powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXXV)
kwiecień 2009

Wariacje literackie: Wieczór w Rawennie
Myślałem, że uda mi się uwolnić od bohaterów ostatniego tekstu – Jana Lechonia i Teodora Parnickiego. Nic z tego, temat chodzi za mną od dłuższego czasu. Na szczęście tym razem nie mam zamiaru pisać o dziennikach ani o szaleństwie. Będzie o poezji i prozie. I o Dantem.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Historia ta jest nieco zagmatwana. Do Lechonia dotarłem przez Parnickiego, żeby przez Lechonia zrozumieć Parnickiego. Już wyjaśniam. Otóż jedną z pierwszych lektur należącą do tzw. Złotego Kanonu Parnickiego (za Krzysztofem Kożuchowskim) jest „Tylko Beatrycze”. Powieść można zaliczyć do okresu przejściowego, kiedy pisarz nie wszedł jeszcze w pełni w „parnickoidalną”, fantastyczną i erudycyjną twórczość, a już nie pisał standardowych powieści historycznych (jak np. „Srebrne orły”). „Tylko Beatrycze” rozpoczyna się mottem z wiersza „Spotkanie” Lechonia, które pozwolę sobie przytoczyć w całości:
Nie ma nieba ni ziemi, otchłani ni piekła,
Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma.
Wróćmy do historii. Najpierw przeczytałem powieść Parnickiego, trochę później wiersz. „Tylko Beatrycze” to historia Stanisława Polaka, syna mnicha i młynarzówny, który przemierza świat między innymi w poszukiwaniu ukochanej Reiczki (Ryksy Elżbiety, córki Przemysława II), tytułowej Beatrycze. Po drodze spotyka papieża Jana XXII, jest przesłuchiwany w Awinionie, odwiedza Tartar i odkrywa liczby ujemne.
Najciekawsze w powieści Parnickiego jest to, że można ją odczytać przez pryzmat „Spotkania”. Oczywiście trzeba do tego znać cały wiersz – można go znaleźć w sieci. Jego fabuła jest prosta: narrator spotyka Dantego wieczorem w Rawennie i prosi o poradę, jak pisać (a może: jak żyć?). W odpowiedzi poeta wypowiada ów dwuwiersz, który stał się mottem „Tylko Beatrycze”. Słowa Dantego można odczytać na dwóch poziomach – przynajmniej tyle mnie się udało. Pierwszy to boleść po stracie ukochanej, Bice Portinari, w której pisarz był nieszczęśliwie zakochany. Nie ma miłości, nie ma sensu – ile razy sami przeżywaliśmy takie stany? Jest jednak jeszcze jedno odczytanie.
Giorgio Agamben, włoski filozof, pisze w „Profanacjach”, że Dante musiał „zabić” Beatrycze czy też sparodiować ją – to znaczy wyłączyć z prawdziwego życia (parodia pierwotnie oznaczała utwór „obok pieśni”, coś w rodzaju intermedium). Dopiero taka spreparowana, idealna Beatrycze mogła stać się miłością, którą można opiewać w poezji. Jednak zabieg Dantego nie odbywa się tylko na poziomie literackim. Idealizacja utraconej miłości jest właściwa dla typów depresyjnych – pisze Julia Kristeva w znakomitej pracy „Czarne słońce”. Pustka po stracie staje w centrum uwagi cierpiącego, jest jego niewyrażalnym skarbem, miejscem ucieczki. W takich sytuacjach potrzebna jest pomoc psychologa.
Coś takiego ma właśnie miejsce w powieści Parnickiego. Rozmowy toczone z papieżem Janem XXII tylko na pozór są śledztwem w sprawie spalenia mnichów wieleńskich w Mochach. W rzeczywistości chodzi o uświadomienie bohaterowi, że jego Reiczka, idealna miłość, którą stworzył, by uciec przed życiem, po prostu nie istnieje. Bowiem tak jak Dante z wiersza Lechonia, Stanisław Polak nie widzi sensu poza życiem dla swojego wyobrażenia. „Tylko Beatrycze” jest równocześnie procesem leczenia bohatera, który dowiadując się prawdy o sobie, ma szansę przejść ze świata idealizacji do rzeczywistości.
Nie wspomniałem o jeszcze jednym, równie ważnym elemencie mojej przygody z mottem powieści Parnickiego. Dzięki zabawie w odczytywanie powieści przez pryzmat poezji przy okazji zafascynowałem się twórczością Lechonia. Na tym polega siła literatury – odsyła czytelnika do kolejnych pozycji, te zaś do następnych i tak w nieskończoność.
powrót do indeksunastępna strona

17
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.