powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXXIV)
marzec 2009

Zwykły romans, a nie bunt
Patrick Tatopoulos ‹Underworld: Bunt Lykanów›
Sądząc po częstotliwości, z jaką ostatnio opowieści o wampirach goszczą na naszych ekranach, w filmie wiedzie im się nie najgorzej. Do pary dla młodzieżowego „Zmierzchu” dołącza obecnie „Underworld: Bunt Lykanów”. Choć trzecia część cyklu przeznaczona jest dla starszego widza, to – podobnie jak w przypadku ekranizacji powieści o Belle Swan – trudno oprzeć się wrażeniu, że została stworzona głównie z myślą o fanach.
Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Underworld: Bunt Lykanów”, mimo że jest prequelem dwóch poprzednich filmów, to w dużej mierze pozostaje niczym więcej jak powtórką z rozrywki. Choćby dlatego, że w domykającym trylogię filmie dostajemy takie same elementy składowe jak ostatnio, z kilkoma drobnymi różnicami: w głównej roli seksowną Angielkę (Kate Beckinsale) zamieniła inna seksowna Angielka (Rhona Mitra), a świst nafaszerowanych srebrem pocisków zastąpił szczęk mieczy i dźwięk łuczniczych strzał. Co pozostało bez zmian to mroczny klimat, konflikt rasowy i główny pomysł na fabułę, by w jej centrum umieścić romans między przedstawicielami zwaśnionych Wampirów i Lykanów.
Przebieg akcji to też nie nowość, bo jej zarys znamy już ze wspominków Luciana z pierwszego „Underworld”. Lykanie żyją jeszcze pod jarzmem Wampirów, służąc im i pilnując w czasie dnia. Gdy Wiktor – jeden z wampirzych przywódców – odkrywa, że jego krnąbrna córa Sonja romansuje z Lykaninem, a co gorsza jest w nim ciąży, z obawy przed niebezpieczną dla ustalonego porządku krzyżówką ras, nakazuje zgładzić oboje kochanków…
Wyjściowy pomysł, by cofnąć się w czasie i opowiedzieć o początkach wiekowego konfliktu nie jest najgorszy. Raz, że odświeża serię wyeksploatowaną matriksową formą, dwa – jest o wiele bardziej logiczny i konsekwentny niż kontynuacja historii Seleny, która, wraz z wyrżnięciem niemal wszystkich bohaterów w poprzednich dwóch filmach, nie miałaby teraz większego sensu.
Na dobrym pomyśle jednak się skończyło, bo realizacja w wielu miejscach nie jest w stanie dotrzymać mu kroku. Przede wszystkim widoczny jest brak sprawnego i doświadczonego reżysera, który umiałby połączyć epickie widowisko z wplątanym weń miłosnym dramatem. Bo mimo że debiutujący filmem Patrick Tatopoulos jest obeznany z „Underworldem” jak mało kto (w obu częściach był… scenografem), to umyka mu to, co najważniejsze. Najbardziej bowiem w filmach z takiego właśnie pogranicza gatunkowego liczy się to, by kolejne zwroty akcji następowały w momentach kiedy przesadna mitologia i zbyt ckliwe love story zaczyna już ciążyć lub zwyczajnie nudzić. „Bunt Lykanów” natomiast to przykład filmu, gdzie owa równowaga została zachwiana, a zakazany romans i jego brzemienne w skutkach konsekwencje zbyt mocno angażują pierwszy plan, zmieniając całkiem niezłe kino akcji w mdłe romansidło.
Nawet jeśli w wampirycznej rzeczywistości z reguły odnajduje się to całkiem nieźle, tu jest rozbuchane ponad zwykłą miarę, a spragnionych dobrej bijatyki i rozlewu krwi zwyczajnie irytuje. Tym bardziej, że nawet tytułowy bunt – zapowiedź sporej dawki epickiej rozrywki – choć poświęca mu się sporo miejsca, w gruncie rzeczy stanowi tło dla romansu. Samo wyzwolenie Lykan zdaje się nie mieć głębszego podłoża niż najpierw chęć ucieczki kochanków, a później zemsty na nikczemnym Wiktorze. W każdym razie wszelka nadzieja na namiastkę wilkołaczego „Walecznego serca” spaliła na panewce.
Niemniej jednak nie należy zapominać, że „Underworld: Bunt Lykanów” udanie dopełnia i podejmuje zaniedbywane wcześniej wątki i pozostawia widza w poczuciu wewnętrznej spójności trylogii. Najważniejszy werdykt i tak wydadzą fani, bo to ich opinia, przeliczana na wysokość zysków, jest dla twórców decydująca. A ci, choćby ze względu na częste mruganie oka w ich stronę poprzez drobiazgi i nawiązania, powinni być w pełni usatysfakcjonowani.



Tytuł: Underworld: Bunt Lykanów
Tytuł oryginalny: Underworld: Rise of the Lycans
Reżyseria: Patrick Tatopoulos
Zdjęcia: Ross Emery
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 23 stycznia 2009
WWW: Strona
Gatunek: akcja, horror
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

81
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.