W 2008 roku wydawnictwo Egmont rozpoczęło wydawanie krótkich komiksowych opowieści ze świata „Gwiezdnych wojen” w wydaniu zeszytowym. Pierwszy album może być interesujący zarówno dla zwolenników Expanded Universe jak i dla „starwarsowych dinozaurów”, zainteresowanych tylko filmami.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zeszyty z cyklu „Star Wars komiks” zawierają po kilka krótkich, zamkniętych opowieści – co już samo w sobie jest zaletą, ponieważ nie zmusza nikogo do wyczekiwania na dalszy ciąg, oraz umożliwia zakup dowolnego tomu w dowolnej kolejności (co prawda może być to trudne technicznie, ponieważ z kiosków i Empików starsze zeszyty są wycofywane po pojawieniu się nowego). Każda historyjka jest rysowana przez innego grafika, co przyjemnie urozmaica lekturę. W numerze 1/2008 otrzymujemy trzy opowieści, a na wewnętrznej stronie okładki – informację o ich chronologii i wyjaśnienie popularnie używanych skrótów ABY i BBY (akronimy angielskich określeń „przed bitwą o Yavin” i „po bitwie o Yavin”, dzięki czemu można się zorientować, jak wiele czasu dzieli przedstawioną akcję od Epizodu IV). Pierwsza historyjka – „Czystka” rozgrywa się wkrótce po wydarzeniach przedstawionych w filmie „Zemsta Sithów”. Kilkoro ocalałych z pogromu Jedi próbuje zastawić pułapkę na Dartha Vadera. Komiks nieźle oddaje ciężki nastrój ukrywania się i grozę nierównej walki. Szkoda tylko, że to właśnie na walce skoncentrowała się uwaga scenarzysty – myślę, że dłuższa opowieść o Jedi zmuszonych do życia „w podziemiu” mogłaby być bardzo interesująca. Rysunki są dobrej jakości, co widać szczególnie po twarzach kobiet – wyglądają bardzo naturalnie i w dodatku wyraźnie różnią się od siebie rysami (co nie wszystkim grafikom udaje się osiągnąć). „Dzieci Mocy” narysowane są w sposób kojarzący się z komiksem „ Tag i Bink kopnęli w kalendarz” – nic dziwnego, ponieważ również wyszły spod ręki Lucasa Maragorna. Gładka kreska i pastelowe kolory nie do końca pasują do dramatyczno-smutnej akcji (której treścią jest atak łowczyni nagród na żłobek niemowlaków – przyszłych Jedi oraz związane z tym rozterki Mace Windu), jednak z estetycznego punktu widzenia bardzo przypadły mi do gustu. Samej akcji nie podejmuję się oceniać, ponieważ odbieranie dzieci rodzicom stoi w jaskrawej sprzeczności z tym, co dla mnie stanowi istotę „jedaizmu” i w związku z tym jest to dla mnie pomysł równie nieakceptowalny, co midichloriany. Zresztą, podobnie jak w „Czystce”, scenarzysta raczej prześliznął się po powierzchni tematu. W przeciwieństwie do dwóch pierwszych opowieści, czasowo orbitujących wokół Nowej Trylogii, „Apokalipsa na Endorze” jest związana ze starą sagą. Szturmowiec-weteran opowiada w barze, jak podstępnymi i krwiożerczymi stworzeniami były Ewoki. To, co widzimy na obrazkach, dowodzi jedynie nieprzeciętnej głupoty żołdaków Imperium: włożenie do lufy kwiatka przez miśkowy „komitet powitalny” zostaje potraktowane jako… próba zablokowania broni (sic!). Tytuł związany jest z przekonaniem żołnierza o domniemanej hekatombie Ewoków spowodowanej przez spadające na Endor kawałki wysadzonej przez Rebeliantów Gwiazdy Śmierci (najwyraźniej w alternatywnej fizyce świata „Gwiezdnych wojen” nie ma czegoś takiego jak spalanie w atmosferze…). Jego wyobrażenia prostuje pewien młodzieniec – zapewne ku uldze co bardziej humanitarnie nastawionych fanów (nie chcę tu używać określenia „miłośnicy Ewoków”, ponieważ jest to zjawisko dość rzadkie). Kreska jest prosta i czytelna, choć kadry nie imponują oryginalnością ujęć czy bogactwem szczegółów. Ot – historyjka, jakich wiele. Zaletą jest głównie to, że dobrze wpasowuje się w to, co znamy z filmu. Ogółem albumik trudno nazwać porywającą lekturą, jednak z pewnością czyta-ogląda się go przyjemnie, a zaletą jest to, że historyjki są w pełni zrozumiałe dla kogoś, kto zna tylko filmy – w przeciwieństwie do niektórych innych komiksów z cyklu Star Wars, które są dość hermetyczne dla osób nie znających tajników Expanded Universe, czyli gier komputerowych i niezliczonych powieści.
Tytuł: Star Wars Komiks (1/2008) Data wydania: wrzesień 2008 Ekstrakt: 60% |