powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXXIV)
marzec 2009

Galeria filmowych prezydentów
Przy okazji premiery filmu „Frost/Nixon” przypominamy, że Hollywood wielokrotnie wykorzystywało postać swojego prezydenta (ba, niektórzy, jak Oliver Stone, robili to po wielokroć). Zwykle zajmowano się tymi, którzy już odeszli z urzędu, bardzo rzadko prezydentami wciąż jeszcze sprawującymi swój urząd. Najczęściej jednak filmowcy wymyślali swoich własnych – oto najciekawsi z nich.
James Marshall (Harrison Ford) – „Air Force One”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent-bohater. Kochamy go nie za to, co robi dla kraju, w sensie ogólnym, ale za to, jaki jest osobiście, na co dzień. A jest taki, jak każdy z nas – tylko sto razy lepszy: szarmancki, odważny, nieugięty, z zasadami itd. Gdy terroryści napadają jego Air Force One, on nie ucieka jak królik, ale zostaje, by bronić swoich najbliższych (i chodzi tu nie tylko o rodzinę, ale też o przyjaciół-współpracowników). Skutecznie eliminuje kolejnych bandziorów, łączy się satelitarnie z wiceprezydentem (oczywiście kobieta), skacze między samolotami, puszcza kobiety i rannych przodem etc. A w tle patriotyzm pełną gębą: podwładny przyjmuje za prezydenta kulkę, wice odmawia nieżyczliwym, by uznać prezydenta za niezdolnego do pełnienia funkcji, a na koniec pilot innego samolotu deklaruje pompatycznie zmianę nazwy na AIR… FORCE… ONE!
Alan Richmond (Gene Hackman) – „Władza absolutna”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent-bandzior. Wyliczać można bez końca: sypia z żoną kolegi, którego jest zresztą poważnym dłużnikiem; znęca się bez skurpułów nad bezbronną kobietą; próbuje zatuszować morderstwo; wydaje zlecenie zamordowania jedynego świadka… I tak dalej, i tak dalej – naprawdę wredny typ. Na szczęście na przeciwko niego staje porządny „zwykły Amerykanin” (no, prawie zwykły, bo trudniący się rabunkami, ale takimi w białych rękawiczkach, więc pomijając fakt kradzieży, moralnie jest nieskazitelny – o czym zresztą świadczy fakt, że robi wszystko, żeby prawda wyszła na jaw, zamiast podwijać ogon pod siebie i uciekać). I zły prezydent dostaje za swoje.
Bill Haney (Dan Aykroyd) – „Obywatele prezydenci”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent-intrygant. Najpierw pomocnik i wiceprezydent, później sam zasiada na najwyższym stołku. I nie przestaje mącić – tym razem po to, by zatuszować wcześniejsze intrygi. Efekt? Wyrok śmierci na dwóch byłych prezydentów. Ci jednak przezwyciężają wzajemną niechęć i rozbijają obrzydliwy spisek, przy okazji zbliżając się do zwykłych Amerykanów. Zdobyte doświadczenie pomoże im w przyszłych wyborach, w których startują już razem jako prezydent i wice-. A źli lokatorzy Białego Domu kończą w więzieniu.
Dave Kovic (Kevin Kline) „Dave”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent udawany. Bo ten właściwy ma pecha i wpada w śpiączkę, a na jego miejsce sztab Białego Domu podstawia sobowtóra – oczywiście osobnika nadającego się do wszystkiego, tylko nie do rządzenia krajem. A przynajmniej nienadającego się w rzeczywistości, bo w filmie oczywiście daje sobie radę bez problemu, właśnie dzięki swojej ignorancji i prostemu podejściu – rozwiązuje wszystkie problemy głowy państwa, tak ogólnokrajowe, jak i prywatne. I nawet spiski na szczytach władzy, czyli w najbliższym otoczeniu, nie przeszkodzą mu, by pozostawić po sobie trwały ślad.
Thomas Tug Benson (Lloyd Bridges) „Hot Shots II”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent-idiota. A przy okazji cyborg, bo, jak pamiętamy z poprzedniej części, brał osobiście udział w 194 lotach bojowych i w każdym został zestrzelony – w efekcie mało która część jego ciała jest naturalna, poczynając od odłamka wielkości pięści w czaszce po kanały słuchowe ze stali nierdzewnej. Oczywiście takie doświadczenie bojowe nie pozostało bez wpływu na psychikę starego żołnierza – prezydent… no, delikatnie mówiąc, nie zawsze wie, co się wokół niego dzieje. Co lepsze kwiatki przeczytacie tutaj.
Andrew Shepherd (Michael Douglas) „Prezydent. Miłość w Białym Domu”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent zakochany. To jeden z niewielu filmów, w których prezydent przedstawiany jest jako bohater komedii romantycznej, człowiek odczuwający potrzeby jak każdy inny, równy swoim obywatelom, a nie ponad nimi (co potwierdza też oryginalny tytuł – „The American President”). Owdowiały tuż po objęciu urzędu, przez trzy lata fukcjonuje bez Pierwszej Damy. Ale to rodzi problemy – od prozaicznych typu „z kim pójść na oficjalny obiad” po poważniejsze związane z wizerunkiem i celowaniem w reelekcję. Gdy jednak znajduje nową wybrankę, nie jest – zgodnie z prawidłami romcomu – łatwo: ona ma trudną przeszłość, on, flirtując po śmierci żony, sprzeniewierza się w jakiś sposób deklarowanym wartościom rodzinnym. Oczywiście wszystko – i romans, i stojący w tle wątek ważnych ustaw – kończy się przesłodko pozytywnie.
Thomas J. Whitmore (Bill Pullman) „Dzień niepodległości”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent-ideał. Nie tylko jak Harrison Ford dzielny i brawurowy aż do granic głupoty (sam wsiada w samolot, by walczyć z kosmitami), ale też inteligentny (po latach od służby wojskowej nie zdziadział, tylko z marszu wskakuje do maszyny nowego typu i wie, jak ją pilotować), szlachetny (długo wzdraga się przed zrzuceniem atomówki na amerykańskie miasto), uczuciowy (prawie płacze po amerykańskich chłopcach). No i przede wszystkim bardzo prorodzinny… ale nie na tyle, żeby przesłoniło mu to los kraju, co to, to nie. Obowiązek wobec ojczyzny przede wszystkim.
Merkin Muffley (Peter Sellers) „Dr Strangelove, albo jak przestałem się martwić i pokochałem bombę”
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prezydent z najlepszą kwestią. Krótko i na temat, kwintesencja polityki, politykierów i ich obłudy pod każdą szerokością geograficzną: „Panowie, tu nie wolno walczyć. To jest Pokój Wojenny!”.
powrót do indeksunastępna strona

116
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.