Druga część „Star Wars Komiks” zawiera dwie krótkie historyjki i obszerniejszy fragment promujący „pełnometrażowy” komiks. Dowcip polega na tym, że owa promocja jest najlepszą częścią całego zeszytu.  |  | ‹Star Wars Komiks (2/2008)›
|
Dwa pierwsze shorty powinny być zrozumiałe nawet dla osób z zasady ignorujących istnienie książek i innych wokółfilmowych wydawnictw gwiezdnowojennych (gdzieś tam przewija się jedynie nazwisko Talona Karrde, ale bez większego znaczenia dla fabuły). Pojawiają się w nich znane postacie, a czas akcji nie wybiega poza ramy określone przez filmy. Pierwsza historia – epizod z życia Dartha Vadera – ma miejsce tuż przed „Imperium kontratakuje”, druga natomiast – edukacja młodego Boby Fetta – toczy się między „Mrocznym widmem” i „Atakiem klonów”. Obie te opowieści nie grzeszą nadmiernie rozbudowaną fabułą – każda z nich skoncentrowana jest na pokazaniu kilku stron dynamicznej komiksowej akcji, zakończonej jakimś śladem refleksji. W pierwszej Vader toczy pojedynek z tajemniczym łowcą, w drugiej wykorzystany przez ojca jako przynęta Boba Fett obserwuje, jak Jango realizuje swoje zlecenie. Fabułę wypełniają walki, wybuchy, strzały z blasterów – czyli to, co fajnie wygląda w kinie, ale w komiksie z samego założenia nie robi już zwykle wielkiego wrażenia. Aby więc zasugerować głębię, autorzy dopisują na koniec każdej z tych historii jakąś myśl – Vader wspomina to, jakim człowiekiem był kiedyś (ulubiony chyba motyw fanfików z tym bohaterem, jak i naszej gwiezdnowojennej okładki), Boba Fett konstatuje, jakie są „powinności wojownika”, których nauczył się zarówno werbalnie, jak i podczas „zajęć praktycznych w terenie” od własnego ojca. I tyle. Resztę zeszytu wypełnia promocja albumu „Star Wars: Dziedzictwo”. Jego akcja toczy się wiele lat po „Powrocie Jedi”, stąd wielu czytelników musi zostać wyedukowanych, co się działo z bardzo, bardzo, bardzo odległą galaktyką przez ten czas. Cokolwiek się działo – krój uniformów szturmowców niewiele się zmienił (choć podobno są bardziej odporne na ataki). Po obszernej prezentacji dramatis personae otrzymujemy więc scenkę z życia szturmowców przyszłości (przybycie nowego rekruta do oddziału, pierwsze bitwy i moralne dylematy), w której pobrzękują echa „ Żołnierzy kosmosu” Heinleina i „ Wiecznej wojny” Haldemana, ale która potrafi jednak jakoś przybliżyć czytelnikowi postacie bohaterów i zainteresować ich losami – co z pewnością jest niezłym prognostykiem dla dużego albumu. Graficznie album nie różni się od innych z tej serii – przyzwoite rzemiosło bez śladu artyzmu czy nowatorskich rozwiązań narracyjnych, ze starannie nałożonymi komputerowo kolorami. Swoją drogą ciekawe, czy kiedyś powstanie gwiezdnowojenny komiks, który będzie potrafił naprawdę zaskoczyć swą formą?
Tytuł: Star Wars Komiks (2/2008) Data wydania: październik 2008 Ekstrakt: 50% |