powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXXV)
kwiecień 2009

Propagandzie – TAK!!!
Ray Wilson ‹Propaganda Man›
Ray Wilson miał pecha zastąpić Phila Collinsa na stanowisku wokalisty Genesis. Choć wyszedł z tego obronną ręką, nie został zaakceptowany przez fanów grupy, co ostatecznie zaowocowało zawieszeniem jej działalności. Paradoksalnie dla Wilsona był to szczęśliwy zbieg okoliczności, gdyż dzięki temu mógł zająć się własną karierą. A o tym, że ma dużo do powiedzenia, świadczy jego najnowsze dzieło „Propaganda Man”.
Zawartość ekstraktu: 70%
‹Propaganda Man›
‹Propaganda Man›
Dla mnie Ray Wilson to przede wszystkim bard o przejmującym głosie. Przyznam, że nie przekonują mnie bardziej czadowe dokonania artysty spod znaku Stiltskin. O wiele lepiej sprawdza się w repertuarze wyciszonym, zmuszającym do refleksji. Dlatego też z niecierpliwością oczekiwałem jego kolejnego dzieła, sygnowanego tylko imieniem i nazwiskiem.
Nie zawiodłem się. „Propaganda Man” to taki Ray, jakiego kocham – czarujący swym śpiewem. Choć na płycie nie brakuje instrumentów elektrycznych, stanowią one jedynie tło dla wokalisty i snutych przez niego historii. Uczuciowość, z jaką interpretuje ballady „Lately”, „Things Don’t Stop” czy „More Propaganda”, jest tak wielka, że może kruszyć kamienie. Mimo to, najmocniejszymi punktami albumu są dwie kompozycje dopieszczone produkcyjnie i bardziej żywiołowe niż wymienione wyżej. Pierwsza to otwierająca płytę „Bless Me” – chyba najlepszy utwór w zestawie. Niby wokal Raya wciąż jest tu najważniejszy, ale w tle dzieje się tyle niesamowitych rzeczy, że schodzi on na drugi plan. Są klawiszowe pasaże, szarpana gitara i przede wszystkim mistyczny głos Tesiree Priti Kaitesi, nadający dziełu orientalny posmak. Drugą wgniatającą w fotel kompozycją jest tytułowa, powoli rozwijająca się pieśń z chwytliwą melodią i bogatą aranżacją. Wrażenie robią partie smyczków, czyniące całość nieco podniosłą. Po raz kolejny możemy też usłyszeć w tle czarującą Kaitesi.
Dla tych, którzy wolą akustycznego Wilsona, utwór „Propaganda Man” ma swoją alternatywną, ascetyczną wersję – „More Propaganda”, który wypada równie przekonująco. Stanowi też klamrę spinającą całość, mimo że nie jest ostatnim utworem na płycie. Przy okazji należy wspomnieć, że razem z następnym utworem („On the Other Side”) stanowią mały polski akcent, zostały bowiem nagrane w poznańskim MM Studio.1)
Oczywiście album „Propaganda Man” nie jest idealny. Znajdziemy na nim mało interesujący, odstający jakościowo od pozostałych kawałków „Modern Day Miracle” i trochę nudziarstwa („On the Other Side”, „Frequency”), ale na szczęście to tylko drobne mankamenty, które nie psują ogólnego pozytywnego wrażenia, jakie robi ta płyta.
Bez przesadnej propagandy mogę powiedzieć, że Ray Wilson po raz kolejny udowodnił, iż jest dojrzałym artystą, który niepokoje świata wyraża poprzez muzykę. Dodać należy, że niezwykle piękną. Album polecam wszystkim, którzy dali szansę „…Calling All Stations” i nie uważają, że Wilson jest tylko zastępcą Phila Collinsa czy też imitatorem Petera Gabriela. W swojej dziedzinie osiągnął już mistrzostwo i momentami (a takie znajdują się na „Propaganda Man”) może się równać z wyżej wymienionymi.
1) Być może są tacy, którzy o tym nie wiedzą, ale obecnie Ray Wilson mieszka w Poznaniu. Przeprowadził się tu dla swojej obecnej dziewczyny, Polki, którą poznał na jednym z koncertów.



Tytuł: Propaganda Man
Wykonawca / Kompozytor: Ray Wilson
Wydawca: EMI
Data wydania: 20 kwietnia 2009
Czas trwania: 44:30
Utwory:
1) Bless Me: 6:23
2) Lately: 3:33
3) The Brakes Are Gone: 4:08
4) Razorlite: 3:11
5) Propaganda Man: 3:56
6) Frequency: 5:23
7) Modern Day Miracle: 2:55
8) Cosmic Baby: 4:23
9) Things Don't Stop: 4:54
10) More Propaganda: 2:24
11) On the Other Side: 3:20
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

143
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.