W ostatnich latach na głowę Joanna Sfara spadł grad nagród, więc młode wydawnictwo Mroja Press postanowiło wykorzystać tę tendencję, by zawojować polski rynek. Na swój oręż wybrało „Mały świat Golema”, który Sfar uważa za dzieło najbliższe swemu sercu. Album sprzedał się marnie na rynku francuskim, ale ma potencjał, by wedrzeć się do polskiej klasyfikacji Top 10 marca. Jedyny problem to fakt, że jest to komiks wymagający i zdrowo pokręcony.  |  | ‹Mały świat Golema›
|
Na kilka dni przed Warszawskimi Spotkaniami Komiksowymi na polskim rynku zadebiutowało nowe wydawnictwo komiksowe, zrodzone z materiału genetycznego Timofa i Taurus Media. Mroja Press według założeń ma prezentować komiks niezależny w odcieniu europejskim i amerykańskim, a na pierwszy ogień wzięto „Mały świat Golema” Joanna Sfara. Francuskiego artysty nikomu prezentować nie trzeba – jeden z najważniejszych twórców „nowej fali” w komiksie frankofońskim, zdobywca mnóstwa nagród i nominacji, a prywatnie syn żydowskiej pary. Ojciec Sfara jest aszkenazyjczykiem, natomiast jego matka sefardyjką, co przełożyło się na twórczość artysty. Te dwie grupy Izraelitów różnią się od siebie liczebnością, dominującym językiem oraz obrządkiem, więc Joann od małego nasiąkał tradycją judaistyczną w różnych odmianach. Nagromadzone wątpliwości i obserwacje znalazły swój upust w cyklu „Kot Rabina” oraz właśnie w komiksie „Mały świat…”. Album ten jest intertekstualny do sześcianu. Kadry wypełniają postacie z innych opowieści Sfara – Michel Douffon, Vincent Ehrenstein, Humpty Dumpty, Wampir Fernand, Mandragora, a nawet Mujrum (czyli wspomniany kot Rabina). Komiks składa się z nowel graficznych, które powstawały w różnym okresie, jednak ostatecznie zostały przez autora ułożone w sensowny ciąg. Tytułową postacią jest Golem, czyli istota ulepiona z gliny na kształt człowieka, na czole której wyryte zostały glify życia. Tradycja judaistyczna podaje, że było to hebrajskie słowo אמת, oznaczające „prawdę”, a wymazanie pierwszej litery powodowało powstanie słowa מת, oznaczającego „śmierć”. Golem w komiksie jest postacią trzecioplanową, która jednak nie pojawia się jedynie w roli dekoracji – jego postać to personifikacja tradycji i rytuałów judaistycznych. Taka interpretacja jest kluczem do zrozumienia pierwszej opowieści, w której dwaj bohaterowie w pocie czoła targają starego, zesztywniałego Golema. Kolejne graficzne nowelki traktują o dylematach, przed jakimi staje tradycja judaistyczna. Jest to alegoryczna opowieść o historii narodu żydowskiego, opowiedziana za pomocą prostych środków i relacji między postaciami. Tradycyjnie u Sfara pojawia się wątek „dobrego Żyda”, któremu przeciwstawiony zostaje fundamentalista, i pada mnóstwo pytań o przyszłość tradycji żydowskiej. Odczytywanie ukrytych sensów jest w tym albumie pewnym wyzwaniem, ponieważ wymaga dobrej znajomości innych komiksów Sfara oraz wiedzy na temat kabały. Kto nie przepada za takimi intelektualnymi rozrywkami, może ten album odebrać jako lekką opowieść o niczym. Francuz rysuje wyłącznie tuszem i można śmiało powiedzieć, że każdy czarno-biały kadr w „Małym świecie…” jest z innej parafii. Mamy tu pełny eklektyzm stylów – od rysunku realistycznego, przez karykaturę, ekspresjonizm i impresjonizm, aż po prymitywizm. Razem wygląda to zaskakująco dobrze i choć na początku jest trudne do przełknięcia, po kilku planszach przestaje stawać w gardle okoniem. Jeśli coś można nazwać komiksem niezależnym, „Mały świat…” jest nim z pewnością. Z początku ani rysunek, ani temat nie wydają się atrakcyjne, a mimo to ten album pociąga.
Tytuł: Mały świat Golema Tytuł oryginalny: Le Petit monde du Golem Wydawca: Mroja Press Data wydania: marzec 2009 Ekstrakt: 70% |