powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (LXXXVI)
maj 2009

Tina, królowa talk show
‹Królowe nocy›
Interaktywność zmuszająca do improwizacji, dialog z publicznością, gorzka satyra na świat show-biznesu i kilka ważnych prawd pośród całej gamy mniej lub bardziej udanych dowcipów – „Królowe nocy” w reżyserii Arkadiusza Wójcika przynoszą powiew świeżości, ale wymagają dopracowania.
Zawartość ekstraktu: 70%
‹Królowe nocy›
‹Królowe nocy›
Sztuka opowiada o dwóch drag queens, które przygotowują telewizyjne talk-show z udziałem publiczności. Producenci nie chcą go pokazać na żywo, więc nagranie zadecyduje o tym, czy program zostanie wyemitowany. „Królowe nocy” rozpoczynają się od mocnego uderzenia – na scenę wychodzi stukilowa Tina Turner (świetny Arkadiusz Wójcik) i zaczyna śpiewać, poruszając się w rytm muzyki. Ona/on prezentuje się kapitalnie. Zaraz ma pojawić się spóźniona Madonna (równie kapitalny Jakub Firewicz), więc wykonawczyni „Simply the Best” namawia wszystkich, by tamtą wygwizdano. Od tej pory wiadomo, że w spektaklu postawiono na interaktywność i nawiązanie kontaktu z widzami. Swoją drogą, nie powinno to dziwić, bo przecież nic tak nie cieszy, jak wielcy muzycy robiący show w kontakcie z fanami.
Po obiecującym początku nastąpił moment zastoju. Pojawiły się aluzje do aktualnych sytuacji, łącznie ze skandalizującym spektaklem Rodriga Garcii, topiącego we Wrocławiu chomiki i gotującego homara. Oberwało się wszystkim – od Ewy Drzyzgi i braci Mroczków począwszy, na Lechu Kaczyńskim i Donaldzie Tusku skończywszy. Pomysł ciekawy, aczkolwiek większość tych żartów była średnio zabawna i zwyczajnie bladła na tle imponującego startu. Nie mówiąc o tym, że pewne informacje za jakiś czas trzeba będzie aktualizować, ale to od twórców zależy, jak się z tym uporają. Powiedzmy sobie szczerze – gdy jedna z bohaterek/bohaterów mówi, że druga prawdopodobnie oberwałaby na ulicy, gdyby na nią wyszła, bo akurat swój mecz gra WKS, odebrałem to z wielkim entuzjazmem. Wynikło to z faktu, że faktycznie równolegle swój mecz rozgrywał piłkarski Śląsk Wrocław, mający kilku kibiców znanych z nietolerancji i różnych ekscesów.
Tina Turner (Arkadiusz Wójcik) i Madonna (Jakub Firewicz) Fot. Adrian Wajda, www.teatr-muzyczny.home.pl
Tina Turner (Arkadiusz Wójcik) i Madonna (Jakub Firewicz) Fot. Adrian Wajda, www.teatr-muzyczny.home.pl
W związku z tym naszła mnie myśl, żeby chodzić na kolejne spektakle i analizować wszystkie różnice. Szczególnie, że „Królowe nocy” wiele zyskały dzięki widowni, którą zapraszano do dyskusji i angażowano w rozmowę. Jak w telewizji, choć bardziej z przymrużeniem oka, zwierzała się ona z sekretów (także odnośnie życia erotycznego!), nie mówiąc o wyborze, kto ma dalej prowadzić program: Tina Turner czy Madonna. W „pierwszym odcinku” wygrała ta druga. Ciekawe, co by było, gdyby dokonano innego wyboru. Zastanawiam się też, na ile to „głosowanie” było ustawione, bo nie wszystkich zapytano o zdanie. Szczególnie, że nigdzie nie widzę wzmianki o autorze scenariusza, czyżby więc królowała improwizacja i pójście na żywioł? Jeśli tak, brzmi to doprawdy intrygująco, choć równocześnie jest ryzykowne.
Nie wolno zapominać, że obok nie zawsze trafnych dowcipów poruszono kilka naprawdę ważnych kwestii, z tolerancją na czele. Poza tym spektakl rozgrywa się „tu i teraz”, padają w nim pytania o to, jacy są Polacy i jak to się dzieje, że niektórzy z nich ulegną procesowi socjalizacji. Jak widać, miejscami było poważnie i refleksyjnie, ale i tak na pierwszy plan wysuwały się absurdalne żarty. Być może był to celowy zabieg – w końcu w programach takich jak „Moment prawdy” czy „Rozmowy w toku” ważkie zagadnienia są rozmywane i wręcz banalizowane.
Na premierze był nadkomplet publiczności, która świetnie bawiła się podczas interaktywnego spektaklu. Wykonawcy owacji na stojąco jednak nie dostali i chyba wiem dlaczego – rzecz jest dobra i miejscami naprawdę oryginalna, ale jednocześnie wielu pomysłów nie wykorzystano i do wielkości, niestety, trochę jej brakuje. Nie ma się co oszukiwać – tolerancja to ważny temat, jednak cała sztuka sprowadza się do tego, by opowiedzieć o niej coś nowego. Ba – prawdziwym sukcesem byłoby zachęcenie do dialogu osób nietolerancyjnych, których na scenie zabrakło. Większość z nich wolała być wtedy na meczu Śląska Wrocław, co raczej nie dziwi. Sęk w tym, że pewnie nie pojawią się w teatrze nawet, gdy WKS grać nie będzie. Najlepiej, gdyby „Królowe nocy” pokazano w prime time w TVN lub Polsacie, ale na ten moment to science fiction.



Tytuł: Królowe nocy
Reżyseria: Arkadiusz Wójcik
Choreografia: Marta Kulikowska de Nałęcz
Charakteryzacja: Magdalena Chabrowska-Oleksiak, Agnieszka Jasiniecka
Obsada: Arkadiusz Wójcik, Jakub Firewicz, Grzegorz Pawlak, Piotr Łakomik, Paweł Kos
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

133
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.