Do bieżącego kącika nie załapał się cykl „Trzymamy rękę na pulsie”, lecz gorąco polecam nowe zwiastuny do „Terminatora: Ocalenie” (jest coraz lepiej, być może McG wyjdzie zwycięsko z konfrontacji z fanami) i „Transformers: Zemsty upadłych” (skala rozwałki rozciąga uśmiech od ucha do ucha). Tymczasem zapraszam na niespodziewany sequel „Titanica”, wojnę widzianą oczami Tarantino, piękne wspomnienie z lat dziewięćdziesiątych oraz ekranowe zderzenie Johnny’ego Deppa i Christiana Bale’a.  | Nie wiem, co się stało ze światem, chyba musiał nadejść jakiś „posępny przypływ”, bo ilekroć wybiorę się do multipleksu, na jeden zwiastun nadchodzącej premiery przypadają cztery reklamy „Antyprykatora” tudzież „Wyciągu z fiuta”. Na szczęście jest Internet, czyli ziemia obiecana dla zapaleńców, którzy uwielbiają poczuć o poranku zapach tego, co nadejdzie. Co miesiąc szybka seria – pięć zwiastunów (dwa wyróżnienia plus trzy miejsca na podium), pięć krótkich notek. Czasem ocena trailera/teasera, czasem filmu. Zawsze subiektywna, choć oczywiście po odrobieniu „pracy domowej”, czyli długiej wizycie w sieci. Linki głównie z YouTube, bo to obecnie najpopularniejsze medium do podobnych zabaw, choć zachęcam do szukania zwiastunów w lepszej jakości, które można bez strachu odpalić w większym formacie. Zanim zaczniemy, zapoznajcie się z naszym nieformalnym patronem, Pablo Francisco (vel „Trailerman”). Miłego oglądania. |  |
Nie mam pytań. Świetny montaż (skrawki od „Siedem” i „W paszczy szaleństwa” po „Con Air” oraz „Hulka”), kapitalna muzyka, tytuł, za który należy się Oscar. No i historia z najwyższej półki. Jack Dawson poszukiwany przez armię? Myślę, że James „Król Świata” Cameron coś by z tego ulepił… SZCZYPTA KLASYKI: OBYWATEL KANE Klasyczny zwiastun a’la Orson Wells. W latach czterdziestych awangardowy jak cały film. NAJLEPSZE Z NAJLEPSZYCH: TERMINATOR 2 Dobra szkoła lat 90. Maksimum treści, zero montażowych odjazdów, oryginalna ścieżka z filmu autorstwa Brada Fiedela i tubalny głos śp. Dona LaFontaine’a. Streszczenie fabuły, garść one-linerów, które przeszły do historii oraz mocarny tagline („Same make, same model, new mission”). Tak to się robiło! Michael Mann jakiego znamy i kochamy. Mocni faceci, charakterna kobitka (swoją drogą dziwnie jest widzieć Marion Cotillard jako jedyną z dopiskiem „Academy Award Winner” w takim towarzystwie; panowie, co z wami?), napady na bank, od groma wizualnych błyskotek. Fabuła kręci się wokół Dillingera i tropiącego go Melvina Purvisa. Czy przy pomocy tego wzorca Mann powtórzy sukces „Gorączki”? Sam zwiastun może nie daje kopa, jakiego oczekiwaliśmy, ale jest tu kilka momentów wartych zapamiętania. Już sama idea „just killing Nazis” rozkłada na łopatki, zwłaszcza, gdy facet z taką twarzą jak Eli Roth podsumowuje ją delikatnym uśmiechem. Ten miejsko-nowelowy projekt naprawdę ma szanse wypalić. Po pierwsze dlatego, że akcja rozgrywa się w Tokio, a nie w wywróconych już na lewą stronę Nowym Jorku czy Paryżu. Po drugie, doborem autorów rządzi zasada „jakość, nie ilość”. Po trzecie, ilustrowany muzyką chłopaków z Tokyo Police Club zwiastun obiecuje fiestę dla fanów chilloutowego surrealizmu. Wcześniejsze edycje przeglądu zajawek „Przed seansem”: Felietony Michała Walkiewicza „Nie pan, więc ja”: |