powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXXVII)
czerwiec-lipiec 2009

Wariacje literackie: Tygrysy
Wierszy o tygrysach jest, przypuszczam, co niemiara. Ten najpopularniejszy (przynajmniej w Polsce) należy do Jana Brzechwy: „Co słychać, panie tygrysie?”. Nie będę robił przeglądu kociej poezji – chciałbym zająć się tylko trzema wierszami, które układają się w ciąg metafor, może nawet opowieść.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pierwszy z nich to „Tygrys” Williama Blake’a, jeden z najbardziej znanych utworów tego poety.
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
Wierszem zajmowało się wielu tłumaczy, jak choćby Stanisław Barańczak (jego wersję przytaczam powyżej), Jerzy Pietrkiewicz czy liczni amatorzy, o czym można się przekonać, przeglądając Poe Wiki. Idąc najpopularniejszym tropem, możemy zinterpretować tygrysa Blake’a jako grzech. Narrator zadaje fundamentalne pytanie: jak Bóg, który „Jagnię stworzył”, mógł powołać to życia również „grozę symetrii”? W całym wierszu widzimy fascynację złem, opisywany tygrys jest doskonały, to bestia idealna, która zachwyca swoim kształtem. W złu tkwi piękno, mówi narrator. Utwór Blake’a jest niepokojący, tygrys czai się między kolejnymi wersami, poddaje w wątpliwość nasze wyobrażenia o porządku świata (albo przynajmniej wyobrażenia ludzi końca XVIII i początku XIX stulecia).
Przejdźmy teraz do walijskiego poety R.S. Thomasa. W jego poezji spotykamy białego tygrysa, istotę diametralnie odmienną od Blake’owego potwora, ale tak samo fascynującą idealnym pięknem.
Był piękny urodą Boga;
lodowate oczy,
co oglądały przemoc
i godziły się na nią;
Biały tygrys jest rozwinięciem opowieści, tygrysem dwudziestowiecznym, który został uwięziony przez ludzi w ciasnej klatce definicji. To sam Bóg, ogromne zwierzę przekraczające nasze myślenie, ale jednocześnie pochwycone w naszych małych umysłach. Tygrys Blake’a był dziki i niebezpieczny, ten z wiersza Thomasa jest raczej zrezygnowanym, zmęczonym stworzeniem. Cała jego groza i dzikość gdzieś znikły, pozostała jedynie estetyka. No i smutek.
Tygrysy Blake’a i Thomasa są jak dwie strony medalu. Autor „Zaślubin Nieba i Piekła” pokazuje dynamiczne zło i ludzką nim fascynację, zaś w „Białym tygrysie” widzimy całkowity bezwład, statyczność obrazu Boga, który może jedynie smętnie kroczyć między prętami klatki. Zestawiając ze sobą oba wiersze, otrzymujemy interesujący koktajl. Z jednej strony gorący, płonący tygrys Blake’a, z drugiej natomiast zimny, chłodny „koloru księżycowego światła na śniegu” kot Thomasa. Kiedy ten pierwszy jest próbą przełamania pewnego wyobrażenia na temat zła, biały dotyczy dobra (Boga).
Podsumowaniem opowieści jest wiersz Jorge Luisa Borgesa, „Złoto tygrysów”. W jednym tekście spotykają się wszystkie tygrysy, wszystkie opowieści. Czytamy o bohaterze utworu Blake’a, o tygrysie uwięzionym w klatce, a „potem zjawią się inne tygrysy”. Autor nie byłby sobą, gdyby nie nawiązał do idei nieskończoności, ciągłego powtarzania wątków. Symbolizuje to nie tylko obecność wielu tygrysów, ale też mnożący się nieustannie pierścień Draupnir. Blake oferuje czytelnikowi niepokój, Thomas rezygnację, Borges zaś kieruje się ku melancholii. Jego tygrysy są z papieru, to tylko opowieści, od których:
stokroć szlachetniejsze, twoje włosy,
Których pragną te oto dłonie.
Innymi słowy, cherchez la femme.
powrót do indeksunastępna strona

57
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.