Właściwym programem księżycowym był jedynie amerykański „Apollo”. Po stronie radzieckiej pojawiały się dziesiątki różnych koncepcji, prezentowanych przez różne biura konstrukcyjne – rozdzielnie traktowano projekt statku orbitalnego i dwóch misji księżycowych: jednej mającej tylko Księżyc okrążyć i drugiej, której celem było lądowanie człowieka. Po ostrej konkurencji z OKB-52 najważniejszym graczem okazało się biuro konstrukcyjne Korolowa. Jego projekt statku Sojuz mógł być przydatny we wszystkich planowanych misjach, a konstruowana rakieta N-1 była w obliczu niedostatecznej mocy Protona i zaledwie wstępnych planów UR-700 jedyną umożliwiającą umieszczenie Rosjanina na Księżycu. Amerykański projekt „Gemini” nie był programem stricte księżycowym 6), ale był ściśle związanym z „Apollo” i logicznym „wstępem”. Sowiecki program „Woschod” zupełnie nie miał nic wspólnego z Księżycem, ale jako odpowiedź na „Gemini” też w pewien sposób wpisywał się w historię wyścigu księżycowego.  | Porównanie statków Apollo i Sojuz
|
Radzieckie projekty statków kosmicznych drugiej generacji to najlepszy przykład na nieskuteczne procedury, równocześnie obalający mit o przewadze technologicznej Rosjan. Woschod to najbardziej klasyczny przykład konstrukcji bezpośrednio powodowanej wyścigiem – przerobiona naprędce kapsuła Wostoka służyła tylko i wyłącznie do udowodnienia, że to, co planują Amerykanie, ZSRR jest w stanie zrobić szybciej. Natomiast Sojuz i mnogość jego wersji to ofiara wyścigu biur konstrukcyjnych i rozdziału zadań. Zbudowany niedokładnie, nie był w stanie sprostać wymaganiom lotu księżycowego, zresztą powstał zbyt późno. Woschod de facto nie był nowym statkiem, ale odrobinę powiększonym Wostokiem, przystosowanym tak, by upchnąć tam troje ludzi (dosłownie – astronauci nie mogli zmieścić się w skafandrach, więc latali bez nich, zresztą statek i tak nie miał aż trzech luków do katapultacji). Cały program był najjaskrawszym przykładem chęci wysforowania się za wszelką cenę przed Amerykanów, którzy ujawniając sukcesy programu „Gemini”, wzbudzali zazdrość. Gdy po pierwszym locie bezzałogowym statku Gemini w 1964 r. Amerykanie ujawnili, że w ciągu dwóch lat planują umieścić na orbicie dwóch kosmonautów jednocześnie, Chruszczow zażądał spektakularnej odpowiedzi. ZSRR miała wystrzelić na orbitę trzech kosmonautów, i to rok wcześniej. Rosjanie owszem, pracowali już nad wieloosobowym statkiem nowej generacji Sojuz, ale był on jeszcze w bardzo wstępnej fazie projektów, stąd do takiego projektu konieczne było użycie zmodyfikowanego statku Wostok. W konstrukcji pojazdu, nad którym pracowało kilkuset inżynierów, utrzymano podstawowe założenia Wostoka: sferyczny kształt i dwie kabiny – załogowa oraz techniczna, z instrumentami i silnikami. Natomiast powiększenie masy o 600 kg nastąpiło głównie z powodu dołączenia dodatkowego spadochronu i rakietowych silników hamujących, spowalniających lot do 1 m/s nad powierzchnią. Było to konieczne ze względu na konieczność miękkiego lądowania spowodowaną brakiem możliwości katapultowania załogi (choć z drugiej strony pojawiało się duże ryzyko zapalenia się spadochronów).  | Moduł dowodzenia Apollo
|
12 października 1964 roku, zaledwie 6 dni po bezzałogowym locie próbnym i 7 miesięcy od akceptacji projektu, Woschod 1 wystartował, by dokonać szesnastu okrążeń Ziemi. Był to – jak określali sami konstruktorzy – prawdziwy „cyrkowy numer”: astronauci stłoczeni jak sardynki w niebezpiecznej, prowizorycznej kapsule nie wykonywali żadnej konkretnej pracy. Natomiast Zachód widział to w ten sposób, że Rosjanie mają działający statek trzyosobowy. Związek Radziecki znów był na czele, i to tak bardzo, że gdy 23 marca 1965 r. pierwsza dwuosobowa załoga amerykańska odbyła lot w Gemini 3, Aleksiej Leonow od kilku dni zbierał już na Ziemi gratulacje za lot Woschoda 2, w którym wykonał pierwszy w historii spacer kosmiczny. Inną sprawą jest, że spektakularność lotu drugiego Woschoda znów spowodowana była harmonogramem projektu „Gemini”, który przyspieszył i na lato zapowiedziano amerykański spacer, a nie samodzielnymi decyzjami Rosjan. Początkowo radzieccy inżynierowie planowali wyjście w kosmos jako projekt wieloetapowy (m.in. początkowo zakładano próbę z psami opuszczającymi statek). Efektem przyspieszenia były oczywiście różnego rodzaju niedociągnięcia i problemy, z eksplozją bezzałogowego prototypu w lutym na czele 7). Oczywiście radziecka myśl techniczna wypracowała też dobre rozwiązania, wyprzedzające technologię amerykańską. W Wostoku takim rozwiązaniem było środowisko tlenowo-azotowe, mniej podatne na pożar, a w Woschodzie – śluza. Podczas gdy w Gemini po prostu otwierano właz, narażając obu pasażerów na warunki próżniowe, Woschod miał śluzę regulującą ciśnienie – co prawda zbyt małą, bo zaledwie o średnicy 1 metra, ale jednak. W latach 1964-1965 prowadzono też intensywne prace nad ostatecznie nigdy niewystrzelonym Woschodem 3, który miał wypróbować technologię sztucznej grawitacji wytwarzanej przez obrotowe bloki. Ostatecznie jednak problemy okazały na tyle poważne, że prace zarzucono, a sztucznej grawitacji nie udało się wytworzyć do dziś. Najważniejsze jednak – choć później, paradoksalnie, okazało się to dla Rosjan zgubne – było udowodnienie światu, że ZSRR jest na czele wyścigu, dysponując funkcjonującym pojazdem trzyosobowym. Lot Woschoda 2 był jednak ostatnim momentem, w którym Rosjanie mieli przewagę w lotach załogowych w kosmos.  | Porównanie lądowników – z prawej moduł księżycowy statku Apollo
|
Tymczasem program „Gemini” regularnie odnosił kolejne sukcesy, szczególnie grudniowe spotkanie na orbicie i czternastodniowy lot robiły wrażenie. Na Korolowa naciskano, by odpowiedział lotem trzytygodniowym i na rekordowo wysokiej orbicie. Inne wersje zakładały spacer kosmiczny kobiety lub równoczesny lot dwóch Woschodów. Ponieważ przeprojektowanie skafandra, by dopasować go na kobietę, zajęłoby zbyt wiele czasu, a rendez-vous dwóch statków byłoby tylko powtórzeniem wyczynu Amerykanów, zdecydowano się na długotrwały pobyt w kosmosie. Tymczasem jednak w styczniu 1966r. Korolow zmarł, a w lutym trzytygodniowy lot Woschoda pod nazwą Kosmos 110 przyniósł niepokojące wyniki – wysłane w kosmos psy co prawda powróciły żywe, ale odwodnione i z zaburzonym krążeniem. Miszyn, następca Korolowa, zdecydował się zrezygnować z długiego lotu załogowego, a zjazd partii, którego uświetnieniem miał być lot Woschoda, zdecydował o kasacji programu i poświęceniu się projektowaniu statku nowej generacji – Sojuza.  | Załoga Apollo 11
|
Początkowo „Gemini” miał być rozwinięciem programu „Mercury” – dopiero po kilku miesiącach, zatwierdzając go w grudniu 1961 r., zmieniono jego założenia, dostosowując i przyporządkowując prace równoległemu programowi „Apollo”. Najważniejszymi założeniami było przećwiczenie dokowania, sprawdzenie wpływu długotrwałego przebywania w kosmosie na zdrowie psychiczne i fizyczne astronautów oraz udoskonalenie metod wchodzenia w atmosferę. Sam statek był sporym krokiem naprzód, czego przejawem były zwłaszcza zaawansowane silnikami manewrowe, system nawigacji i radar, czego brakowało Woschodowi. Konstrukcją w kształcie dzwonu przypominał Mercury, ale był sporo większy i blisko trzykrotnie cięższy. Wciąż ważył jednak o blisko tonę mniej niż Woschod, ale wcale nie dlatego, że był przeznaczony dla mniejszej załogi – de facto przestrzeń życiowa w Gemini była porównywalna, a miała służyć tylko dwóm ludziom – lecz z powodu miniaturyzacji elektroniki i zastosowania lekkich materiałów. Co prawda Saturn I przechodził dopiero testy, a wersje I-B i V nie były jeszcze gotowe, ale statkom Gemini w zupełności wystarczały środki wynalezione w latach 50. Rakieta Titan II była w zupełności wystarczająca i to jej użyto we wszystkich startach programu „Gemini”. Pierwszy lot załogowy Gemini odbył się 23 marca 1965 roku, a w sumie w ciągu półtora roku odbyło się aż 12 startów, z których każdy był przynajmniej częściowym sukcesem. 3 czerwca Ed White w Gemini 4 pobił wyczyn Aleksieja Leonowa z Wostoka 2, wykonując spacer kosmiczny o minutę dłuższy w trakcie lotu trwającego aż 99 godzin. Wywołało to euforię amerykańskich lekarzy, którzy naocznie przekonali się, że długotrwałe przebywanie w stanie nieważkości nie wywołuje poważnych przeciwwskazań (wcześniej udowodnił to pięciodniowy lot Wostoka 5). Jeszcze dobitniej potwierdził to Gemini 5, przebywający na orbicie aż przez 8 dni, a więc przez okres wystarczający na podróż na Księżyc i z powrotem. Kolejnym etapem programu było przećwiczenie dokowania i tu też od razu przyszły sukcesy. Gemini 7 wystartował 4 grudnia i przez 11 dni – w sumie spędzając w kosmosie dwa tygodnie – czekał na orbicie na Gemini 6. Statki odnalazły się w przestrzeni dzięki radarowi i przez ponad cztery godziny leciały równolegle w odległości od kilkunastu metrów do 30 centymetrów (w tym celu użyto silników korygujących ok. 35 tysięcy razy – wszelkie obliczenie przeprowadzając za pomocą komputera pokładowego, a nie z Ziemi). Rosjanie próbowali dyskredytować ten wyczyn, odwołując się do wcześniejszych o kilka lat misji Wostoków 3 i 4, które mijały się w odległości pięciu kilometrów. Ich zastrzeżenia przeszły jednak bez echa, a Amerykanie triumfowali. W marcu następnego roku, w momencie gdy ZSRR odwoływał swój lot trzytygodniowy, Gemini 8 przeprowadził pierwsze udane cumowanie z członem rakietowym, a kolejne loty doprowadziły ten proces do perfekcji. Przeprowadzono też awaryjne lądowanie, a także łączenie dwóch statków na orbicie z członem rakietowym i ich wynoszenie na wyższą orbitę. Rozwinięto także program spacerów kosmicznych. Gdy ponadgodzinne przebywanie w przestrzeni okazało się męczące, statek Gemini 12 wyposażono w uchwyty ułatwiające poruszanie się, a astronautę Edwina Aldrina – późniejszego zdobywcę Księżyca – poddano intensywnemu treningowi z wyposażeniem w basenie. Efektem był bezproblemowy ponaddwugodzinny spacer. Program „Gemini” zakończył się oszałamiającym sukcesem. W ciągu 20 miesięcy przeprowadzono aż 10 załogowych lotów, każdy bardziej skomplikowany od poprzedniego, a obecność człowieka w kosmosie stała się już niemal rutyną. Zebrano bezcenne dane na temat cumowania i spacerów kosmicznych, a co najważniejsze, sprawdzono procedury i wytrenowano ludzi do programu „Apollo”. Do tego pojazd okazał się wyjątkowo udany i niezawodny, a projekt zamknął się stosunkowo niewielką kwotą 1,15 mld dolarów (7 mld dolarów dzisiaj). W trakcie trwania programu „Gemini” Amerykanie wyprzedzili Rosjan i zostawili ich daleko w tyle. |