powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXXVII)
czerwiec-lipiec 2009

Terminator: 10 najbardziej morderczych filmowych robotów
Poznajcie dziesiątkę maszyn, które Pierwsze Prawo Robotyki Asimowa mają za nic! Oto roboty, których głównym celem jest pozbywanie się tych paskudnych, oślizgłych, miękkich istot – nas.
ABC Warrior (Sędzia Dredd)
Kiepska ekranizacja przeciętnego (choć dla niektórych kultowego) komiksu z kiepskim Sylvestrem Stallone′em miała przynajmniej jedną zaletę – potężnego robota bojowego. Nazwa – ABC Warrior – oznaczać ma możliwość przetrwania wojny „atomowej”, „biologicznej” i „chemicznej”. Były ponoć bardzo użyteczne w poprzednich wojnach, ale obecnie niszczeją gdzieś wśród zasobów szemranych handlarzy sprzętem w Mega City One. Tam odnajduje jednego ABC renegat Sędzia Rico i wykorzystuje go przeciw innym Sędziom, w tym oczywiście samemu Dreddowi. Pomijając głupotę wykorzystania (elitarni Sędziowie są wystrzeliwani jak kaczki, nikt nie kontroluje dostępu do starego sprzętu – robota mógł sobie wziąć prawie każdy z ulicy) i rozwiązania problemu (ABC okazał się wyjątkowo mało odporny na proste działania), w pierwszych scenach „ożywiania” robi wrażenie: syczące tłoki, poruszające olbrzymie metalowe ciało i złowrogo pragmatycznie pytanie „Status? Commander? Mission?”.
Broń: Nadludzka siła, szybkostrzelne karabinki na dłoniach, możliwość przetrwania ataków chemicznych, bakteriologicznych (to dość oczywiste) i przede wszystkim nuklearnych.
Najefektowniejsze zabójstwo: Wyrwanie rąk Sędziemu Griffinowi.
Jak uniknąć zagrożenia: Nie podpadać Sędziemu Rico.
Jak zniszczyć robota: Wyrwać mu parę wystających z pleców kabelków.
• • •
M.A.R.K. 13 (Hardware)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Podobnie jak ABC Warrior, M.A.R.K. 13 jest robotem z przeszłości, artefaktem dawnych wojen, który przez przypadek pozostał w uśpieniu i wpadł w niepowołane ręce (z universum Dredda łączy go też oparcie na komiksach, które mają wspólne korzenie). Inaczej natomiast rozszyfrowuje się jego nazwę – skrót co prawda opisuje możliwości bojowe robota, ale w bardziej zaowalowany sposób: w Ewangelii św. Marka werset 13 brzmi ładnie po angielsku: „no flesh shall be spared”. I rzeczywiście: robot bojowy nie ma zamiaru oszczędzić nikogo, choć jego motywy są zgoła inne od kolegów z listy: nie wykonuje niczyich rozkazów, a ludzi eliminuje nie dlatego, że są ludźmi, ale z jakiejś chorej perwersji wywołanej być może awarią – jak inaczej wytłumaczyć bowiem zabawę w kotka i myszkę, symulowany gwałt wiertłem (kłania się „Tetsuo”) i nawiązywanie dialogu z bohaterką? Jak przystało na produkcję niskobudżetową, M.A.R.K. jest najlepszy wtedy, gdy chowa się w cieniu albo istnieje tylko jako sama głowa przyniesiona z pustyni radioaktywnej. Im dalej, im bardziej trzeba pokazać jego mordercze działania, im bardziej robot rozbudowuje swoją strukturę – tym gorzej i bardziej kukiełkowo. Zresztą nie oszukujmy się: robot owszem, jest groźny, zabija kilka osób, ale w filmie najważniejszy jest postapokaliptyczno-klaustrofobiczny klimat, świetna muzyka i cameo Iggy′ego Popa.
Broń: Budowanie swojego ciała (i broni) z różnych przedmiotów domowego użytku, przejmowanie kontroli nad interfejsem elektronicznym mieszkania.
Najefektowniejsze zabójstwo: Wiertło przewiercające wnętrzności zboczeńca.
Jak uniknąć zagrożenia: Nie przynosić do domu zabawek znalezionych na radioaktywnej pustyni i nie doprawiać sobie sztucznej dłoni.
Jak zniszczyć robota: Zwabić go pod prysznic.
• • •
ED-209 (Robocop)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
ED, czyli Enforcement Droid, miał być następcą RoboCopa i prywatnym strażnikiem bossów OCP. Co prawda kiepsko się z tego wywiązuje: najpierw zabija uczestnika pokazu swych możliwości, później, choć przegania RoboCopa, to… potyka się na schodach, a wreszcie – daje się bezpardonowo załatwić Murphy′emu. Poklatkowo animowany ED był oczkiem w głowie reżysera Paula Verhoevena, który sam uczestniczył w jego projektowaniu (zapowiadając, że naczelną zasadą był groźny wygląd – pochodną tego miał być brak „oczu”, które reżyserowi wydały się sztampowe) i chwilami sam go animował. Najciekawsze jest to, że ponoć twórcy z premedytacją uczynili go zawodnym, trochę groteskowym, tak jakby OCP skupiała się na wyglądzie ED-a, a nie funkcjonalności – ponoć był to kolejny element satyryczny filmu, bo spece od efektów specjalnych żartowali, że robot ma być jak „American car”, ładny i łatwy w sprzedaży. O „inteligencji” i zadufaniu firm pokroju OCP miałoby świadczyć choćby załadowanie robota ostrą amunicją na czas pokazu.
Broń: Potężne szybkostrzelne działka.
Najefektowniejsze zabójstwo: Sugestywny i realistyczny pokaz możliwości – po wezwaniu do poddania się: rozstrzelanie.
Jak uniknąć zagrożenia: Nie zatrudniać się w OCP.
Jak zniszczyć robota: Zwabić na schody.
• • •
Rewolwerowiec (Westworld)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Rewolwerowiec to jeden z androidów, którymi zaludniony jest park rozrywki Delos, w którym sztuczni ludzie zapewniają tym prawdziwym całą gamę rozrywek, skupiających się głównie na seksie i przemocy. Z robotką można się kochać, a z robotem pojedynkować – na pistolety czy miecze (bo Rewolwerowiec nie jest jedynym, w innych częściach parku można się zmierzyć z innymi androidami, np. w Świecie Średniowiecza z Czarnym Rycerzem). Oczywiście wszystko jest zaprogramowane tak, by to ludzie byli szybsi od androida w kowbojskim kapeluszu i, oczywiście, wszystko idzie źle. W wyniku awarii Rewolwerowiec i inne roboty wpadają w amok i, jako że wyłącza im się blokada, zaczynają zabijać ludzi. Bezwzględnego androida o stalowym spojrzeniu zagrał Yul Brynner – najbardziej nieludzki robot w ludzkiej powłoce do czasu Rutgera Hauera w „Blade Runnerze” – parodiujący tu niejako swoją rolę z „Siedmiu wspaniałych”, nawet kolor koszuli i kapelusza się zgadza. „Westworld” (polski tytuł jest co prawda poprawny, ale mało zgrabny: „Świat Dzikiego Zachodu”) był jednym z pierwszych filmów, w których zastosowano dwuwymiarowe efekty specjalne, choć z dzisiejszego punktu widzenia przypomina to casus „Gwiezdnych wojen”, gdzie komputery były używane, żeby udawać ekrany komputerów – w tym filmie efekty były potrzebne, żeby pokazać świat z perspektywy robota. Mimo pewnej siermiężności, film zachowuje charakterystyczny klimat pesymistycznej fantastyki lat 70., a kreacja Brynnera sprawia, że finałowa ucieczka przed robotem wciąż wzbudza emocje (John Carpenter twierdzi, że Rewolwerowiec był inspiracją dla postaci Michaela Myersa z „Halloween”). Pomysł doczekał się sequela i skasowanego po trzech epizodach mini-serialu – oba jednak nie zapisały się w historii kina – a obecnie przygotowywany jest remake.
Broń: Rewolwery.
Najefektowniejsze zabójstwo: Wygranie pojedynku rewolwerowego z zadufanym „klientem”, który nie wiedział, że awaria zdjęła robotowi blokadę każącą być wolniejszym.
Jak uniknąć zagrożenia:
Jak zniszczyć robota: Oblać kwasem, podpalić i zrzucić ze schodów.
• • •
Screamers – Autonomous Robot Swords (Screamers)
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Opowiadanie „Druga odmiana” Philipa K. Dicka nie miało szczęścia do ekranizacji – najpierw tylko zainspirowało Jamesa Camerona przy tworzeniu poruszającego zupełnie inne tematy „Terminatora”, a później, gdy doczekało się własnego filmu, jego twórcy dokonali w całej historii sporych zmian. Ucierpiał na tym film jako taki – może przeniesienie akcji z szarpanej ideologiczną aliancko-sowiecką wojną Ziemi na obcą planetę, okupowaną przez zaangażowane w wojnę ekonomiczną stronnictwa, nie było jeszcze złe, ale zmiana zakończenia z przewrotnie pesymistycznego na (prawie) optymistyczne, nie może się podobać. Oczywiście tak dobrą prozę ciężko całkiem zepsuć przy przenoszeniu na ekran, stąd „Screamers” (albo jak chce polski dystrybutor – „Tajemnica Syriusza”) ma dobre momenty. Najjaśniejszym punktem są tytułowe konstrukcje: samokonstruujące się, ewoluujące roboty zwane Autonomicznymi Mobilnymi Ostrzami – a od wydawanego przy ataku odgłosu przezwane „krzykaczami”. Jedna ze stron konfliktu zbudowała je jako niewielkie robociki z wirującym ostrzem, przemieszczające się pod ziemią – wyprodukowano nawet specjalne bransolety kamuflujące bicie serca i chroniące sojuszników przed atakiem screamersów. Po kilku latach okazuje się jednak, że roboty same zaczęły się replikować, budując coraz doskonalsze wersje – nie tylko wykrywające żywe istoty bez względu na bransolety, ale też udające ludzi! Oczywiście wokół tego ostatniego zagadnienia – jak to u Dicka – kręci się cała fabuła: kto jest człowiekiem, a kto go tylko udaje?
Broń: Samobieżne ostrza zakopujące się w piasku (odmiana 1) / nadludzka siła i odporność, umiejętność doskonałego kamuflowania się jako człowiek (odmiana 2) / kamuflowanie się jako człowiek, ostrza ukryte w twarzy i rękach (odmiana 3).
Najefektowniejsze zabójstwo: Zmiażdżenie kolegi-żołnierza przez „odmianę drugą”.
Jak uniknąć zagrożenia: Być podejrzliwym wobec żołnierzy, kobiet, dzieci, pluszowych misiów… właściwie wobec wszystkich.
Jak zniszczyć robota: Zastrzelić, wybuchnąć – standardowo, o ile wybuchnie się screamersa, a nie kolegę, który tylko zachowywał się dziwnie.
• • •
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót do indeksunastępna strona

10
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.