Co można zrobić, gdy ma się wielką ochotę na udział w dorocznym sabacie? Oczywiście polecieć na niego, jednak jeśli ma się zaledwie 127 lat to należy się liczyć z konsekwencjami, jeśli ktoś nas tam rozpozna. To właśnie przydarzyło się Malutkiej Czarownicy, bohaterce książki Otfrieda Preusslera.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Malutka Czarownica” w przekładzie Hanny i Andrzeja Ożogowskich 1) powróciła do księgarń 2) dzięki wydawnictwu „Dwie Siostry”, które od 2 lat wznawia klasyczne pozycje literatury dziecięcej w takiej postaci, jaką poznaliśmy w dzieciństwie. Tak więc po latach mogłam przypomnieć sobie przygody Malutkiej Czarownicy, która bardzo chciała tańczyć w Noc Walpurgi tak jak robią to wszystkie dorosłe czarownice. Wprawdzie jak już wspomniałam ma ona 127 lat, ale dla czarownicy to bardzo mało. I niczym nastolatka przyłapana w klubie dla dorosłych Malutka Czarownica zostaje ukarana: pozostałe czarownice pozbawiają ją miotły i odsyłają do domu na piechotę (droga zajęła jej aż trzy dni!). Tyle dobrego że naszej bohaterce udaje się zdobyć obietnicę samej Najważniejszej Czarownicy: otóż jeśli za rok podda się egzaminowi i udowodni że jest naprawdę dobrą czarownicą to będzie mogła wziąć udział w sabacie już całkiem oficjalnie. Opanowanie wszystkich czarów w rok to nie przelewki, na szczęście Malutka Czarownica (nigdy nie poznajemy jej imienia) nie jest sama: towarzyszy jej mówiący kruk Abraksas, który zawsze jest gotów służyć jej radą. Tak samo stało się i tym razem – mądry kruk zauważył że dobra czarownica nie może szkodzić ludziom. Malutka Czarownica wzięła sobie radę do serca i od tej pory spełniała tylko dobre uczynki. A jeśli czasem karając rozrabiaków trochę się zabawiła to przecież nic złego… Jak się cała historia skończyła zdradzać nie będę, bo „Malutka Czarownica” należy do tych książek dla dzieci, które dorosły również przeczyta z uśmiechem, nawet jeśli nie ma w okolicy pretekstu w postaci dziecka. A jeśli taki pretekst jest, to książka znakomicie nadaje się do czytania przed snem. Rozdziały zajmują przeważnie 5-6 stron, każdy opowiada jedną zamknięta historię, oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem, na dodatek bez śladu smrodku dydaktycznego. Historyjki są dość zróżnicowane – owszem, za każdym razem jest to opowieść o tym, jak Malutka Czarownica pomaga ludziom, ale pomoc ta równie dobrze może polegać na przegonieniu rozrabiaków niszczących bałwana ulepionego przez dzieci jak na skłonieniu pewnego gonciarza żeby przestał przegrywać w kręgle całe swoje zarobki. A wszystko to opisane uroczym językiem, zapraszającym do zanurzenia się w świat „Malutkiej Czarownicy”. Choć na chwilkę. Bo kto z nas nie chciał nigdy zamieszkać w zaczarowanym domku ze wspaniale pochylonym dachem, koślawym kominem i klekoczącymi okiennicami? 1) Istnieje również przekład Izabeli Daniel, ale – być może z powodu nie bycia tym przekładem, który „wdrukował” mi się w dzieciństwie – nie czyta się tak płynnie jak wersja Ożogowskich. 2) Ostatnie wydanie tego przekładu ukazało się w 1994 roku nakładem „Naszej Księgarni”.
Tytuł: Malutka Czarownica Tytuł oryginalny: Die kleine Hexe ISBN: 978-83-608-5068-8 Format: 160s. 190×155mm; oprawa twarda Cena: 28,— Data wydania: 27 marca 2009 Ekstrakt: 100% |