powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXXIV)
marzec 2009

Oscary 2008: Esensja przyznaje Oscary
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Najlepszy film
Dostanie: „Slumdog. Milioner z ulicy”
Powinien dostać: „Slumdog. Milioner z ulicy”
Tak naprawdę powinien dostać „Mroczny Rycerz” lub „Spotkanie”, niesłusznie pominięte przy nominacjach (pierwszy za bardzo komiksowy, drugi za bardzo kameralny). Najprawdopodobniej dostanie „Slumdog” i będzie to właściwy wybór, tudzież godne zwieńczenie triumfalnego maratonu filmu Boyle’a przez chyba wszystkie możliwe konkursy (mam wrażenie, że nie dostał tylko Mętraka). Czarnym koniem może okazać się „Obywatel Milk”, z dwóch powodów – chęć rehabilitacji Akademii za pominięcie przed trzema laty „Tajemnicy Brokeback Mountain” oraz chęć nagrodzenia filmu „na czasie”, agitującego na rzecz Obamy.
Najlepszy aktor
Dostanie: Mickey Rourke („Zapaśnik”)
Powinien dostać: Sean Penn („Obywatel Milk”)
Bardzo wyrównany poziom. Czterech szóstkowiczów i piątkowy Brad Pitt. Kibicuję Pennowi, bo jako jedyny stworzył rolę tak daleko odbiegającą zarówno od swojego ekranowego emploi, jak i personalnego wizerunku, nie uciekając przy tym ani w nadmierną charakteryzację, ani w imitację. Penn jednak Oscara już ma, i to otrzymanego stosunkowo niedawno, więc statuetka trafi do Rourke’a, za którym dodatkowo przemawia fakt, że Akademia lubi spektakularne powroty z niebytu w stylu Johna Travolty.
Najlepsza aktorka
Dostanie: Kate Winslet („Lektor”)
Powinna dostać: Anne Hathaway („Rachel wychodzi za mąż”)
Kate Winslet jest wybitną, cenioną aktorką i Oscar zdobyty za szóstym podejściem niczego tu, poza jej osobistą satysfakcją, nie zmieni. W „Lektorze” była świetna jak zwykle, choć jej nieszczególnie skomplikowana rola składała się głównie z odgrywania miłosnego uniesienia w pierwszej połowie filmu i wyciszenia w drugiej. Natomiast Anne Hathaway to dla mnie w tym roku żeński odpowiednik Jamesa Franco – szereg mdłych, bezbarwnych ról i niespodziewane objawienie talentu komediowego („Dorwać Smarta”) i dramatycznego („Rachel wychodzi za mąż”).
Najlepszy aktor drugoplanowy
Dostanie: Heath Ledger („Mroczny Rycerz”)
Powinien dostać: Robert Downey Jr. („Jaja w tropikach”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Bez wątpienia najmocniej obsadzona kategoria. Pięć wybitnych kreacji, w tym dwie podobnie zbudowane – przy pomocy piorunującej charakteryzacji, nad którą jednak aktorzy w pełni zapanowali. I teraz pytanie retoryczne: czy brak Oscara jakkolwiek przeszkodził Jamesowi Deanowi w zostaniu legendą? Oczywiście, że trochę przemawia teraz przeze mnie zmęczenie materiału, ale przyznaniem nagrody Downeyowi Akademia naprawdę pokazałaby po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, że ma jaja na miejscu, nie w tropikach.
Najlepsza aktorka drugoplanowa
Dostanie: Penelope Cruz („Vicky Cristina Barcelona”)
Powinna dostać: Taraji P. Henson („Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”)
A tu bez wątpienia najsłabiej obsadzona kategoria. Wyróżnia się Henson – jej Queenie była komiczna i wzruszająca jednocześnie; Brad Pitt we wspólnych scenach z nią nie istniał. Henson ma jednak paradoksalnie najmniejsze szanse z nominowanych, więc Oscar trafi albo do przecenianej, zaledwie poprawnej Cruz, albo do groteskowej Amy Adams, albo do epizodycznej Violi Davis. Ostatecznie nie narzekałbym na nagrodzenie Marisy Tomei, choć dużo bardziej podobała mi się w kompletnie niedostrzeżonym rok temu „Nim diabeł dowie się, że nie żyjesz”.
Najlepszy reżyser
Dostanie: Danny Boyle („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Powinien dostać: Danny Boyle („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Boyle i Fincher mieli najtrudniejsze zadania, dostając do realizacji scenariusze, w których scenerie, lokalizacje i daty zmieniają się jak w kalejdoskopie. Ale Boyle miał jeszcze dodatkową zagwozdkę – jako jedyny spośród nominowanych pracował w obcym środowisku z naturszczykami i początkującymi aktorami. Poradził sobie znakomicie.
Najlepszy film animowany
Dostanie: „WALL·E”
Powinien dostać: „WALL·E”
Trochę mnie przeraża, że to „Kung Fu Panda” został uznany za najlepszy film roku przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Twórców Filmu Animowanego. Rzadko kiedy film nagrodzony Annie nie zdobywa Oscara, ale z drugiej strony za „WALL·Em” przemawiają Złote Globy, BAFTA i szereg innych wyróżnień, więc niespodzianki raczej nie będzie.
Najlepsze zdjęcia
Dostanie: Anthony Dod Mantle („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Powinien dostać: Anthony Dod Mantle („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Mam wrażenie, że „Slumdog” zgarnie albo całą pulę, albo przynajmniej większość stawki. I prawidłowo, bo zdjęcia to oprócz muzyki kategoria, w której faktycznie jest bezkonkurencyjny.
Najlepszy scenariusz oryginalny
Dostanie: Dustin Lance Black („Obywatel Milk”)
Powinni dostać: Andrew Stanton, Jim Reardon („WALL·E”)
Scenariusz Blacka obfituje w znakomite dialogi i umiejętnie przełamuje tragiczne sytuacje komizmem, ale jest przy tym dość klasyczny, by nie powiedzieć schematyczny. Skrypt „WALL·Ego” liczy pewnie góra dziesięć stron, ale wielkie uznanie należy się twórcom już za sam pomysł.
Najlepszy scenariusz adaptowany
Dostanie: Simon Beaufoy („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Powinien dostać: Simon Beaufoy („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Scenariusz Beaufoya bezkolizyjnie łączy społeczny dramat z finezyjną bajką. Do tego jest precyzyjnie wycyzelowany – bez zbędnych treści, za to ze smaczkami dla sympatyków Bollywood (do których nie należę) i fanów wcześniejszych filmów Boyle’a (do których należę). Świetna robota, choć teksty Petera Morgana („Frost/Nixon”) i Erika Rotha („Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”) także zasługują na szacunek.
Najlepsza muzyka
Dostanie: A.R. Rahman („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Powinien dostać: A.R. Rahman („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Bardzo brakuje mi tu Jana A.P. Kaczmarka i jego przepięknej, rozmyślnie ewoluującej wraz z bohaterem, muzyki ze „Spotkania”. Na szczęście jest Rahman i jego równie kapitalny soundtrack – jedyny spośród nominowanych, którego chce się słuchać w oderwaniu od filmu. Mam nadzieję, że kompozytor – wraz z M.I.Ą. – zgarnie także „golca” za najlepszą piosenkę.
Najlepsze efekty specjalne
Dostanie: „Mroczny Rycerz”
Powinien dostać: „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”
Wstrzymajcie się z linczem i poszperacje w sieci za materiałami dokumentującymi pracę speców od efektów przy „Benjaminie Buttonie”. Charakteryzacja – owszem, też mistrzowska, ale pozory mylą częściej niż myślicie…
Piotr Dobry
• • •
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót do indeksunastępna strona

125
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.