powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXXV)
kwiecień 2009

Autor
Dla fanów Naruto
‹Yondaime Gaiden›
Od czasu do czasu rzucam sobie okiem na polskie produkcje mangowe i w większości mnie to odrzuca. Pobieżne przyjrzenie się grafice zniechęca do zapoznawania się z tymi komiksami. Dałem kiedyś kilku szansę, ale jedynie „Bye Now” i „Meago Saga” jakoś się broniły. Tym razem postanowiłem zaryzykować z „Yondaime Gaiden” autorstwa Marty Grabowskiej, ukrywającej się pod pseudonimem Kunoichi (kobieta-ninja). A komiks ten jest fanfikiem „Naruto” – czyli rozrywkowej mangi, którą bardzo, bardzo lubię.
Zawartość ekstraktu: 70%
‹Yondaime Gaiden›
‹Yondaime Gaiden›
Jest nieźle, aczkolwiek to pozycja tylko i wyłącznie dla osób dobrze orientujących się w świecie wykreowanym przez twórcę „Naruto” Masashiego Kishimoto. Autorka przedstawia własną wersję zdarzeń, które wydarzyły się przed głównym tokiem oryginalnej historii, zaś podstawową postacią jej opowieści jest Czwarty Hokage, osoba ważna dla serii, choć wiecznie pozostająca w cieniu. Tak naprawdę niewiele o nim wiadomo oprócz tego, że był genialnym shinobi. Dodatowo w „Yondaime Gaiden” spotkać też można wielu dobrze znanych bohaterów, którzy odgrywają ważne role u Kishimoto (takich jak Kakashi czy Jiraiya), oraz „aktorów drugiego planu”, jak choćby Nara-senior czy Akimichi-senior. Grabowska utrzymuje także swoisty rytm opowieści charakterystyczny dla „Naruto” i stosuje te same chwyty narracyjne. Jednak komiks ten to przede wszystkim wielkie puszczanie oka do czytelników, którzy naprawdę doskonale znają „Naruto” (także tomy niewydane dotąd u nas), więc jeśli sięgniecie po ten zeszyt, ostrzegam: możecie się naciąć na nieco spoilerów. Na szczęście autorka bardzo umiejętnie wplata odniesienia w swoją fabułkę, dzięki czemu czyta się to przyjemnie, co rusz doszukując się kolejnych haczyków, które (dzięki Bogu!) nie zostały zaserwowane jako „kawa na ławę”. Również sekwencja dwóch ostatnich plansz jest niezwykle urocza (to miód na serce wszystkich członków frakcji „jedyna i prawdziwa miłość Hinaty i Naruto”, hehe). Więc jeśli lubicie i dobrze znacie „Naruto”, to coś dla Was. Dla innych „Yondaime Gaiden” będzie raczej niezrozumiałe.
Graficznie jest przyzwoicie. Grabowska udanie imituje styl Kishimoto (ten z nieco późniejszego, bardziej „sterylnego” okresu), choć jej postaciom brakuje nieco lekkości i są one dużo bardziej „smukłe”. Miejscami troszkę szwankują proporcje i anatomia postaci, są drobne problemy z oddawaniem ruchu i mimiki, ale widać, że w autorce drzemie spory potencjał. Pytanie tylko, czy zamiast podrabiać czyjeś rysunki, nie lepiej wziąć się za coś swojego? Przeglądałem galerię rysowniczki i cieszę się, że pracuje ona także nad własnym projektem o roboczym tytule „4th Squad”/„S-804 Weapon” (mam nadzieję, że nic nie mieszam…), z którym chętnie się zapoznam, jeśli zostanie ukończony i wydany. Takie plansze wyglądają przecież bardzo zachęcająco.
W każdym razie „Yondaime Gaiden” to przyjemna, całkiem udana pozycja, choć bardzo hermetyczna – dla fanów „Naruto”. Jeśli takim jesteś – sięgnij. Myślę, że warto też zapamiętać nazwisko Grabowskiej, bo autorka ta może jeszcze sporo namieszać. Choć pewnie tylko w środowisku czytelników mangi.
Więcej tekstów Daniela Gizickiego o komiksach i nie tylko znajdziesz tutaj.



Tytuł: Yondaime Gaiden
Wydawca: Studio JG
Cena: 9,90
Data wydania: czerwiec 2008
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

124
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.