Poprzedni program kabaretu PUK nosił tytuł „Puka Buka”, ale jako że w jednym z portali nazwę przekręcono na „Puka Baka”, kolejny swój występ zatytułowali już prościej – „Stuk”. Tak tytuł występu kabaretu PUK uzasadnił Alan Pakosz, siła napędowa i autor tekstów grupy. Muszę przyznać, że większość skeczy z zaprezentowanego w krakowskim teatrze KTO premierowego programu „Stuk” przypadła mi do gustu i sprawiła sporą przyjemność. Niestety, „Stuk” jako całość jest niespójny. Na deskach teatru KTO króluje farsa – prócz obecnego od dość dawna „Atramentu dla leworęcznych”, swych sił w tym teatrze próbuje także PUK, który określa swoje dokonania bez ogródek – kabaretem. PUK nie jest na razie szeroko znany i pewnie za sprawą „Stuk” bardziej znany się nie stanie, co jednak nie zmienia tego, że całkiem skutecznie potrafi rozśmieszać, zachowując przy tym klasę. W skład PUK wchodzą cztery osoby: Alan Pakosz, Tomek Biskup, Agata Słowicka i Karol Zapała. Niewątpliwie każde z nich na swój sposób się wyróżnia. Kreują na scenie wyraziste postaci przewijające się w kolejnych skeczach. Członkowie kabaretu PUK doskonale się bawią, odgrywając swoje scenki, i ta swoboda udziela się widowni. PUK najlepszy jest, gdy porusza tematykę otaczającej nas rzeczywistości – choćby sytuacji w autobusach MPK (seria krótkich skeczy). Warto także wspomnieć o nieco dłuższym skeczu wyśmiewającym z jednej strony pojawiające się w mediach dane statystyczne, z drugiej zaś – faktyczne przyzwyczajenia obecne w polskich domach. W obu przypadkach mamy do czynienia z inteligentnym żartem skłaniającym publiczność, by śmiała się sama z siebie. Cel trudny do osiągnięcia, lecz w tym wypadku PUK okazał się zwycięski. Ponadto kabaret uraczył widownię serią dziewięciu scenek z wykorzystaniem dwóch przypadkowych zdań wyjętych z książki, co okazało się także dość błyskotliwe. Niestety, nie do końca rozumiem intencję włączenia akurat tego „eksperymentu” do programu „Stuk”. Ten pomysł kojarzy się z konkursem kabaretowym – „opowiedz dowcip na zadany temat”. Podobny eksperyment pojawia się jeszcze raz – wówczas PUK zadaje sobie pytanie (i udziela na nie odpowiedzi): co zmienić w danej nieśmiesznej scence, aby stała się zabawna? W ten sposób oglądamy aż cztery krótkie skecze. Wśród podejmowanej tematyki PUK bryluje na gruncie napięć damsko-męskich. Głównie za sprawą Agaty Słowickiej śpiewającej o tym, że niełatwo być kobietą w kabarecie. I faktycznie, większość polskich formacji kabaretowych składa się głównie z mężczyzn. Agata zaśpiewała także inną piosenkę, w której zabawnie i z wdziękiem zasugerowała, że jest podrywana przez męską część widowni. Temat damsko-męski pojawia się jeszcze raz – w kolejnej scence Agata wyjawia kobiece marzenia dotyczące mężczyzny idealnego. Pozostali członkowie grupy uosobiają zaś rozmaite postawy – romantyka, macho i pantoflarza – umiejętnie wyśmiewając w ten sposób męskie podejście do kobiet. Występ kabaretu PUK dostarcza przyjemności, chwilami jest całkiem zabawny i błyskotliwy. Podkreślić należy także umiejętną interakcję kabaretu z widownią. Jednak sądzę, że program „Stuk” nie stanowi całości, każda scenka pojawia się w tematycznej i stylistycznej próżni. Zrezygnowanie z któregokolwiek ze skeczy niewiele zmieni w obrazie całości. Szkoda, że PUK nie zdecydował się na stworzenie bardziej spójnego programu, choćby ograniczając poruszaną tematykę do dwóch motywów, w których są bardzo dobrzy – polskiej codzienności i relacji damsko-męskich. Tymczasem „Stuk” jako całość przypomina coś w rodzaju „The Best Of” – to zaprezentowanie wszystkich dobrych skeczy z repertuaru, nie zważając na to, czy cokolwiek prócz składu grupy je łączy. Nie wykluczam jednak, że akurat ten aspekt programu dla widowni zgromadzonej w KTO mógł nie mieć znaczenia. Być może taki był cel kabaretu PUK, a że występ trzeba było jakoś zatytułować… powstał „Stuk”.
Tytuł: Stuk Autor: kabaret PUK Reżyseria: kabaret PUK Muzyka: Karol Bulski Obsada: Karol Zapała, Agata Słowicka, Tomasz Biskup, Alan Pakosz Ekstrakt: 70% |