Kino z irlandzkim rodowodem to dzisiaj wabik, a horror to przykrywka. Podobieństwa do „Emily Rose” kończą się już na tytule, do „Egzorcysty” jeszcze wcześniej. Pomimo niemałych oczekiwań dostajemy typowy produkt lipca – kiepsko pomyślany i takoż wykonany, niestraszny, nudny i niepotrzebny.  |  | ‹Egzorcyzmy Dorothy Mills›
|
Tytuł i sposób promocji mówią nie o samym filmie, ale o jego polskiej dystrybucji, która kolejny raz ma na uwadze siebie, a nie widza. Rzecz to ani nowa, ani zaskakująca, jednak zawsze godna potępienia – przynajmniej z perspektywy przedekranowej. Motywy kierujące ludźmi od marketingu są jasne i łatwe do zrozumienia – chcą wyciągnąć jak najwięcej z produkcji, która sama obronić się nie potrafi. Motywy kierujące twórcami owego obrazu są już bardziej tajemnicze, ale im również należy oddać słuszność – za to, że pokazują, jak kino może być słabe. Że dzięki ich pomysłom jesteśmy w stanie docenić poziom innych. Od zarania dziejów zło jest potrzebne po to, aby ukazać dobro – zło, które zamieszkało w Dorothy Mills też odsłania ostatecznie widok na sprawiedliwość i pozytywne zakończenie – choć nie dla wszystkich. Oto do hermetycznej wyspiarskiej społeczności wkracza ktoś z zewnątrz, przynosząc pomoc znajduje niechęć i odrzucenie. Psychiatra Jane Morton (nieprzekonująca Carice van Houten) bada sprawę nastoletniej Dorothy (genialna debiutantka Jenn Murray) oskarżonej o zabójstwo małego dziecka. Z pozoru prosta sprawa o niepoczytalności zrywa kolejne warstwy ochronne, za którymi chowa się zamknięta społeczność. Są sprawy, które woleliby zachować z dala od ludzi „z lądu”, są też tajemnice, które mają wobec samych siebie. To one prowadzą nad urwisko, w ogień przeszłości jątrzący teraźniejszość, siłę niszczącą najgorzej, bo od wewnątrz. Brzmi niegłupio, ale to tylko pozory – w tym miejscu kończy się niemal wszystko, co w „Egzorcyzmach…” interesujące. Gdyby oddać ten film w inne ręce i popracować nad scenariuszem, byłby materiał na zupełnie sensowne kino grozy z istotnymi rozważaniami o naturze dobra i zła. Niestety, niedoświadczona na reżyserskim stołku Agnès Merlet nie potrafiła, nie mogła lub nie chciała zrobić czegoś ambitniejszego i skuszona być może pozorami niezależności, poległa pod gatunkowym ciężarem. Kino niezależne nie zawsze jest ambitne, rzadko bywa arcydziełem, ale można znaleźć ku temu powody. Tymczasem „Egzorcyzmy Dorothy Mills” mogłyby być filmem znacznie lepszym i nie trzeba ogromnego wysiłku, żeby tę lepszość wymyślić. Twórcy poruszają się w tematyce grozy, próbują upchnąć razem psychologiczny thriller i społeczny dramat, obserwację zamkniętego społeczeństwa, lęk przed nieznanym, przed stratą i zmianami. Dałoby się to zrobić dobitniej przemawiającą scenerią, lepszym aktorstwem i bardziej nastrojową muzyką, w połączeniu z kilkoma prostymi chwytami i wykorzystaniem własnego pomysłu na opętanie – czy raczej nawiedzenie – w ciekawszy sposób. Tymczasem zabrakło dystansu i głębi – opowieść, która świadomie nie wciąga akcją, powinna dawać coś innego, ciekawić i hipnotyzować jak zbiorowa iluzja, kolejny z niewykorzystanych pomysłów. O odważniejsze rozwinięcie prosi się postać pastora, o więcej rozważań sprawiedliwość kryjąca się pod pozorami czystego zła, o więcej zaskoczenia zakończenie. Być może Merlet szukała ucieczki od utartych schematów, ale nie zaoferowała nic w zamian. Ponad przeciętność – i to znaczne – wznosi się jedynie Jenn Murray, aktorka grająca swoją pierwszą rolę, do tej roli niemal stworzona. Świetnie zmienia nie tylko poszczególne wcielenia, ale też nastrój, potrafi pokazać emocje, autentyczne przerażenie i dziecinną radość. Mało tego: za tą niepozorną twarzą kryje się jeszcze spory niewykorzystany potencjał i pozostaje życzyć jej okazji, aby go rozwinąć. Niestety, jedna dobra rola to tym razem za mało, żeby uratować zepsuty film. Pomylili się dystrybutor, twórcy i producenci, pomyli się też każdy, kto wyda na niego jakiekolwiek pieniądze.
Tytuł: Egzorcyzmy Dorothy Mills Tytuł oryginalny: Dorothy Mills Rok produkcji: 2008 Kraj produkcji: Francja, Irlandia Data premiery: 17 lipca 2009 Gatunek: thriller Ekstrakt: 20% |