Na czytelnikach pierwszego wydania „Głowy Kasandry” przedstawiona w niej wizja postapokaliptycznej Ziemi wywarła ogromne wrażenie, o czym świadczy choćby przyznana Markowi Baranieckiemu Nagroda im. Janusza A. Zajdla. Niestety, czas nie obszedł się zbyt łaskawie z tą mikropowieścią, dlatego po wydaną przez SuperNOWĄ książkę warto sięgnąć raczej ze względu na zamieszczone w niej świetne opowiadania, dzięki którym można również dostrzec nowe możliwości interpretacyjne tytułowego utworu.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Obraz walczącej o przetrwanie nielicznej ludzkiej społeczności, która przeżyła trzecią wojnę światową, został w „Głowie Kasandry” nakreślony z duża dbałością o przedstawienie skutków użycia broni masowego rażenia. Z jednej strony zagrożeniem dla grup niedobitków jest postępujące skażenie radioaktywne oraz zmiany klimatyczne będące następstwem przemieszczania się biegunów magnetycznych kuli ziemskiej, z drugiej zaś samoczynnie odpalające się rakiety, będące pozostałością po armiach, które dawno temu odeszły w niebyt. Właśnie odnajdywanie i unieszkodliwianie ukrytych rakiet to podstawowe zajęcie głównego bohatera „Głowy Kasandry”. Teodor Hornic był w tym tak dobry, że jego sława Wielkiego Tropiciela docierała nawet do bardzo oddalonych skupisk ludzkich, z których otrzymywał zlecenia na unieszkodliwianie kolejnych pocisków. Jego życiowym wyzwaniem stało się zaś odnalezienie tytułowej Głowy Kasandry, czyli na wpół legendarnej rakiety, która była w stanie unicestwić życie na całej kuli ziemskiej. Marek Baraniecki potrafił w bardzo przekonujący sposób ukazać nie tylko metody działania Wielkiego Tropiciela, ale także przedstawić go jako intrygującą postać ze skomplikowanym charakterem. „Głowa Kasandry” może budzić uznanie z powodu bardzo plastycznie nakreślonego obrazu świata po wojnie atomowej, ale nie da się ukryć, że w ponurej atmosferze lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku wizja ta wywierała znacznie większe wrażenie niż obecnie – szczególnie, że teraz podobne elementy postapokaliptycznej rzeczywistości wielu czytelników może znać z innych (niekoniecznie wcześniejszych) utworów. Nadal mocnymi punktami powieści są bez wątpienia konstrukcja postaci Teodora Hornica oraz dokładnie przemyślany finałowy zwrot akcji. Wprawdzie dylemat, przed którym w zakończeniu autor postawił bohatera, brzmi w moim odczuciu nie całkiem przekonująco, ale to już jest zapewne kwestia gustu. Oprócz tytułowego utworu w książce znajdziemy cztery interesujące opowiadania, pochodzące z różnych okresów twórczości Marka Baranieckiego. Debiutanckie „Karlgoro, godz. 18.00” nawet po upływie ćwierćwiecza od pierwej publikacji ciągle znakomicie broni się oryginalnością pomysłu, który posłużył do skonstruowania jego fabuły. Na długo pozostaje w pamięci obraz świata, w którym podbój kosmosu możliwy jest nie tyle dzięki samemu postępowi technologicznemu, ile dzięki wykorzystaniu siły płynącej z medytacji oraz bioenergii posiadanej przez ludzi. W zbiorze tym wyraźnie odróżnia się „Wynajęty Człowiek”, w którym wątek kryminalny wykorzystuje elementy rzeczywistości wirtualnej. Znakomicie skonstruowana, dynamiczna fabuła dowodzi sprawności warsztatowej autora, lecz mimo tych zalet raczej nie rzuci na kolana osób, które wcześniej zetknęły się z dobrym cyberpunkiem. Z kolei w „Ziarnie Kirliana” i „Weselu dusz” można doszukiwać się połączenia motywów obecnych w „Głowie Kasandry” i „Karlgoro, godz. 18.00”. Z jednej strony mamy tutaj poruszoną kwestię zależności losów całego świata od działań jednostki, z drugiej zaś ukazane są niezwykłe moce tkwiące w człowieku. Niestety, w pierwszym z tych opowiadań sama fabuła nieco ginie w skłonnościach autora do snucia filozoficznych (a raczej ezoterycznych) rozważań, więc może nie spodobać się zwolennikom utworów z wyrazistą akcją. Znacznie ciekawsze jest „Wesele dusz”, w którym wątek quasi-sensacyjny został doskonale połączony z przepiękną historią miłosną. Właśnie w tym utworze Markowi Baranieckiemu udało się też osiągnąć niemal idealną równowagę między elementami gwarantującymi atrakcyjną rozrywkę i tymi służącymi przekazaniu głębszego przesłania. Dzięki lekturze „Głowy Kasandry” można przekonać się, że nie bez powodu jej autor cieszy się opinią jednego z oryginalniejszych polskich twórców science fiction. Wprawdzie ciekawsze niż tytułowa mikropowieść są według mnie „Karlgoro, godz. 18.00” i „Wesele dusz”, to jednak jako całość zbiór ten broni się dobrze, gdyż żaden utwór nie spada poniżej przyzwoitego poziomu.
Tytuł: Głowa Kasandry ISBN: 978-83-7578-013-0 Format: 300s. Cena: 30,— Data wydania: 19 września 2008 Ekstrakt: 70% |