Stauffenbergowi nie udało się odwrócić biegu historii. Bohaterowi komiksu Jasona i owszem. Dlaczego? Bo był zawodowym killerem i miał do dyspozycji wehikuł czasu.  |  | ‹Skasowałem Adolfa Hitlera›
|
Całość zaczyna się od rodzinnej scenki: ona opowiada o orgazmie, on przez okno zabija człowieka. Cóż, taki jego zawód płatnego zabójcy. Za chwilę przenosimy się do jego biura, gdzie czeka kolejka zleceniodawców. A to sąsiad za głośno imprezuje, a to szef nie dał podwyżki, a to żona… Historia nabiera tempa, gdy przychodzi zlecenie niezwykłe, zlecenie na zabicie Adolfa Hitlera. Na czym polega niezwykłość zadania (oczywiście nie biorąc pod uwagę faktu, że już kilku próbowało Adolfa zabić bez większych rezultatów)? Nasz bohater żyje we współczesnym nam świecie, więc możliwości wykonania zlecenia ma mocno ograniczone. Na szczęście zleceniodawca dysponuje odpowiednim sprzętem, czyli wehikułem czasu. Niestety, Hitler unika zamachu i ucieka tam, skąd przybył zabójca. Tutaj zaczyna się swoisty, jasonowski „Powrót do przyszłości” - swoisty, bo pozbawiony fajerwerków czasoprzestrzennych, ale zmuszający czytelnika do refleksji. Bo „Skasowałem Adolfa Hitlera” jest komiksem inteligentnym zarówno w treści, jak i w formie. Jason to mistrz w oszczędnym korzystaniu z wszelkich środków wyrazu - zarówno od strony narracji tekstowej, jak i graficznej. Posunął się wręcz do tego, że żadnemu z bohaterów nie nadał imienia. Nie znajdziemy tu ani jednego przypisu tłumaczącego, co się dzieje. Również bardzo naturalne dialogi bohaterów nie zawierają jakichkolwiek opisów pomagających czytelnikowi lepiej zrozumieć sytuację. Geniusz Jasona polega na takim zgraniu tekstu z rysunkiem, że czytelnik nie ma poczucia zagubienia. Brak słów nadrabia dodatkowymi kadrami, które po mistrzowsku uzupełniają i wyjaśniają kontekst danej sytuacji. Graficznie, komiks pozostaje w stylistyce pozostałych komiksów Jasona (np. „Pssst!”, „Gang Hemingwaya”). Do bólu klasyczny podział stron (zawsze osiem kadrów), minimum szczegółów, bardzo ograniczona paleta barw, antropomorficzne zwierzęta jako bohaterowie. I być może właśnie ten graficzny minimalizm powoduje, że zauważamy najdrobniejszą zmianę, grymas na twarzach bohaterów. Można na ten komiks spojrzeć jako na kolejną, skądinąd bardzo oryginalną, historię alternatywną, czego najlepszym wyrazem są słowa „Hitler zniknął w 1938 roku (…) Czy świat nie powinien być lepszy?”. Ale można też potraktować wątek z führerem, jako wyrafinowany „komiksowy” pretekst do głębszej refleksji na temat życia, przemijania i miłości. Pompatycznie to zabrzmiało, ale właśnie takie pojęcia zostały mi w głowie po lekturze, a tytułowy Adolf wyparował zupełnie.
Tytuł: Skasowałem Adolfa Hitlera Tytuł oryginalny: I killed Adolf Hitler Data wydania: luty 2009 Ekstrakt: 90% |