„Opowieść Tomoe” – kolejny tomik przygód królika-samuraja – zawiera sześć historyjek, w których oprócz Usagiego bierze udział również jego kocia przyjaciółka. Z opowieści tych, a także z załączonego posłowia, wiele można się dowiedzieć na temat japońskich legend i obyczajów. Jednak… czy znajdziemy w nich odpowiedź na tytułowe pytanie? Ta część cyklu przygód Usagiego doskonale nadaje się do sprezentowania komuś, kto nie zna jeszcze tego bohatera. W „Opowieści Tomoe” nie pojawiają się bowiem żadne wątki wymagające dłuższych wyjaśnień ani wydarzenia, których znajomość mogłaby popsuć przyjemność z lektury innych tomów. Za to pojawiają się wszystkie elementy lubiane przez fanów cyklu: ukazanie japońskich wierzeń i obyczajów, ździebko niesamowitości, trochę walk na miecze i pochwała szlachetnego charakteru. Miyamoto Usagi gości chwilowo w prowincji Geishu, co oznacza, że dużo czasu spędza z Tomoe. Ich treningowy pojedynek stanowi klamrę kompozycyjną pierwszej historyjki, która dała tytuł całemu zbiorkowi. W przerwie między jedną walką a drugą wojowniczka opowiada o swoim dzieciństwie oraz o wydarzeniach, które doprowadziły do tego, że została osobistą strażniczką pana Noriyuki. W opowieści pojawiają się dworskie intrygi i typowy dla samurajskich opowieści wątek poświęcenia własnych marzeń w imię powinności. Tomoe miała szczęście: trafiła na rozsądnych przełożonych, doceniających szermiercze talenty. „Drzwi” to opowieść z morałem, że nie należy przyjmować podarków od nieznajomych. Nietrudno się domyślić, jaką rolę odegra obraz namalowany na tytułowych drzwiach, ale kto – a może co – za tym wszystkim stoi? Usagi miał już kiedyś do czynienia z tym konkretnym złem… Jak to z horrorami bywa, nie można napisać więcej, by nie popsuć czytelnikowi puenty. Najdłuższą opowieścią jest „Duch w studni”, oparty – jak wyjaśnia posłowie – na jednej ze znanych japońskich legend o utopionej służącej. Wprawdzie atak na Usagiego jest zdecydowanie materialny, ale czy nasz bohater nie miał już do czynienia z duchami zdolnymi do zadawania fizycznych obrażeń? Na pochwałę zasługuje zgrabne prowadzenie akcji, dzięki któremu czytelnik na równi z postaciami zastanawia się nad pochodzeniem niebezpieczeństwa, a także finał, zgrabnie splatający światy żywych i zmarłych. Fani japońskiej kultury wiedzą, jak istotną rolę w wierzeniach i zabobonach tego kraju odgrywają lisy. W komiksie „Lisica” pojawiają się właśnie te czworonogi – we własnej i ludzkiej postaci (swoją drogą, ewenement – dotychczas jedynymi „prawdziwymi” zwierzętami w cyklu były jaszczurki tokage, konie oraz tłusty psiak pana Noriyuki): najpierw Usagi ratuje życie ściganej przez myśliwych lisiczce, potem oboje z Tomoe znajdują schronienie w chacie pięknej kobiety o lisich rysach. Pytanie tylko, dlaczego urocza dama tak bardzo pragnie się pozbyć towarzyszki Usagiego?… Inna dwunożna lisica, tym razem doskonale znana stałym czytelnikom cyklu, pojawia się w opowieści „Złodziej i zwój lotosu”. Nietrudno się domyślić, że jeżeli ze świątyni zginął cenny artefakt, a na ulicy występuje kuglarka Kitsune (prezentuje zresztą teatrzyk oparty na komiksie „Drzwi”), to te fakty mają ze sobą coś wspólnego. A na koniec tradycyjnie znów ktoś zostanie bez sakiewki. Ostatnim „rozdziałem” tomiku jest „Chanoyu” – tym razem nie opowieść z fabułą, lecz raczej coś w rodzaju instruktażu, jak należy się zachować w czasie ceremonii picia herbaty. Usagi zostaje na nią zaproszony przez Tomoe. Po burzliwych wydarzeniach poprzednich historyjek ta pozawala nam zmienić rytm, wczuć się w nastrój chwili i miejsca, gdzie każdy przedmiot, każdy gest ma swoje znaczenie. Czy jakieś głębsze znaczenie ma też wymiana zdań o tajemnicach między przyjaciółmi i końcowe spojrzenie Tomoe? Tego nie dowiemy się w tym tomiku. Ale może kiedyś…
Tytuł: Opowieść Tomoe Cena: 27,90 Data wydania: 26 stycznia 2009 Ekstrakt: 80% |