Z miłości można umrzeć, głośno śpiewać, zbierać kwiaty, popadać w depresję, podpalać stepy, olewać prymasa w lampasach; miłość boli, jest jedna, piękna, onomatopeiczna, jest jak kokaina, jedwab, płomień zapalniczki, podwinięta rzęsa pod powieką, jest zawsze tam, gdzie ty, i oczywiście jest jak Irlandia. Czyli 50 najpiękniejszych polskich piosenek o miłości w kolejności alfabetycznej. „6 lat później” Kult („Your Eyes”, 1991) Piosenka napisana sześć lat po „Do Ani”. I kolejne wyznanie miłosne Kazika do żony. Choć wciąż szczere i poruszające, to jednak dojrzalsze, przesycone refleksją („Musisz zrozumieć, najgorsze są pozory / Przecież nie ma miłości bez pokory”). „28 (One Love)” Pidżama Porno („Złodzieje zapalniczek”, 1997) I proszę, nawet zdeklarowanym punkom zdarza się czasem popełnić ładną piosenkę o miłości. Podobno sami muzycy nie przepadają za tym utworem, ale dziewczyny go uwielbiają, co robi z niego żelazny punkt koncertowy. Nie ma się jednak co dziwić. Która by nie chciała, by chłopak zaśpiewał jej: „Taka miłość jest jedna / Ty jesteś jedna / Jesteś podwiniętą rzęsą / Pod moją powieką”? „A wszystko to…” Ich Troje („3”, 1999) Ja wiem, że to bezczelny plagiat „Alles aus Liebe” Die Toten Hosen, ale nie oszukujmy się, po polsku ta piosenka brzmi lepiej. Niemiecki nie jest stworzony do śpiewania o miłości. Za czasów „A wszystko to…” nikt jeszcze nie znał Ich Troje i wtedy wydawało się, że to taka fajna kapela. Dla zmyłki został jeszcze nakręcony czarno-biały teledysk z parą punków nad Wisłą. „Będziesz moją panią” Marek Grechuta („Marek Grechuta & Anawa”, 1970) Marek Grechuta na pytania swojej żony, czy ten tekst dotyczy jej, odpowiadał, że tak. Do dziś jednak nie jest pewna, czy faktycznie tak jest. Nawet tuż przed śmiercią nie puścił farby. Ale nawet jeśli to kłamstwo, to najpiękniejsze na świecie. „Bo Bóg dokopie” Voo Voo („Voo Voo z kobietami”, 2003) Można niestandardowo o miłości? Można. A i przesłanie jest jasne i klarowne: „Bóg nam nie daruje / Bóg dokopie nam / Gdy ktoś z nas zepsuje / To, co dał nam sam”. „Bo jo cię kochom” De Press („Block to Block”, 1981) Prosto, krótko i treściwie, i na góralską nutę. A przy tym przekonująco. I te jagody dla Jaśka… Szkoda, że piosenka nie zdradza, jak potoczyła się historia po sianokosach. Hmmmm… „Chciałbym umrzeć z miłości” Myslovitz („Korova Milky Bar”, 2002) Jedni chcą z miłości szaleć, inni tańczyć, a Artur Rojek umrzeć. Widać można i tak. Swoją drogą to bardzo przyjemny rodzaj śmierci. Powinni go wprowadzić jako alternatywę dla krzesła elektrycznego. „Dla ciebie” Myslovitz („Miłość w czasach popkultury”, 1999) Jak słychać, poza umieraniem Rojek z miłości może robić i inne rzeczy. Chociażby zrywać polne kwiaty. „Dla ciebie” to dowód, że nawet w czasach popkultury jest miejsce na miłość. Polecam też rewelacyjny wideoklip. „Do Ani” Kult („Posłuchaj to do ciebie”, 1987) Proste słowa, prosta melodia, ale ile w tym uczucia. To chyba jeden z nielicznych razy, kiedy Kazik obnażył się całkowicie przed słuchaczami. Słysząc pasję, z jaką wykrzykuje: „Tak bardzo, bardzo kocham cię / Tak bardzo potrzebuję cię”, nietrudno uwierzyć, że wciąż z panią Anią są małżeństwem. „Dumka na dwa serca” Edyta Górniak & Mietek Szcześniak („Ogniem i mieczem”, 1999) Pieśń miłosna Heleny i Skrzetuskiego z filmu „Ogniem i mieczem”. Choć ja tam zawsze kibicowałem Bohunowi, „Dumka…” to dowód na to, że chociaż jedną rzecz można w polskim kinie zrobić na poziomie światowym – piosenkę pod napisy. „Dzień dobry – kocham cię” Strachy Na Lachy („Piła tango”, 2005) Co tu filozofować, przecież „Chodzi o to, by nie upaść od siebie za daleko / Jak te dwa łyse kamienie nad rzeką”. Jedna z najbardziej pozytywnych piosenek XXI wieku. Poza tym zawsze fascynowało mnie, jak można było wpaść na pomysł, że „paranoje we dwoje” mogą być „onomatopeiczne”. |