Jedenasty tom perypetii Calvina i Hobbesa przynosi to, co powinien – kolejną odsłonę świata widzianego oczami kilkulatka oraz masę mniej lub bardziej wysublimowanego humoru.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Od razu zdradzę tajemnicę – Calvin ma się dobrze. Wytrwale tropi wszechobecne spiski w rodzaju zmowy twórców kolorowanek, którzy najwyraźniej uparli się, żeby po zastosowaniu ich instrukcji dzieciom wychodziły obrazki identyczne z tymi na okładkach. Ludzie ci najprawdopodobniej są w jednej szajce z producentami rysowanek polegających na łączeniu kropek, co wydaje się czystej wody manipulacją i marnotrawieniem wrodzonego talentu maluchów. A wszystko to w jakże podrzędnym celu realizacji czyjejś prymitywnej wizji artystycznej. Jest jasne, że nieletni anarchista nie może poddawać się tak prymitywnym zabiegom – kropki połączy zatem po swojemu. I tak będzie już ze wszystkim – to, co narzucone odgórnie, spotka się z ostrą kontestacją bohatera (a owa kontestacja – z uśmiechem na twarzy czytelnika). Równie zabawne są scenki przedstawiające sytuacje damsko-męskie. Watterson żongluje stereotypami, czyniąc z odwiecznej wojny między dziewczynkami i chłopcami wielki atut swojego komiksu. Biorąc do ręki książeczkę, natrafimy na tak liczne przykłady niechęci przedstawicieli dwóch płci, że pewnie można byłoby tu mówić raczej o dwóch gatunkach. Jednego możemy być zatem pewni – zawieszenia broni nie będzie, a kolejne paski udowodnią nam niezbicie, że między kilkulatkami płci odmiennej nie może istnieć żaden stan łagodniejszy od pernamentnej wojny. Tak można by wymieniać długo – śniegowe bałwany, nieunormowany stosunek do rodzinnych obiadów czy szkoły – każdy poruszany temat jest eksploatowany na wiele różnych sposobów, nieodmiennie udanie. To, co było dla mnie największą niespodzianką przy obcowaniu z przygodami Calvina i Hobbesa, to zmiany poziomu humoru. Zdarzają się dowcipy nie najwyższych lotów, wykorzystujące (chociaż przyznam, że chwilami dość twórczo) utarte schematy; po chwili jednak czytelnik dostaje po głowie dowcipem wysublimowanym, a inteligencja i wiedza bohatera nagle starzeją się o kilkadziesiąt lat. Jedna rzecz jest przy tym niezmienna – paski śmieszą, od początku do końca. Taką jednostajność można żartobliwie podsumować: co za nudy! Powiem jednak inaczej – dawno już nie czytałem komiksu utrzymującego tak wysoki pułap. Polecam wszystkim, bez ograniczeń wiekowych.
Tytuł: Dziki kot – psychopatyczny morderca Tytuł oryginalny: Homicidal Psycho Jungle Cat ISBN: 978-83-237-2425-4 Format: 178s. 215×165mm Cena: 26,90 Data wydania: 24 listopada 2008 Ekstrakt: 90% |