Taurus Media ponownie zlitowało się nad wielbicielami talentu norweskiego twórcy Jasona i wypuściło na rynek „Gang Hemingwaya” – komiks, za który wielu dałoby się pokroić. Po zapoznaniu się z tym dziełem stwierdzam, że sam dałbym sobie odrąbać to i owo, byle tylko mieć dostęp do większej liczby tak niesamowitych albumów.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie ma co owijać w bawełnę – Jason to twórca niszowy, którego prace stopniowo zdobywają coraz więcej zwolenników, choć nadal zaliczany jest do grupy niezależnych i mało zrozumiałych popaprańców. Jego albumy wydawane są w wielu krajach przez wydawnictwa, które chleb jadły z niejednego pieca i wiedzą, w co warto inwestować. Jason już oficjalnie nazywany jest najciekawszym z talentów ostatnich lat, ponieważ oryginalnie opowiada uniwersalne historie. Komiksy Norwega nie są łatwe – dominuje w nich nastrój refleksji i zaduma nad sensem egzystencji, wyrażone zazwyczaj dość zagmatwaną fabułą. Artysta stroni od narracji słownej i ucieka się do niej od wielkiego dzwonu – gustuje w czystych kadrach, gdzie dominuje mowa ciała bohaterów. Dobitnie wyraził to Daniel Gizicki, na którym poprzedni album Jasona „ Pssst!” wywarł spore wrażenie. Już sama koncepcja świata w „Gangu…” przykuwa do komiksu. Jest to idealistyczna i utopijna wizja, w której powieści graficzne stanowią mainstream popkultury. Czwórka przyjaciół, Ernest Hemingway, F. Scott Fitzgerald, Ezra Pound i James Joyce, w latach dwudziestych ubiegłego wieku mieszka w Paryżu. Artystom nie wiedzie się najlepiej, bo co i rusz któryś z nich otrzymuje odmowę publikacji swojego komiksu w dużym wydawnictwie. Autorzy zmuszeni są chałturzyć w dziennikach, by związać koniec z końcem i jakoś dotrwać do pierwszego. Wieczorami spotykają się w kawiarniach, by w czasie intelektualnych dysput podzielić się refleksjami na temat życia, miłości do kobiet i komiksów. Album Jasona wyraża tęsknotę za głównym nurtem popkultury. Nie bez przyczyny autor czyni głównymi bohaterami legendy literatury – w jego świecie książki nie istnieją, a na ulicach straganiarze oferują tanie komiksy za kilka miedziaków. U Jasona to powieści graficzne zajmują centralne miejsce wśród sztuk, co jest utopijne i idealistyczne zarazem. „Gang…” zawiera mnóstwo refleksji na temat życia twórcy komiksów i z pewnością właśnie rysownicy odnajdą w nim najwięcej myśli wartych zadumy. Wnioski będą pesymistyczne. Trudno jednak nazwać Jasona nudziarzem – „Gang…” opowiedziany jest w taki sposób, że czyta się go na jednym oddechu. Trudy życia zmuszają rysowników, bohaterów albumu, do podjęcia kilku ryzykownych decyzji i wykonania pewnych nierozważnych kroków. W tym miejscu opowieść quasi-obyczajowa zamienia się w dynamiczny kryminał. Jason nie byłby sobą, gdyby opowiedział tę historię w normalny sposób, a wybieg narracyjny, który zastosował, sprawdza się kapitalnie. Co zaś tyczy się rysunku – nie jest rewolucyjnie, ale przyzwoicie jak zwykle. Antropomorficzne zwierzęta w roli bohaterów nakreślone zostały wyraźną, ciemną linią. Jason barwy położył jednolicie, bez światłocienia i cieniowania, co dało eleganckie i estetyczne rysunki. Kadrowanie z kolei jest tak klasyczne, jak tylko można to sobie wyobrazić – niemal wszędzie równe prostokąty stoją w trzech liniach, po trzy obrazki w każdej. Dualizm formy jest typowy dla Norwega, który z jednej strony eksperymentuje, a z drugiej stosuje prawie antyczny podział plansz. Nie ma potrzeby rekomendować tego komiksu, bo i tak zapewne cały nakład zostanie sprzedany na pniu. Ale gdyby ktoś słyszał, że Jason organizuje kolejny gang, dajcie znać.
Tytuł: Gang Hemingwaya Tytuł oryginalny: The Left Bank Gang Data wydania: luty 2009 |