powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (LXXXVI)
maj 2009

Przenajświętsza Rzeczypospolita 300 lat temu
Jacek Piekara ‹Charakternik›
Kiedy widzę na księgarskich półkach książkę sygnowaną nazwiskiem Jacka Piekary, nie mam wątpliwości, że po nią sięgnę. Nie dlatego, że jestem zagorzałym fanem twórczości tego autora, ale z czystej ciekawości, chęci rozrywki i niezobowiązującej lektury. Nie inaczej było z „Charakternikiem” – powieścią osadzoną w czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej, w okresie bezkrólewia po śmierci Jana III Sobieskiego
Zawartość ekstraktu: 50%
‹Charakternik›
‹Charakternik›
Mogłoby się wydawać, że nisza „easternów” w obrębie polskiej fantastyki jest już zajęta i dość dobrze eksploatowana przez Jacka Komudę. Niemniej jednak, można zaryzykować stwierdzenie, że Piekara radzi sobie w tej materii równie dobrze. Początek opowieści to karczemna awantura – dosłownie. Biorą w niej udział postacie, na których opiera się cała fabuła: pan Żytowiecki, pan Myszkowski i pan Szczurowiecki. Charakternicy co się zowie. W towarzystwie tej kompanii przyjdzie spędzić nam drogę przez miasta, majątki ziemskie, bagna i knieje. Po drodze spotkamy zarówno żydowskich karczmarzy, szlachtę polską, krasne niewiasty, jak i synajskie (sic!) demony. Sceneria ciekawa, ale jeśli chodzi o kreacje pierwszoplanowych bohaterów, to tutaj nastąpiło moje pierwsze rozczarowanie. Z całej trójki tylko pan Szczurowiecki wydaje się dobrze skonstruowany i nieszablonowy. Jego częste i bogate objaśnienia niektórych zachowań pana Myszkowskiego ładnie przeplatają się z ironicznymi docinkami – zresztą dialogi w ogóle są nie najgorsze, momentami tylko wydają się zbyt sztywne i szablonowe. Natomiast w wypadku pana Myszkowskiego i Żytowieckiego mamy do czynienia z Mordimerem Madderdinem v. 2.0. i Zagłobą. W tym ostatnim przypadku to niemalże kalka, choć zdecydowanie sporo mu brakuje do oryginału.
Czytając kolejne opowiadania, nie można zarzucić Piekarze, że słabo przygotował się do opisywania realiów epoki. Mamy niezłą stylizację na staropolszczyznę, kilkanaście makaronizmów, powstawianych bardziej lub mniej trafnie. Spodobało mi się również dość dokładne sportretowanie relacji między poszczególnymi stanami, wyeksponowanie stereotypów, zabobonów i sposobu myślenia ówczesnej szlachty. Dobrym tego przykładem jest postać pana Żytowieckiego. Biorąc udział w walkach z Turkami, dorobił się znacznego majątku, dzięki czemu żyje pełnią przywilejów swego stanu. Jego naiwność, hipokryzja i rozbuchane ego są dobrym obrazem XVIII-wiecznego szlachcica. Mnie samego najbardziej rozbawiło dorabianie sobie przez pana Żytowieckiego antycznego rodowodu, sięgającego aż do starożytnej Grecji i homeryckich eposów (jak się później okazało, to jeszcze mało). Niestety, nie obyło się bez nachalnego propagowania poglądów autora na tematy związane z Kościołem. Antyklerykalizm, który przewija się przez niemal wszystkie utwory Piekary, także tutaj jest wszechobecny. Działa to na zasadzie drażniącej reklamy, którą po raz n-ty ogląda się w telewizji. Animozje Piekary są nudne, wyolbrzymione i w dodatku w marnym wykonaniu. Natomiast sama fabuła jest dość zajmująca. Może bez większej oryginalności i polotu, ale mamy do czynienia z dynamicznym rozwojem akcji, który pozwala przymknąć oko na pozostałe błędy „Charakternika”.
Książka z pewnością ucieszy zarówno fanów cyklu inkwizytorskiego, jak i dzieł Jacka Komudy. Jest to zgrabnie napisana powieść, której lektura z pewnością umili wieczór czy dwa. Niestety, poza niezobowiązującą rozrywką i paroma smaczkami nie znajdziemy w tej książce niczego więcej. Po Jacku Piekarze, który chwali się wcześniejszym debiutem niż Andrzej Sapkowski, spodziewałem się jednak czegoś więcej. Jak widać, pisarskie doświadczenie to nie wszystko.



Tytuł: Charakternik
ISBN: 978-83-7574-026-4
Format: 384s. 125×195mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Data wydania: 16 stycznia 2009
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

37
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.