powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXXXIII)
styczeń-luty 2009

Już nie taki Miyazaki
Goro Miyazaki ‹Opowieści z Ziemiomorza›
„Opowieści z Ziemiomorza” to film Miyazakiego, ale nie tego od „Spirited Away” i „Ruchomego zamku Hauru”, lecz jego syna, Goro. Animacja jest równie dobra, jednak film nie zyskał takiej sławy jak dzieła ojca. Dlaczego?
Zawartość ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jak zwykle w filmach studia Ghibli, mocną stroną jest sceneria, szczególnie ujęcia różnych fragmentów miasta (wielki, zrujnowany akwedukt naprawdę robi wrażenie), pałac królewski z ogromnymi salami, na zmianę urządzonymi luksusowo lub ascetycznie czy w końcu cytadela złego maga, przypominająca niemożliwe grafiki M.C. Eschera. Nie ma natomiast – a w każdym razie ja nie odnalazłam – tego specyficznego miyazakowskiego nastroju niezwykłości i magii. Owszem, świat jest odmienny od naszego – widać to chociażby po dziwnych zwierzętach wierzchowych – jednak zabrakło czegoś ulotnego, może ducha tej nieposkromionej wyobraźni, który w „Spirited Away” kreował zatopione tory kolejowe, skaczącą latarnię czy papierowe ludziki goniące smoka.
Dodatkowo jeszcze „Opowieści…” są bardziej „disneyowskie” w konstrukcji: od początku widać, którzy bohaterowie są dobrzy, a którzy źli, nie ma typowej dla Hayao Miyazakiego niepewności (duchy w „Spirited Away”) czy niejednoznaczności (w „Księżniczce Mononoke” niszczycielka lasu okazuje się obrończynią kobiet i godnym zaufania pracodawcą; w „Spirited Away” wiedźmowata właścicielka łaźni też bynajmniej nie jest tak do końca wrogiem).
Największym minusem „Opowieści z Ziemiomorza” jest scenariusz, który momentami sprawia wrażenie, jakby wycięto z niego obszerne fragmenty lub jakby twórca w połowie zmienił koncepcję. Na początku filmu pojawiają się informacje o zakłóceniu równowagi świata, jednak do końca nie wyjaśnia się, czy jej powodem jest działanie złego maga (nie wiadomo jednak, jakie właściwie, skoro dowiadujemy się tylko tego, że handluje niewolnikami oraz uprowadza dwoje bohaterów), czy może coś innego. Nie wyjaśnia się, skąd się biorą niespodziewane ataki furii jednej z postaci. Pierwsza scena filmu sugeruje, że smoki będą stanowiły jakiś istotny wątek… lecz znikają one z fabuły, pojawiając się na koniec – w liczbie jednego – w sposób, którego nie można określić inaczej niż „ni z gruszki ni z pietruszki”1). Żal również zdecydowanie niewykorzystanego wątku Cienia, który zresztą pokazany jest bardzo niekonsekwentnie: najpierw chodzi po wodzie, później okazuje się zaskakująco materialny.
Natomiast zdecydowanie mocną stroną filmu – oprócz wspominanej już scenografii – są przekonująco pokazane relacje między bohaterami, a także ładne i mądre rozmowy, jakie ze sobą prowadzą. Przypadła mi do gustu również końcowa przemiana pewnej postaci negatywnej – bardzo, jak dla mnie, „japońska” w duchu.
Na zakończenie: kuriozum, jakim jest oficjalny opis dystrybutora (interpunkcja jak w oryginale): Gedo, niegdyś arogancki i porywczy pasterz kóz, teraz dorosły młodzian uważany za jednego z największych czarodziejów i nazywany Lordem Archmage, musi zbadać co jest przyczyną coraz dziwniejszych zjawisk pojawiających się na świecie. Okazuje się, że ktoś lub coś naruszyło jego równowagę, a Gedo czeka długa podróż i wiele niebezpiecznych przygód zanim ustali kto za tym stoi. Przede wszystkim nie Gedo, lecz Ged („Gedo” zapewne w języku japońskim, który nie pozwala zakończyć sylaby spółgłoską „d”) i nie Lord Archmage, lecz Arcymag. Trudno określić wiek postaci narysowanej, jednak moim zdaniem Ged wygląda na jakieś 40 lat, więc określanie go mianem „młodziana” jest cokolwiek dziwne – nie mówiąc już o dziwności samego określenia „dorosły młodzian”. Do tego jeszcze niebezpieczne przygody przeżywa głównie książę Arren (Ged w większości przypadków ratuje mu skórę – notabene scena ich pierwszego spotkania nieodparcie skojarzyła mi się ze spotkaniem Luke’a i Bena Kenobiego w IV Epizodzie „Gwiezdnych wojen”). Opis zresztą sugeruje, że to Ged jest jedynym głównym bohaterem, a tymczasem Arren – o którym w opisie nie ma najmniejszej wzmianki – jest co najmniej równie ważną postacią.
Film zdecydowanie można polecić miłośnikom animowanej fantasy, lecz z zastrzeżeniem, że nie dorównuje on dziełom Miyazakiego-ojca.
1) Konkretnie: jedna z postaci przemienia się w smoka, choć z akcji w żaden sposób nie wynika, skąd się u niej wzięła taka umiejętność.



Tytuł: Opowieści z Ziemiomorza
Tytuł oryginalny: Gedo senki
Reżyseria: Goro Miyazaki
Rok produkcji: 2006
Kraj produkcji: Japonia
Dystrybutor: Monolith Plus
Data premiery: 18 maja 2007
Czas projekcji: 115 min.
WWW: Strona
Gatunek: animacja, fantasy, przygodowy
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

137
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.