powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXXV)
kwiecień 2009

Franciszek Ferdynand wciąż tańczy
Franz Ferdinand ‹Tonight: Franz Ferdinand›
Mówi się, że trzecia płyta jest najtrudniejsza, bo skończyły się patenty z debiutu i trzeba odświeżyć formułę. A co ma zrobić zespół taki jak Franz Ferdinand, który już poprzednim krążkiem wymiótł konkurencję? Może na przykład wrzucić na luz i szlifować formę. Może nagrać taką płytę jak „Tonight: Franz Ferdinand”.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Tonight: Franz Ferdinand›
‹Tonight: Franz Ferdinand›
Franze długo nam kazali czekać na następcę „You Could Have It So Much Better… with Franz Ferdinand”. W międzyczasie sporo w muzyce się wydarzyło – przede wszystkim nastała moda na lata 80. Ociekająca syntezatorowymi dźwiękami nowa płyta The Killers jest tego najlepszym dowodem. Dziewczyny mogą wybierać w przepastnej skarbnicy zespołów grających specjalnie dla nich. Imprezowych kapel też mamy pod dostatkiem. Czym więc mogli nas zaskoczyć Szkoci Franciszka Ferdynanda? Chyba tylko przywiązaniem do tradycji. I to właśnie zrobili.
„Tonight: Franz Ferdinand” to płyta stawiająca na oldschool. Oczywiście daleko jej do surowości debiutu, ale kiedy cała scena indie zachłysnęła się plastikowym brzmieniem lat 80. oni postanowili się cofnąć. Znaleźli dla siebie niszę w okresie, kiedy pojawiły się pierwsze syntezatory i elektroniczne bajery, ale wciąż grało się na żywych instrumentach. Nie przesadzili z nowoczesnością, pozostawiając sporo naturalności w brzmieniu. I to jest właśnie największy atut tej płyty. Świetnie się jej słucha, doskonale nadaje się na balangę, ale jednocześnie nie męczy przesłodzonym brzmieniem i nie stała się swoją własną karykaturą. Smaczków jest wciąż sporo, ale nie są one nudne. Stanowią uatrakcyjnienie całości, a nie jej esencję.
Weźmy taki „Can’t Stop Feeling”: pojawiają się w nim dziwne pogłosy, jest wyraźny rytm budowany na staromodnie brzmiącym basie i do tego syntezatorowe wstawki. Bioderka same rwą się do tańca. W „Send Him Away” przyjemnym dźwiękom gitary towarzyszą przeszkadzajki, które ją zmiękczają, tworząc delikatny klimat rockabilly. Z kolei „Live Alone” to przecież ABBA z końca działalności. Jest też niespodzianka, czyli zbudowany na bazie automatu perkusyjnego, spokojny „Dream Again”.
Franz Ferdinand nie zapomnieli o swoich rockowych korzeniach, dlatego nie zabrakło typowego dla nich czadu. „Turn It On” mógłby spokojnie znaleźć się na poprzednim wydawnictwie. Z kolei końcówka „What She Came For” to ostra jazda bez trzymanki na przesterowanych gitarach.
Czymś pomiędzy wymienionymi wyżej trendami jest „Lucid Dreams”. Najpierw mamy gitarowy początek, potem coraz wyraźniej zaczynają wchodzić syntezatory, by wreszcie przejąć kontrolę nad utworem. Finał to już całkowity odlot w stylu „Radio Ga Ga” Queen.
Na koniec otrzymujemy coś, czego w dotychczasowej twórczości kapeli nie było – akustyczną balladę, wyłącznie na gitarę i głos („Katherine Kiss Me”). Spodziewaliście się kiedyś usłyszeć nastrojowo mruczącego Alexa Kapranosa? Ja też nie. Choć z drugiej strony kawałek nie poraża i może lepiej niech chłopaki dalej grają z przytupem.
Rozumiem, że ci, którzy spodziewali się po nowej płycie Franzów kolejnej muzycznej rewolucji, mogą się poczuć zawiedzeni. Szkoci nie obrali nowego kursu, wciąż podążają utartą ścieżką. Udoskonalają jedynie patenty, w których czują się najlepiej. Wciąż jest zgrabnie i balangowo, ale jest też sporo atrakcyjnego kombinowania. Mnie takie podejście całkiem odpowiada i nie rozumiem wszystkich krytyków kręcących nosami.



Tytuł: Tonight: Franz Ferdinand
Wykonawca / Kompozytor: Franz Ferdinand
Wydawca: Domino
Data wydania: 26 stycznia 2009
Czas trwania: 42:57
Utwory:
1) Ulysses: 3:13
2) Turn It On: 2:23
3) No You Girls: 3:44
4) Twilight Omens: 2:32
5) Send Him Away: 3:01
6) Live Alone: 3:31
7) Bite Hard: 3:28
8) What She Came For: 3:36
9) Can't Stop Feeling: 3:05
10) Lucid Dreams: 7:58
11) Dream Again: 3:20
12) Katherine Kiss Me: 2:56
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

141
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.