego, który – zwłaszcza w porównaniu ze znakomitym pierwszym – pozostawia uczucie niedosytu. Wspólną zaletą obu części jest niewątpliwie sam Felix Castor – niby szorstki człowiek „po przejściach”, któremu dawno z głowy wywietrzał idealizm, jednak w gruncie rzeczy przyzwoity gość z zasadami. Taka odmiana postchandlerowskiego detektywa cynika o złotym sercu, tyle że w przypadku Castora mniej jest cynicznej pozy, a więcej zwykłego, zdrowego rozsądku. Dobry jest również styl, nierozerwalnie związany z głównym bohaterem, jako że narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Zabawne one-linery oraz pełne czarnego humoru wewnętrzne komentarze Castora powinny zadowolić wszystkich miłośników tego typu prozy. Przy tym Carey nie upiera się, aby być dowcipny przez cały czas; wie, gdzie należy postawić na opis emocji, a w potrzebie nawet potrafi być liryczny, o czym świadczą bardzo ładne sceny „zaklinania” duchów. Ponadto świat, w którym działa egzorcysta, ma potencjał, jest bowiem poniekąd połączeniem dwóch najczęściej w tym gatunku spotykanych scenerii – jednej, gdzie magiczno-baśniowa rzeczywistość istnieje „obok” naszej i tylko nieliczni o niej wiedzą, oraz drugiej, gdzie elementy fantastyczne są częścią codzienności. U Careya na porządku dziennym są knajpy dla zombie, zaś prawa nieumarłych omawia się w parlamencie – jednak cała ta sytuacja jest na tyle świeża, że nie straciła jeszcze posmaku niezwykłości. Tu łaki, demony oraz przede wszystkim duchy mają w sobie sporo niepokojącej tajemniczości, a ponadto wciąż nie wiadomo, skąd właściwie całe to ponadnaturalne tałatajstwo się wzięło, co budzi nadzieję, iż w kolejnych tomach autor ciekawie problem rozwiąże. W „Błędnym kręgu” rozczarowuje natomiast sama intryga. Owszem, jest skomplikowana, lecz wyjaśnienie wszystkich zawiłości przychodzi zdecydowanie zbyt szybko, zbyt gładko i bez większych zaskoczeń. Przy czym przez „gładko” nie rozumiem bynajmniej braku przeszkód, powiedzmy, fizycznych. Tych jest aż nadto, Castor bowiem jest porywany, bity, ścigany i straszony. W tomie pierwszym zachwyciło mnie napięcie budowane precyzyjnie wokół zagadki oraz atmosfera aż gęsta od tajemnic – w „Błędnym kręgu” ważniejsza wydaje się czysta akcja. Dla mnie to różnica wystarczająca, aby tom drugi ocenić o dziesięć punktów niżej, choć uczciwie przyznaję, że jeśli ktoś przedkłada szybkie tempo nad nastrój i „główkowanie”, to „Błędny krąg” może mu się spodobać nawet bardziej niż część poprzednia.
Tytuł: Błędny krąg Tytuł oryginalny: Vicious Circle ISBN: 978-83-7480-103-4 Format: 400s. 125×195mm Cena: 29,99 Data wydania: 28 stycznia 2009 Ekstrakt: 70% |