powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXXIV)
marzec 2009

„Piekarnia”, czyli jak rodzi się faszyzm
Bertolt Brecht ‹Piekarnia›
„Piekarnia” według Brechta na Scenie Kameralnej krakowskiego Teatru Starego pokazuje uniwersum, które drży w posadach i domaga się rewolucji. W tym świecie nie ma ideologii, ponieważ jeszcze nikt jej nie stworzył, nikt nie wpadł na to, że warto. Agresja kotłuje się bez ładu i składu, szamoce w chaosie – zarówno na społecznym „dole”, jak i na „górze”. Nie ma tu walki klas, nikt nie wskazał konkretnego wroga. Jest za to ruch, dynamika i chaos.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Piekarnia›
‹Piekarnia›
W kontekście trwającego finansowego kryzysu „Piekarnia” być może zyska dla niejednego widza na aktualności. Takie rozwiązanie jednak wydaje się pewnie zbyt proste i oczywiste. A „Piekarnia” w reżyserii Wojtka Klemma nie należy do sztuk oczywistych. Zapewne jednak współczesny kontekst nadaje tej sztuce pewnego interesującego smaczku: społecznikowski Brecht wystawiany w dobie finansowego kryzysu! Ach, cóż za ironia twórców! Nie to jednak w tej sztuce wybija się na plan pierwszy.
„Piekarnia” to nieukończony dramat Bertolta Brechta z lat 30., zrekonstruowany w latach 60. Reżyserią spektaklu zajął się Wojciech Klemm, zaś do wystawienia na deskach Sceny Kameralnej krakowskiego Teatru Starego „Piekarnię” przygotował Igor Stokfiszewski. To nazwisko kojarzone z lewicową „Krytyką Polityczną” dodaje spektaklowi kolejnego smaczku, prócz wspomnianego „kryzysu”. Doszukiwanie się lewicowych podtekstów w „Piekarni” przychodzi więc naturalnie. Nad „Piekarnią” trudno przejść do porządku dziennego. Trudno wzruszyć ramionami i zachować obojętność. Ale nie jest to spowodowane ładunkiem lewicowej ideologii, której można się w sztuce doszukiwać.
W „Piekarni” poznajemy historię wdowy Queck, matki czworga dzieci, która z wolna traci wszystko i stacza się na dno. Od 20 lat mieszkała i pracowała u Meiningera, właściciela tytułowej piekarni. Agent Flamm podnosi piekarzowi czynsz i ten nie ma czym zapłacić za zamówione od handlarza drewno. Decyduje się więc zwolnić wdowę, odpowiedzialną za zamówienie drewna, której zostaje ów ładunek – iluzoryczne bogactwo, którego nie potrafi spieniężyć. Wdowa w swej biedzie i nędzy otaczana jest przez szwendających się wokół bezrobotnych, młodych ludzi, silnych fizycznie, sprawnych i piekielnie sfrustrowanych. Zapewne to głównie o nich jest ta sztuka.
Spektakl Wojtka Klemma jest niezwykle dynamiczny, pełen ruchu, bieganiny i krzyków. Na scenie panuje scenograficzny bałagan, nagromadzono ogromną liczbę rekwizytów, które walają się tu i ówdzie, niczym przypadkowe śmieci. Po środku kręci się wielka, piętrowa budowla, symbolizująca piekarnię, lecz w istocie przypominająca tandetne, peerelowskie domki letniskowe z dykty. Z jednej strony sceny umiejscowiono trzyosobowy zespół grający muzykę rockową, z drugiej zaś stół, przy którym nieustannie biesiaduje elita, która z dystansu przygląda się wydarzeniom. Scena jest nieustannie pełna ludzi, gwaru, ruchu, pełna słów.
Czy „Piekarnia” Wojtka Klemma, która w istocie wyszła spod pióra lewicowego ideologa, może być pozbawiona ideologii? Czy faktycznie, jak pisał Łukasz Drewniak w Dzienniku: „teatr pożarł ideologię”? Nie do końca. Piekarnia to czas „Big Bang”, wielki wybuch dopiero się zaczyna, ten proces narasta. Co będzie jego kolejnym etapem? Wszak to lata 30., więc być może wstąpienie młodych bezrobotnych do SS i oddanie się w objęcia atrakcyjnej ideologii? A może nie… Tego bowiem z „Piekarni” już się nie dowiemy.



Tytuł: Piekarnia
Autor: Bertolt Brecht
Reżyseria: Wojciech Klemm
Przekład: Monika Muskała
Muzyka: Dominik Strycharski
Scenografia: Mascha Mazur
Choreografia: Efrat Stempler
Kostiumy: Julia Kornacka
Obsada: Małgorzata Gałkowska, Błażej Peszek, Beata Paluch
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

195
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.