powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (LXXXVI)
maj 2009

Weekendowa Bezsensja: 10 najpaskudniejszych spoilerów filmowych
Nie, nie będzie nic o Kubicy. Ani nawet o dyfuzorach. Nasze spoilery nie mają nic wspólnego z motoryzacją. To określenie na informację psującą przyjemność z oglądania filmu poprzez zdradzenie jego największego zwrotu akcji jeszcze przed seansem. Zapraszamy do 10 najważniejszych spoilerów w historii kina. Do tekstu wchodzicie jednak na własną odpowiedzialność.
1. Bruce Willis jest duchem! („Szósty zmysł”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie wierzcie nikomu, kto powie, że domyślił się w czasie filmu, iż Bruce Willis tak naprawdę jest jednym z „martwych ludzi”, których widzi mały Cole. Z pewnością bezczelnie kłamie. Narracja w tym filmie to prawdziwy majstersztyk Shyamalana – wiedziałem, że ma być jakieś szokujące zaskoczenie podczas pierwszego seansu, ale TEGO się nie spodziewałem. Szczerze powiedziawszy, gdy Cole uzmysłowił sobie swe zadanie, uznałem, że to jest zwieńczenie filmu i najwyżej zobaczymy jakieś domknięcie wątku Willisa i jego żony. No i zobaczyliśmy…
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Raz warto. Dla nastroju i dla wychwytywania wszystkich delikatnych sugestii co do zakończenia, które pozostawił reżyser. A także po to, by się przekonać, że Willis naprawdę nie rozmawia z matką chłopca, gdy siedzą naprzeciwko siebie w fotelach. Kolejne seanse nie dostarczą już wiele satysfakcji.
2. Dil jest mężczyzną! („Gra pozorów”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jody jest brytyjskim żołnierzem, Fergus bojownikiem IRA. Jody zostaje wzięty jako zakładnik, a Fergus jest jego strażnikiem. Pomimo tego, że Jody ma zostać stracony po 3 dniach, jeśli żądania IRA nie zostaną spełnione (a raczej nie zostaną), między mężczyznami rodzi się nić porozumienia. Przed swą egzekucją Jody prosi Fergusa, by zaopiekował się jego dziewczyną, Dil. Fergus, powodowany poczuciem winy, decyduje się spełnić prośbę Jody’ego, jednakże przy okazji zaochuje się w Dil. Niemniej jednak gdy dochodzi do zbliżenia i Dil obnaża swe ciało, okazuje się, że jest… transwestytą! A nic tak nie psuje romantycznej atmosfery jak dostrzeżenie penisa u swej dziewczyny…
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Tak, choćby dlatego, aby obserwować, jak doskonale w roli kobiety radzi sobie Jaye Davidson. No i posłuchać smutnej i przejmującej bajki o skorpionie i żabie.
3. Tyler Durden nie istnieje! („Podziemny krąg”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Tyler Durden to jest gość. Wywala do góry nogami życie głównego bohatera, pali jego mieszkanie, zachęca do produkcji mydła z ludzkiego tłuszczu i organizuje kluby walki, w których normalni, spokojni ludzie po godzinach mogą nawalać się pięściami. Problem w tym, że… Tyler nie istnieje. Jest tylko projekcją umysłu bohatera, jego alter ego, które czasami przejmuje nad nim kontrolę. Z pewnością każdy jednak by chciał, aby jego alter ego było tak cool jak Tyler.
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
„Fight Club”? Zawsze. Wszak to dzieło kultowe, Norton i Pitt w absolutnym szczycie formy aktorskiej, pojedynki bokserskie wymiatają, a scena z biura dyrektora (bezsensownie i głupio kopiowana obecnie w reklamie) powala. Aha – poza tym film daje do myślenia. Serio.
4. W paczce jest głowa Gwyneth Paltrow! („Siedem”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
John Doe schwytany. Psychopatyczny morderca, który w wyszukany sposób zabił 5 osób (no, cztery – jedna przeżyła), swymi czynami nawiązując do Siedmiu Grzechów Głównych, został wreszcie ujęty. Twierdzi, że jest jeszcze jedna ofiara – szósta. Znajduje się na pustkowiu. Dwóch policjantów (Brad Pitt i Morgan Freeman) jedzie tam, by odnaleźć zwłoki. Zamiast nich spotykają kuriera, który w paczce przywozi… głowę żony Pitta (Gwyneth Paltrow – ale jej głowy w tej scenie nie widać). Pitt w gniewie (grzech siódmy) zabija Doe. Aha – grzechem szóstym była oczywiście zazdrość, jaką morderca żywił wobec szczęśliwej rodziny policjanta.
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Tak, bo „Siedem” kochamy przecież nie za zaskoczenie na końcu, tylko za pomysłowość Johna Doe, za rolę Morgana Freemana i konsekwentny, prowadzący do samobójczych myśli, ekstremalnie ponury nastrój. Choć na pewno pierwszy raz warto ten film obejrzeć, nic o nim nie wiedząc. Czy to jednak możliwe w dzisiejszych czasach?
5. Planeta Małp to Ziemia! („Planeta Małp”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dziś każdemu się wydaje, że to od początku oczywiste, iż wyprawa Charltona Hestona wraca na Ziemię. Tymczasem fabuła tej klasyki SF poprowadzona jest w ten sposób, że widzowi wydaje się, iż ekipa ląduje na innej planecie, na której ewolucja przebiegła inaczej. Po jakimś czasie dopiero wychodzi na jaw, że zdegenerowani ludzie są pozostałościami dużo bardziej rozwiniętej cywilizacji – ale nadal nie wiadomo, że naszej. Tego dowiadujemy się na sto procent dopiero wtedy, gdy Heston trafia na zagrzebaną w piachu Statuę Wolności.
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Oczywiście. Powiedzcie szczerze: znacie kogoś, kogokolwiek, kto oglądałby „Planetę Małp”, nie wiedząc, że astronauci powrócili na Ziemię?
6. Vader jest ojcem Luke’a! („Imperium kontratakuje”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jedną z moich ulubionych scen z „Simpsonów” jest moment, w którym (w retrospekcji) Homer z Marge wychodzą z kina, na którym widać afisz „Imperium kontratakuje – dziś premiera!” i mijając długą kolejkę oczekujących na bilety widzów, Homer mówi bardzo głośno: „Kto by się spodziewał, że Vader jest ojcem Luke’a?”… Toż to kwintesencja spoileru… Jak głosi fama, ta tajemnica była niesamowicie dokładnie strzeżona przed premierą, aby było to dla ludzi zaskoczeniem – i wówczas, w 1980 roku, w pełni się to udało. A potem przecież jeszcze przez wiele miesięcy trwały dyskusje (na podwórkach, bo Internetu nie było) – czy Vader mówił prawdę?
Zauważcie jednakowoż, że sam Lucas nie przejmuje się już tym spoilerem. Przecież dla nikogo, kto ogląda sagę według kolejności epizodów (czyli zaczynając od „Mrocznego widma”), nie będzie to żadne zaskoczenie…
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Głupie pytanie.
7. Matka Normana Batesa jest szkieletem! („Psychoza”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Norman Bates to sympatyczna postać, ale ma paskudną, chorobliwie zazdrosną o siebie matkę. Zazdrosną do tego stopnia, że morduje wszystkie dziewczyny, które spodobają się Normanowi… Dowcip polega na tym, że tak naprawdę matka Normana od dawna nie żyje, na fotelu spoczywają jej rozkładające się zwłoki, a mordercą jest sam Bates, który cierpi na rozdwojenie jaźni i od czasu do czasu przebiera się ciuchy mamusi… Przed premierą Hitchcock podobno starał się wykupić cały nakład pierwowzoru literackiego, aby to rozwiązanie było dla widzów naprawdę niespodziewane, a ja lekką ręką je tu zdradzam…
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Jak najbardziej. Po pierwsze – przecież i tak od lat wszyscy wiedzą, że mordercą jest Bates, nie jego matka. Po drugie – w żaden sposób nie przeszkadza to delektować się sceną pod prysznicem (znaczy – nie samemu będąc pod prysznicem, tylko wiecie, o co mi chodzi). Po trzecie wreszcie – w tym filmie jest tyle zaskakujących zwrotów akcji i zabawy z przyzwyczajeniami widza, że warto choćby dla analizy maestrii Hitchcocka wciąż i wciąż do „Psychozy” powracać.
8. Verbal Kint to Keyser Soze! („Podejrzani”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przerażony do granic mały oszust Verbal Kint relacjonuję skomplikowaną historię pewnej akcji bandyckiej, w której brał udział, twardemu policjantowi. W opowieści przewija się wciąż postać tajemniczego i budzącego strach bandyty nazwiskiem Keyser Soze, którego tożsamość próbują ustalić Kint i detektyw. Na koniec jednak okazuje się, że ani policjant, ani widz nie mogą być pewni, co prawdziwego było w opowieści Kinta, a co było całkowitym fałszem, a na dodatek wszystko wskazuje na to, że Keyserem Soze jest sam kulawy oszust…
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Kolejne głupie pytanie. Oglądać. W kółko. Delektować się. Klimatem, scenariuszem, reżyserią, grą – nie tylko genialnego Kevina Spaceya, ale przecież i Gabriel Byrne ma tu kreację życia, i Pete Postlethwaite, i dobry jest młody del Toro…
9. Różyczka to sanki! („Obywatel Kane”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Magnat prasowy Charles Foster Kane, konając, wypowiada słowo „Różyczka”. Ambitny dziennikarz próbuje dojść znaczenia tego słowa, prześwietlając cały życiorys Kane’a i przy okazji przedstawiając nam jego niejednoznaczną i złożoną osobę. Dochodzi ostatecznie do wniosku, że „Różyczka” tak naprawdę nie znaczy niczego ważnego albo przynajmniej nie ma nadziei na dotarcie do prawdziwego znaczenia tego słowa. Tymczasem w ostatniej scenie widzimy, jak unicestwiany jest dorobek Kane’a i jak do spalenia przygotowywane są… sanki z napisem „Różyczka”. Sanki – symbol dziecięcej beztroski, czegoś, co Kane szybko utracił. Wyjątkowość tego rozwiązania polega na tym, że tajemnicy nie rozwikła żaden z bohaterów filmu, dowiedzą się o tym tylko widzowie. Być może najsłynniejszy spoiler w historii kina.
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Oczywiście, przynajmniej raz ten film trzeba zobaczyć choćby po to, aby wiedzieć, o czym mowa w rankingach na najwybitniejsze dzieła wszech czasów. Kolejny seans wskazany głównie dla studentów filmoznawstwa.
10. Jej Ekscelencja jest mężczyzną! („Seksmisja”)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
…a Ziemia wcale nie jest skażona. Czyli najlepszy zwrot akcji w historii polskiej kinematografii. Nie mam zielonego pojęcia, czy było to naprawdę nieprzewidywalne, bo „Seksmisję” przecież wszyscy znamy na pamięć, ale chyba musiało podczas pierwszych seansów kinowych powodować zaskoczenie. Zwłaszcza że Jej Ekscelencja była zagrana popisowo przez Wiesława Michnikowskiego. Swoją drogą interesujące – trzeci ranking „Bezsensji” (po rozbierankach i jajach) i trzeci raz mamy w nim „Seksmisję”. Czyżby najbardziej bezsensyjny film wszech czasów?
Czy warto oglądać, znając tajemnicę?
Oczywiście. Przecież poza tą zagadką w filmie mamy dużo sympatycznej golizny, która cieszy za każdym seansem.
• • •
Rezerwa: „Memento” (skomplikowane), „12 małp” (dużo bardziej skomplikowane), „Gra” (przewidywalne), „Niezniszczalny” (za dużo Shymanalana), „Osada” (zdecydowanie za dużo Shyamalana), „Inni” (kopia „Szóstego zmysłu”), „Oldboy” (nie spoiler jest istotny).
powrót do indeksunastępna strona

8
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.