Wraz z wycofaniem się z polskiego rynku w końcu 2005 roku firmy Universal Pictures, ze sklepowych półek zniknęło wiele filmów. Niektórych z nich jednak nie ma co żałować, jak choćby recenzowanej ongiś „ Pajęczyny”, czy podobnej jakościowo „Inwazji” (ale tej o oryginalnym tytule „Terminal Invasion”), której nie pomógł nawet Bruce Campbell.  |  | ‹Inwazja›
|
Trzeba przyznać, że „Inwazja” jest filmem po prostu fatalnym. To klasyczny przykład produkcji niskobudżetowej, kręconej z myślą o niezbyt wymagającym rynku telewizyjnym. Dzięki temu zdjęcia są gorzej, niż przeciętne, muzyka praktycznie niedostrzegalna, a efekty specjalne wręcz koszmarnej jakości. Mimo to, a także mimo bzdurnego scenariusza i budzącej politowanie gry aktorskiej, „Inwazję” daje się nawet oglądać. Ale czy rzeczywiście warto zaprzątać sobie nią głowę? Zwłaszcza, że coraz trudniej trafić na nią w wypożyczalniach? Teoretycznie (i tylko teoretycznie) film jest wręcz stworzony dla wszelkich miłośników spiskowych teorii, ze zwolennikami obecności obcych na Ziemi na czele. Oto bowiem na odcięte od świata niewielkie lotnisko leżące w pobliżu kanadyjskiej granicy, w wyniku uszkodzenia wozu trafiają dwaj policjanci konwojujący więźnia. Bardzo szybko okazuje się, że wśród oczekujących na poprawę pogody pasażerów znajdują się istoty pozaziemskie, i to niezbyt przyjaźnie nastawione do homo sapiens. Problem w tym, że nie sposób odróżnić ich od prawdziwych ludzi. Wiadomo tylko tyle, że po trafieniu w głowę rozpływają się w plamę glutów i wsiąkają w podłogę. Na dokładkę z kajdanek uwolnił się więzień i, wszedłszy w posiadanie broni, przejął kontrolę nad placówką. Już na pierwszy rzut oka widać, że scenariusz nie grzeszy oryginalnością. Filmy dziejące się na odludnych lotniskach już były (najlepszym przykładem Kingowski „Nocny gość”), obcy ukrywający się wśród ludzi też nowością nie są (że wspomnę tylko „Ukrytego”, „Oni żyją” i „Coś”), a przestępcy, którzy uciekają w najmniej odpowiednim momencie, by – z czasem – okazać się postaciami sprawiedliwymi i godnymi zaufania, to wręcz plaga. Że zdradzam przy okazji fabułę? Bez przesady. Niby kto miałby się dać nabrać na to, że Bruce Campbell, pamiętny Ash z „Armii Ciemności” i Elvis Presley z „Bubba Ho-tepa”, zagra bezwzględnego mordercę? Brak oryginalności to jednak jeszcze nie taki duży problem. Znacznie poważniejszym jest koślawa fabuła, która nie dość, że jest pozbawiona większych emocji, to od czasu do czasu wręcz tryska różnymi alogizmami, nie pozwalającymi ani na chwilę brać na poważnie perypetii bohaterów. Co i rusz bowiem zmienia się metoda na skuteczne ubicie obcego, zlikwidowani przybysze rozlewają się wraz z ubraniem i drobnymi przedmiotami osobistego użytku w momentalnie znikającą plamę, a zaserwowane w końcówce wyjaśnienia stoją w jawnej sprzeczności z tym, co można było zaobserwować w trakcie filmu. No i te dialogi… Sytuacji w najmniejszym stopniu nie ratuje nawet Campbell, potrafiący przecież wydźwignąć z dna haniebnie – zdawałoby się – pogrążone knoty w rodzaju „Alien Apocalypse” czy „Man with the Screaming Brain”. W „Inwazji” jednak wszyscy, wliczając w to Campbella, grają fatalnie, deklamując wyuczone kwestie z wyraźnym brakiem przekonania i poruszając się jak drewniane pajacyki. Przez to miejscami odnosi się wrażenie, że to nie film, a kiepska sztuka teatralna. Zapewne spora część winy leży po stronie reżysera (Seana S. Cunninghama, twórcy pierwszej części „Piątku trzynastego”), który najwyraźniej nie miał jasnej koncepcji, co właściwie kręci – sensację, horror czy dramat z domieszką sf. W ratowaniu filmu nie pomaga również lichej jakości muzyka, jak i kiepściutkie efekty specjalne, absolutnie nie przystające poziomem realizacji do kinematografii XXI wieku. Jednocześnie chciałbym przestrzec, że „Inwazja”, mimo iż jest rzeczywiście niedobrym filmem, nie jest na tyle fatalna, by nieść uciechę pasjonatom złego kina. To po prostu kawał wyczerpującego fizycznie i psychicznie kina. Proponuję więc dwakroć się zastanowić przed sięgnięciem na półkę po płytę z tym filmem.
Tytuł: Inwazja Tytuł oryginalny: Terminal Invasion Rok produkcji: 2002 Kraj produkcji: Kanada, USA Czas projekcji: 90 min. Gatunek: SF, akcja, horror Ekstrakt: 20% |