W dzisiejszej odsłonie cyklu zapraszam na wycieczkę lotem „666”, którego szefem jest kapitan brytyjskich linii lotniczych Bruce Dickinson. Następnie zdobędziemy Manhattan wraz z Leonardem Cohenem, a na końcu cofniemy się w czasie do roku 1967, aby wziąć udział w koncercie młodej, dobrze zapowiadającej się grupy. Niejakich The Doors.  |  | ‹Flight 666›
|
„Flight 666” to w zasadzie tytuł filmu dokumentującego ostatnią trasę koncertową Iron Maiden, nas jednak bardziej interesuje wydany niejako przy okazji dwupłytowy album z fragmentami przedsięwzięcia. Poszczególne nagrania pochodzą z koncertów w różnych częściach świata – od USA i Kanady, przez Brazylię, Argentynę i Kubę, aż po Australię, Japonię i Indie. Jest to manewr zrozumiały, ponieważ trasa rzeczywiście miała specyficzny klimat (aczkolwiek szkoda, że zabrakło epizodu z Polski). Drażni jednak fakt, że producenci nie zadbali o spójność albumu, przedzielając poszczególne utwory irytującymi wyciszeniami. Natomiast sam repertuar nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. Trasa „Somewhere Back in Time World Tour”, którą „Flight 666” upamiętnia, w zamierzeniu miała przywołać ducha koncertów Iron Maiden z czasów największej świetności zespołu, czyli z połowy lat 80. Oznacza to, że oprócz żelaznych punktów programu, jak „The Number of the Beast”, „Run to the Hills” czy „Hallowed Be Thy Name”, możemy usłyszeć „Aces High”, „The Trooper”, „Moonchild”, „Can I Play with Madness” i monumentalny „Rime of the Ancient Mariner”. Wszystkie kompozycje zagrane są z ogniem, a obecność w zespole trzech gitarzystów dodaje im mocy. Świetnie (jak zwykle) radzi sobie Bruce Dickinson. Wprawdzie wiek zrobił swoje i wokalista nie wyciąga już „górek” z taką lekkością jak kiedyś, mimo to jednak nadal imponuje walorami głosowymi. Oczywiście można zadać pytanie: po co nam kolejna koncertówka Iron Maiden? Niby racja, ale dobrego nigdy za wiele, a „Flight 666” to bez wątpienia porządny album. Co prawda nie tak rewelacyjny jak „Live After Death” czy „Rock in Rio”, ale słucha się go z niekłamaną przyjemnością. A o to przecież chodzi.  |  | ‹Live in London›
|
Leonard Cohen „Live in London” W roku 2008 Leonard Cohen wyruszył w pierwszą od 15 lat światową trasę koncertową. Okazała się ona ogromnym sukcesem, zarówno finansowym, jak i artystycznym. Takie wydarzenie nie mogło pozostać bez pamiątki. Jest nią dwukompaktowe wydawnictwo „Live in London”, dostępne również w formacie DVD, zawierające występ zarejestrowany 17 lipca 2008 roku w londyńskim O2 Arena. Wydawać by się mogło, że refleksyjna, natchniona muzyka kanadyjskiego barda nie pasuje do hal, w których mieści się ponad 20 tysięcy ludzi, o dziwo jednak „Live in London” wprost zachwyca intymną atmosferą. W czasie wykonywania songów zdarzają się wprawdzie incydentalne okrzyki, ale tylko w momentach, które wręcz tego wymagają (jak w trakcie „Tower of Song”, kiedy Cohen śpiewa: „I was born with the gift of a golden voice”). Poza tym na sali panuje skupienie, niezakłócone wrzaskami i gwizdami rodem z występów wspomnianego wyżej Iron Maiden. Pozwala to wtopić się w poezję mistrza, poczuć jej specyficzny charakter. A jest się czym zachwycać: na krążkach znajduje się 26 utworów, składających się na dwie i pół godziny wspaniałej muzyki. Zarejestrowano same największe przeboje (o ile twórczość Cohena da się mierzyć tymi kategoriami): „Dance Me to the End of Love”, „First We Take Manhattan”, „In My Secret Life” czy „Hallelujah”. Mimo to „Live in London” nie jest pozycją dla wszystkich, a przypadkowym słuchaczom nawet bym ją odradzał. Aby przebrnąć za jednym zamachem przez cały koncert, trzeba albo wykazać się nadzwyczajnym samozaparciem, albo być fanem barda. Niemniej album wart jest poznania – jeśli nie w całości, to przynajmniej we fragmentach – bo to obfita porcja sztuki przez duże „S”. The Doors „Live at the Matrix 1967”  |  | ‹Live at the Matrix 1967›
|
Doorsi nie zwalniają. Zgodnie z przyjętym założeniem co roku wydają kolejne archiwalne nagrania koncertowe pod szyldem Bright Midnight Archives. Tym razem otrzymaliśmy dwukompaktowy album upamiętniający występy w klubie Matrix między 7 a 10 marca 1967 roku. Szkoda tylko, że całość jest raczej marna. Najbardziej odstręcza od „Live at the Matrix” kiepska jakość dźwięku. Biorąc pod uwagę rok i technikę nagrania, nie należy się dziwić. Mimo to można było postarać się o zniwelowanie wyraźnych różnic między kolejnymi utworami. Również samemu zespołowi daleko do szczytowej formy – muzykom zdarzają się wpadki, a Morrison fałszuje. Oczywiście niektórzy potraktują to jako walor dodający całości autentyzmu, zwłaszcza że chłopakom nie można odmówić entuzjazmu. Z drugiej strony owiani legendą Doorsi to dopiero pieśń przyszłości. Albumowi brakuje specyficznej dla grupy dozy szaleństwa, a Jim z „Live at the Matrix” dopiero za jakiś czas przerodzi się w scenicznego Króla Jaszczura, którego mieliśmy okazję podziwiać na rewelacyjnym „Absolutely Live” z roku 1970. Ponieważ w marcu 1967 roku zespół mógł się pochwalić wyłącznie debiutanckim krążkiem, materiał na pierwszej płycie z zestawu zbudowany jest wokół takich utworów jak „Light My Fire”, „Break on Through (To the Other Side)”, „The Crystal Ship” czy „The End”. Jednak gratkę dla fanów stanowi przede wszystkim drugi dysk. Znajdują się na nim utwory, które zespół szlifował na żywo, chcąc je umieścić na powstającym właśnie albumie „Strange Days”. Wśród nich znajdziemy perełki w postaci „People Are Strange”, „Unhappy Girl” czy „When the Music’s Over”. Nie zabrakło również kilku coverów, w tym „Who Do You Love” Bo Diddleya, „Summertime” George’a Gershwina i „Glorii” Them. Z punktu widzenia fana i kolekcjonera „Live at the Matrix” jest pozycją obowiązkową. Inni będą zmęczeni fatalną jakością nagrania, która, niestety, spycha ten album do grona archiwalnych ciekawostek. Dodatkowy minus należy się za kiczowatą okładkę, pasującą raczej do stylu Black Sabbath niż The Doors. Gratulacje dla projektanta…
Tytuł: Flight 666 Data wydania: 22 maja 2009 Czas trwania: 101:39 Utwory: 1) Churchill's Speech: 0:43 2) Aces High: 4:49 3) 2 Minutes to Midnight: 5:57 4) Revelations: 6:28 5) The Trooper: 4:01 6) Wasted Years: 5:07 7) The Number of the Beast: 5:07 8) Can I Play with Madness?: 3:36 9) Rime of the Ancient Mariner: 13:41 10) Powerslave : 7:28 11) Heaven Can Wait: 7:36 12) Run to the Hills: 3:59 13) Fear of the Dark: 7:32 14) Iron Maiden: 5:26 15) Moonchild: 7:29 16) The Clairvoyant: 4:38 17) Hallowed Be Thy Name: 7:52 Ekstrakt: 70%
Tytuł: Live in London Data wydania: 31 marca 2009 Czas trwania: 151:28 Utwory: 1) Dance Me To The End Of Love: 6:20 2) The Future: 7:20 3) Ain't No Cure For Love: 6:16 4) Bird On The Wire: 6:14 5) Everybody Knows: 5:52 6) In My Secret Life: 5:02 7) Who By Fire: 6:35 8) Hey,That's No Way To Say Goodbye: 3:47 9) Anthem: 7:20 10) Introduction: 1:29 11) Tower Of Song: 7:07 12) Suzanne: 3:46 13) The Gypsy's Wife: 6:42 14) Boogie Street: 6:57 15) Hallelujah: 7:20 16) I'm Your Man: 5:41 17) Democracy: 7:08 18) Take This Waltz: 8:37 19) So Long, Marianne: 5:24 20) First We Take Manhattan: 6:15 21) Sisters Of Mercy: 4:56 22) Closing Time: 6:15 23) I Tried To Leave You: 8:33 24) Whither Thou Goest: 1:27 Ekstrakt: 80%
Tytuł: Live at the Matrix 1967 Data wydania: 18 listopada 2008 Czas trwania: 124:45 Utwory: 1) Break On Through (To the Other Side): 3:47 2) Soul Kitchen : 5:51 3) Money : 3:02 4) The Crystal Ship : 2:50 5) Twentieth Century Fox: 2:46 6) I'm A King Bee : 3:48 7) Alabama Song (Whisky Bar) : 3:16 8) Summers Almost Gone : 3:46 9) Light My Fire : 8:14 10) Get Out Of My Life Woman : 3:58 11) Back Door Man: 5:14 12) Who Do You Love : 4:31 13) The End : 13:54 14) Unhappy Girl: 3:56 15) Moonlight Drive : 5:39 16) The Woman Is A Devil Rock Me : 8:08 17) People Are Strange : 2:14 18) Close To You: 2:56 19) My Eyes Have Seen You : 2:56 20) Crawling King Snake: 4:53 21) I Can See Your Face In My Mind : 3:07 22) Summertime: 8:29 23) When The Music's Over : 11:11 24) Gloria: 5:36 Ekstrakt: 30% |