W klasycznym „Sokobanie” trzeba było tak pchać skrzynie, by ostatecznie trafiły w przeznaczone sobie miejsce. „Assembler 3” jest krokiem naprzód: zmienia perspektywę i dodaje fizykę (w tym środek ciężkości, tarcie, grawitację i wyporność). Cel pozostaje ten sam: umieszczenie skrzyń w oznaczonych miejscach – ale… w przestrzeni.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ekran jest widokiem przekrojowym przez pomieszczenie magazynowe. Czasem jest ono częściowo zalane wodą, częściej suche. Walają się w nim dziwnego kształtu brązowe graty – skrzynie kwadratowe, prostokątne, trójkątne, kołowe – oraz gotowe drewniane konstrukcje (gdyby miały fakturę zardzewiałego żelastwa, byłoby łatwiej wytłumaczyć ich sens), a także nieruchome, przytwierdzone do ścian metalowe „przeszkadzajki”. Obok nich są też zielone skrzynie (także różnych kształtów): to właśnie je trzeba ustawić na zielonych „lądowiskach” wymalowanych na ścianie. Zazwyczaj trzeba w tym celu ustawić konstrukcję z gratów pomocniczych, na której docelowy klocek zostanie położony. Klocki przesuwa się techniką drag & drop. Z uwagi na fizykę (między innymi środek ciężkości) nie jest obojętne, w którym miejscu klocka znajduje się kursor. Źle uchwycona skrzynia może – poprzez grawitację i tarcie – przewrócić misterną, przygotowaną wcześniej konstrukcję, którą chcieliśmy tylko nieco poprawić… Każdy z 44 poziomów gry zostaje zaliczony, gdy zielony klocek pozostaje stabilny na zielonym polu przez parę sekund. Oczywiście w tym czasie nie możemy przytrzymywać „ręcznie” żadnego elementu. Gra jest dość prosta, a rozwiązania problemów intuicyjne. Sekundowy licznik podpowiedział mi, że z wyjątkiem kilku trudniejszych (końcowych) plansz większość dała się rozwiązać w pół minuty, co daje łącznie godzinkę dobrej zabawy. O ile wyciszy się dźwięk, bo stukot grata o grat lub o ścianę, jako żywo przypominający terkot karabinu maszynowego, jest naprawdę irytujący. |