Posłużyło, oj, posłużyło pierwszemu tomowi „Zadry” podzielenie całej historii na dwie części. Gdyby opowiedzieć ją za jednym zamachem, powieść Krzysztofa Piskorskiego na pewno nie zajęłaby miejsca na podium w redakcyjnym plebiscycie na Książki Kwartału – tom drugi bowiem wyraźnie ciągnie całość w dół.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Rzecz jest o tyle ciekawa, że „Zadra” naprawdę jest jedną powieścią, ciągłym tekstem podzielonym tylko sztucznie na dwie części. W tomie drugim kontynuujemy obserwację wojennych przygód Stanisława Tyca w Nowej Europie i kryminalno-szpiegowskich Maurice’a Dalmonta w Paryżu. Oczywiście znów wszystko kręci się wokół etheru – jeden bohater używa go w machinach wojennych, drugi docieka jego prawdziwej natury – a całość ujawnia kolejne smaczki alternatywnej historii Europy. Skąd więc różnica w poziomie i rozczarowanie? Ano różnica bierze się z zakończenia. W pierwszym tomie autor stworzył świat o intrygujących założeniach, przedstawiał go za pomocą wciągającej fabuły, a do tego zadbał o klimat i stylizację na powieść retro. W części drugiej niby też to wszystko jest (może poza stylizacją, bo ta uciekła gdzieś na dalszy plan), ale problem w kierunku, w jakim całość zmierza. A zmierza, mówiąc najoględniej, w stronę zupełnie idiotyczną. To, co zapowiadało się na kilkutomową sagę, kusiło tajemnicami etheru, magii żyjącej w Nowej Europie, niuansami alternatywnej historii i wątkami patriotyczno-historycznymi, pozostaje zupełnie bez zwieńczenia. Akcja urywa się niczym ucięta szablą rozsierdzonego ułana, wątki pozostają niezamknięte, a tajemnice niewyjaśnione – próba zrobienia tego w kilkustronicowym, wziętym z zupełnie innej konwencji epilogu zakrawa wręcz na kpinę z czytelnika (jeśli ktoś jest wyjątkowo „cięty” na takie działania i uważa, że złe zakończenie dyskwalifikuje całą powieść, może sobie spokojnie odjąć 10% czy 20% od oceny). Szkoda wielka, bo nie dość, że rzecz zapowiadała się znakomicie, to i kontynuowana była nie najgorzej. W drugim tomie brakuje co prawda trochę zgłębiania tajemnic etheru, a wątek Dalmonta trochę przesadnie poszedł w stronę powieści „płaszcza i szpady”, ale za to nowych barw nabrały przygody pułkownika Tyca. Co prawda przygód tej postaci Piskorski nie przyprawił jakimiś nowymi elementami, ale świeżości nabrały dotychczasowe. W kontynuacji to wojenne perypetie Polaka z Legii Nadwiślańskiej stanowią większą część fabuły i chyba istotniejszą – to tutaj przemycane są informacje o dotychczasowym kształcie historii alternatywnej i o dążeniach Polaków do uzyskania samostanowienia i wybicia się na niepodległość. To ostatnie zresztą zaczęło wyrastać na motyw przewodni powieści – zresztą w tym kontekście wyjaśniło się po raz pierwszy znaczenie tytułu, choć później było, nazwijmy to, co rusz dywersyfikowane – póki nie zostało zabite w zakończeniu. Ponadto fragmenty opowiadające o bojach Tyca w Nowej Europie to kawał przyzwoitej prozy historyczno-wojennej (pomijając fikcyjne etherowe wynalazki), która wiarygodnie i autentycznie przerażająco oddaje horror ówczesnych wojen polegających głównie na wykrwawianiu się pierwszych szeregów. Podsumowując, czyta się drugi tom „Zadry” całkiem przyjemnie, historia znów wciąga, zwroty akcji i dramatyzmy kreuje autor sprawnie (co prawda w lekko archaiczny sposób, ale zakładam, że to świadoma stylizacja) – ponad 400 stron przyjemnej lektury. Szkoda, że kilka ostatnich kartek psuje dobre wrażenie.
Tytuł: Zadra, tom II ISBN: 978-83-89595-47-8 Format: 448s. 125×195mm Cena: 29,50 Data wydania: 4 marca 2009 Ekstrakt: 70% |