powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXXVIII)
sierpień 2009

Letnie odkurzanie kina: Kiedyś byłem fatalny, teraz jestem tylko słaby – Woody Allen wczoraj i dziś
ciąg dalszy z poprzedniej strony
‹Wszyscy mówią: Kocham Cię›
‹Wszyscy mówią: Kocham Cię›
Kolejną cechą charakterystyczną dla twórczości Allena jest zabawa gatunkami filmowymi; reżyser żongluje konwencjami, prowadzi z nimi grę, łączy je i miesza ze sobą. W „Bananowym czubku” posługiwał się konwencją political-fiction, w „Śpiochu” – science fiction. Nie stronił również od parodii sagi historycznej („Miłość i śmierć”), opowiastki gangsterskiej („Drobne cwaniaczki”), musicalu („Wszyscy mówią: kocham cię”), pastiszu detektywistycznych historii z lat 40. („Klątwa skorpiona”). W większości jego dzieł można również odnaleźć elementy komediowe, gdyż wątki humorystyczne są stale obecne w twórczości Allena, przy czym często jego humor jest ironiczny i niepozbawiony większej lub mniejszej dozy cynizmu. W ostatnich produkcjach reżyser bawi się konwencją kryminału. We „Wszystko gra” Allen nawiązuje też do swego wcześniejszego filmu, do „Zbrodni i wykroczeń”. Podobieństwo fabuły polega na tym, że próba ukrycia romansu kończy się morderstwem. „Wszystko gra” jest przykładem allenowskiego łączenia gatunków filmowych: mamy tu do czynienia z kombinacją kryminału, tragedii i romansu. Krytycy zauważyli stylizację dzieła na „kino czarne”. Także „Vicky Cristina Barcelona” nie jest filmem jednorodnym gatunkowo- tutaj z kolei Woody Allen łączy komedię z romansem.
‹Klątwa skorpiona›
‹Klątwa skorpiona›
Wspomniana przeze mnie gra reżysera z filmowymi konwencjami oraz pełne dystansu podejście do siebie samego jako nadawcy komunikatu i widza jako jego odbiorcy, to przejawy autotematyzmu, który również wyróżnia Allena spośród innych twórców. W „Vicky Cristinie Barcelonie” historię miłosnego czworokąta opowiada zza kadru narrator, podobny do tego, który uobecnił się już w „Manhattanie”. Kreuje on filmowy świat na podobieństwo bajki, szufladkuje postaci jako pantoflarzy, neurotyków, poszukujących indywidualistów. Z kolei w „Annie Hall” grany przez Allena Alvy zwraca się do kamery, stwarzając moment deziluzji, chcąc jakby uświadomić widzów, że to, co ogląda, to „tylko film”. Twórca dzieła odsłania się, ujawnia, zakłóca wiarę odbiorcy w ekranowy świat. Odrzuca niewidzialność dzięki sztuczkom iluzjonistów („Wszystko gra”) lub specjalistów od efektów specjalnych („Purpurowa róża z Kairu”). Przypomina o sobie profesją swych bohaterów, którzy zazwyczaj są artystami: reżyserami, aktorami, pisarzami, malarzami („Koniec z Hollywood”, „Vicky Cristina Barcelona”). Filmowy świat, który kreuje dla nas reżyser, jest na poły rzeczywisty i autentyczny, zawsze jednak umowny. Woody Allen, ukazując widzowi mechanizmy snucia swoich opowieści, próbuje zarazić go swym dystansem pozwalającym odbierać obraz filmowy nie tylko emocjonalnie, lecz również intelektualnie.
‹Koniec z Hollywood›
‹Koniec z Hollywood›
Allen-intelektualista to również satyryk, kpiarz, którego dzieła charakteryzują błyskotliwe dialogi, humor oraz ironia. Ten racjonalny ateista pokpiwa z konserwatywnych tradycji, atakuje nowojorską (a we „Wszystko gra” i „Śnie Kasandry” również londyńską) elitę intelektualną, o której robi filmy i do której sam należy. Wyszydza zarozumiałość, materializm i snobizm współczesnego świata, robi to jednak z przymrużeniem oka. Kwestie z jego dzieł stają się aforyzmami obrazującymi poglądy reżysera na temat Boga ( „Nie dość, że nie ma Boga, to jeszcze spróbuj znaleźć hydraulika w weekend!”), siebie samego („Achilles miał tylko piętę Achillesa. Ja mam całe ciało Achillesa.”), pieniędzy („Posiadanie pieniędzy jest lepsze od ich braku, przynajmniej z powodów finansowych”), seksu („Seks jest jak gra w brydża. Jeżeli nie masz dobrego partnera to musisz mieć przynajmniej dobrą rękę”), śmierci („To nie tak, że boję się umrzeć. Po prostu nie chciałbym być w pobliżu, kiedy to się stanie”) i innych ważkich kwestii ludzkiego życia.
Pisząc o twórczości Allena, trudno pominąć rolę, jaką odegrały w niej kobiety. Gdy zaczynał karierę jako komik, pisał role tylko dla siebie i doskonale obywał się bez kobiet w swych utworach. We wczesnych dziełach wydawał się lekko je ośmieszać ( ucieczka przed sztucznym, pięciometrowym biustem w komediowym poradniku „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie”, nazywanie kobiet „przyjemną kombinacją” w „Klątwie skorpiona”), być może dlatego, że nie potrafił ich zrozumieć. Gdy poznał Diane Keaton i stworzył dla niej pierwszą, jak sam twierdzi, prawdziwą rolę kobiecą („Zagraj to jeszcze raz, Sam”) jego stosunek do kobiet zaczął ulegać zmianie. W filmach, które stworzył od początku lat 70., Allen ukazuje kobiece postaci bez sentymentalizmu, ale z zachwytem i szacunkiem. Mówi: „Mężczyźni udają silniejszych, nie płaczą, umierają na ataki serca. Kobiety wiedzą, czym powinien być seks, nigdy nie mylą go z miłością. Są bardziej dojrzałe, mniej wojownicze, bardziej delikatne. Bliższe temu, czym powinno być życie”. Reżyser stworzył ciekawe i różnorodne portrety tychże, poczynając od romantyczki Cecylii („Purpurowa róża z Kairu”) poprzez chłodną intelektualistkę („Manhattan”), ekscentryczkę, ceniącą najwyżej swoją wolność („Annie Hall”) aż do opiekuńczych altruistek (Tracy z „Manhattanu”). Poszukiwał muz, dla których role pisał. Z niektórymi, jak z Diane Keaton czy Mią Farrow, wiązał się także prywatnie.W najnowszych filmach Allena także pojawiają się muzy, jedną z nich jest porównywana przez niego do Marilyn Monroe Scarlett Johansson, drugą Penelope Cruz, dla której stworzył rolę neurotycznej artystki Eleny w „Vicky Cristinie Barcelonie”. Reżyser nie ustaje w swych próbach zrozumienia kobiet, zaś w swych nowych muzach ceni błyskotliwość, dowcip, ironię, ale także kobiece ciepło, czyli te cechy, które u „płci pięknej” wysuwał na pierwszy plan w większości swych dotychczasowych dzieł.
‹Vicky Cristina Barcelona›
‹Vicky Cristina Barcelona›
Z biegiem lat styl Woody’ego Allena ewoluuje, zmienia się. Akcja trzech ostatnich filmów reżysera nie toczy się, jak zazwyczaj, w ukochanym przez niego Nowym Jorku, lecz w Londynie i słonecznej Barcelonie. Sam twórca w żadnym z nich nie pojawia się na ekranie. Rezygnuje ze swej charakterystycznej roli chuderlawego neurotyka. Allen poważnieje, w jego dziełach jest coraz mniej błazenady, mniej mrugania okiem do widza. Podejmując poważne problemy w poważny sposób, pozostaje jednak wierny swemu poczuciu humoru, co widać między innymi w błyskotliwych dialogach filmu „Vicky Cristina Barcelona”. Nadal pokazuje społeczne wady z nutką kpiny i wielkim dystansem. Podchodzi do świata z ironią, pokazuje język napuszonym elitom z wyższych sfer. Pozostaje moralistą. Kocha kobiety i tworzy dla nich wspaniałe role. Pojawiły się głosy, że choć Allen co roku kręci nowy obraz, to jakby wciąż ten sam film. Trudno jednoznacznie ocenić, czy najnowsze dzieła reżysera są gorsze czy lepsze niż jego dotychczasowa twórczość. Może najlepiej odpowiada na to pytanie on sam, z charakterystyczną kpiną i przymrużeniem oka: „Kiedyś byłem fatalny, teraz jestem tylko słaby”.
powrót do indeksunastępna strona

188
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.